Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 17, 2025 17:53



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 67 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 De Mello 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn paź 04, 2004 11:49
Posty: 674
Post 
Lars_P napisał(a):
Faryzeusze tworzyli już prawo dla samego prawa. Skoro uczniowie Jezusa byli strofowani, że maja oczy a nie widza i uszy a nie słyszą, to, co dopiero ci, którzy z tego prawa żyli czerpiąc korzyści materialne.

Nieprawda. Mylisz faryzeuszy z saduceuszami.
Faryzeusze mimo przestrzegania prawa zapoczątkowali demokrtyzację podejścia do halachy.
Nawet św Paweł przez Bejs Dinem w Jerozolimie przedstawił się jako faryzeusz.

Lars_P napisał(a):
Nie jest istotne w czym się nie zgadzano z Jezusem

Naprawdę?
Przecież uznano go za apikojresa.

Lars_P napisał(a):
nie ma też znaczenia, co stanowiło to prawo, bo można każdemu człowiekowi udowodnić nieprawość zgodnie z prawem.

Pachnie starą dobrą szkołą Feliksa Edmundowicza Dzierżyńskiego

Lars_P napisał(a):
Oni widzieli w nim – w prawie, możliwości dające im prestiż i dostatnie życie – z prawa zrobili bożka.

Chyba oceniasz coś czego mało że nie znasz to nie rozumiesz.


Śr gru 15, 2004 11:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Oozie - być może - ale ja np nie rozumiem słów, których używasz.
Byłabym wdzięczna za pisanie w sposób, który nie wymaga czytania postów ze słownikiem - wyrazów obcych? pojęć biblijnych i żydowskich?

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr gru 15, 2004 11:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn paź 04, 2004 11:49
Posty: 674
Post 
Przepraszam.

Faryzeusze i saduceusze są dość powszechnie znane.

Halacha -- ogólnie ujmując prawo żydowskie początkowo niepisane, później skodyfikowane.

Bejs Din -- sąd rabinacki, sąd niższej rangi niż Sanhedryn.

Apikojres -- odstępca, zaprzeczeniec - tu bynajmniej nie jako obelga bo za apikojresów uznawano równierz esseńczyków i np. Samarytan, a obecnie karaimów. Z kolei ultraortodoksi uznają za apikojresów religijnych syjonistów, reformowanych i w ogóle wszystkich poza swoją odmianą.

To chyba wszystko.


Śr gru 15, 2004 11:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 12, 2004 7:42
Posty: 320
Post 
Mello niebezpiecznie zbacza w strone filozofii wschodu. Ja osobiscie zaczelam czytac jego jedna ksiazke , chyba "przebudzenie". I nie podobala mi sie, gdyz kwestionuje Mello altruizm, milosierdzie, dobroc mowiac, ze dobre uczynki robimy z wlasnej pychy. Przewrotne myslenie. mello zostal wykluczony z kosciola za heretyckie poglady, tak?

_________________
słowa są dla mnie ważne, jestem w połowie drogi:)))Obrazek


N gru 19, 2004 1:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 12, 2004 7:42
Posty: 320
Post 
:) e przesadzilam. widze, ze wykluczono jego poglady, ,jako niezgodne z nauka Kosciola. Bo sa niezgodne. Tak, ze sie nie zachwycajcie, bo mozna na zla droge zejsc. To , co atrakcyjne nie zawsze jest dobre :shock:

_________________
słowa są dla mnie ważne, jestem w połowie drogi:)))Obrazek


N gru 19, 2004 1:41
Zobacz profil
Post 
Post przeniesiony z działu : Kościół
baranek


Gimlas napisał(a):
Kongregacja nauki wiary o Anthony de Mello:
Cytuj:
Napisał KONGREGACJA NAUKI WIARY

