Zabawnie jest obserwować, jak ktoś bezskutecznie próbuje Cię namówić do picia

Wydaje mi się, że jeżeli znajomi nie potrafią zrozumieć prostego przesłania "Nie piję" i dalej próbują namawiać do picia to bardziej niż nad wymyślaniem wymówek należałoby się zastanowić nad tym czy znajdujemy się w gronie odpowiednich ludzi.

Albo inaczej: Jeśli oni będą mówić: "No weź się napij, no ze mną się nie napijesz...i tak dalej". A Ty będziesz mówić: "Nie" - to kto się szybciej zmęczy?

Raczej oni. Jeżeli na kogoś działa takie gadanie "Ze mną się nie napijesz", to ma problem.

Żeby nie było - też tak uważam

Ja również, picie alkoholu nie jest niczym złym jeśli robi się to z umiarem i nie pije się regularnie. Najważniejsze jednak jest nasze zachowanie, jeśli czujemy, że po alkoholu mamy wrażenie, że jesteśmy gorszą osobą i jesteśmy na siebie źli na następny dzień to znak, że alkohol nie został stworzony dal nas.

A jeśli czujemy, że jesteśmy świetną osobą, duszą towarzystwa i w ogóle? To znaczy, że jest OK?

Polecam zapoznaie się z pracami badającymi pamięć alkoholików. To bardzo ciekawe jak szybko zacierają się ślady dotyczące dyskomfortu, a jak silnie wzmacniają te sugerujące pozytywy. Mowa o silnym narkotyku o zwodniczym działaniu. Uważasz, że umiarkowane ćpanie jest w porządku, czy tak?

Prace dotyczą - jak sam wspomniałeś - alkoholików, a nie "zwykłych ludzi". Inna sprawa, że w momencie, w którym okaże się, że ktoś ma tendencje do alkoholizmu, może już być "za późno"...

Ja na przykład nie znalazłem w piciu alkoholu nic fajnego. Co więcej - bardzo szybko uznałem, że jest to coś jakby "nieczystego". Tak mi podpowiedziała intuicja. A poza tym fajnie jest należeć do tego ekskluzywnego klubu abstynentów

Sęk w tym, że znaczna część alkoholików uważa się właśnie za tych "zwykłych".

Hmm...ale, czy czasem prawdziwy alkoholizm nie jest rzadkim zjawiskiem? Wydawało mi się, że z jakichś powodów alkohol dużo rzadziej uzależnia niż na przykład papierosy. I nie chodzi mi tutaj wcale o bronienie picia alkoholu - bo sam jestem abstynentem i abstynencję popieram - ale o pewną obiektywność

Z pewnością nie jest zjawiskiem rzadkim (w Polsce mówimy o ok. milionie osób), poza tym alkohol jest narkotykiem na tyle silnym, że w przeciwieństwie do użytkowania papierosów tragedie zdarzają się nader często przy użyciu incydentalnym.

Ale wszak
KK nie potępia alkoholu, co mnie dziwi bo żadnych pozytywów dla zdrowia alkohol nie przynosi. co wypalenie papieros jest jesdnoznacznei zle to wypicie kielszka czy nawet 10 KK mówi pij z umiare, no ale powiem sczerze ze mam problem w określeniu tego, czy umiarem jest wypicie 10 kielików i zachowywaniu sie normlanie i ogarnianiu wszyteigo jednak na drugi dzień nie czujemy sie trzeźwi i za kółko wolimy nie wsiadać, nie ma jednoznaczej odpwoeidiz moze wy doradzicie keidy już ten umair się przekroczyło?

Kiedy zaczynamy pisać w taki sposób, jak Ty wyżej, to już chyba czas się opamiętać.

nic w moim pisaniu nie jest nadzwyczajnego

Zazwyczaj ludzie wiedzą, kiedy to już o jeden kieliszek, jeden kufel będzie za dużo. Jeżeli masz z tym problem, to jest to bardzo niepokojące.