I nie spalil, ale za to swietnie sie sprzedaja

Nie żal byłoby spalić przemyślenia Człowieka, który dziś jest świętym?

A czy wypada nie spełnić ostatniej woli świętego???

Wypada czy nie wypada, to myślenie pani Dulskiej typu: w domu można wszystko, byle się po sąsiadach nie rozniosło. Chodzi o to, czy można było zniszczyć coś cennego dla nas i przyszłych pokoleń. Gdyby kardynał Dziwisz nie opublikował osobistych notatek św JP nie byłoby szumu wokół całej sprawy

Kompletnie nie widzę związku z dulszczyzną. Za to widzę związek z chęcią zarobienia kasiory.

Kazdemu kojarzy sie wszystko z tym, co jemu najblizsze. ..
Ciekawy portret psychologiczny @Jajka tu sie na forum ujawnia.

Jest takie powiedzenie: gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze...

Gdyby Dziwisz nie chciał na tym zarobić, to by oddawał tę knigę za dobrowolną ofiarę

Typowo materialistyczne podejście. Nic nie poradzę, że ateista widzi wszystko przez pryzmat pieniędzy, jak inni przez okulary. Może chociaż odrobinę humanizmu?

Zgadzam się. Straszny materialista ten Dziwisz.... zamiast wrzucić notatki za friko do sieci, a książki rozdawać na plebaniach, to on to wszystko sprzedawał....gdzież ten humanizm się zapodział?

Tu w ogole nie gra roli z jakich pobudek kard. Dziwisz nie spalil notatek.

I najbardziej wzniosle motywacje nie usprawiedliwiaja tego czynu. Papiez wielokrotnie dopisywal cos do testamentu wiec gdyby chcial to mogl zmienic swoja decyzje a nie zrobil tego.

Kardynal Dziwisz byl wykonawca tego testamentu i nie jego rzecza bylo zastanawianie sie czy spalic notatki czy nie, tylko wypelnic ostatnia wole zmarlego bo te notatki nie byly jego wlasnoscia, on tego nie dziedziczyl jako spadkobierca.

Wedlug prawa powinien zadbac o to aby wypelnic wole zmarlego. Prawo dopuszcza mozliwosc, ze wykonwca testamentu moze sie tej funkcji zrzec i wtedy prawodawca moze wyznaczyc kogos innego.
Wiec dyskusje o tym i powolywanie sie na dobro Kosciola, wiernych itp. jest zwyklym mydleniem oczu i szukaniem usprawiedliwienia dla rzeczy, ktora jest moralnie bardzo watpliwa.

Jesteś chyba pierwszym katolikiem na tym forum, który napisał to wprost.
Pozostali usprawiedliwiali Dziwisza. Posunęli się w tym nawet do sugestii, ze JP2 pisząc testament nie wiedział co robi, ze miał zaburzony osąd.
Wisienką na torcie jest to, ze zysk ze sprzedaży poszedł na "wyciskarkę pomarańczy".

Całość w wątku Wydanie drukiem notatek osobistych JPII - olewanie Jego woli

Nie, nie jestem tym pierwszym.

Wszystko byloby ok, jesli w testamencie nic nie byloby napisane na temat notatek osobistych. Wtedy, w wiekszosci przypadkow istnieje domniemanie, ze piszacy testament zostawia to w gestii wykonawcy testamentu (bo piszacy nie wyrazil zadnego sprzeciwu) a wiec wykonawca moze je zniszczyc lub jesli uwaza, ze te notatki maja jakas wartosc sentymentalna, artystyczna, duchowa czy nawet rynkowa to moglby je sprzedac, opublikowac lub przekazac do jakiegos archiwum albo zachowac dla siebie. Choc i to nie jest takie oczywiste bo wykonawca testamentu nie musi byc spadkobierca. Te rzeczy nie naleza do niego, nie sa jego wlasnoscia.

Czyli Dziwisz jest po prostu złodziejem??

Ja tego nie powiedzialem.
Choc wnioski wydaja sie byc oczywiste.

Czy za to można odpowiadać karnie? Johnny?