L'Osservatore Romano 11(207) 1998

Hinduski jezuita o. Anthony de Mello (1931-1987) jest szeroko znany dzięki licznym publikacjom, które zostały przetłumaczone na różne języki i osiągnęły znaczne nakłady w wielu krajach, choć nie zawsze były to teksty przez niego autoryzowane. Jego dzieła mają prawie zawsze formę krótkich opowiadań i zawierają pewne wartościowe elementy mądrości wschodniej, mogące dopomóc człowiekowi w osiągnięciu panowania nad sobą, w zerwaniu więzi i uzależnień, które nie pozwalają mu być wolnym, i w spokojnym przeżywaniu różnych pomyślnych i niepomyślnych doświadczeń. Zwłaszcza w swoich pierwszych dziełach o. de Mello, choć już wówczas był pod wyraźnym wpływem duchowych nurtów buddyzmu i taoizmu, pozostawał jeszcze w granicach duchowości chrześcijańskiej. Książki te są poświęcone różnym rodzajom modlitwy - błagalnej, wstawienniczej i uwielbienia, a także kontemplacji tajemnic życia Chrystusa itp.

Już jednak w niektórych fragmentach tych pierwszych dzieł, a w coraz większej mierze w kolejnych publikacjach, można dostrzec proces stopniowego odchodzenia od istotnych treści wiary chrześcijańskiej. Objawienie dokonane w Chrystusie Autor zastępuje intuicyjnym pojmowaniem Boga bez żadnej formy ani obrazów, mówi nawet o Bogu jako o czystej pustce. Aby widzieć Boga, trzeba jedynie przyglądać się bezpośrednio światu. O Bogu nie można nic powiedzieć, jedyne poznanie to brak poznania. Już samo pytanie o Jego istnienie jest nonsensem. Ten radykalny apofatyzm prowadzi także do zaprzeczenia prawdzie, że w Biblii znajdują się słuszne stwierdzenia o Bogu. Słowa Pisma Świętego są wskazaniami, które powinny jedynie pomagać w osiągnięciu stanu milczenia. Gdzie indziej znaleźć można jeszcze surowszą ocenę świętych ksiąg różnych religii w ogólności, w tym także Biblii: nie pozwalają one ludziom iść za głosem rozsądku i sprawiają, że stają się ograniczeni i agresywni. Religie, nie wyłączając chrześcijańskiej, są jedną z najpoważniejszych przeszkód na drodze do odkrycia prawdy. Prawda ta zresztą nigdy nie zostaje ściśle określona. Pogląd, że Bóg własnej religii jest jedyny, to po prostu przejaw fanatyzmu. „Bóg” jest rozpatrywany jako pewna rzeczywistość kosmiczna, mglista i wszechobecna. Jego charakter osobowy pomija się milczeniem i w praktyce neguje.

O. de Mello wyraża szacunek dla Jezusa i podaje się za Jego „ucznia", ale stawia Go na równi z innymi nauczycielami. Jedyna różnica między Nim a innymi ludźmi polega na tym, że Jezus był „przebudzony” i w pełni wolny, inni natomiast nie. Nie jest uważany za Syna Bożego, a jedynie za tego, kto uczy nas, że wszyscy ludzie są dziećmi Bożymi. Również twierdzenia dotyczące ostatecznego przeznaczenia człowieka budzą wątpliwości. W niektórych miejscach mowa jest o „rozpłynięciu się” w nieosobowym Bogu na podobieństwo soli w wodzie. W wielu fragmentach stwierdza się, że samo pytanie o los człowieka po śmierci nie ma znaczenia. Powinno go interesować jedynie obecne życie. W nim zaś nie istnieją obiektywne zasady moralności, jako że zło jest tylko niewiedzą. Dobro i zło to jedynie osądy rozumowe narzucone rzeczywistości.

