Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So sie 23, 2025 22:03



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 238 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 ... 16  Następna strona
 Neokatechumenat - kilka pytań 
Autor Wiadomość
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
deszczblask napisał(a):
Jak rozumiem wg Ciebie Watykan pozwala, a papież błogosławi nadużyciom liturgicznym?

Dla części osób jeżeli papież powiedział coś pozytywnego o Drodze tzn. że wszystko,
co dzieje się na Drodze jest w porządku.

Tak samo jak to, że papież powiedział coś pozytywnego o Drodze, nie oznacza że akceptuje
wszystko, tak samo to, że kiedyś wskazał na pewne nadużycia liturgiczne, nie oznacza, że
Drogę potępił.

Nie mnie przesądzać, co akceptuje lub odrzuca papież. W kompetencji Watykanu leży korygować, zmieniać nieprawidłowości i na tym poprzestańmy.


Wt kwi 09, 2013 9:36

Dołączył(a): N maja 24, 2009 19:44
Posty: 114
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
Nie musisz przesądzać, co akceptuje lub odrzuca papież. Są to jasne i proste słowa.

W kompetencji Watykanu leży korygować, zmieniać nieprawidłowości - masz absolutną rację.

"i na tym poprzestańmy" - nie, poprzestać możemy jeżeli to, co nakazuje papież, nauka Kościoła zostanie wypełnione. I wtedy nie trzeba poprzestawać - wtedy trzeba się cieszyć.


Wt kwi 09, 2013 21:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz paź 04, 2012 1:02
Posty: 44
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
Dołączę się również do wątku.

Od pewnego czasu moja małżonka jest na drodze neokatechumenalnej. Od strony wiary kobieta przeżywa zmiany i to jest piękne, ale jest jeszcze druga strona medalu:

1.Trzy razy w tygodniu żona znika z domu od 18.30 do około 22.30-23 pozostawiając mnie samego z dzieciakami, jest nam zawsze przykro.

2. Niedzielna eucharystia nie jest już rodzinna gdyż żona uczestniczy w sobotniej, ja z dziećmi w niedzielnej.

3. Niepokojące są objawy kiepskiego samopoczucia małżonki na eucharystii, gdy przychodzi nam być z różnych powodów na "zwykłej" liturgii w kościele, twierdzi, że taka liturgia nie pozwala jej się skupić, a to już mnie mocno martwi.

4. Żona nie uznaje tego, że służąc rodzinie też uwielbia Jezusa, ale twierdzi, że pierwsze miejsce zajmują spotkania wspólnoty.

Kurcze smutne jest to co piszę, ale tak właśnie wygląda życie gdy jedno z małżonków jest w neokatechumenacie :( Ogólnie wytłumaczeniem dla niej jest zawsze, że to nie jej wola, a Boga by tak postępować. Te pospotkaniowe powroty do domu są dla mnie zawsze stresujące, nigdy nie wiem o której wróci i jak, bo spotkania raz trwają krócej, a raz dłużej, ja nie jestem w stanie po nią wyjechać bo dzieci przecież śpią, ech...

Naprawdę nie mam pojęcia jak postępować, bo w wierze wzrasta pięknie, przestała być materialistką, ale gdzieś w głębi odczuwam rozkład życia rodzinnego. Klęczę niemal codziennie przed Jezusem Eucharystycznym, ale nie znajduję wskazówki jak postąpić. Może ktoś ma podobne doświadczenia?


Wt kwi 16, 2013 1:19
Zobacz profil
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
To straszne co piszesz. Twoja żona sprawia wrażenie, że należy do jakiegoś innego Kościoła niż Ty i dzieci. Nie wiem, czy to problem tej wspólnoty, czy tylko Twojej żony. Czasami osoby należące do różnych wspólnot w Kościele, sprawiają wrażenie jakby były pozbawione wszelkiej pokory, "tylko ja wiem jak się modlić", a ta cała reszta katolików uczestnicząca w "normalnej" mszy, klękająca przed najświętszym sakramentem, odmawiająca różaniec, czy koronkę do miłosierdzia to jakiś motłoch. Wydaje mi się, że jest taki problem w Kościele, że Ci, którzy kierują takimi wspólnotami często sami zapominają, że są częścią Kościoła, popadają w samouwielbienie i zachwyt nad "własnym dziełem" i niestety pociągają innych. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich "liderów" ale też nie jest to zjawisko odosobnione.


