Bynajmniej:

http://www.defence24.pl/news_niewyszkol ... nstrukcja#

Samolot można strącić też rakietą, ( pociskiem ziemia- powietrze) czyż nie? Tego separatystom nie brakuje

Terytorium kontrolowane przez prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy, obejmujące tzw. Doniecką Republikę Ludową i Ługańską Republikę Ludową, zostało zredukowane o 3/4 - poinformowała Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy.

- Podczas operacji antyterrorystycznej obszar, który został zajęty przez terrorystów, zmniejszył się o trzy czwarte, czyli jeszcze jedna czwarta pozostaje w rękach terrorystów - powiedział na briefingu w Kijowie rzecznik Rady Andrij Łysenko.

http://www.naszdziennik.pl/swiat/89267, ... ystow.html

Nawet przed słabą, biedną i skorumpowaną armią Ukrainy Rosja musi ustąpić.. ciekawe, jak długo zdoła utrzymać Krym?

Niestety, Rosja nic nie musi. Albo musi to, co Putin chce. Nasza włądza usilnie doprowadzić do podobnego stanu. Cały dwór tańczy tak, jak im władca zagra. Sitwa się trzyma, bo każdy wie, ile starciłby wyłamując się.

Rosja musi jedno - szybko zakończyć ten konflikt, ale tak, żeby nie wyszło, że go przegrała. Dlatego właśnie się miota.

Niestety, wraz z postępującymi sukcesami ukraińskiej armii w walce z rebeliantami, coraz bardziej prawdopodobne jest wkroczenie wojsk Rosji pod pretekstem "misji pokojowej".

To pytanie nurtuje mnie od samego początku, czy ktoś wtedy zaryzykuje otwarty konflikt z Rosją.

http://www.tvn24.pl/sbu-buk-pomylil-sam ... 153,s.html

Gdyby to okazalo sie prawda (ale kto to zweryfikuje?), to Rosja dzis niewiele odeszla od stalinizmu i jego metod.

Nic podobnego. Po pierwsze armia rosyjska już dawno wkroczyła do Donbasu przebrana za "separatystów". Po drugie otwarta pełnoskalowa inwazja w miarę upływu czasu jest coraz mniej prawdopodobna. Po trzecie, gdyby jednak Putin się na nią zdecydował, to co może osiągnąć? Odepchnąc wojska ukraińskie, odbić utracone przez "spearatystów" tereny i co dalej? Ani korytarza lądowego na Krym sobie nie wyrąbie, ani do Kijowa nie dotrze. Putin sam sobie i przy okazji Rosji grób wykopał, kiedy zaatakował i zaanektował Krym. Pisałem przecież o tym już w marcu. Teraz cokolwiek zrobi bedzie dla niego i Rosji, źle. Źle bedzie kiedy wkroczy i źle będzie kiedy nie wkroczy. Niedźwiedź wsadził łapę w krymski potrzask i teraz sie miota.

Ukraina cały czas jest w otwartym konflikcie z Rosją - i na razie radzi sobie nieźle, pomimo braku wsparcia militarnego skądkolwiek..

Na razie to są takie podskubywania w przebraniu i chociaż trochę uspokajają mnie pilastrowe oceny stanu armii rosyjskiej to jednak nie rozumiem dlaczego nie mieliby dotrzeć do Kijowa, armia ukraińska też imponująco się nie prezentuje.

Putin ma coraz mniejsze pole manewru i dlatego wkroczenie wojsk jest coraz bardziej prawdopodobne. Wie, że wprowadzając ograniczenia importu naraża się na gwałtowny wzrost niezadowolenia w kraju, więc będzie musiał uczynić jakiś spektakularny ruch w celu poprawy morale Rosjan. Dlatego wzrasta, niestety, prawdopodobieństwo, iż jednak te 20 tys żołnierzy, których zgromadził na granicy z Ukrainą, jednak ją przekroczy.


Niestety, ten niedźwiedź, chociaż wychudzony, ciągle ma pazury i zęby, więc może solidnie narozrabiać. Praktyka zaś pokazuje, że zwierzę przyparte do muru jest najniebezpieczniejsze.

Upadek Putina jest przesądzony i zapewne on sam doskonale o tym wie. Teraz więc ma tylko dwa wyjścia - albo go przyspieszyć, albo go opóźnić. Jeżeli wejdzie na Ukrainę, przyspieszy go, bo efektem będą kolejne sankcje, morale społeczeństwa poprawią się więc na bardzo krótko.. nieprzypadkowo więc nieustannie grozi wejściem, ale jednocześnie jawnie nie wchodzi.

Niestey, nie.
Putin ma nieogranoczone pole manewru, gdyż nie musi się z nikim i niczym liczyć.
Ograniczenia importu wzmocnią jego popularność, gdyż ludzie widzą go, jako obrońcę ojczyzny i niepodległości.
Zgadzam się z tym, że wkroczenie jest prawdopodobne. Im trudniejsza sytuacja żywnościowa, tym bardziej należy zmniejszyć pogłowie. A wojna jest okazją. Poza tym wojna pozwoli na dalsze ograniczenie żywności dla ludu. Równocześnie zmobilizuje ludzi do solidniejszej pracy i poświęcenia. Połowa chłopaków będzie uważała za swój obowiązek pójść do woja, a druga wymigać się ciężko charując w jakiej fabryce. Cwaniacy, jak zwykle. Będą gadać. I powstaną w Rosji kolejne nowe fortuny, a wiele istniejących pomnoży swoje majątki.

Bo 20 tys żołnierzy to za mało na taką eskapadę. To na Donbas wystarczyłoby ledwo ledwo. A do Kijowa by nie dojechali nawet gdyby armia ukraińska nie stawiała żadnego oporu. A przecież Kijowa to chyba bronić będzie. A więcej żołnierzy zdolnych do manewru Rosja po prostu nie posiada. O tym też pisalem w marcu. W 2008 tez nie zdołali dojechać do Tbilisi, mimo bardzo słabego oporu. A na Ukrainie odległości są większe niż w Gruzji... Drogi też nie lepsze.

Yarpen



Nie, bo to nie zalezy od wyłacznej decyzji Putina.



Jezeli przekroczy to nie bedzie "spektakularny ruch", tylko spektakularna klapa. Putin może juz teraz liczyć wyłacznie na zmianę pogody, czyli na jakiś niespodziewany wypadek u swoich przeciwnków, np zamach stanu na Ukrainie i dlatego właśnie wywiera presję. Tylko że nawet zmiana władzy w Kijowie w niczym nie zmieni sytuacji Rosji i Putina.



Chciałby, że w to wierzono. Ale nie, nie ma. Armia rosyjska jest słabsza nawet od saudyjskiej i niewiele silniejsza od polskiej. Zresztą widać,ze nawet z Ukrainą nie może sobie dać rady.