Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 26, 2025 17:45



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 71 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 ...bo jestem chora z miłości. 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39
Posty: 2702
Lokalizacja: Paragwaj
Post 
Tjaaa... najczęściej nie dostrzegam tej jego "miłości" gdy cierpie i gdy On nie wyciąga do mnie najmniejszej pomocnej dłoni gdy tego najbardziej potrzebuje. Oczywiście że rozważam ją "na ludzki rozum", bo jakimś cudem innego nie posiadam i coś mi się zdaje, że Bóg doskonale wie o tym jak jestem w stanie go pojąć i co dla nas znaczy wszelka miłośc i miłosierdzie, więc dlaczego
Cytuj:
Skoro jest wszechmocny i chce naszego dobra, to dlaczego nie sprawi, żeby było dobrze teraz i później? Dlaczego pozwala cierpieć?


Mam więc rozumieć, że Bóg jest niemiłosierny, czy nie wszechmocny?

_________________
Shame on the night
for places I've been and what I've seen
for giving me the strangest dreams
But you never let me know just what they mean
so oh oh so shame on the night alright
And shame on you


Pt cze 10, 2005 9:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25
Posty: 7301
Post 
mniszka napisał(a):
Ale zastanawia mnie czy osoby bez powołania zakonnego też mogą ten stan odczuwać?

A czemu nie? Zakochanie w Bogu jest warunkiem koniecznym powołania zakonnego, ale nie jest wystarczającym. Inaczej mówiąc - nie jest żadnym wyznacznikiem; bez niego raczej trudno mówić o powołaniu, za to występowianie takiego stanu wcale powołania jeszcze nie oznacza.

_________________
Czuwaj i módl się bezustannie,
a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie.
Nie ma piękniejszego zadania,
które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia,
niż kontemplacja.

P. M. Delfieux


Pt cze 10, 2005 10:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21
Posty: 2617
Post Re: ...bo jestem chora z miłości.
mniszka napisał(a):
Czy odczuwanie stanu zakochania w Bogu jest normalne?

Nie. Zakochanie jest elementem miłości między kobietą a mężczyzną, przenoszenie relacji międzyludzkiej na relację Bóg-człowiek jest niewłaściwe - to tak jakby chomik chciał utworzyć parę ze słoniem. Bóg jest naszym stworzycielem, panem i opiekunem, ale jest istotą zupełnie innego rodzaju niż człowiek i po prostu kierowanie ku niemu uczuć jakie powinno się żywić do człowieka przeciwnej płci jest jak nakładanie buta na głowę - po prostu nie można stworzyć takiej miłości do Boga, bo to jest niemożliwe (poniżej piszę dlaczego) - można sobie conajwyżej wmawiać, że to jest taka miłoś, podczas gdy ma się "miłościopodobny" twór. Miłość jaka wiążę się z zakochaniem, miłość damsko-męska, a właściwie jej najdoskonalsza i właściwa postać, polega na dawaniu, nie na braniu. Gdy tworzy się małżeństwo, małżonkowie obdarzają się nawzajem miłością, poświęcają sie sobie, przez co oboje zyskują - z Bogiem to jest niemożliwe, bo z nim możesz utworzyć tylko relację, gdzie łaska płynie tylko w jedną stronę - Bóg Ci coś daje, ale Ty mu nie możesz dać nic. Możesz się czegoś wyrzec, ale to wyrzeczenie nie sprawi, że Bóg coś zyska, bo On jako doskonały i nieskończony nie może nic zyskać - jest wszystkim i niczego Mu nie brakuje.
Tak więc zakochanie w Bogu nie jest normalne, nie jest zdrowe, ale jeśli ma się egoistyczne podejście do miłości, w którym nastawionym się jest na branie i nie ma pragnienia ofiarowania się drugiej osobie dla jej dobra, to lepiej już iść do zakonu, żeby Bóg wziął taką upośledzoną emocjonalnie (bo niemożność kochania miłością pełną oddania to moim zdaniem upośledzenie emocjonalne) osobę pod swoje skrzydła, niż żeby zraniła ona drugiego człowieka swoim podejściem...


Śr cze 15, 2005 6:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 12:05
Posty: 59
Post 
Incognito słusznie zauważył i ja to podobnie rozumiem.
Zakochanie to może złe słowo, chodzi bardziej o pragnienie obcowania z Bogiem, poczucie bliskości Boga w każdym momencie naszego życia. Wynika to z miłości polegającej na oddaniu „JEZU UFAM TOBIE”

Szkoda, że ten stan pełnej ufności nie występuje u mnie często.


