@człekuśredniowiecza
Zdaje się, że ani przez chwilę nie próbowałeś wczuć się w tamtych dziennikarzy? Acz rozumiem, że w sumie trudno oczekiwać, by było to możliwe do zrealizowania z pozycji chrześcijanina postrzegającego drugiego człowieka jako hienę.

Pomyśl jednak przez chwilę, jak to wyglądało z ich perspektywy: w obcym kraju nagle zostają zatrzymani przez kogoś, kto bez wyjaśnienia wyciąga telefon i dzwoni po Kogoś. Mieli prawo się bać, czuć zagrożeni i sterroryzowani, a proboszcz, jeśli jest człowiekiem choć trochę rozumnym powinien to rozumieć. Jestem przekonany, że inaczej byłoby z polskimi dziennikarzami dużej, faktycznie nastawionej na sensację stacji - ci prowokowaliby księdza i starali się wciągnąć go w jak najwięcej kompromitujących sytuacji i skłonić do takich wypowiedzi. Z tego co na razie wiemy sytuacja była zupełnie inna a impulsywne ale nie agresywne zachowanie dziennikarzy, zwanych przez niektórych chrześcijan "hienami", świadczyło raczej o odczuwaniu przez nich strachu.

Proboszcz powinien zaniechać wszelkich rozmów, pozostałyby francuzom jedynie nagrania z Mszy zrobione spoza drzwi.

Jestem podobnego zdania. Tylko tyle i aż tyle.

A tak dał wodę na młyn i przynajmniej macie temat na forum

de facto, gdyby proboszcz chciał to też mógłby oskarzyć dziennikarzy o inne przestępstwo, czyli o nękanie.

Nie ma takiego przestępstwa, a jedynie wykroczenie, którego znamion opisane zachowanie dziennikarzy tak czy inaczej nie spełnia.

Jeżeli, ksiądz powie, że owszem zaprosił dziennikarzy, to już sprawy o stalking nie może wytoczyć, no chyba, że potem się rozmyślił, a oni dzień w dzień, go nękali wizytami, aby się zgodził na rozmowę. Jednak jeden dzień nie kwalifikuje się pod stalking.

Aha. W takim razie to Twoje stwierdzenie takie trochę ni w pięć ni w dziewięć, bo zdecydowanie nie można by było. Dziennikarze najpierw kręcili materiał w przestrzeni publicznej a potem poprosili księdza o rozmowę, na co ten wyraził zgodę. Ufam, że żaden sąd nie upichci z tego "uporczywego nękania", chyba pomyliły Ci się czasy.

Taaak... dziennikarze najpierw bez zezwolenia i bez uprzedzenia kręcili przebieg nabożeństwa (z tego, co przeczytałem), o co pretensje miał własnie proboszcz i czego konsekwencją była jego późniejsza reakcja.

Zresztą, jak wcześniej napisałem , na razie opieramy się tylko na relacji jednej strony. Nikt z nas nie widział materiału, tylko jego (pewnie stronniczy) opis.