Jaki cel ci przyswieca? Jakie "dobre" rady masz na mysli? Chcesz ja zniewolic, ukuc na wlasne kopyto? Uzyj sily albo przekupstwa. Obecnie modne sa obiecanki cacanki. Obiecaj zlote gory po smierci, moze sie kupi na lep.
Chyba ze jestes dzentelmenem, ustap niewiascie, przypodobaj sie. Zapisz jako pierwszy do SJ.

Jesli ja dobrze rozumiem wpisy forumowiczow, o szlachetnym i dobrym Bogu, nalezy uznac malzenstwo, chocby muzulmanki z katolikiem. Bog jest jeden, a w jakich postaciach przedstawiany nie ma znaczenia. Prawdy o Bogu nie wie nikt. Jedynie Koscioly (ludzie) walcza ze soba o palme przewodnictwa.

A może po prostu pozwolić koleżance samej odnaleźć Boga? Każdy ma prawo się wypowiedzieć i przekazac co wie, sądzi i czuje, ale decyzja należy do każdego indywidualnie. Jak to lokis powiedział nikt nie zna całkowitej prawdy o Bogu, więc uszanujmy drogę każdego człowieka do niego. Poznawanie Boga to proces i każdy musi go przejść. Jeden szybciej, drugi wolniej, ale nie można ciągnąć kogoś na siłę za fraki

Mój brat koleguje się z chłopakiem, który jest Świadkiem Jehowym. Podpytywałam trochę, bo bałam się, że będzie próbował wciągnąć mojego brata. Ku mojemu zdziwieniu i zadowoleniu okazało się, że nic podobnego nie miało miejsca. Po prostu nie rozmawiają o religii. I są już od kilku lat świetnymi kumplami.

nie rozsądnie jest nie robić nic w tej sprawie ,bo gdy wejdzie w tą sektę tak całą sobą to może być za późno na pomoc.Tak jak pisaliśmy ci wcześniej powinieneś postąpić ,tylko bez nachalnego jej nawracania bo efekt może być odwrotny od zamierzonego.Ojlulo czy według ciebie poszukiwanie BOGA tam gdzie GO nie ma a jest widoczne działanie złego jest czymś dobrym ,oni przecież żywcem zaprzeczają słowu BOŻEMU i niszczą wszelką chwałę jaka się należy MATCE BOSKIEJ ,gdzie tu widzisz drogę do BOGA gdzie?

panieMK drogą do Boga jest droga miłości bez względu do jakiej instytucji się należy. KK również nie jest jedyną słuszną drogą do naszego stworzyciela. W takim razie po co nam wolna wola skoro kto inny ma za nas decydować? Bóg jest jeden a ci co są tak pewni, ze ich droga jest jedyną właściwą mogą się bardzo zdziwić i nie należy osądzać nikogo jeśli szuka Boga. A Bóg jest wszędzie. Nie ma takiego miejsca w tym świecie gdzie by Go nie było. Każdy musi sam odnaleźć prawdę i drogę..... I nie osądzaj. O tym właśnie mówił Chrystus

Znam wiele osob ktorzy zaczynali swoja droge u SJ a dzisiaj sa w Zborach Chrzescijanskich i wielbia naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Chwala i czesc nalezy sie Jezusowi Chrystusowi.
SJ nie niszcza nikomu zadnej chwaly, po prostu uwazaja ze matce Jezusa sie nie nalezy poniewaz nie jest Bogiem.
Wiec nie ma co sie szczegolnie oburzac.
Niezbadane sa drogi Boze, prawda?

Tak samo uważają, że Jezusowi się nie należy, ponieważ nie jest Bogiem (przynajmniej tym przez duże "B" ), więc nie ma co się szczególnie oburzać, prawda?

Nie wiem czy uwazaja Jezusa za Boga czy tez nie, jesli z Jezusem Chrystusem naszym Panem i Zbawicielem maja problem to co dopiero mowic o Marii ?
Dlatego sie nie oburzam to prawda

Ano stąd też wielu teologów widzi ciekawą korelację między stosunkiem do bóstwa bądź człowieczeństwa Jezusa i czcią oddawaną Marii. Mianowicie (z grubsza rzecz ujmując, oczywiście, bo temat wymagałby sążnistych, skomplikowanych rozpraw), im większym respektem obdarzana jest "boska" strona Jezusa, tym większa cześć oddawana jest Marii (bo tym większa jest świadomość faktu, że była ona "matką Boga") - i odwrotnie. Jeżeli więc ktoś wcale nie wierzy w boskość Jezusa, to już w ogóle nie widzi żadnych podstaw do uznawania jakiejś szczególnej wyjątkowości jego matki, nie mówiąc już o czci.