Śr cze 15, 2005 7:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 31, 2005 17:46
Posty: 337
Post 
"Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale życie wieczne miał" J3,16

Bóg jest Miłością i Miłosierdziem. Wszystko powołał do życia z miłości, z nicości powołał do życia człowieka, bo z miłości pragnął obdarzyć go istnieniem. Każdy człowiek dla Niego jest kimś jedynym, ukochanym, niepowtarzalnym. Bóg zesłał swego Syna, który stał się Człowiekiem i uczynił to właśnie z miłości do człowieka, aby go zbawić. Bóg pragnie dać życie wieczne człowiekowi, właśnie dlatego, że go kocha.

Jeśli stworzenie kocha swego Stwórcę jest to coś zupełnie normalnego, jest to wyraz wdzięczności za miłość Boga do ludzi.


Śr cze 15, 2005 7:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21
Posty: 2617
Post 
Ale są różne rodzaje miłości, a my tu mówimy o zakochaniu, które należy do uczuć damsko-męskich.


Śr cze 15, 2005 10:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 31, 2005 17:46
Posty: 337
Post 
Tak się składa, że są różne rodzaje miłości i nie tylko jest miłość damsko-męska. Część osób Bóg powołał do życia zakonnego, by żyła tylko i wyłącznie dla Niego. I mniszka wcale nie mówi o miłości damsko-męskiej. To o czym mówi mniszka jest prawdopodbnie znakiem powołania zakonnego, choć może to też odczuwać osoba bez powołania zakonnego z powodów jakie napisałam wyżej.


Śr cze 15, 2005 11:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
Incognito wydaje mi sie ze masz wizje Boga ciut smetna, albo inaczej, ciut za bardzo intelektualna. To ze Bogu niczego nie brakuje, nie znaczy ze nie moze nic brac. Chodzi mi o to ze owszem ma jeszcze szesc miljadrow innych osob swietnie, ale wybierajac osoby do stanu zakonego pragnie ich niepodzielonej milosci. Ja rozumiem obawe przed sentymentalizmem w religii. Ale tak jak prawdziwa milosc miedzy malzonkami nie ma duzo wspolnego z sentymentalizmem, tak samo milosc do Boga.

Sw Pawel, jak wiadomo celibatariusz, pisal nie zyje juz ja ale zyje we mnie Chrystus. Nie jest to wlasnie taki zwiazek o ktorym mowisz ze sie calkowicie daje drugiej osobie?

Poza tym dawania jest zwiazane z braniem, gdyby malzonkowie tylko siebie by dawali wzajemnie kto by to otzrymywal? Bo dawananie jest zawsze zwiazane z braniem.

I tak samo Bog dajac siebie samego zapraszana nas do odwzajemniania tego uczucia. Nie jest to zwiazane tylko ze stanem zakonnym, kazdy chrzescian jest powolany by miec relacje milosci z Chrystusem.
Ojcowie Kosciola interpretujac Piesn nad Piesniami, mowia ze oblubienica to obraz Kosciola ale tez kazdej duszy, a oblubieniec to Chrystus.

Tak wiec kazdy ma dusze "zenska" by spotkac sie z Oblubiencem.
Radze poczytac pisma Sw Jana od Krzyza.

Ale niewapliwie kobiety przezywaja ta relacje duzo glebiej, bo calym jesteswem sie angazuja w taka milosc. Daja tez swoje cialo, w inny sposob w malnestwie i w inny w zakonie oczywiscie, ale cielesnosc milosc tez jest bardzo wazna.

Np. Sw Franciszek oblizywal wargi, za kazdym razem gdy wymawial imie Jezusa, gdyz przynosilo mu to taka slodycz.


Śr cze 15, 2005 12:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lip 24, 2003 10:29
Posty: 328
Post Re: ...bo jestem chora z miłości.
Witam, ładnie napisane, mam jednak pytania.
Incognito napisał(a):
... Gdy tworzy się małżeństwo, małżonkowie obdarzają się nawzajem miłością, poświęcają sie sobie, przez co oboje zyskują - z Bogiem to jest niemożliwe, bo z nim możesz utworzyć tylko relację, gdzie łaska płynie tylko w jedną stronę.

Jeżeli w relacji Bóg-człowiek, jeden tylko korzysta, to czy taka relacja nie jest nauką egoizmu? Jezus w pewnym momencie nazywa swoich uczni - przyjaciółmi. Czy możliwe jest, aby być przyjacielem tylko w jednym kierunku? Czy to będzie przyjaźń?
Incognito napisał(a):
Bóg Ci coś daje, ale Ty mu nie możesz dać nic.
Dobrze, powiedz w takim razie jak rozumiesz słowa: "... zachwytem modlić się ..."
Incognito napisał(a):
Możesz się czegoś wyrzec, ale to wyrzeczenie nie sprawi, że Bóg coś zyska, bo On jako doskonały i nieskończony nie może nic zyskać - jest wszystkim i niczego Mu nie brakuje.