Wt kwi 16, 2013 9:27
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
@Jerusalem
Skoro wypunktowałeś, to krótko i na temat:

Jerusalem napisał(a):
2. Niedzielna eucharystia nie jest już rodzinna gdyż żona uczestniczy w sobotniej, ja z dziećmi w niedzielnej.
Wyjdź na przeciw żonie. Możecie wszyscy wspólnie uczestniczyć w wieczornej sobotniej. Dlaczego tego nie robicie?
Jerusalem napisał(a):
3. Niepokojące są objawy kiepskiego samopoczucia małżonki na eucharystii, gdy przychodzi nam być z różnych powodów na "zwykłej" liturgii w kościele, twierdzi, że taka liturgia nie pozwala jej się skupić, a to już mnie mocno martwi.
Ludzie maja rózna duchowość, z tego samego powodu inni katolicy uczestniczą np. tylko w mszy trydenckiej lubi jeżdżą na nabożeństwa dominikanów, jezuitów czy innych braci.
Jerusalem napisał(a):
1.Trzy razy w tygodniu żona znika z domu od 18.30 do około 22.30-23 pozostawiając mnie samego z dzieciakami, jest nam zawsze przykro.
Buduj inną atmosferę, niz opuszczenia. W ten sposób nie będziesz sztucznie budował muru.
Jerusalem napisał(a):
4. Żona nie uznaje tego, że służąc rodzinie też uwielbia Jezusa, ale twierdzi, że pierwsze miejsce zajmują spotkania wspólnoty.
Na pierwszym miejscu jest Bóg. To prawda. Jeżeli przez to nie poda czasem kolacji i nie połozy dzieci spać zostawiając ta "służbę" tobie, to nie masz na co narzekać. Masz wręcz okazję się wykazać.
Jerusalem napisał(a):
Naprawdę nie mam pojęcia jak postępować, bo w wierze wzrasta pięknie, przestała być materialistką, ale gdzieś w głębi odczuwam rozkład życia rodzinnego. Klęczę niemal codziennie przed Jezusem Eucharystycznym, ale nie znajduję wskazówki jak postąpić. Może ktoś ma podobne doświadczenia?
A jest mozliwośc abyście razem chodzili na spotkania? Sa grupy spotykające się wczesniej, czy tez grupy dla rodzin? Wyjdź z taka inicjatywą. Żona na pewno ją doceni. Mnóstwo problemów automatycznie przestanie istnieć.


Wt kwi 16, 2013 11:45
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
Mój mąż jest od lat na Drodze, nigdy nie różnicował Eucharystii na tą "zwykłą" w kościele i "nadzwyczajną" we wspólnocie.
W sobotę uczestniczył we Mszy ze wspólnotą, a w niedziele maszerowaliśmy wspólnie z dzieciakami na Mszę św.
Owszem były próby nacisku na mnie, abym także wstąpiła do wspólnoty, ale po kilku moich pobytach upewniłam się, że do tej formy pobożności zupełnie nie pasuję.


Wt kwi 16, 2013 11:46
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
@Jerusalem
Z opisu wnioskuję, ze twoja żona świeżo znalazła w sobie wiarę, znalazła miejsce dla siebie, zachłysnęła się tym i nie widzi jeszcze horyzontu.
Choc moze to byc nieco uciązliwe, to na twoim miejscu za nic nie zmarnowałbym okazji uczestniczenia w tym. Z czasem oboje, wspólnie znajdziecie "złoty" środek, a dziś twoja zona potrzebuje wsparcia i dobrze by było dla was, gdyby znalazła je u ciebie.


Wt kwi 16, 2013 11:58
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55
Posty: 2016
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
Jerusalem napisał(a):
Dołączę się również do wątku.

Od pewnego czasu moja małżonka jest na drodze neokatechumenalnej. Od strony wiary kobieta przeżywa zmiany i to jest piękne, ale jest jeszcze druga strona medalu:

1.Trzy razy w tygodniu żona znika z domu od 18.30 do około 22.30-23 pozostawiając mnie samego z dzieciakami, jest nam zawsze przykro.

2. Niedzielna eucharystia nie jest już rodzinna gdyż żona uczestniczy w sobotniej, ja z dziećmi w niedzielnej.

3. Niepokojące są objawy kiepskiego samopoczucia małżonki na eucharystii, gdy przychodzi nam być z różnych powodów na "zwykłej" liturgii w kościele, twierdzi, że taka liturgia nie pozwala jej się skupić, a to już mnie mocno martwi.

