Właśnie Chrześcijaństwo zapoczątkował Bóg a katolicyzm to tylko pewien odłam, który zapoczątkowali ludzie. Z chrześcijaństwa ogólnego zrobione wiele odłamów i każdy uzurpuje sobie prawa do wszelkiej racji. To chyba nie tędy droga.....

To pierwsze zdecydowanie rzadziej, bo wcale nie jest tak, że w KRK jest "najtrudniej". To drugie zdecydowanie częściej. Dlatego właśnie tak irytują mnie pochwały wznoszone przez "inno-kościelnych" pod adresem KK. Jest to bowiem prawie zawsze chwalenie z pozycji całkowitej, dumnej odrębności. Niemal NIGDY nie pojawiają się stwierdzenia w rodzaju: "niech tylko KK stanie się jeszcze trochę bardziej 'chrześcijański', a powrócimy do was, gdyż właśnie z tego powodu kiedyś odeszliśmy". Nie ma już właściwie nawet świadomości tego "odejścia" - że ono kiedyś nastąpiło, że protestanci nie powstali "z niczego", tylko wskutek oddzielenia się od Kościoła rzymskiego, równoznacznego z PODZIAŁEM chrześcijaństwa, a więc czymś NIEPOŻĄDANYM. Po stronie prawosławnej jeszcze taka świadomość jest, po stronie protestanckiej prawie już jej nie ma, wręcz przeciwnie - raczej właśnie stan obecny uważa się za pożądany. My jesteśmy tu, wy jesteście tam i tak jest ok, choć, oczywiście, my jesteśmy lepsi, a wy jesteście gorsi, a już katolicy to w ogóle są najgorsi (trauma?).



No i właśnie o tym mówię.



Nie. "Odłamami" są odłamowcy, a nie ci, od których się "odłamano".

@olijula
Wyżej masz następną osobę z którą, jak sama widzisz, nie warto rozmawiać.

Zawsze warto rozmawiać tylko z szacunkiem i w sposób kulturalny.
Chodzi mi o to, że Chrześcijaństwo jest ponad katolicyzmem(że tak się wyrażę)
I ja przede wszystkim uważam się za Chrześcijankę. Dla mnie to najważniejsze a wszystko inne co powstało później to jest takie bycie przy Bogu trochę na swój sposób. Każdy wybrał sobie z chrześcijaństwa co mu bardziej pasowało i było wygodne. Każdy miał inne spojrzenie na tę samą sprawę i tak chrześcijanie się podzielili. Którzy mają całkowitą rację? Chyba nie możemy tego wiedzieć

No to teraz popatrz do tego, co powiedział Chrystus i zastanów się, czy naprawdę idziesz za Bogiem i to on Cię prowadzi w tym, co powyżej napisałaś:

Mt 7,15-20
15. Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami.
16. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi?
17. Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce.
18. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców.
19. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone.
20. A więc: poznacie ich po ich owocach.
(BT)


Aha...
Napisałaś, że jest we mnie "złośliwość i jad". Tylko napisz mi na czym to polega i w czym się objawia? Tym, że zamiast pokiwać głową w zadumie i potwierdzić, że masz prawo tak uważać, wskazuję na fragmenty Biblii, które najwyraźniej dla Ciebie są niewygodne, bo np. pokazują, że to biskupów Duch Święty ustanowił jako tych, którzy mają dbać o prawidłową wiarę w Kościele?

No właśnie cytat z Biblii który podałeś potwierdza moje słowa. Nie widzisz tego? Po tym co człowiek czyni poznajemy czy jest dobry i czy idzie za Bogiem. Ja wypełniam przykazania Boże. Przynajmniej staram się więc podążam za nim a nie za szatanem. I wcale nie wybieram tego co mi wygodne i łatwe a wręcz przeciwnie. Ale ja znam moje życie i czyny a ty nie więc ciężko ci wydać opinię na temat tego czy kieruje się Bogiem czy szatanem

Patrzysz, ale widzisz to, co chcesz zobaczyć, a nie to, co tam zapisano. Jak wół tam stoi, że po owocach rozpoznajesz fałszywych proroków, którzy pojawią się wśród ludzi. Jakim cudem przerobiłaś to na rozpoznawanie czy człowiek jest dobry i idzie za Bogiem to ja nie mam pojęcia.


I co z tego? To jeszcze nie sprawia, że masz rację. Świadkowie Jehowy też twierdzą, że wypełniają przykazania Boże, ale to nie oznacza, że prowadzi ich Bóg i zachowują nauczanie Boże tak, jak zostało przekazane Kościołowi przez Apostołów.


Nigdzie nie napisałem, że wybierasz to, co ci "wygodne i łatwe". Cofnij się, proszę, i przeczytaj moje posty dokładnie.


Tak się zastanawiam, czy warto ciągnąć tę rozmowę, skoro ja piszę o czymś innym, a Ty widzisz w tym zupełnie inne słowa.

to samo tyczy się ciebie. koniec tej debaty bo nie ma sensu. Bóg nas oceni

A od kogo masz Biblię, olijula? Skąd w ogóle wiesz o jej istnieniu?

W Kościele katolickim jest wiele innych racji, które jak najsłuszniej trzymają mnie na jego łonie. (…) trzyma mnie na łonie Kościoła katolickiego wspólna zgoda ludów i narodów, trzyma mnie autorytet, który od cudów wziął początek, karmił się nadzieją, wzrastał przez miłość, wzmacniał się latami. Trzyma mnie sukcesja biskupów, począwszy od samej Stolicy Świętego Piotra Apostoła, któremu Pan po zmartwychwstaniu zlecił pasienie owiec swoich, a na obecnym episkopacie skończywszy; trzyma mnie na koniec sama nazwa „katolicki”, która nie bez przyczyny tak przylgnęła wśród tylu herezji do samego Kościoła, że wszyscy heretycy, choć chcą żeby ich nazywano katolikami, to przecież, gdy jaki obcy człowiek zapyta ich o drogę do Kościoła katolickiego, nie mają odwagi wskazać mu swojej bazyliki, lub swojego domu.

Tak więc tak wielkie, tak liczne i tak drogie więzy imienia chrześcijańskiego słusznie trzymają człowieka wierzącego przy Kościele katolickim, chociażby prawda nie ukazywała się całkiem jasno z powodu ociężałości naszego umysłu i znikomości naszych zasług. U was natomiast wciąż słychać o samych obietnicach dojścia do prawdy, natomiast niczego takiego nie ma, co by mnie pociągało i zatrzymało. Gdyby te wasze obiecanki można było tak nieodparcie udowodnić, żeby żadna wątpliwość o nich powstać nie mogła, to by trzeba je postawić wyżej ponad te wszystkie racje, które trzymają mnie w Kościele katolickim. Jeżeli jednakowoż są to tylko obiecanki, które się nie spełniają, to nikt mnie nie zdoła oderwać od tej wiary, która umysł mój związała tylu i takimi więzami z religią chrześcijańską. (…)

Jeżeli zatem spotkasz kogo, co jeszcze nie wierzy Ewangelii, to co byś uczynił, gdyby ci powiedział: «Nie wierzę». Ja też nie wierzyłbym Ewangelii, gdyby mnie do tego nie skłonił autorytet Kościoła katolickiego

Św. Augustyn

Jasne. Biblia zaprzecza temu, co tutaj wypisujesz, więc "koniec debaty bo to nie ma sensu".

Przestań się, olijulo, zasłaniać Bogiem, tylko zabierz się uczciwie do przemyślenia swojego podejścia do tego, co zapisano w Biblii. Obecnie bowiem, niestety, najważniejsze są dla Ciebie rzeczy, które sama wymyśliłaś, a nie nauczanie Chrystusa i Apostołów. Gdyby bowiem to Biblia była dla Ciebie najważniejsza, to grzecznie byś słuchała Kościoła i biskupów w kwestii tego, jakie nauczanie jest prawidłowe, a nie siebie samej.

A olijula, ty czytasz Biblię taką, jaką ułożył Kościół, czy jakąś inną - może swoją własną?

Taką którą "ułożył" Bóg

Czyli którą konkretnie? Bo wydania protestanckie i katolickie różnią się liczbą ksiąg.

Nie liczba ksiąg a treść ma znaczenie jeśli już chcesz bawić się w takie odbijanie piłeczki. Przesłanie Chrystusa jest jedno w dwóch najważniejszych przykazaniach : " Będziesz miłował Pana Boga twego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą". To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: "Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego". Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy. I tego zamierzam się trzymać i jeśli mi się uda to nie pobłądzę

Uciekasz od odpowiedzi na pytanie, które jest bardzo proste:

Jaki kanon Pisma Świętego przyjmujesz i się nim posługujesz?

Na to pytanie da się odpowiedzieć jednym słowem.