W takim razie o co toczy się ta cała batalia? Skoro niczego Mu nie brakuje, to dlaczego zawraca sobie nami głowę?
Myślę, że w Twojej pracy człowiek przedstawiony jest bardzo negatywnie. Jałowy pionek... A przecież Stworzył nas na Swoje podobieństwo. Jestem przekonana, że uznał Swoje dzieło za cud. :-) I jestem także przekonana, że relacja z Bogiem jest relacją obopólną.

_________________
„Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy” (1 J 3, 1).


Śr cze 15, 2005 13:14
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lip 24, 2003 10:29
Posty: 328
Post 
A. napisał(a):
Mam więc rozumieć, że Bóg jest niemiłosierny, czy nie wszechmocny?

Żeby zrozumieć, potrzebna jest pokora. Obawiam się, że żadne wyjaśnienia w tej chwili nie podniosłyby Cię na duchu... :( ani niczego nie wyjaśniły.
Bądź z nami, postaraj się czytać uważnie o czym się rozmawia, włącz się do dyskusji. Pamiętaj jednak, że ani krzyk ani złość nie robią na nikim większego wrażenia.

_________________
„Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy” (1 J 3, 1).


Śr cze 15, 2005 13:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21
Posty: 2617
Post 
av napisał(a):
Tak się składa, że są różne rodzaje miłości i nie tylko jest miłość damsko-męska.

Tak, ale zakochanie to termin dotyczący miłości damsko-męskiej.
av napisał(a):
To o czym mówi mniszka jest prawdopodbnie znakiem powołania zakonnego, choć może to też odczuwać osoba bez powołania zakonnego z powodów jakie napisałam wyżej.

Jeżeli mniszka zakochała się w Jezusie to jej bardzo współczuję chorel relacji z Bogiem.
wiking napisał(a):
Incognito wydaje mi sie ze masz wizje Boga ciut smetna, albo inaczej, ciut za bardzo intelektualna.

Smętną? Nie, Bóg jest moim opiekunem i mistrzem, nie lubię tylko jak niektórym ludziom odbija palma w kwestiach relacji z Bogiem :wink:
wiking napisał(a):
To ze Bogu niczego nie brakuje, nie znaczy ze nie moze nic brac.

Nie można nalać do pełnego i choćbyś nie wiem jak kombinował, Wikingu, nie zmienisz tej oczywistej prawdy. Bóg jest nieograniczony, jest wszystkim i dlatego nie może już nic zyskać - jest doskonały.
wiking napisał(a):
Chodzi mi o to ze owszem ma jeszcze szesc miljadrow innych osob swietnie, ale wybierajac osoby do stanu zakonego pragnie ich niepodzielonej milosci.

W jakim sensie niepodzielonej?
wiking napisał(a):
Sw Pawel, jak wiadomo celibatariusz, pisal nie zyje juz ja ale zyje we mnie Chrystus. Nie jest to wlasnie taki zwiazek o ktorym mowisz ze sie calkowicie daje drugiej osobie?

To jest dokładnie to o czym pisałem - oddanie, ale na zasadzie wyrzeczenia, nie przekazania, daru - bo Bogu już nic nie trzeba. Nie można na Boga wpłynąć, nie można pomóc Mu rozwiązać problemu, ani wesprzeć w trudności. To jest jednokierunkowy strumień łaski.
wiking napisał(a):
Poza tym dawania jest zwiazane z braniem, gdyby malzonkowie tylko siebie by dawali wzajemnie kto by to otzrymywal?

Oczywiście, że dawanie jest związane z przyjmowaniem, ale jak już pisałem nie ma tu porównania między relacją małżeńską, a relacją Bóg-człowiek, bo Bóg nie ma korzyści z przyjęcia ofiary człowieka - przez wyrzeczenia człowiek może co najwyżej pomóc sobie samemu, nie Bogu.
wiking napisał(a):
I tak samo Bog dajac siebie samego zapraszana nas do odwzajemniania tego uczucia. Nie jest to zwiazane tylko ze stanem zakonnym, kazdy chrzescian jest powolany by miec relacje milosci z Chrystusem.

Tak, ale chyba rozmawiamy o konkretnym rodzaju milości, prawda?
wiking napisał(a):
Ojcowie Kosciola interpretujac Piesn nad Piesniami, mowia ze oblubienica to obraz Kosciola ale tez kazdej duszy, a oblubieniec to Chrystus.

Nie spotkałem się z interpretacją że też każdej duszy. Czy to nauka Magisterium czy opinie poszczególnych Ojców Kościoła? Jeśli to drugie to ja dziękuję. Wolę widzieć w pieśni nad pieśniami to czym jest - przedstawienie wspaniałego misterium więzi małżeńskiej.
wiking napisał(a):
Ale niewapliwie kobiety przezywaja ta relacje duzo glebiej, bo calym jesteswem sie angazuja w taka milosc.

