Niekoniecznie trzeba trafić do piekła. To od nas zależy czy tam trafimy czy nie, więc do kogoś jakieś pretensje?

Czyli jak ja nie życzę sobie do Piekła, to mi ono nie grozi? OK.

Ale zasadniczo w temacie chodzi nie o sprawiedliwość czy niesprawiedliwość, a o sam absurd istnienia piekła jako takiego. Tobie np. nie przeszkadza, że zło nigdy nie zniknie, że będzie istniało wiecznie?

A tobie, JedenPost, nie przeszkadza to, że kiedy np. dziecko w Afryce umiera z głodu, to po prostu znika i tyle, razem z całym swoim okropnym życiem, w którym nic dobrego nigdy się nie wydarzyło i już nie wydarzy?

Jest to smutne, ale nie absurdalne.

A dlaczego istnienie piekła jest absurdalne, a nie tylko smutne?

Co innego cierpieć tylko tymczasowo po czym mialo by być nic, niż o wiele więcej cierpieć wieczność

Interesujące jest to że fanatyczni zwolennicy Hitlera lub jakiegokolwiek innego dyktatora powiedzieliby dokładnie to samo.

Bo w tym wypadku gwarantem wiecznego istnienia zła jest wola wiecznego Dobra. Piekło nie jest nikomu potrzebne, nie przynosi nikomu pożytku a wyłącznie szkodzi, a jednak istnieje. W przykładzie z dzieckiem nie ma absurdu - jest prosta konstatacja, że wartości tworzone samodzielnie przez nas, bez oparcia w czymś ponad nami, są równie niepewne i nietrwałe jak my sami.

Trzeba się postarać ze wszystkich sił aby trafić do Nieba

Określenie "trafić do nieba" brzmi trochę tak, jakby można było "chybić" i nie trafić. Czytając różne wypowiedzi (głównie skrupulantów ale nie tylko) odnoszę wrażenie, że to dość częsty sposób postrzegania tej kwestii.

A przecież wszechmocny i miłosierny Bóg, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni, na pewno uchroni człowieka przed popełnieniem jakiegokolwiek błędu skutkującego piekłem, jednocześnie zachowując pełnię wolnego wyboru.

I w tym właśnie rzecz, że nie - co, jak mi się wydaje, od początku tutaj podnosimy. Bóg nie chce piekła, a gwarantem jego istnienia jest wolna wola potępionego.



Dokładnie, też o tym pisałem. Analogicznie, w takim podejściu, ma się sprawa z "trafieniem" do piekła. Ktoś tu nawet użył określenia "gra" - tak, jakbyśmy "grali" z Bogiem o niebo albo piekło i jakbyśmy mogli "przegrać", tylko dlatego, że coś nam się "nie uda", albo wręcz z jakiegoś tragicznego zrządzenia losu. W sumie to właśnie ta, nieprawdziwa, perspektywa prowadzi, jak mi się zdaje, do większości różnych problemów z piekłem.



Tyle, że Bóg to Bóg.

Ale to właśnie jest absurdem, ponieważ człowiek nie może chcieć zła świadomie, tj. jako zła.

Wiele razy świadomie człowiek wybiera zło. Całkowicie świadomie. Przecież jak np. ktoś kogoś morduje to zazwyczaj wie, że jest to złe, ale kierują nim złe pobudki, uczucia, emocje, pragnienia, którym nie umie się oprzeć

Nie to nie jest kwestia życzenia. Wybór miejsca wiecznego polega na wyborze naszych uczynków tu na ziemi.

Dlatego lepiej żeby piekło istniało, ale sprawiedliwe. Nie tak jak więzienia że drobnego złodziejaszka wsadzają z mordercami, a policjanci wyżywają się na 17 letnim chłopaku bijąc go pałkami i przypalając papierosami dlatego że posiadał narkotyki przy sobie. Piekło, kara jest tak samo potrzebne jak i nagroda za dobre uczynki, tylko musi być to sprawiedliwie osądzone. Dlatego nie jest to dane ludziom tylko komuś innemu, rzekł bym nawet że loteryjny los często jest bardzo krzywdzący pod tym względem.