W świetle tego, co do tej pory powiedziano, można zrozumieć, dlaczego według Autora jakiekolwiek credo lub wyznanie wiary zarówno w Boga, jak i w Chrystusa, musi przeszkadzać w osobistym dotarciu do prawdy. Kościół, czyniąc sobie bożka ze słowa Bożego zawartego w Piśmie Świętym, doprowadził do wypędzenia Boga ze świątyni. W konsekwencji stracił prawo nauczania w imię Chrystusa.

Dlatego w trosce o dobro wiernych Kongregacja Nauki Wiary uznała za konieczne orzec, że przedstawione wyżej poglądy są niezgodne z wiarą katolicką i mogą wyrządzić poważne szkody.

Podczas audiencji udzielonej niżej podpisanemu Prefektowi Ojciec Święty Jan Paweł II zatwierdził niniejszą Notyfikację, przyjętą podczas zwyczajnej sesji Kongregacji, i nakazał ją opublikować.

Rzym, w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, 24 czerwca 1998 r., w uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela.

KARD. JOSEPH RATZINGER Prefekt
ABP TARCISIO BERTONE SDB
Em. arcybiskup Vercelli
Sekretarz

Nota wyjaśniająca

Pisma hinduskiego jezuity o. Anthony'ego de Mello (1931-1987) zyskały znaczną popularność w wielu krajach i w różnych kręgach czytelników.1 I Posługując się przystępnym, łatwym w lekturze stylem, autor zawarł w nich, najczęściej w formie krótkich opowiadań, pewne wartościowe elementy mądrości wschodniej, które pomagają człowiekowi osiągnąć panowanie nad sobą, zerwać więzi i uzależnienia ograniczające jego prawdziwą wolność, wyleczyć się z egocentryzmu, odważnie stawiać czoło życiu, nie poddając się zewnętrznym naciskom, i dostrzegać bogactwo otaczającego nas świata. Sprawiedliwość nakazuje wymienić te pozytywne wartości, jakie można znaleźć w wielu pismach o. de Mello. Zwłaszcza w dziełach, które wydał w pierwszych latach swojej działalności jako rekolekcjonista, choć już wówczas był pod wyraźnym wpływem duchowych nurtów buddyzmu i taoizmu, pod wieloma względami pozostawał jeszcze w granicach duchowości chrześcijańskiej: mówi w nich o oczekiwaniu w milczeniu i modlitwie na nadejście Ducha, czystego daru Ojca (Kontakt z Bogiem, s. 17-20). Bardzo trafnie przedstawia modlitwę Jezusa oraz modlitwę, której On nas nauczył, przyjmując za punkt wyjścia „Ojcze nasz” (tamże, s. 73-78). Mówi także o wierze, o pokucie, o kontemplacji tajemnic życia Chrystusa zgodnie z metodą św. Ignacego. W jego książce Sàdhana. Ścieżka do Pana Boga, wydanej po raz pierwszy w 1978 r., zwłaszcza w części ostatniej (Modlitwa serca, s. 127-168) Jezus zajmuje miejsce centralne: jest tam mowa o modlitwie błagalnej, o modlitwie wstawienniczej, jakiej Jezus naucza w Ewangelii, o modlitwie uwielbienia, o wzywaniu imienia Jezusa. Książka jest poświęcona Najświętszej Maryi Pannie jako wzorowi kontemplacji (tamże, s. 10).