To dlatego, że Jezus przyszedł na świat jako mężczyzna i miłość kobiet do Chrystusa ma czasem zabarwienie miłości erotycznej, tak jak to było w przypadku św. Faustyny.
wiking napisał(a):
Daja tez swoje cialo, w inny sposob w malnestwie i w inny w zakonie oczywiscie, ale cielesnosc milosc tez jest bardzo wazna.

Opowiedz mi proszę, Wikingu, o cielesności miłości zakonników/zakonnic do Chrystusa, bo ja sobie tego za bardzo nie wyobrażam, tak samo tego że Bóg oczekuje od ludzi cielesności w miłości.
wiking napisał(a):
Np. Sw Franciszek oblizywal wargi, za kazdym razem gdy wymawial imie Jezusa, gdyz przynosilo mu to taka slodycz.

Ja bym to oblizywanie warg wstawił między mity ;)
Anula napisał(a):
Jeżeli w relacji Bóg-człowiek, jeden tylko korzysta, to czy taka relacja nie jest nauką egoizmu?

Zależy jaką postać ma ta relacja. Jeśli jest chora i ktoś przenosi na Boga miłość damsko-męską, to pewnie że tak. Jednak czy można nazwać egoistą ucznia, który uczy się od dobrego mistrza? Bynajmniej - człowiek mając w sobie pewną wartość podświadomie pragnie przekazać ją innym, myślę że właśnie w tym jesteśmy podobni do Boga - on chce przekazać nam dobro, bo je posiada. To że przyjmujemy Jego wskazówki jako nauki i światło na naszej drodze nie jest egoizmem, ale zdrową relacją mistrza i ucznia, pana i sługi.
Anula napisał(a):
Jezus w pewnym momencie nazywa swoich uczni - przyjaciółmi. Czy możliwe jest, aby być przyjacielem tylko w jednym kierunku? Czy to będzie przyjaźń?

Ale pisząc o jednostronności relacji pisałem o przypadku czynienia z Chrystusa swojego oblubieńca, przyjaźń to inny rodzaj miłości. Jezus nazwał nas przyjaciółmi, ale jak Go nazywali uczniowie - "przyjacielu" czy "mistrzu"? Zastanów się nad tym.
Anula napisał(a):
Dobrze, powiedz w takim razie jak rozumiesz słowa: "... zachwytem modlić się ..."

Rozumiem je dosłownie, czyli "modlić sie będąc zachwyconym (pod wrażeniem) doskonałością Boga".
Anula napisał(a):
W takim razie o co toczy się ta cała batalia? Skoro niczego Mu nie brakuje, to dlaczego zawraca sobie nami głowę?

Bóg jeden to wie, ale doskonałośc, nieskończoność i nieograniczoność Boga to podstawy katolickiej teologii.
Anula napisał(a):
Myślę, że w Twojej pracy człowiek przedstawiony jest bardzo negatywnie. Jałowy pionek...

Odniosłaś takie wrażenie po krytykowaniu chorobliwej fascynacji? Jeśli ktoś się ogranicza do relacji "Bóg-ja" to rzeczywiście będzie tylko jałowym pionkiem, bo w takim dwuelementowym układzie wpływy idą tylko w jedną stronę. Jednak człowiek nie jest sam i Bóg wiedział co robi tworząc mężczyznę i kobietę - niektórym jednak przychodzi trudno to pojąć.
Anula napisał(a):
A przecież Stworzył nas na Swoje podobieństwo. Jestem przekonana, że uznał Swoje dzieło za cud. I jestem także przekonana, że relacja z Bogiem jest relacją obopólną.

Co masz na myśli pisząc "obopólną"?


Śr cze 15, 2005 14:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lip 24, 2003 10:29
Posty: 328
Post 
Zakochanie jest stanem, który zazwyczaj przemija i na pewno nie powinien być powodem do podejmowania ważnych, życiowych decyzji.
To stanowczo za mało, żeby wstępować do klasztoru. Ale w każdym klasztorze (z tego co wiem) jest przeznaczony pewien okres czasu, na to właśnie, aby rozpoznać w sobie powołanie. Nazywa się Postulatem. Zanim nastąpią śluby wieczyste, przeżywa się Nowicjat. Więc jest trochę czasu.
Ważne jest, aby nikogo nie udawać, nie udawać fałszywej pobożności, być szczerym wobec siebie głównie.

