Nie zatwierdzenia, ale gdy zapytałem kiedyś o to jak widzą realnie intronizacje Jezusa przez nasz rząd, skoro tego przecież niektórzy oczekują, to nie potrafili odpowiedzieć ani wyjaśnić jak chcą zmusić partie, rząd, prezydenta itd do stworzenia odpowiedniego aktu prawnego. To oni tego chcą, to oni piszą jak, więc oni powinni wyjaśnić czego chcą, szczególnie że są wśród nich księża. Wszystko z tej strony internetowej o intronizacji. Co Kościół tu ma do rzeczy? Ma opracować metodę jak polityków skłonić?
Oczywiście w tym wypadku Kościół ma decydujący głos i aprobaty i opieki duchowej, ale jak dla mnie skoro nie jest za to jest przeciw. I to jest decyzja hierarchii.

Hierarchia polskiego Kościoła dokonała w XXw. już trzy razy aktu intronizacji.

Nawet jeśli, to nie ma powodu by nie zrobić odnowienia - tak jak się to robi ze slubami maryjnymi, przyrzeczeniami chrztu czy małżeńskimi.

To akurat mi się podoba, to jest sprawa zaufania a także stawiania sobie wysokich dążeń - nawet gdyby miały się nie udać.
Zresztą - tak samo kiedyś myślałem o upadku komunizmu i , dzięki Bogu, się myliłem. Mieli rację Ci, którzy - pozornie wbrew rozsądkowi - mówili o niepodległości.
Masz na myśli Kościół hierarchiczny? Ma pomóc. Od tego jest.
Nie traktuj zwolenników iintronizacji jakoi spójnej grupy na podobieństwo partii czy stronnictwa. Nie mają instytucjonalnych środków na "wypracowywanie rozwiązań. od tego mają Kościół hierarchiczny.
Nie sądzę.
To jest decyzja urzędnika "dajcie mi spokój".
Gdyby była decyzja Kościoła jako takiego, nie byłoby przeszkód by to wytłumaczyć wiernym, zamiast ich zbywać.
Inna rzecz, prawdę mówiąc, przy obecnej konstrukcji Episkopatu nie za bardzo jest ciało które ma prawo decydowac w skali kraju...

Można, tylko po co? Bo teraz wchodzimy na tory odnowienia, a intronizacja miała być jak rozumiem konkretnym czynem który pomoże, a nie jedynie odnowieniem poprzednich. Tym bardziej zaciera to sens i potrzebę całej akcji. Wychodzi na to że Jezus przed wiekami był jako Bóg władcą i żadne ludzkie zywczaje nie są mu potrzebne, podobnie ludziom nie jest to potrzebne, jeśli już w sercu Boga nie mają. Ale idąc dalej okazuje się że intronizacja miała miejsce, więc po co ją powtarzac skoro ani nie ma sensu, ani nie będzie to coś czego jeszcze nie było.


Jak mógł rozpaść się system sowiecki to można bylo się domyśleć zupełnie po ludzku. Tutaj nie mogę się domyśleć jaki to ma sens.


To wygląda dla mnie trochę tak:
Przychodzi grupka ludzi do papieża z inicjatywą i mówią - mamy inicjatywę. Papież odpowiada - świetnie, słucham. Grupka na to - mamy inicjatywę. Papież - ok, jaką? Grupka - no mamy inicjatywę. Papież - ale jaką? Itd. Do czego ma się Kościół odnieść skoro jedyne o czym się słyszy to inicjatywa. Jedni mają swoją wersję, inni chcą czekać na coś, jeszcze inni ogólnie nie wiedzą, ale fajna sprawa. Jeśli Kościół ma się odniesć to musi mieć do czego. Ja też mogę iśc do biskupa, powiedzieć że mam inicjatywę aby wiara byla głoszona wszędzie, po czym czekać aż biskup mi wszystko rozpisze. I tak jest z intronizacją - nic nowego od 2000 lat, ale głoszone jest jako coś tak niesamowitego, tylko każdy widzi to inaczej. Dziś Ty twierdzisz że to powinno być odnowienie ślubów. Gubię się w tych opiniach i coraz bardziej różnych stanowiskach na ten temat.

WIST
O tyle trudno się z Tobą dyskutuje, że chociaż jesteś wierzący, to w dyskusji prezentujesz poglądy niewierzących. Jeśli rzeczywiście nie wierzysz w skuteczność modlitwy, w istnienie cudów, w tzw. mądrość narodu, czy w to, że dla Boga nie ma nic niemożliwego, to OK - wierzysz jak chcesz.

Postaraj się jednak zrozumieć innych, choćby z powodu tego, że jest ich wielu a nawet coraz więcej.
Może nie ma sensu z tym walczyć, tylko trzeba spróbować wziąć to na wiarę? Dopuszczasz w ogóle taką możliwość, że możesz tego nie rozumieć do końca? Tak jak nie rozumie się Boga do końca i nie rozumie się Jego działań do końca?

Nie musisz bać się, że zrobi się z tego ośmieszającą Kościół hucpę - jeśli tylko rozsądni duchowni dobrze zastanowią się nad tym, jak to przeprowadzić - wszystko będzie dobrze. Gorzej jeśli zdesperowani ludzie zaczną podejmować akcje w oparciu o działalność nawiedzonych odszczepieńców i dryfujących politykierów.

Czy nie lepiej byłoby dla Kościoła ukierunkować cała akcję tak, żeby była doktrynalnie i politycznie poprawna?

Zgadzam się z Qwerty.
Zasada pomocniczości się kłania.
Tymczasem Ty żądasz aby sprawę skonkretyzowali ludzie którzy mają prawo tego oczekiwać od duchownych.

Przedstawiłam treść objawień Maryi w Licheniu mówiące o II wojnie światowej na ziemiach polskich, o powstaniu warszawskim.
W objawieniach Rozalii zaś istnieje obietnica, że intronizacji uchroni Polskę o udziału w II wojnie światowej.
Jak pogodzisz treść obu objawień?

Nie jestem entuzjastą objawień prywatnych, ale to akurat jasne. Nie było intronizacji, więc była wojna...

Związek przyczynowo-skutkowy iście nie do podważenia...

Nie przesadzajmy.
Ale sprzeczności nie ma

Co za niedowiarstwo

Objawienie licheńskie (1850)

Mogło się wszystko obrócić na dobre, ale się nie obróciło, bo ludzie nie stali się święci i dlatego spełniło się to, co dalej:

Maryja na tronie zasiadła to ostatecznie mamy to co mamy. Strach pomysleć jakby to wszystko wyglądało gdyby jeszcze Jezusa na tronie usadowili. Znając życie to koronowane głowy zaczełyby sie pewnie tłuc między sobą o strefe wpływów doprowadzając kraj do ruiny.

Była dokonana dwukrotnie przed wojną
http://ekai.pl/wydarzenia/ostatnia_chwi ... zykrotnie/

Ludzie nie staną się nigdy świętymi na ziemi.
Kłótnie, odstępstwa kapłana śp. T Kiersztyna w procesie beatyfikacyjnym r. Celakówny, tego niezbicie dowodzi.

Alus
Wątpisz w to, że zwykły człowiek może być święty?
Nigdzie z resztą nie pisze, że wszyscy mają stać się święci.

Powtarzasz jak mantrę ciągle o tych wcześniejszych intronizacjach:
1. 1920 r. dokonał jej prymas Polski kard. Edmund Dalbor na Jasnej Górze
2. 1921 r. odnowienie wobec Episkopatu i 100 tys wiernych znów na Jasnej Górze
3. 1951 r. prymas Wyszyński przebywający w odosobnieniu poświęcił Polskę Chrystusowi - Królowi.
Naprawdę sądzisz, że nic więcej nie da się zrobić?
Ilu Polaków się wtedy o tym dowiedziało? Ilu Polaków intronizowało Chrystusa w swoim sercu?
Czy nie warto zrobić tego wreszcie powszechnie, porządnie i z przekonaniem?

Co do Kiersztyna - nie znam dobrze sprawy. Możesz wyjaśnić?

Naprawde wierzysz, że jesliby teraz dokonano intronizacji Chrystusa, nagłosniono ten fakt by każdy Polak miał tego świadomość, to sprawi to, że nagle Jezus zakróluje w sercach tych ludzi.
W sytuacji gdy sami nawet wierzacy, ci którzy tak dużo o nim mówią, sprawiaja wrażenie jakby Jezusa nigdy nie znali?