4. Żona nie uznaje tego, że służąc rodzinie też uwielbia Jezusa, ale twierdzi, że pierwsze miejsce zajmują spotkania wspólnoty.

Kurcze smutne jest to co piszę, ale tak właśnie wygląda życie gdy jedno z małżonków jest w neokatechumenacie :( Ogólnie wytłumaczeniem dla niej jest zawsze, że to nie jej wola, a Boga by tak postępować. Te pospotkaniowe powroty do domu są dla mnie zawsze stresujące, nigdy nie wiem o której wróci i jak, bo spotkania raz trwają krócej, a raz dłużej, ja nie jestem w stanie po nią wyjechać bo dzieci przecież śpią, ech...

Naprawdę nie mam pojęcia jak postępować, bo w wierze wzrasta pięknie, przestała być materialistką, ale gdzieś w głębi odczuwam rozkład życia rodzinnego. Klęczę niemal codziennie przed Jezusem Eucharystycznym, ale nie znajduję wskazówki jak postąpić. Może ktoś ma podobne doświadczenia?


Ja wiem o takiej praktyce w Neokatechumenacie, że gdy na Drogę Neokatechumenalną
chce wstąpić osoba żyjąca w związku malżeńskim bez wspólmałżonka, to się taką osobę do tego się raczej zniechęca. Myślałam, że to jakaś ogolna praktyka - ale jak widać tak nie jest.

To co poniżej to wyłącznie moja opinia i moje prywatne doświadczenie.

Naokatechumentat wymaga ogromnego zaangażowania, oddania się wspólnocie calym sercem.
Jeżeli robi się to bez wspólmałzonka to jest to w pewien sposób .... zdradą (?). Jest ogromny i ważny obszar życia do jakiego współmałzonek nie ma dostępu (o tym co dzieje się we wspólnocie się nie mówi na zewnątrz). Tak to czuję i dlatego wybiłam sobie z głowy myśl o wstąpieniu do Neokatechumentatu na dlugo przed tym zanim o tym co opisałam na początku usłyszałam.

_________________
informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek
ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą),
proszę o wyrozumiałość.


Wt kwi 16, 2013 12:28
Zobacz profil
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
jesienna napisał(a):
Jerusalem napisał(a):
Naokatechumentat wymaga ogromnego zaangażowania, oddania się wspólnocie calym sercem.
Jeżeli robi się to bez wspólmałzonka to jest to w pewien sposób .... zdradą (?). Jest ogromny i ważny obszar życia do jakiego współmałzonek nie ma dostępu (o tym co dzieje się we wspólnocie się nie mówi na zewnątrz). Tak to czuję i dlatego wybiłam sobie z głowy myśl o wstąpieniu do Neokatechumentatu na dlugo przed tym zanim o tym co opisałam na początku usłyszałam.


1. Nie wiem co to jest neokatechumenat, nie wiem w tym sensie, że nigdy nie przyglądałem się bliżej tej wspólnocie, ani nie brałem udziału w żadnych ich spotkaniach itp. cokolwiek by to było, spodziewałbym się raczej oddania całym sercem Bogu a nie wspólnocie.
2. Są małżeństwa i małżeństwa. Są takie, które mają przed sobą tajemnice i takie które nie mają. Mi jakoś bliższy ten drugi model, nie wyobrażam sobie, że biorę udział w jakiś spotkaniach w Kościele i nie mówię żonie o tym co się tam działo. Kościół to nie służby specjalne, żebym musiał dochowywać jakiejś tajemnicy ( oczywiście poza tajemnicą spowiedzi). Małżonkowie mają być jednością, więc na pewno większa lojalność obowiązuje wobec małżonka niż wspólnoty.
3. I ostatnia rzecz związana z tajemnicą. Co się tam dzieje, że nie mówi się o tym na zewnątrz? Jak coś jest dobre i od Boga pochodzi, to trzeba dawać świadectwo, a nie skrywać.


