Cóż, skoro nie jest dla Ciebie zabójstwem człowieka przed jego narodzeniem, to na zasadzie konsekwencji nie powinieneś za zabójstwo uważać zabicia go po narodzeniu.

Rzeczywiście, trudno mówić o jakiejś wyraźnej różnicy pomiędzy stanem tuż przed a tuż po wyjściu z macicy. Jeśli ktoś twierdzi, że pozbawienie życia istoty będącej jeszcze w łonie matki (i to jest jedyny warunek, a więc dotyczy także sytuacji tydzień, dzień, godzinę przed porodem) jest jakościowo różny od pozbawienia życia tej samej istoty zaraz (godzinę, dzień, tydzień) po wyjściu z łona, to ja się z tym nie zgadzam.
Inna jest jednak sytuacja, jeśli mamy do czynienia z embrionem, który nie wykształcił jeszcze podstawowych i funkcjonujących, a charakterystycznych dla swego gatunku organów. Najistotniejszym jest tu mózg czy może raczej jego zalążek. W mojej opinii należy być konsekwentnym i skoro za kres życia człowieka uznaje się ustanie funkcji mózgu, to za jego początek powinno się uznawać podjęcie pracy przez mózg (czy też jego zalążek). Bądźmy konsekwentni! Prawda Yarpenie?

Weź, Jajo, podręcznik do biologii i zerknij w którym momencie zaczyna się rozwój człowieka. Potem pogadamy o tym, czy możemy przyjąć za początek życia człowieka moment, w którym jego mózg zaczyna pracę.

Skoro ustanie pracy mózgu uznaje się za koniec życia człowieka (ciało nadal może żyć!!), to dlaczego za początek życia ludzkiego nie uznać chwili, gdy mózg podejmie pracę? Możesz na to pytanie odpowiedzieć?

Jak powiedziałem:
Weź podręcznik do biologii i sprawdź w nim co jest rozpoczęciem rozwoju osobnika gatunku homo sapiens. Jak to zrobisz, to pogadamy o tym, czy moment rozpoczęcia pracy przez mózg jest chwilą, w której zaczyna się życie człowieka.

Rozumiem, że pytanie za trudne, a konsekwencja w tym wypadku niewygodna. To było do przewidzenia.
Niemniej gdybyś chciał się przemóc to powtórzę pytanie:

Skoro ustanie pracy mózgu uznaje się za koniec życia człowieka, to dlaczego za początek życia ludzkiego nie uznać chwili, gdy mózg podejmie pracę?

A zanim mózg zacznie pracę człowiek jest martwy?

A jak mózg przestanie pracować to człowiek jest martwy? Wszak jego ciało może żyć.

Jajeczko, mnie nie obchodzą twoje pseudologiczne wywody. Mnie interesują fakty, a te są takie, że życie człowieka, jak przeczytasz w każdym podręczniku do biologii, zaczyna się w chwili zapłodnienia, a nie rozpoczęcia pracy przez mózg.

A kiedy się kończy?

i nie pseudologiczne tylko bezlitośnie logiczne, czego nie jesteś w stanie ścierpieć, zwłaszcze że nie masz kontrargumentów hue hue hue

Nie jest martwy, tylko jest już nie do odratowania.

Czytasz chociaż to, co linkujesz?

śmierć biologiczna – ustanie wszelkich procesów życiowych komórek.

W tej dyskusji, [...], interesuje nas moment rozpoczęcia, a ten jest jasno i jednoznacznie zdefiniowany przez biologię. Nie zmienią go żadne lewackie czy ateistyczne pseudologiczne teorie.

A jaka jest definicja śmierci człowieka? Śmierć wszystkich komórek całego ciała??