Chrześcijaństwo a bicie dzieci
Autor |
Wiadomość |
Xenotym
Dołączył(a): So kwi 23, 2005 17:37 Posty: 820
|
Być może gdyby nie było wojen ludzie nie doceniliby pokoju... tyle, że czy z tego ma wynikać, że należy chwalić wojny? Są jeszcze negocjacje.
|
Wt maja 31, 2005 23:32 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Belizariusz! Widzę, że Ty nadawałbyś się na wychowawcę znacznie lepiej ode mnie. Ty potrafisz nawet na odległość postawić diagnozę, że mi puszczają nerwy, że nie jestem fachowcem, oraz że się nie nadaję na wychowawcę. Bravo!
A propo's fachowości. Ja to jestem pedagogiem. Z otwartym przewodem dr na uczelni. A Ty???
Cytuj: czesto wlasnie mlodziency zabijaja ojcow Na szczęście nie tak często :) :) :) Cytuj: które smiało można uznać za margines ... Wiesz ddv163: "margines" to określenie niesamowicie krzywdzące i pejoratywne. Z ust katolika nie powinno paść. Ja bym był daleki od nazywania człowieka albo ludzi "marginesem". Cytuj: A nie spotkałeś sie tak przypadkiem z osobami, które uciekały z domu i dokonywały przestępstw - pochodzących z rodzin, dobrze sytuowanych, w których przemoc nie miała miejsca
Dobre "sytuowanie" rodziny nie ma wpływu na stosowanie przemocy w rodzinie. Rodzina może być patologiczna niezależnie od statusu społecznego członków i poziomu materialnego. Patologiczna rodzina to taka, w której dochodzi do przemocy. Najgorszą formą przemocy (atawizm wywodzący się ze zwierzęcenia) jest przemoc fizyczna dokonana na istocie słabszej.
Belizariusz. Zgadzam się z Tobą w jednym miejscu. Poprawczak to miejsce w którym dokonuje się przemoc polegająca na ograniczeniu wolności podopiecznych. Jednak to NIE JA wymyśliłem porawczaki. Do mnie nie miej pretensji. Ja tam pracuję, bo ktoś musi z tą młodzieżą pracować, żeby dokonała się jeżeli nie resocjalizacja to przynajmniej nie dalsza demoralizacja.
Ale stosunek mój do poprawczaka jako instytucji jest NEGATYWNY. Tak samo jak do więzień.
Wszelką przemoc uważam za wyraz nieradzenia sobie, niedojrzałości społeczeństwa do pewnych problemów. Gdyby dzieci były wychowywane przez rodziców, którzy są kształceni w tym kierunku (a takie szkoły są) to nikt nawet nie myślałby o klapsach. Gdyby szkoła była normalna nie trzeba by poprawczaków. I tak dalej...
A tak to, równie dobrze jak mi pracę w poprawczaku, możesz wypominać księdzu, że spowiadając spotyka się z przestępcami a odpuszczając im grzechy - akceptuje ich proceder.
|
Śr cze 01, 2005 10:57 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Taa - a nauczyciele w szkole niejednokrotnie boją się odezwać - bo dzieci mają więcej do powiedzenia ...
Jeszcze kilka lat temu było inaczej...
A kilkanaście - to dziecko w szkole nauczyciela uznawało za Autorytet ...
No cóż - wszystko owoce postępującego "wychowania bezstresowego" ...
No cóż - przedstawiasz się jako znawcę, furneale - to może nam wytłumaczysz jak się to dzieje
A ja ci powiem wprost - uczeń lub pracownik, który nie potrafi się podporządkować i produkcja na tym cierpi w wyniku działań niesubordynowanego lub przemądrzałego człowieka - to traci pracę lub praktykę dość szybko ...
Po prostu - zazwyczaj Pracodwca ma coś innego na głowie niż rozgryzanie psychiki danego człowieka ...
Inaczej - gdy widać przynajmniej chęci do pracy...
|
Śr cze 01, 2005 18:57 |
|
|
|
 |
cichy
Dołączył(a): Pn mar 21, 2005 15:36 Posty: 108
|
Jak mawial s.p stygmatyk Francesco Forgione (O.Pio) "Lepiej zbite niz zgnite". Jezeli nie pomagaja napomnienia i ostrzezenia to tak
_________________ .....oni wiedzieli tylko o męce, krzyżu i złożeniu do grobu, a nic nie wiedzieli o zmartwychwstaniu, zwycięstwie i życiu. Często się zdarza, że wiesz wiele o Twoich cierpieniach i porażkach a nie zdajesz sobie sprawy czego Bóg naprawdę dokonuje w Tobie.
|
Śr cze 01, 2005 22:32 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
DDV163:
Cytuj: No cóż - wszystko owoce postępującego "wychowania bezstresowego" ... Nie to EFEKTY PSEUDOKATOLICKIEJ KLAPSOLOGII. Cytuj: Jeszcze kilka lat temu było inaczej... A kilkanaście - to dziecko w szkole nauczyciela uznawało za Autorytet ... Taaaak. Z tego to właśnie okresu mamy najwięcej podopiecznych. Cytuj: A ja ci powiem wprost - uczeń lub pracownik, który nie potrafi się podporządkować i produkcja na tym cierpi w wyniku działań niesubordynowanego lub przemądrzałego człowieka - to traci pracę lub praktykę dość szybko ...
Z bardzo nie wiem co ma wychowanie dzieci do wyrzucenia jakiegoś pracownika z pracy. Jak ktoś był klapsami popychany przez rodziców do wszystkiego, to, wybacz, trudno, żeby pracodawca kogoś dorosłego lał potem po pupie, żeby pracował.
|
Cz cze 02, 2005 6:46 |
|
|
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
funeral napisał(a): Taaaak. Z tego to właśnie okresu mamy najwięcej podopiecznych
Wiesz, sorki ale to się robi zabawne, jak próbujesz nam wpierać że 25-30 letni ludzie znajdują się w zakładach wychowawczych dla młodocianych  Za durniów nas masz czy co?
_________________ TE DEUM LAUDAMUS !
|
Cz cze 02, 2005 8:21 |
|
 |
mushin
Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09 Posty: 339
|
Agniulka napisał(a): funeral napisał(a): Taaaak. Z tego to właśnie okresu mamy najwięcej podopiecznych Wiesz, sorki ale to się robi zabawne, jak próbujesz nam wpierać że 25-30 letni ludzie znajdują się w zakładach wychowawczych dla młodocianych  Za durniów nas masz czy co?
Ja sobie policzylem ...
Osoba w poprawczaku lat 17. Minus kilka lat daje nam tak okolo 12 do 15.
To jest wiek szkolny, albo cos mi umknelo.
M.
|
Cz cze 02, 2005 19:20 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
mushin napisał(a): Ja sobie policzylem ... Osoba w poprawczaku lat 17. Minus kilka lat daje nam tak okolo 12 do 15. To jest wiek szkolny, albo cos mi umknelo. M.
Nie wiem, co sobie policzyłeś... Ale jeżeli DDV pisał, że kilkanaście lat temu w szkołach był respekt dla nauczycieli (w podstawówkach nadal jest więc mowa o wieku gimnazjalnym), to ludzie którzy kilkanaście lat temu będąc w ostatnich klasach podstawówki mieli respekt do nauczycieli dzisiaj mają 25-30 lat a nie 17... więc choćby na głowie stanął funeral, to nie mogą być jego podopiecznymi w tym momencie.
_________________ TE DEUM LAUDAMUS !
|
Cz cze 02, 2005 19:39 |
|
 |
mushin
Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09 Posty: 339
|
Mysle ze w calej tej dyskusji padamy ofiara jakze kuszacego pragnienia stworzenia gotowego schematu postepowania i ustalania prostych regul.
Niestety chyba jednak jest inaczej. Uderzenie dziecka moze byc dobre albo zle. Wszystko zalezy od wielu okolicznosci.
Wydaje mi sie ze najczesciej mamy do czynienia z biciem dzieci jako wyrazem bezsilnosci rodzicow. Szereg bledow bledow wychowawczych i problemow osobistych powoduje iz rodzice uciekaja sie do prostego argumentu: przymusu fizycznego. Jest to straszliwie upokarzajace dla dziecka a takze (z czego juz sobie rodzice nie zdaja sprawy takze i dla nich).
Stosowanie kar (w tym zadawnie bolu fizycznego) jest czyms co wypacza dzieci. Przyjmowanie pogladu ze bicie jest slusznym i akceptowanym narzedziem pokazywania dziecku co dobre a co zle jest patologia.
Drugim przypadkiem (ilez razy to widzielismy) jest odreagowywanie stresu na dziecku w ten wlasnie sposob. Dzieciak sie przewraca, podbiega mamusia cala w nerwach i dawaj malucha okladac "A nie mowilam! Ile razy mam powtarzac zebys nie biegal!".
Albo scena numer dwa: "Ja chec! ja chce!" Rodzic wytrzymuje chwile mowiac "nie ! nie!" a pozniej uzywa 'argumentu' w postaci bicia. Jakze czeste...
W przypadku pierwszym rozladowuje stres i bezsilnosc w drugim zbiera efekty niekonsekwencji w postepowaniu z dzieckiem. Jesli dziecko wie ze czasem moze krzykiem cos wymusic to to robi. Tatus/mamusia raz pozwala raz bije. "piekny' obraz wychowania...
Sa alternatywy do kar.
To proste konsekwencje. Wywaliles sie i rozdarles spodnie? No to przez dwa dni chodzisz tylko za reke. Konsekwentne stosowanie uczy dziecko granic.
Takie postepowanie mozna stosowac w praktycznie kazdym przypadku.
Ale to jedna strona medalu.
Jest oczywiscie przegiecie w druga strone.
Danie klapsa (nie bicie!, nie pod wplywem wybuchu emocji), w mlodym wieku, pod warunkiem istnienia silnej wiezi emocjonalnej moze byc doskonalym srodkiem 'sprowadzajacym malucha na ziemie'.
Jak pakuje lapy do kontaktu albo bawi sie siekiera nie reagujac na otoczenie to klaps doskonale dziala. Zwraca uwage.
Nawet solidneijsza kara fizyczne (bez nienawisci w oczach i stosoawna nie do rozladowania emocji co dziecko doskonale wyczuwa) nie musi byc czyms zlym ze swej natury tam gdzie chodzi o bezpieczenstwo pociechy. (Nie zdarzylo mi sie jeszcze zastosowac, ale nie mowie nie  ).
Istota jest intencja, okolicznosci a nie jakas bzdurna regula typu "bicie jest dobre" albo "bic nie wolno". Miesznie w to zagadnienie jeszcze religii i swietych to juz przepraszam ale jakas aberracja.
Zadna rodzina, zadne dziecko i zadne okolicznosci nie sa takie same.
Zdrowy, stabilny psychicznie rodzic uderzy w pewnej okolicznosci dziecko i bedzie to dla niego dobre. Ta sama sytuacja z rodzicem niestabilnym w rodzinie z problememi moze byc DRAMATYCZNA w skutkach.
Karanie jako takie (przemoc psychidczna) i bicie (jako metoda wychowania) sa zawsze zle jako metoda postepowania z dzieckiem gdzyz tak naprawde wymusza (metoda tresury zachowania) a nie ksztaltuje postawy.
Uderzenie dziecka nie musi byc zle w okreslonych przypadkach o ile tylko nie zawiera elementu przemocy.
M.
|
Cz cze 02, 2005 19:42 |
|
 |
mushin
Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09 Posty: 339
|
Jeszcze jedna obserwacja mi sie narzuca.
Rodzice afektowani (Agniulka chyba dawala przyklad rodziny oazowo/odnowowej, a ja identyczne zachowania obserwuje w rodzinach new-ageowych) maja sklonnosci do wychowania niekonsekwentnego, opartego o falszywie rozumiany nieskrepowany rozwoj.
Oczywiscie to nie regula ale cos w tym chyba jest.
M.
|
Cz cze 02, 2005 19:45 |
|
 |
mushin
Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09 Posty: 339
|
I jeszcze cos mi sie przypomnialo  :
"Gdybysmy naprawde kochali swoje dzieci, na swiecie nie byloby wojen". J. Krishnamutri.
M.
|
Cz cze 02, 2005 19:46 |
|
 |
wiking
Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57 Posty: 2184
|
Drogi Funeralu!
Przepraszam wzielem Cie na poczatku za jeszcze jedna ktora przeczytala jakas ksiazke i chce caly swiat do niej przekonac, albo kogos kto i imie jakies teorii odrzuca rzeszte swiata.
Rozumiem ze Twoje pragnienie swiata bez przemocy wyplywa z przebywania na codzien w srodowisku gdzie tej przemocy jest na pewno za duzo, degraduje ona jeszcze bardziej tych mlodych ludzi. Jest to wiec calkiem zrozumiale ze chcialbys temu jakos zaradzic. Rozumiem i popieram.
Natomiast chcialem powiedziec ze przemoc sama w sobie nie jest powodem ze ci chlopcy i dziewczyny tam laduja. Nadmierna przemoc, czyli maltretowanie czy nawet dawanie czeste dawanie klapsow wynikajace z samej niecheci wobec dzieci, jest tylko objawem tego ze rodzice nie kochaja swoich dzieci.
Rozwiazanie problemu nie lezy wiec w samym zabronieniu klapsow, tylko w pomocy rodzicom by kochali swoje pociechy. Naprawde jest tyle samo wypaczonych mlodych ludzi w spoleczenstwach gdzie "znecanie fizyczne i psychiczne" jest zakane. (Z tym ze to znesanie sie psychiczne podlega decyzji dziecka i zastrasza czesto rodzicow ze zadzwoni na policje, jesli rodzice mu czegos tam nie kupia)
Z milosci do dzieci wyplywa ze sie je traktuje powaznie, odpowiedzialnie, wiec musza poniesc jakas kare za swoje zachowanie. Mushin proponuje inne kary. Dobrze, czesto rodzice za kare daja pozmywac czy posprzatac. Takie dziecko ma wiec zakodowane ze zmywanie jest zlem, ze jesli nic nie przeskrobie nie bedzie musialo zmywac. To tworzy totalnych egoistow, nie przystosowanych do zycia rodzinego.
Raz slyszalem ze rodzic mowil dziecko ze za kare bedzie caly dzien u babci, to jeszcze gorsze powiazanie. Sama babcia bedzie mu sie kojarzyla ze zlem.
Jesli juz systemowo zmieniac rodziny, to raczej trzeba zreformawac rodzicow, dlaczego tak malo sie mowi w calym tym dialogu o pewnuch obowiazkach rodzicow. Oczywiscie nie chce krytykowac rodzicow tu piszacych, chodzi mi o sam halas jaki sie tworzy wokol zagadnienia, albo sie idzie w druga strone, wszystko wina rodzicow. A biedne niewinne dzieci (wymysl oswiceniowcow, ktorzy jak wiadomo byli glowna sila pchajaca do rewulucji francuskiej, wszyscy wiemy jak to sie skonczylo) musza znosic furie rodzicow.
Zadna ideologia, tak jak calkowity zakaz przemocy nie rozwiaza problemow rodzinnych, na ogol je tylko pogarszaja, lub moze lepiej zmieniaja, jedene rozwiazanie to milosc.
Milosc ktorej musza sie uczyc i rodzice i dzieci. Milosc do ktorej sie tez dorasta nikt nie jest doskonalym rodzicem od razu, czy doskonalym dzieckiem, wszyscy sie musza uczyc danej roli zyciowej. A jak wiadomo nauka jest zwiazana i z pomylkami i poprawieniami.
Chrzescianstwo daje rozwiazanie, uczy milosci takiej jaka mial Jezus Chrystus. Smiem twierdzic ze narastanie problemow spolecznych jest raczej zwiazane z odchodzeniem od Boga (dzieci i rodzicow) niz same uzywanie przemocy. Dlatego rozwiazaniem, czy bardziej zmiejszeniem problemu (to utopia mysles ze moze rozwiazac wszystkie problemy swiata, szczegolnie przez jakas ideologie) nie jest zakanie bicia [ci co beda chcieli i tak to beda robic] tylko wskazanie pozytywny przyklad chrzescianskmich rodzin, gdzie czasami mozna stosowac tez klapsy.
|
Cz cze 02, 2005 20:49 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
mushin napisał(a): Uderzenie dziecka moze byc dobre albo zle. Wszystko zalezy od wielu okolicznosci
Obiema ręcyma mogę się podpisać pod tym twoim postem.
Dokładnie o tym mówię od początku wątku 
_________________ TE DEUM LAUDAMUS !
|
Cz cze 02, 2005 20:54 |
|
 |
Xenotym
Dołączył(a): So kwi 23, 2005 17:37 Posty: 820
|
Agniulka napisał(a): mushin napisał(a): Uderzenie dziecka moze byc dobre albo zle. Wszystko zalezy od wielu okolicznosci Obiema ręcyma mogę się podpisać pod tym twoim postem. Dokładnie o tym mówię od początku wątku 
Tradycyjnie już, jako adwersarz Agniulki, podpisuję tylko jedną ręka (lewą oczywiście, więc bardzo niewyraźnie).
Zamiast dawać klapsa można postraszyć.... "Bo dostaniesz klapsa" Jednak wychodzi na to, że przynajmniej jednego klapsa dać trzeba, żeby dziecko wiedziało co mu grozi.
|
Cz cze 02, 2005 21:17 |
|
 |
Agniulka
Dołączył(a): Śr lut 11, 2004 20:26 Posty: 3027
|
Xenotym napisał(a): Zamiast dawać klapsa można postraszyć.... "Bo dostaniesz klapsa" Jednak wychodzi na to, że przynajmniej jednego klapsa dać trzeba, żeby dziecko wiedziało co mu grozi.
Z tym to trzeba uważać... Bo jak 30 razy postraszysz "dostaniesz klapsa" a nigdy tego nie zrobisz, to dziecko szybko wykapuje, że to tylko pogróżki za którymi nic nie stoi 
_________________ TE DEUM LAUDAMUS !
|
Cz cze 02, 2005 21:21 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|