Sądzę, że na tym, iż przy tłumaczeniu dla ŚJ nie sięgano do oryginałów i na siłą starano się forsować tezy założyciela (który porzeszedł przez kilka wyznań, aż wreszcie - tak sądzę - dopasował religię do swoich potrzeb.

Dokladnie tak sie stalo, jesli porownamy Biblie u SJ doslownie zalana jest manipulacjami i wstawianiem wyrazow ktore maja szczegolne znaczenie na odczyt przekazu Biblijnego.

Heh, no to fajnie że katolicy "poprawnie" przełożyli Biblię, i nie dopasowywali jej do swoich potrzeb...
Przyganiał kocioł garnkowi
Człowieku, zrozum że nie istnieje Pismo święte w jednym oryginalnym egzemplarzu, napisanym przez jednego autora!
Pism apokryficznych jest całe multum, i możesz w nich przebierać jak w ulęgałkach. KRK wybrał swoje własne, które uznał za natchnione, ŚJ wybrali swoje...
Masz swoje własne, to sobie w nie wierz, ale nie masz najmniejszego prawa negować wyborów innych, i z tego tytułu uważać "ich" poglądów za złe...
To jest drugi największy problem samej wiary, tj, szukanie dziury w całym, i wykazywanie komuś jak bardzo jest zły, zamiast zająć się swoją własną... żałosne.

I jeszcze jedno.
Dasz głowę, że na przestrzeni dwóch tysięcy lat, nikt nie zmanipulował Twojej Biblii na własny użytek?
Czy nie widzisz jaką istotą jest człowiek? Kłamie, oszukuje, manipuluje, zdradza, wykorzystuje... notorycznie!
Rozumiem, że w kręgach KRK, nikt taki nigdy nie istniał... czy tak?

Jako przykład podam dwa Kościoły: katolicki i koptyjski.
Biblia kościoła koptyjskiego jest nieco inna aniżeli biblia katolicka? Zawiera księgi, które katolicy nie uznają za natchnione...
A ile to interesuje KRK? Gucio ich to interesuje i najważniejsze, że kościół koptyjski uznaje zwierzchnictwo KRK
Nie ważna Biblia... ważna władza!
To tyle co do "manipulacji" Pism świętych, i tego kto i co uznaje za natchnione...

Kościół koptyjski przyjmuje także księgi, których natchnienie było kiedyś rozważane także przez Kościół rzymski jak i przez Kościół prawosławny.
A w tym wątku pisze się o "tłumaczeniach" dokonywanych przez ŚJ, tłumaczeniach, które tak naprawdę w wielu przypadkach są namipulacjami tekstem.

Powinienem powtórzyć powyższe.
Ale, zważ: że niczego nie stwierdzałem autorytatywnie. Zapewne nie mam Twojej mądrości i wiedzy, abym mógł tak katergoryczne wydawać osądy.

Tłumaczenia to jedno a KANON to drugie - zmieniasz temat?

Tłumaczenia odwołują się do języków pierwotnych tekstów. Jeśli, oczywista, zachowały się oryginały. Ileż mamy źródeł hebrajskich?

Radzę coś innego. Spróbuj przetłumaczyć jakiś tekst. Na przykłąd jakąś relację prasową z anglojęzycznego czasopisma. Potem daj swoje tłumaczenia komuś, kto przetłumaczy na niemiecki. Z niemieckiego zrób przekład na francuski. I potem tak łąńcuszkiem przez kilka języków. W końcu wróć do języka oryginału. Wtedy, może (mam nadzieję) zrozumiesz, czym rżóni się korzystanie z tekstó źródłowych od korzystania z wygodnych tłumaczeń.

Jeszcze jedno. Przez tysiące lat Pismo nie było spisywane. Ono żyło. Pismo nie jest księgą historyczną, Pismo jest księgą bożą. Księgą związku Boga z człowiekiem. Pismo żyje nadal. Dlatego powstają wciąż nowe tłumaczenia. Dlatego coraz lepiej rozumiąc aleksandryjską diasporę może my lepiej interpretować grecki oryginał.

I przepraszam. Za swój brak wiedzy. Piszę jeno to, co myślę.