Ja się nie pytam, czy to jakiegokolwiek Boga się modlisz (zresztą, nie wiadomo, ilu ich jest, sam pewno wierzysz w Trójboga), tylko czy do Quetzalcoatla? Czy tak Ci trudno klęknąć i pomodlić się do Quetzalcoatla? Na wszelki wypadek?

Musze Cię rozczarować, Quetzalcoatla nie ma

O! A jak to ustaliłeś?

Acro, Bóg starcił swoją szansę z Tobą? Czy Ty straciłeś swoją szansę z nim? Bo chyba tak to wygląda. Modliłeś się i prosiłeś o coś a Bóg nie dał Ci tego? I to przekreśla go w Twoich oczach?

Nie, to nie musi być uklęknięcie i forma modlitwy, dobrze wiesz że nie. Po prostu rozmowa w duszy, w myślach, pytania i słowa do niego - czy jesteś? Jeśli jesteś to zacznij działać w moim życiu, pokaż mi że jesteś. Albo - gdzie mogę Cię szukać, czy mogę Cię znaleźć, czy dasz mi wiarę? Bóg udziela wiary tym którzy tego szczerze chcą, jeśli widzi że ktoś szczerze go szuka i chce poznać prawdę, chce wiedzieć gdzie jest prawda.

Czasem obrażamy się na Boga i strzelamy focha, ale On nikogo nie skreśla do końca. Jeśli masz coś do niego to wygarnij Bogu to wszystko co siedzi w Tobie. Ot, tak po prostu.

Rety, czego wy nie rozumiecie w mojej prostej argumentacji?

Aby się pomodlić, trzeba wierzyć. Czy modlisz się do Odyna? Nie? A to tylko "rozmowa w duszy, w myślach, pytania i słowa do niego". Nie robisz tego bo w niego nie wierzysz, więc czemu od innych oczekujesz że zachowają się inaczej? Czułbym się jak idiota gadając do Jahwe, Odyna czy Re, a że to uczucie jest mi niemiłe, więc się nie przemogę prędzej niż Ty.

Żeby pogorszyć sprawę - przez jakieś 20 lat swego życia byłem wierzacy, nawet służyłem do Mszy. Więc był okres, gdy modliłem się i to chyba nawet szczerze. Więc jeśli teraz jestem ateistą, to tylko dlatego, że Bóg pozbawił mnie łaski wiary (pisząc po waszemu, bo po mojemu, to przemyślałem sobie samodzielnie trochę spraw, które wcześniej bezmyślnie uznawałem za pewniki).

Dlaczego nie powrócisz do tego Boga, w Którego wierzyłeś przez 20 lat? Obraziłeś się na Niego i twierdzisz że to On pozbawił Cie Łaski wiary?

Poczekaj, niech się zastanowię... Chyba dlatego, że w niego nie wierzę! Tak, to chyba dobre wytłumaczenie. Podobnie jak w Św. Mikołaja, smoki i krasnoludki. Powinienem wrócić do wiary w smoki i przygotować jakąś dziewicę na wypadek, gdyby się pojawiły?

Sorki za ironizowanie, ale te pytania wydają mi się strasznie naiwne. Do tego, Andy, omijasz szerokim łukiem moje pytania. Jak ustaliłeś, który Bóg istnieje a który nie? Czemu nie modlisz się do Quetzalcoatla?

Acro to jest Twoje życie, Twoje wybory, ja tylko mogę napisać parę słów tak jak myślę. Poza tym, piszę w taki sposób ponieważ kiedyś wierzyłeś, więc nie jest to dla Ciebie tak niedorzeczne powiedzieć do Boga kilka słów. Ale każdy ma prawo do wyboru swojej drogi w życiu.

Kiedyś wierzyłem też w krasnoludki, Ty pewno też. Czy rozrzucasz okruszki dla nich w ogrodzie? Nie powinno to wydać Ci się niedorzeczne, wszak kiedyś wierzyłaś...

Ale dobrze. Specjalnie dla was, choć czułem się przy tym jak idiota, powiedziałem do jakiegoś Boga kilka słów. Odpowiedziało mi burczenie w brzuchu, więc znikam na kilka minut, sieknąć jakąś kanapkę. O chwała ci Boże, za przypomnienie mi o konieczności odżywiania się!

Jakbyś miał trochę czasu i pieniędzy, to mógłbyś się wybrać na przykląd do Medjugorie, może tam byś zmienił zdanie?

Jutro wybiorę się do pubu na piwo. Na pewno nie wystarczy?

A nie lepiej na jakieś rekolekcje?

Byłem na rekolekcjach i byłem na piwie i zapewniam, że to drugie lepsze.
Andy! Zostajesz moim mistrzem nieprzyjmowania do wiadomości niepasujących informacji!

A w ogóle to już się tym nie martw!
Dobranoc!

A na jakich rekolekcjach? to ciekawe