Teraz do Ciebie, Incognito.
Anula napisał:
A przecież Stworzył nas na Swoje podobieństwo. Jestem przekonana, że uznał Swoje dzieło za cud. I jestem także przekonana, że relacja z Bogiem jest relacją obopólną.
Co masz na myśli pisząc "obopólną"?

Wspólne biesiadowanie, wspólną radość, wspólny płacz, wspólne przechodzenie przez problemy, i wiele innych rzeczy, także wspólnie przeżywanych.
Jezus nazwał nas przyjaciółmi, ale jak Go nazywali uczniowie - "przyjacielu" czy "mistrzu"? Zastanów się nad tym.

Wiesz, żeby kochać nie trzeba mówić o tym, że się kocha, ale raczej kochać.
Sam zachwyt jest już modlitwą, czyż to nie cudowne?

Pozdrawiam bardzo serdecznie.

_________________
„Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy” (1 J 3, 1).


Cz cze 16, 2005 13:08
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
Drogi Incognito.

Nie wiem skad ta opozycja przeciwko milosci do Boga.

Moze lepiej zaczac od relacji wewnatrz Trojcy Swietej. Oczywiscie zostaja one tajemnica nigdy nawet w niebie do konca niezglebiona. Ale Bog troche z tej tajemnicy nam odslonil, przez Swego Syna, przez Pismo Swiete i przez tradycje Kosciola.
Ojciec i Syn calkowicie sie oddaja temu drugiemu i w pelni przyjmuja ten dar. Ta ich milosc jest tak ogromna ze staje sie nowa osoba Duchem Swietym. Bog jakiego Ty przedstawiasz jest Bogiem filozofii nie objawienia.

Bog nas stworzyl bysmy go kochali:
Cytuj:
KKK 31 Człowiek stworzony na obraz Boga, powołany, by Go poznawać i miłować, szukając Boga, odkrywa pewne "drogi" wiodące do Jego poznania. ...
Punktem wyjścia tych "dróg" prowadzących do Boga jest stworzenie: świat materialny i osoba ludzka.


Bog nie zostawil jednak czlowieka samego by go szukal tylko sam przyszedl na ziemie i umarl za nas w ciele, przez sakramenty, ktore zostawil Swojemu Kosciolowi mieszka w nas, wedlug jego wlasnych slow z Ewangelii.

Wiecej poslubil Swoj Kosciol.
Cytuj:
KKK796 Jedność Chrystusa i Kościoła, Głowy i członków Ciała, zawiera także różnicę między Chrystusem i Kościołem w relacji osobowej. Ten aspekt jest często wyrażany w obrazie oblubieńca i oblubienicy. Obraz Chrystusa jako Oblubieńca Kościoła został przygotowany przez proroków i zapowiedziany przez Jana Chrzciciela. Sam Pan wskazał na siebie jako na Oblubieńca. Apostoł przedstawia Kościół i każdego wiernego, członka jego Ciała, jako Oblubienicę "poślubioną" Chrystusowi Panu, by była z Nim jednym Duchem. Kościół jest niepokalaną Oblubienicą niepokalanego Baranka, którą Chrystus umiłował, dla której wydał się, "aby ją uświęcić" (Ef 5, 26), z którą związał się wiecznym przymierzem i nie przestaje troszczyć się o nią jak o własne Ciało
Oto cały Chrystus, Głowa i Ciało, jeden utworzony z wielu... Czy mówi Głowa, czy mówią członki - zawsze mówi Chrystus. Mówi jako pełniący rolę Głowy (ex persona capitis) lub jako pełniący rolę ciała (ex persona corporis), zgodnie z tym, co jest napisane: "Będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła" (Ef 5, 31-32). Sam Pan powiedział w Ewangelii: "A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało" (Mt 19, 6). Jak zobaczyliście, nie ma dwóch różnych osób, ale stanowią jedno w więzi małżeńskiej... Jako Głowa nazywany jest "Oblubieńcem", jako Ciało jest nazywany "Oblubienicą"


Nie tylko ojcowie mowia ze kazda dusza jest przedstwawiona w oblubienicy z Pesni nad Piesniami, teraz nie mam wszystkich cytatow, ale wiekszosc ojcow tak mowila. Bardzo polecam dziela Sw Jana od Krzyza.

Dodam wiecej, byc moze dla kogos bedzie to zbyt smiale, ale malzenstwo nie jest przykladem milosci, Przykladem orginalnym milosci jest zwiazek Jezusa z Kosciolem. Malzenstwa jest figura tegoz zwiazku. Mozna powiedziec ze Pan Bog ustanowil malzenstwo by ukazywalo rzeczywistosc jednosci Chrystusa z Kosciolem.

Odnoszenia takiej relacji jest wiec nie tylko na miejscu, ale jest jakby jej pierwszym odnosnikiem.

Cytuj:
KKK1616 Wskazuje na to Paweł Apostoł, gdy mówi: "Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić" (Ef 5, 25-26), zaraz dodając: "Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła" (Ef 5, 31-32).


Dlatego mozna powiedziec ze:
Cytuj:
KKK1617 Całe życie chrześcijańskie nosi znamię oblubieńczej miłości Chrystusa do Kościoła. Już chrzest jako wejście do Ludu Bożego wyraża tajemnicę zaślubin. Jest on, jeśli tak można powiedzieć, obmyciem weselnym (Por. Ef 5, 26-27.), które poprzedza ucztę weselną - Eucharystię. Małżeństwo chrześcijańskie staje się z kolei skutecznym znakiem, sakramentem przymierza Chrystusa i Kościoła. Małżeństwo między ochrzczonymi jest prawdziwym sakramentem Nowego Przymierza, ponieważ oznacza łaskę i jej udziela.


Cytuj:
KKK1698 Pierwszym i ostatecznym odniesieniem tej katechezy będzie zawsze sam Jezus Chrystus, który jest "drogą i prawdą, i życiem" (J 14, 6). Wierni Chrystusa, wpatrując się w Niego w wierze, mogą mieć nadzieję, że On sam urzeczywistni w nich swoje obietnice i że miłując Go tą miłością, którą On ich umiłował, dokonają dzieł na miarę ich godności:
Proszę cię, abyś pamiętał, że nasz Pan Jezus Chrystus jest rzeczywiście twoją Głową, ty zaś jednym z Jego członków. Chrystus należy do ciebie, tak jak głowa należy do ciała. Cokolwiek jest Jego, jest zarazem twoje: duch, serce, ciało, dusza, wszystkie władze i umiejętności. Masz posługiwać się nimi, jak gdyby były twoje, po to, abyś Panu służył, chwalił Go, miłował i wysławiał. Ty zaś należysz do Niego, jak ciało należy do głowy. Dlatego i On pragnie posługiwać się wszystkimi twymi władzami jak swoimi, by służyć Ojcu i Jego wielbić (Św. Jan Eudes, Tractatus de admirabili corde Iesu, 1, 5.)
Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus (Flp 1, 21).


Nie chce rozciagac za bardzo postow, tylko chcialem podac kilka cytatow z Katechizmu mowiac ze relacji milosci do Boga jest czyms "zdogmatyzywanym". Oczywiscie ta milosc pochodzi od Boga, to Chrystus w nas lub Duch Swiety w nas wzbudza ja ta milosc do Boga Ojca, i Duch Swiety i Ojciec do Syna. Ta milosc jest ta sama co milosc Syna do Ojca, lepiej on w sercach ludzi i tymi sercami kocha Ojca.


So cze 18, 2005 12:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
Dobrze to jesli juz mamy podwaliny do relacji milosci czlowieka do Boga to teraz chcialem zacytowac kilka punktow odnaszacych sie do milosci osob z zycia konsekrowanego.
Cytuj:
916 Stan zakonny życia konsekrowanego ukazuje się zatem jako jeden ze sposobów przeżywania "bardziej wewnętrznej" konsekracji, która opiera się na chrzcie i polega na całkowitym oddaniu się Bogu (Por. Sobór Watykański II, dekret Perfectae caritatis, 5. ) . W życiu konsekrowanym wierni, za natchnieniem Ducha Świętego, decydują się w sposób doskonalszy iść za Chrystusem, poświęcić się umiłowanemu nade wszystko Bogu oraz, dążąc do doskonałej miłości w służbie Królestwa, głosić w Kościele chwałę świata, który ma przyjść, oraz być jego znakiem (KPK, kan. 573).



Cytuj:
1827 Miłość ożywia i inspiruje praktykowanie wszystkich cnót. Jest ona "więzią doskonałości" (Kol 3, 14); jest formą cnót; wyraża je i porządkuje między sobą; jest źródłem i celem ich chrześcijańskiego praktykowania. Miłość usprawnia i oczyszcza naszą ludzką zdolność miłowania. Podnosi ją do nadprzyrodzonej doskonałości miłości Bożej.

Ten fragment mowi o cnocie milosci do ktorej kazdy chrzescian jest powolany, ale jak mowil poprzedni cytat milosc zycia konteplacyjnego ma to wyrazaj w sposob doskonalszy.
Oczywiscie milosc jest darem i jej wzrastanie tez jest darem, ale to jest ta relacja jakiej Bog pragnie z nami miec.

Jeszcze jeden cytat dotyczacy wszytkich, to co probowalem powiedziec tez w poprdzenim poscie to Syn w nas kocha Ojca.
Cytuj:
2074 Jezus powiedział: "Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15, 5). Owocem, o którym mówią te słowa, jest świętość życia ubogaconego dzięki zjednoczeniu z Chrystusem. Gdy wierzymy w Jezusa Chrystusa, mamy udział w Jego misteriach i zachowujemy Jego przykazania; sam Zbawiciel przychodzi, by miłować w nas swojego Ojca i swoich braci, naszego Ojca i naszych braci. Dzięki Duchowi Świętemu Jego Osoba staje się żywą i wewnętrzną normą naszego działania. "To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem" (J 15,12).


Teraz ciut o modlitwie kontemplacyjnej, ktora jest tez dla wszytkich chrzescian, ale w sposob szczegolny osoby konsekrowane sa do niej powolane.
Cytuj:
2709 Co to jest kontemplacja? Św. Teresa odpowiada: "Kontemplacja myślna nie jest, według mnie, niczym innym jak głębokim związkiem przyjaźni, w którym rozmawiamy sam na sam z Bogiem, w przekonaniu, że On nas kocha". (Św. Teresa od Jezusa, Libro de la vida, 8)
Kontemplacja szuka Tego, "którego miłuje dusza moja" (Pnp 1, 7; 3,1-4) 8 , to znaczy Jezusa, a w Nim Ojca. Jest On poszukiwany, a pragnienie Boga jest zawsze początkiem miłości; jest On poszukiwany w czystej wierze, w tej wierze, która sprawia nasze narodzenie z Niego i życie w Nim. W czasie kontemplacji można jeszcze rozmyślać, w każdym jednak razie spojrzenie kieruje się na Pana.


Cytuj:
2712 Kontemplacja jest modlitwą dziecka Bożego, grzesznika, któremu przebaczono, który zgadza się na przyjęcie miłości, jaką jest kochany, i chce na nią odpowiedzieć jeszcze bardziej kochając (Por. Łk 7, 36-50; 19, 1-10) . Jest on jednak świadomy, że jego odwzajemniająca miłość jest tą miłością, którą Duch rozlewa w jego sercu, albowiem wszystko jest łaską od Boga. Kontemplacja jest pokornym i ubogim powierzeniem się miłującej woli Ojca w coraz głębszym zjednoczeniu z Jego umiłowanym Synem.


So cze 18, 2005 18:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
Przepraszam ze trzeci post pod rzad, ale teraz gdy ustawilem pewne bazy dalszej rozmowy chcialem odpowiedziec na kilka cytatow.
Incognito napisał(a):
av napisał(a):
Tak się składa, że są różne rodzaje miłości i nie tylko jest miłość damsko-męska.

Tak, ale zakochanie to termin dotyczący miłości damsko-męskiej.

Owszem i wlasnie taka relacja moze byc z Bogiem, wiele dziewic wolalo smierc niz wyrzec sie dziewictwa, i mowily ja wiem kogo pokochalam.
Jak juz pisala Anula zakochanie jest pierwszym etapem tej milosci.

Chcialem sie przy okazaji zapytac czyzbys chcial pozbawic ludzi zyjacych zyciem konsekrowanym tego bardzo istotnego wymiaru zycia ludzkiego? Co to by byl za Bog ktory z milosci pozbawia ludzi zycia miloscia. Wyrazania w ten sposob cechy ktora nas najbardziej upodabnia do Boga i jest jedyna rzeczywistoscia ktora pozostanie na wiecznosc (Sw Pawel)?

Incognito napisał(a):
Jeżeli mniszka zakochała się w Jezusie to jej bardzo współczuję chorel relacji z Bogiem.

A ja Tobie wspolczuje ze nie znalazles osob ktore sa naprawde zakochane w Bogu.

wiking napisał(a):
Incognito wydaje mi sie ze masz wizje Boga ciut smetna, albo inaczej, ciut za bardzo intelektualna.

Incognito napisał(a):
Smętną? Nie, Bóg jest moim opiekunem i mistrzem, nie lubię tylko jak niektórym ludziom odbija palma w kwestiach relacji z Bogiem


On pierwszy nas ukochal, nasza milosc jest odpowiedzia na jego milosc. Przeczytaj moze fragment mowiacy o cudzoloznicy ktora Chrystusowi "umyla" nogi perfumami, i potem je otarla wlosami (wymiar bardzo malzenski dla Izraela, stopy byly zwiazane z miloscia malzonkow). Tam Jezus mowi ze ten kocha wiecej komu wiecej przebaczono.

wiking napisał(a):
To ze Bogu niczego nie brakuje, nie znaczy ze nie moze nic brac.

Incognito napisał(a):
Nie można nalać do pełnego i choćbyś nie wiem jak kombinował, Wikingu, nie zmienisz tej oczywistej prawdy. Bóg jest nieograniczony, jest wszystkim i dlatego nie może już nic zyskać - jest doskonały.