Wt kwi 16, 2013 12:43
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55
Posty: 2016
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
pawro napisał(a):
jesienna napisał(a):
Jerusalem napisał(a):
Naokatechumentat wymaga ogromnego zaangażowania, oddania się wspólnocie calym sercem.
Jeżeli robi się to bez wspólmałzonka to jest to w pewien sposób .... zdradą (?). Jest ogromny i ważny obszar życia do jakiego współmałzonek nie ma dostępu (o tym co dzieje się we wspólnocie się nie mówi na zewnątrz). Tak to czuję i dlatego wybiłam sobie z głowy myśl o wstąpieniu do Neokatechumentatu na dlugo przed tym zanim o tym co opisałam na początku usłyszałam.


1. Nie wiem co to jest neokatechumenat, nie wiem w tym sensie, że nigdy nie przyglądałem się bliżej tej wspólnocie, ani nie brałem udziału w żadnych ich spotkaniach itp. cokolwiek by to było, spodziewałbym się raczej oddania całym sercem Bogu a nie wspólnocie.
2. Są małżeństwa i małżeństwa. Są takie, które mają przed sobą tajemnice i takie które nie mają. Mi jakoś bliższy ten drugi model, nie wyobrażam sobie, że biorę udział w jakiś spotkaniach w Kościele i nie mówię żonie o tym co się tam działo. Kościół to nie służby specjalne, żebym musiał dochowywać jakiejś tajemnicy ( oczywiście poza tajemnicą spowiedzi). Małżonkowie mają być jednością, więc na pewno większa lojalność obowiązuje wobec małżonka niż wspólnoty.
3. I ostatnia rzecz związana z tajemnicą. Co się tam dzieje, że nie mówi się o tym na zewnątrz? Jak coś jest dobre i od Boga pochodzi, to trzeba dawać świadectwo, a nie skrywać.


neokatechumentu nie znam "od wewnątrz"
piszę o tym co zaslyszałam, przeczytalam, nie można wykluczyć, że część z tego to plotki


na temat "skrywania"

Niekoniecznie - jeżeli ludzie na forum wspólnoty mówią o najgłębiej do tej pory skrywanych tajemnicach, swoich grzechach, swoich zranieniach to oczywiste jest, że takich spraw nie wynosi się na zewnątrz. Generalnie nie mówi się o tym co dzieje się we wspólnocie - bo wspólnota, gdzie ludzie są z sobą bardzo blisko wymaga zachowania pewnej intymności. To tak jak z rodziną - nie o wszyskim mówi się przecież na zewnątrz. Świadectwo nie polega przecież na mówieniu o wszystkim co we wspólnocie się dzieje.

Odnośnie "oddania Bogu" - człowiek się "oddaje Bogu" ale też przynależy do ludzkiej wspólnoty, angażuje się w nią oddając jej swoje zaangażowanie, czas, myśli itd. - w tym sensie użyłam słowa "oddaje się". W neokatechumenacie to zaangażowanie jest bardzo duże i może konkurować w jakiś sposób z zaangażowaniem w malżeństwo (pisze o tym Jerusalem) i dzielić małżonków. Jak (malżonkowie są wspólnie zaangażowani to ich łączy a nie dzieli)

_________________
informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek
ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą),
proszę o wyrozumiałość.


Wt kwi 16, 2013 13:13
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55
Posty: 2016
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
Kozioł napisał(a):
@Jerusalem
Z opisu wnioskuję, ze twoja żona świeżo znalazła w sobie wiarę, znalazła miejsce dla siebie, zachłysnęła się tym i nie widzi jeszcze horyzontu.
Choc moze to byc nieco uciązliwe, to na twoim miejscu za nic nie zmarnowałbym okazji uczestniczenia w tym. Z czasem oboje, wspólnie znajdziecie "złoty" środek, a dziś twoja zona potrzebuje wsparcia i dobrze by było dla was, gdyby znalazła je u ciebie.


Jeżeli nie jest tak, że ta duchowość Cię wyraźnie "odrzuca" to najlepiej będzie jak dołączysz do żony.
Może ktoś zna temat - proszę o wyjasnienie. Slyszałam (być może to plotka), że po wysluchaniu cyklu katechizm zawiązuje się grupa neokatechumenalna , wchodzi w formację, przechodząc jej poszczególne etapy i nikt do tej grupy już nie może dołączyć. Jak to z tym jest?

_________________
informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek
ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą),
proszę o wyrozumiałość.


Wt kwi 16, 2013 13:22
Zobacz profil
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
[quote="jesienna"][quote="pawro"][quote="jesienna"][quote="Jerusalem"]


Niekoniecznie - jeżeli ludzie na forum wspólnoty mówią o najgłębiej do tej pory skrywanych tajemnicach, swoich grzechach, swoich zranieniach to oczywiste jest, że takich spraw nie wynosi się na zewnątrz. Generalnie nie mówi się o tym co dzieje się we wspólnocie - bo wspólnota, gdzie ludzie są z sobą bardzo blisko wymaga zachowania pewnej intymności. To tak jak z rodziną - nie o wszyskim mówi się przecież na zewnątrz. Świadectwo nie polega przecież na mówieniu o wszystkim co we wspólnocie się dzieje.

Odnośnie "oddania Bogu" - człowiek się "oddaje Bogu" ale też przynależy do ludzkiej wspólnoty, angażuje się w nią oddając jej swoje zaangażowanie, czas, myśli itd. - w tym sensie użyłam słowa "oddaje się". W neokatechumenacie to zaangażowanie jest bardzo duże i może konkurować w jakiś sposób z zaangażowaniem w malżeństwo (pisze o tym Jerusalem) i dzielić małżonków. Jak (malżonkowie są wspólnie zaangażowani to ich łączy a nie dzieli)[/quote
Nie powinno być między ludźmi większej intymności i bliskości niż między małżonkami. Jeżeli ktoś powierza mi tajemnicę, to powierza ją także mojej żonie. To małżonkowie mogą sobie powiedzieć: to jest naszą tajemnicą nie chcę, żeby inni o tym wiedzieli, a nie odwrotnie, że ktoś zastrzega sobie, że mam o czymś żonie nie mówić. Małżeństwo jest sakramentem, wspólnota czy jakakolwiek znajomość z innymi ludźmi nie. I to powinno ustawiać hierarchię wartości i ważności. Dziwne, jeśli z zasad obowiązujących w jakiejś wspólnocie wynika coś innego.


Wt kwi 16, 2013 13:54
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55
Posty: 2016
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
Wydaje mi się, że w tym co piszesz o szczerości między małzonkami trochę jest przesady.

Osoby jakie znam zwierzają mi się z różnych rzeczy i dla mnie i dla nich oczywiste jest, że nigdy, przenigdy nie powiem o tych mężowi. Ale oczywiście źle by było, gdybym z jakąś osobą ""tajemnic" miała więcej niż z własnym mężem. I generalnie - gdyby więź psychiczna z kimkolwiek byla większa niż z mężem. To by była pewnego rodzaju "zdrada".

To już może będzie nie całkiem na temat, ale dopowiem.

Nawet jak więź z mężem nie zaspakaja potrzeby bliskości (tak w malżeństwach bywa) to chyba trzeba to "przecierpieć" i nie wchodzić w relacje, które by tą lukę zapełniały (nawet z przyjaciółką). Tak to widzę.

_________________
informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek
ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą),
proszę o wyrozumiałość.


Wt kwi 16, 2013 14:06
Zobacz profil
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
Cytuj:
3. I ostatnia rzecz związana z tajemnicą. Co się tam dzieje, że nie mówi się o tym na zewnątrz? Jak coś jest dobre i od Boga pochodzi, to trzeba dawać świadectwo, a nie skrywać.

Dzieje się wypowiadanie, dzielenie się ze wspólnotą osobistymi, intymnymi problemami.
Dlatego głównie uznałam, że w żaden sposób nie pasuję do tego typu wspólnoty.
Osoby, których współmałżonek nie przynależy do wspólnoty na pewnych etapach są odtrącane - mój mąż przez 1 rok nie mógł uczestniczyć w spotkaniach wspólnoty, gdy pozostali chodzili ewangelizować po domach.
Miał wyznaczone zadanie ewangelizować małżonkę :) .....niestety nie udało mu się mnie przekonać do wstąpienia do wspólnoty Neo.


Wt kwi 16, 2013 14:40

Dołączył(a): N lis 27, 2011 8:37
Posty: 604
Post Re: Neokatechumenat - kilka pytań
Swoją drogą zastanawiam się po co dojrzałemu katolikowi mniejsza wspólnota. Nie umiem tego zrozumieć. A na pewno już nie taka "hardkorowa" jak neo. Może to i dobre dla - nomen omen - neofitów, ale mnie w ogóle nie przekonuje.


Wt kwi 16, 2013 16:52
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 238 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 ... 16  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL