Pijany facet podchodzi do konfesjonału, ale nic nie mówi. Po pewnym czasie zniecierpliwiony ksiądz puka, chcąc ośmielić wiernego do wyznania grzechów.
- Nie masz co pukać kolego - słyszy w odpowiedzi. - Z tej strony też nie ma papieru...


Jezus zszedł na Ziemię skontrolować ludzi. Trafił na Marsz Wyzwolenia Konopi. Wmieszał się w tłum i zaczepił go gość trzymając w ręku skręta mówi do Jezusa:
- Hej gościu, pociągnij se!
- Nie, nie mogę.
- Nie ściemniaj, masz sztachnij się!!!
Po zdjęciu chmury Jezus oddając skręta, mówi:
- Wiesz co, mam na imię Jezus.
A na to gość, klepiąc go po ramieniu:
- I o to chodzi!!! O to chodzi!!!

Co mówi komin do komina? -Nic, kominy nie potrafią mówić, ha ha ha!

Co tak chrupiesz? -A bo fufaj cos suchalów fie wyloiło, to fo mam frobic, jak nie je zjesc?

W temacie Reinkarnacja użytkownik Narew sformułował taki pogląd:

W związku z powyższym przypomniał mi się taki "kawał", choć może nie do końca nim jest...

Czym się różni optymista od pesymisty?
Otóż:
Optymista twierdzi, że żyjemy na najpiękniejszym ze światów.
A pesymista podejrzewa, że to może być prawda.

Policjant zatrzymuje samochód, którym jadą trzy osoby.
- Gratuluję - mówi policjant - jest pan tysięcznym kierowcą, który przejechał nową szosą.
Oto nagroda pieniężna od firmy budującej drogi!
Obok pojawia się reporter i pyta:
- Na co wyda pan te pieniądze?
- No cóż - odpowiada po namyśle kierowca - chyba w końcu zrobię prawo jazdy...
Żona kierowcy z przerażeniem:
- Nie słuchajcie go panowie... On zawsze lubi żartować, gdy za dużo wypije!
W tym momencie z drzemki budzi się, siedzący z tylu dziadek i widząc policjanta zauważa:
- A nie mówiłem, że skradzionym samochodem daleko nie zajedziemy!...

Trzej żonaci mężczyźni spotkali się w kościele.Jeden mówi:
-Wiecie co? gdy moja żona była w ciąży czytała książkę "Jaś i Małgosia" i mamy dwoje dzieci.
Mówi drugi:
-A gdy moja żona była w ciąży czytała "Trzech muszkieterów" i mamy troje dzieci.
Ostatni zerwał się do drzwi a jeden spytał:
-A gdzie Ty tak pędzisz?
-Lece do domu bo moja żona czyta "101 Dalmatyńczyków.

Przychodzi Puchatek do sklepu mięsnego i pyta się:
- Czy jest wieprzowina?
Na to sprzedawca:
- Jest.
Puchatek wyjmuje karabin maszynowy, zaczyna strzelać i krzyczy:
- To za Prosiaczka!!!

Do autobusu wchodzi skin w glanach. Siedząca obok wejścia babcia ustępuje mu miejsca, mówiąc:
- Usiądź chłopcze, bo widzę, że jesteś po chemioterapii. I w dodatku nosisz buty ortopedyczne.

Katechetka pyta dzieci:
-Kto chciałby iść do nieba?
Wszyscy się zgłaszają oprócz Jasia.
Pani pyta:
-Jasiu, a ty czemu nie chcesz iść do nieba?
-Bo mama po szkole kazała mi iść do domu.

Podchodzi Jasiu do pani w ciąży i pyta:
- A co pani tam ma ?
-Dzidziusia - odpowiada pani
- A kocha pani tego dzidziusia?
- Tak, bardzo!
- To dlaczego go pani zjadła...?

Na rodzinnym spotkaniu wiekowy dziadek zastanawia się, jak by było najtaniej zorganizować jego pogrzeb. Kremacja droga, ale trumny też kosztują...Wnuczek, przysłuchujący się od dłuższej chwili wywodom dziadka, wstaje nagle i mówi:
- Wiesz co, dziadku, najtaniej to by było, gdyby dziadka coś zeżarło!

Mądry dzieciak, ekologiczny


- Dobry, jest wczorajszy chleb?
- Ni ma.
- A kedy będzie?
- Jutro...


Baca wchodzi do sklepu
- Dobry, jest moze kiełbasa?
- Jest, a jaka ma być? Może być Beskidzka?
- Bez cego?

To nie kawał. Teściowa mojej koleżanki zwykła była mówić do 5-6 letniej wnuczki: wiesz wnusiu, po mojej śmierci dostaniesz pół chałupy. Na to mała bez namysłu: to babciu kiedy umrzesz?

To w takim razie też nie kawał. Znajoma była raz z synkiem w markecie i chciała zrobić siusiu. Poszła więc do toalety, ale nie domknęła drzwi, żeby widzieć małego. Ten zerka i krzyczy: "Mamo, mamo, nie sikaj pupą, tylko siusiakiem!".

Z życia wzięte: Polacy pojechali do pracy do Bratysławy.
Rano poszli do sklepu położonego obok hotelu.
Proszą o chleb.
Sprzedawczyni z uśmiechem mówi czerstwy.
Więc zrezygnowali i postanowili jeść niezbyt świeże kanapki przywiezione z Polski,
Na drugi dzień powtórka.
Trzeciego dnia zdeterminowani postanowili kupić ów czerstwy chleb.
I oczywiście kupili świeżutki pulchny chlebek, po słowacku czerstwy

Biada ci, jeżeli w jakiejkolwiek słowackiej miejscowości powiesz, że szukasz (np. proboszcza)... Tam słowo to jest ordynarnym określeniem spółkowania.