To jest nasze filozoficzne pojecie Boga. Bog tez nie moze cierpiec a jednak zawisl na krzyzu, bal sie, czul zmeczenie, upokorzenie, zgoszknienie itd.

wiking napisał(a):
... Bog pragnie ich niepodzielonej milosci.

Incognito napisał(a):
W jakim sensie niepodzielonej?


Nie podzielonej miedzy Boga a meza.

wiking napisał(a):
Ojcowie Kosciola interpretujac Piesn nad Piesniami, mowia ze oblubienica to obraz Kosciola ale tez kazdej duszy, a oblubieniec to Chrystus.

Incognito napisał(a):
Nie spotkałem się z interpretacją że też każdej duszy. Czy to nauka Magisterium czy opinie poszczególnych Ojców Kościoła? Jeśli to drugie to ja dziękuję. Wolę widzieć w pieśni nad pieśniami to czym jest - przedstawienie wspaniałego misterium więzi małżeńskiej.


Poszukam dokladniejszych cytatow, ale tak co do magisterium nie wszytko jest tam powiedziane, najwazniejsze jest zycie Kosciola. Najpierw bylo zwykle zycie Kosciola pozniej Nowy Testament, najpierw bylo zycie konkertnych osob a pozniej dziela ojcow. I magisterium wypowiada sie w sprawach spornych, kiedy byl ktos kto cos zaprzeczal. Oczywiscie nie chodzi o to by przyjmowac bezkrytycznie kazda wypowiedz ojcow, ale jesli kilku mowi w ten sposob wyraza to chyba jakies przekonanie wiekszej czesci Kosciola. Ale ze nie byc goloslowny postaram sie poszperac.

wiking napisał(a):
Ale niewapliwie kobiety przezywaja ta relacje duzo glebiej, bo calym jesteswem sie angazuja w taka milosc.

Incognito napisał(a):
To dlatego, że Jezus przyszedł na świat jako mężczyzna i miłość kobiet do Chrystusa ma czasem zabarwienie miłości erotycznej, tak jak to było w przypadku św. Faustyny.


No wlasnie sam potwierdzasz ze milosc do Boga jak do meza jest mozliwa.

wiking napisał(a):
Daja tez swoje cialo, w inny sposob w malnestwie i w inny w zakonie oczywiscie, ale cielesnosc milosc tez jest bardzo wazna.

Incognito napisał(a):
Opowiedz mi proszę, Wikingu, o cielesności miłości zakonników/zakonnic do Chrystusa, bo ja sobie tego za bardzo nie wyobrażam, tak samo tego że Bóg oczekuje od ludzi cielesności w miłości.


To jest moze naistotniejsze pytanie.
Chrystus nas pokochal cielesnie, dajac swe cialo za nas, i dajac je nam. Cialem uzdrawial, cialem glosil dobra nowine i przede wszytkim jego cialo bylo bite, opluwane, kopane, biczowane, przebite gwozdzmi, ukrzyzowane. Cialem zmartwychwstal.
Jak widzisz milosc Chrystusa do nas byla cielesna. Nie erotyczna, tak jak teraz sie kojarzy slowo cielesnie.

Ale zakonice i zakonicy tez cialem kochaja, chocby to ze rezygnuja z cielesnej milosci, jest uzywaniem ciala w relacji milosnej. Tak jak wsrod malzonkow sa dni kiedy wyraza sie milosc do drugiej osoby powstrzymujac sie od seksu.

Cialem spedzaja kilka wiecej czasu niz inni ludzie przed najswietszym sakramentem. Przepiekna jest opowiesc jednego czlowieka z Ars, ktory siadal przed Najswietszym Sakramentem i spytany przez proboszcza co robi odpowiedzial patrze na niego a on na mnie.
Cialem sie kleczy, cialem pracuje sluzac innym. Jezeli to wszytko nie jest cielesnosc, coz to chyba sa duchami.

wiking napisał(a):
Np. Sw Franciszek oblizywal wargi, za kazdym razem gdy wymawial imie Jezusa, gdyz przynosilo mu to taka slodycz.

Incognito napisał(a):
Ja bym to oblizywanie warg wstawił między mity


Dlaczego? Bo nie odpowieada Twojej wizji swiata? A sw Tereska ktora rzuca roze pod krzyz by wyrazic swoja milosc do Chrystusa? A sw Antoni ktory przytulal i glaskal Dzieciatko Jezus?
Nie mowiac juz o mistycznych zaslubinach sw Katarzyny sienenskiej, czy innych swietych.
Zapewne przypalone koszule, ktore jeszcze sa, np. sw Filipa, na wysokosci serca uznasz za falsyfikat?


So cze 18, 2005 18:59
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 71 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL