Jak pisze E. Czaczkowska w procesie kanonizacyjnym Jana Pawła II, problem został rozpatrywany
http://www.areopag21.pl/areopag21/artyk ... twarz.html
Czyli kuraliści wrobili papieża

Alus, jedna rzecz, zanim się pokłócimy niepotrzebnie.

Cała moja argumentacja sprowadza się do jednego: były dobre powody, żeby nie wierzyć oskarżeniom. A przynajmniej - żeby poważnie wątpić. Nie wymieniłem wszystkich, tylko te najważniejsze.

"Raportów" też nie było, jeśli nie liczyć tego z roku 1959, zresztą całkowicie pozytywnego. Były natomiast ponawiane oskarżenia, częściowo - ponoć - te same i przez te same osoby.



Być może Watykan powinien był od razu zbadać te nowe oskarżenia. Ale być może ofiary mogły pójść najzwyklej na policję. Komu chcesz zarzucać, że nie zrobił wszystkiego, żeby klarownie wyjaśnić sytuację?




Ali Agcę nie sądzili.

Kościół-jedynie-słuszny-katolicki miał dobre powody by nie wierzyć oskarżeniom przez całe wieki! Aż tu nagle okazało się, że jednak mnóstwo oskarżycieli miało rację, tylko nikt im nie wierzył. No bo jak to? Ksiądz? To przecież prawie święty! NIEMOŻLIWE!

DObrze, że ludzie się ocknęli.

Nie doczytałeś linków - zwłaszcza artykułu E, Czaczkowskiej, katolickiej dziennikarki.
3 oficjalne pisma przekazane przez kardynała z USA w latach 1976, 1978, 1989 zawierały zeznania innych chłopców/mężczyzn.
Nie zrobili z nimi zupełnie nic kardynałowie Kongregacji Nauki Wiary.
Jeden z przesłuchiwanych w latach 50-tych chłopców, po latach wyznał, iż kłamał, bo bał się wyrzucenia.
Owszem ofiary mogły iść na policję, (nie wiadomo czy poszły, czy nie poszły), w niczym nie tłumaczy bezczynności kardynałów.
Zapomnieli o obowiązku napominania braterskiego i grzechu cudzym?


Sąd watykański rozpatruje jedynie sprawy duchownych, rozpatrywał też sprawę kamerdynera Benedykta XVI. Ali Agca - to prywatny zamachowiec.

"Włoski ksiądz, który przyznał się do seksualnego wykorzystania nastolatki, powiesił się w zakrystii swojego kościoła w diecezji Santa Croce na północy kraju. 48-latek pochodził ze Słowenii - informuje thelocal.it."

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title, ... omosc.html

(...)
Wykasowana uwaga stawia w bardzo niekorzystnym świetle jej autora. Dlatego została usunięta. medieval_man

Protestuję!

"Wyborcza" poznała informacje, z których wynika, na czym oparto akt oskarżenia w głośnej sprawie księdza Wojciecha G. Dokument warszawska prokuratura wysłała do sądu tydzień temu.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16904025,Taj ... z3HzYo1yjt

Ostrzegam, że niektóre szczegóły są dość mało smaczne.

Tekst pod tym linkiem powinien być dłużej widoczny niż gazetowy:

http://www.tvn24.pl/przeglad-prasy-nowe ... 472,s.html

Zwraca uwagę następujący fragment, który polecam naszemu forumowemu humaniście (który lubi czasem pobawić się liczbami, aczkolwiek z różnymi efektami [sporo błędów robi, co kiedyś wykazałem]), panu pilastrowi:

"Na terenie plebanii znaleziono wówczas m.in. pistolet walther, stringi małych rozmiarów, ochraniacze na genitalia i kilka sztuk spodni z lycry. A przede wszystkim komputer, w którym było 91 tys. zdjęć pornograficznych z udziałem dzieci i 400 podobnych filmów. Część z nich była ściągnięta z internetu, inne wykonano na terenie plebanii. Chłopcy na ujęciach filmowych mają wyeksponowane genitalia. Masturbują się."

Zaraz przyjdzie pilaster i wyjaśni, że niechybnie okaże się, że zdjęcia te porobili

1) policjanci
2) wrabiający oskarżonego watykańscy spiskowcy

a i tak wszystko to bajki i żadnych zdjęć ani filmów w ogóle nie ma.

Wlasnie! Moim zdaniem tej zawieruchy pedofilskiej by nie bylo gdyby Kosciol byl bardziej otwarty. Pedofile sa wszedzie i byli zawsze, ale w Kosciele dopiero od lat 70.
Nie dziwmy sie jednostkom zaskoczonym sytuacja. Czlowiek zyjacy tabelami i wykresami ma prawo przeoczyc rzeczywistosc, a jesli zwiazany z KrK, to i musi. KrK nie wiedzialo - tym bardziej pilaster.

Już kiedyś padło pytanie, ile w ogóle wszystkich zdjęć ma każdy z userów na swoim komputerze. I nikt nawet nie sięgnął w pobliże liczby 90 tys.

A przecież mowa wyłącznie o zdjeciach pornograficznych.

Padło tez pytanie kto i w jakim trybie ustalił, że owe 91 tys zdjęć to faktycznie pornografia dziecięca. Przecież to robota dla kilku ludzi, którzy przez pół roku nie powinni zajmowac się niczym innym, tylko klasyfikowaniem.

Oczywiście na to pytanie też nie było żadnej sensownej odpowiedzi.

Jak zwykle humaniści w swojej propagandzie wykładają się na tym, na czym zwykle wykładają się humaniści.

Na liczbach

Dla ścisłości, jedyne błędy, które faktycznie udało się jajku znaleźć, były to błędy interpunkcyjne.

Proponuje pilastrowi wklpać w google np. "chomik zdjęcia xxx" i popatrzeć jakich rozmiarów zbiory pornografii (nie dziecięcej naturalnie) ludzie na tym (wcale nie dedykowanym tego typu treściom) serwisie udostępniają.

Jednak pornografia niedziecięca jest obecna w internecie w ogromnych ilościach, zatem skompletowanie podobnej kolekcji, jeżeli ktoś chce, nie nastręcza problemu. Inaczej jest z pornografią dziecięca, której w sieci, poza wyjątkiem ściśle zamkniętych dla postronnych forów na które nie mozna trafić przypadkiem, nie ma wcale. Każdy pedofil musi swoje zbiory gromadzić samodzielnie, a każda próba wymiany z innymi pedofilami zwiększa możliwość wpadki wielokrotnie.

No i humaniści plączą się w manipulacjach



Przed chwilą było 91 tys samych tylko zdjęć, teraz już 86 tys zdjeć i filmów. Czy to tak trudno uzgodnić jedną spójną wersję, żeby wszyscy łgali tak samo? Widocznie trudno.



A zatem nie wszystkie zdjęcia były "pornograficzne", ale tylko "niektóre". Po raz kolejny nie wyjaśniono kto i według jakich kryteriów wybrał owe "niektóre" zdjecia.



Aha. Zdjęcie pornograficzne to zdjęcie w ...stroju gladiatora. (a w stroju Zorro to nie?) Albo w "wyzywającej pozie"

Co to jest "wyzywająca poza" i czym się różni od "niewyzywającej"?

Uwaga! nie ma mowy o żadnych zdjeciach czy filmach przedstawiajacych jakiekolwiek dziecko w trakcie jakichkolwiek czynności seksualnych. Ponieważ trudno uznać, że gdyby takie zdjęcia były, to by o nich nie wspomniano, to wniosek jest jednoznaczny - żadnych takich zdjęć wśród 86 tys (lub 91 tys) NIE MA.



No, gdyby przyjąć, że owe "niektóre" zdjęcia w stringach, czy "wyzywających pozach", zostały zrobione pod nieobecność podejrzanego na miejscu rzekomej zbrodni, to fakt, że na owych zdjeciach podejrzanego nie ma, nie jest dziwny.

Jak zwykle w takich przypadkach szwy jakimi sfastrygowano tą prowokację są aż nazbyt widoczne.