Już jednak w tym dziele autor rozwija swoją teorię kontemplacji jako samoświadomości, która zdaje się zawierać pewne dwuznaczności. Na samym początku książki przyrównuje pojęcie objawienia chrześcijańskiego do objawienia Lao-tse, wyrażając pewną preferencję dla tego ostatniego: „'Milczenie jest wielkim objawieniem’ - powiedział kiedyś Lao-tse. Według naszego rozumienia Objawienie zawarte jest w Piśmie Świętym. l tak jest rzeczywiście. Dzisiaj chciałbym jednak, abyście odkryli, że Objawienie można odnaleźć także w Milczeniu” (tamże, s. 13; por. s. 15). Już przez sam wysiłek uświadomienia sobie naszych doznań cielesnych nawiązujemy łączność z Bogiem (tamże, s. 33). Łączność ta przedstawiona zostaje w następujący sposób: „Wielu mistyków mówi nam, że oprócz umysłu i serca, za pomocą których zwracamy się do Boga, wszyscy jesteśmy obdarzeni umysłem mistycznym. Dar ten umożliwia nam poznanie Boga bezpośrednio, objęcie Go myślą i przeczucie Go w Jego istnieniu, choć następuje to w sposób niejasny, gdyż bezpojęciowy i bezwyobrażeniowy” (tamże, s. 33). Jednakże to pojmowanie, pozbawione obrazu i formy, jest pojmowaniem pustki: „Lecz na co patrzymy, gdy spoglądamy na Boga? Na niewyobrażalną, bezcielesną rzeczywistość. W próżnię!” (tamże, s. 34). Aby nawiązać łączność z nieskończonym, trzeba „patrzeć w próżnię". Prowadzi to „do nieco niepokojącego nas wniosku, że skoncentrowanie się na oddychaniu czy doznaniach ciała jest doskonałą kontemplacją w ścisłym tego słowa znaczeniu” (tamże, s. 37).2 W innych książkach mowa jest o „przebudzeniu", o oświeceniu wewnętrznym i o poznaniu: „Jak się przebudzić? Jak się przekonać, że śpimy? Mistycy, patrząc na otaczającą rzeczywistość, odkrywają wielką radość płynącą z głębi rzeczy. Mówią jednomyślnie o tej radości i o miłości, która wszystko ogarnia. (...) Jak do tego dojść? Poprzez zrozumienie, uwolnienie się od złudzeń i wypaczonych pojęć” (Istruzioni di volo per aquile e polli, s. 77; por. Wezwanie do miłości, s. 156-158). Wewnętrzne oświecenie jest prawdziwym objawieniem, daleko ważniejszym niż to, które dociera do nas przez Pismo Święte: „Pewien guru obiecał uczonemu objawienie bardziej doniosłe niż to, co zawierały święte księgi. (...) Gdy posiadasz wiedzę, używasz latarni, aby oświetlić drogę. Doznając oświecenia, sam stajesz się latarnią” (Modlitwa żaby, cz. l, s. 122-123). „Świętość nie jest osiągnięciem, lecz łaską. Laską, która nazywa się świadomością, która nazywa się patrzeniem, obserwowaniem, rozumieniem. Gdybyś tylko zapalił światło świadomości i obserwował siebie i wszystko dokoła przez cały dzień, gdybyś zobaczył siebie odbitego w zwierciadle świadomości w taki sposób, w jaki widzisz odbicie swojej twarzy w lustrze (...) i gdybyś obserwował to odbicie bez żadnego osądzania ani potępiania, doświadczyłbyś różnego rodzaju cudownych zmian wydarzających się w tobie” (Wezwanie do miłości, s. 158).

W tych późniejszych publikacjach o. de Mello sformułował stopniowo poglądy dotyczące Boga, objawienia, Chrystusa, ostatecznego przeznaczenia człowieka itd., które są nie do pogodzenia z nauczaniem Kościoła. Ponieważ wiele jego książek nie ma formy spójnego wykładu, ale są to raczej zbiory krótkich opowiadań, często bardzo pomysłowo skonstruowanych, idee stanowiące ich podłoże łatwo mogą pozostać nie dostrzeżone. Istnieje zatem pilna potrzeba zwrócenia uwagi na niektóre aspekty jego myśli, które pod różnymi postaciami pojawiają się w całym jego dziele. Posłużymy się w tym celu tekstami autora, które mimo specyficznego charakteru wyraźnie ukazują zawartą w nich myśl.

O. de Mello wielokrotnie formułuje twierdzenia o Bogu, które pomijają albo wręcz negują Jego charakter osobowy i ukazują Go jako nieokreśloną, wszechobecną rzeczywistość kosmiczną. „Nikt nie może nam pomóc w znalezieniu Boga, tak jak nikt nie może pomóc rybie w znalezieniu oceanu” (por. Minuta mądrości, s. 71; Messaggio per un'aquila che si crede un pollo, s. 115). „Przez analogię także Bóg i człowiek nie są jednym i tym samym, ale nie są też dwiema rzeczywistościami odrębnymi, podobnie jak słońce i jego blask czy jak ocean i fale” (Minuta mądrości, s. 38). Jeszcze bardziej jednoznacznie problem Boga osobowego zostaje przedstawiony w następującym fragmencie: „Dag Hammarskjöld, sekretarz generalny Narodów Zjednoczonych, wypowiedział bardzo piękną myśl: ‚Bóg nie umiera, kiedy przestajemy wierzyć w bóstwo osobowe'” (Messaggio per un'aquila..., s. 140; to samo w La iluminación es la espiritualidad, s. 60). „Jeśli Bóg jest Miłością, wtedy dystans pomiędzy Bogiem i tobą stanowi dokładne odzwierciedlenie odległości pomiędzy tobą i twoją świadomością samego siebie” (Minuta nonsensu, s. 285).

Autor krytykuje i często ośmiesza wszelkie próby mówienia o Bogu, kierując się jednostronnym i skrajnym apofatyzmem, który jest konsekwencją opisanej wyżej koncepcji boskości. Relacja między Bogiem a stworzeniem ukazywana jest często za pośrednictwem hinduistycznego obrazu tancerza i tańca: „Spojrzę na Jezusa Chrystusa i na Judasza, na ofiary i prześladowców, na katów i ukrzyżowanych: jedna jedyna melodia utworzona z kontrastujących nut (...). Jeden jedyny taniec złożony z różnych kroków (...). Wreszcie stanę przed Panem. Popatrzę na Niego jako Tancerza, a na to wszystko, co tak szalone, bezsensowne, podniecające, bolesne, wspaniałe, co nazywamy życiem, jako na Jego taniec” (U źródeł, s. 165-166; por. Śpiew ptaka, s. 24). Czym albo kim jest Bóg i czym są ludzie w tym „tańcu"? W innym miejscu czytamy: „Jeśli chcesz widzieć Boga, patrz uważnie na stworzenie. Nie odrzucaj go, nie rozmyślaj nad nim. Po prostu patrz” (tamże, s. 35). W tej wizji nie ma miejsca dla Chrystusa, którego pośrednictwo pozwala poznać Ojca. „Bóg nie ma nic wspólnego z waszym pojęciem Boga. (...) Jest tylko jeden sposób na poznanie Go: niepoznanie” (Istruzioni di volo per aquile e polli, s. 11; por. tamże, s. 12-13; Messaggio..., s. 136; Modlitwa żaby, cz. l, s. 337). O Bogu zatem nie można powiedzieć niczego: „Ateiści popełniają błąd polegający na zaprzeczaniu temu, o czym niczego nie da się powiedzieć. (...) Teiści popełniają błąd polegający na zapewnianiu o tym” (Minuta nonsensu, s. 33; por. tamże, s. 258).

Nawet święte księgi, nie wyłączając Biblii, nie pozwalają nam poznać Boga, są jedynie jak drogowskaz, który nic mi nie mówi o mieście, do którego zmierzam: „Przystaję przed drogowskazem z napisem ‚Bombaj'. (...) Ten drogowskaz nie jest Bombajem ani nawet go nie przypomina. Nie jest wizerunkiem Bombaju. Jest tylko drogowskazem. Tym właśnie są święte księgi: drogowskazem” (Istruzioni di volo..., s. 12). Rozwijając tę metaforę, można by powiedzieć, że drogowskaz staje się bezużyteczny, gdy docieram do celu. To właśnie zdaje się twierdzić A. de Mello: „Pismo Święte jest ważnym elementem, jest palcem wskazującym światło. Użyjmy jego słów, aby pójść dalej i dotrzeć do ciszy” (tamże, s. 15). Paradoksalnie, objawienie Boga nie wyraża się w Jego słowie, ale w Jego milczeniu (por. także Minuta mądrości, s. 129; 156; 199 itd.; Messaggio per un'aquila..., s. 112-113). „W Biblii zostaje nam ukazany tylko kierunek drogi, podobnie jak w świętych księgach islamu, buddyzmu itp.” (La iluminación es la espiritualidad, s. 64).

Autor głosi zatem Boga nieosobowego, stojącego ponad wszystkimi religiami, a jednocześnie zgłasza zastrzeżenia do chrześcijańskiego orędzia o Bogu-miłości, którego nie można rzekomo pogodzić z nauczaniem, że przynależność do Kościoła jest konieczna do zbawienia. „Mój przyjaciel i ja poszliśmy na wystawę. Światową wystawę religii. (...) Na stoisku żydowskim dano nam kilka ulotek, na których była mowa o tym, że Bóg lituje się nad wszystkimi i że Żydzi są Jego Ludem Wybranym. Żydzi. Żaden inny lud nie był tak wybrany jak lud żydowski. W stoisku muzułmańskim dowiedzieliśmy się, że Bóg jest miłosierny dla wszystkich i że Mahomet jest jego jedynym prorokiem. Zbawienie otrzymuje się słuchając jedynego proroka Boga. W stoisku chrześcijańskim odkryliśmy, że Bóg jest Miłością i że nie ma zbawienia poza Kościołem. Albo się wstępuje do Kościoła, albo się zasługuje na wieczne potępienie. U wyjścia zapytałem mojego przyjaciela: ‚Co myślisz o Bogu?’ ‚Że jest nietolerancyjny, fanatyczny i okrutny’ - odpowiedział mi. Gdy wróciłem do domu, powiedziałem do Boga: ‚Jak możesz to znieść, Panie? Nie widzisz, że przez wieki źle używano Twojego imienia?’ Bóg powiedział: ‚Ja nie organizowałem wystawy. A wręcz wstydziłbym się ją zwiedzić'” (Śpiew ptaka, s. 177-178, opowiadanie: Światowa wystawa religii; por. także s. 180-181; 183). Nauczanie Kościoła o tym, że Bóg pragnie zbawić wszystkich, oraz o zbawieniu niechrześcijan nie jest przedstawiane poprawnie. To samo dotyczy chrześcijańskiego orędzia o Bogu-miłości: „'Bóg jest miłością. On miłuje i bez końca nas nagradza, jeśli przestrzegamy Jego przykazań'. ‚Jeżeli?’ - zdziwił się Mistrz. ‚Jednak nowina wcale nie jest taka dobra'” (Minuta nonsensu, s. 215; por. tamże, s. 24 ). Każda określona religia przeszkadza w dotarciu do prawdy. Poglądy autora o religii w ogólności są takie same, jak cytowane wcześniej o świętych księgach: „Wszyscy fanatycy chcieliby przywłaszczyć sobie Boga i uczynić Go jedynym” (La iluminación es la espiritualidad, s. 65; por. tamże, s. 28; 30). Ważna jest tylko prawda, nieważne czy pochodzi od Buddy, czy od Mahometa, jako że „chodzi o to, aby odkryć prawdę, w której mieszczą się wszystkie prawdy, bo prawda jest jedna” (s. 65). „Niestety większość ludzi ma w sobie wystarczająco dużo religii, aby nienawidzić, ale niewystarczająco, by kochać” (Modlitwa żaby, cz. l, s. 142; por. tamże, s. 80-81; 131). Na liście przeszkód, które nie pozwalają dostrzec rzeczywistości, religia zajmuje pierwsze miejsce: „Najpierw twoje przekonania. Jeśli jesteś komunistą albo kapitalistą, muzułmaninem albo żydem, to żyjesz naznaczony uprzedzeniami, a więc w sposób skrzywiony; istnieje bariera, warstwa tłuszczu pomiędzy Rzeczywistością a tobą, gdyż nie dostrzegasz jej ani jej nie dotykasz w sposób bezpośredni” (Wezwanie do miłości, s. 58). „Gdyby wszyscy ludzie byli wyposażeni w takie serca, nie myśleliby już o sobie jako o komunistach lub kapitalistach, muzułmanach czy buddystach. To właśnie jasne myślenie pokazałoby im, że wszelkie poglądy, wszelkie koncepcje, wszelkie przekonania są lampami pełnymi ciemności, znakami ich niewiedzy” (tamże, s. 155; por. Minuta mądrości, s. 162; 206 na temat zagrożeń stwarzanych przez religie). To samo co o religii, autor mówi także bezpośrednio o świętych księgach (por. Śpiew ptaka, s. 177 n.; Minuta nonsensu, s. 27).

Boskie synostwo Jezusa zostaje przedstawione jako przejaw boskiego synostwa ludzi: „Bóg odpowiedział: ‚Święto jest święte, ponieważ ukazuje, że wszystkie dni w roku są święte. Sanktuarium jest święte, gdyż ukazuje, że wszystkie miejsca są uświęcone. Tak też Chrystus urodził się, aby pokazać, że wszyscy ludzie są dziećmi Bożymi'” (Śpiew ptaka, s. 179). De Mello wyraża oczywiście osobistą wierność Chrystusowi, podaje się za Jego ucznia (U źródeł, s. 17; 89), wierzy w Niego (s. 99), spotyka się z Nim osobiście (s. 100 nn.; 177 nn.). Obecność Jezusa przemienia (por. s. 80 n.). Jednakże inne twierdzenia budzą niepokój: Jezus jest wymieniany jako jeden z wielu nauczycieli: „Lao-tse i Sokrates, Budda i Jezus, Zaratustra i Mahomet” (Minuta mądrości, s. 7). Jezus na krzyżu jawi się jako Ten, który całkowicie uwolnił się od wszystkiego: „Widzę Ukrzyżowanego: jest ogołocony ze wszystkiego. Ogołocony ze swojej godności, (...) czci i sławy (...) pozbawiony wszelkiego oparcia, (...) opuszczony przez swego Boga. (...) l gdy tak utkwiłem oczy w to umarłe ciało, powoli zaczynam rozumieć, że patrzę na symbol ostatecznego i całkowitego wyzwolenia. Właśnie jako przybity do krzyża, Jezus staje się żywy i wolny. Wpatruję się więc teraz w majestat człowieka, który uwolnił się od wszystkiego, co czyni nas niewolnikami i co niszczy nasze szczęście” (U źródeł, s. 82-83). Jezus na krzyżu jest człowiekiem wolnym od wszelkich więzi i dlatego staje się symbolem wewnętrznego wyzwolenia od tego wszystkiego, do czego byliśmy przywiązani. Czy jednak jest kimś więcej niż tylko człowiekiem wolnym? Czy Jezus jest moim Zbawicielem, czy też wskazuje mi jedynie na jakąś tajemniczą rzeczywistość, która Go zbawiła? „Czy kiedykolwiek będę mógł dotrzeć, Panie, do źródła, z którego wypływają Twe słowa i Twa mądrość? (...) Czy kiedykolwiek znajdę źródła Twojej odwagi?” (tamże, s. 105). „Najlepsze w Jezusie jest to, że czuł się dobrze w towarzystwie grzeszników, bo rozumiał, że nie był od nich w niczym lepszy. (...) Jedyna różnica między Jezusem a grzesznikami polegała na tym, że On był przebudzony, a oni nie” (Messaggio per un'aquila che si crede un pollo, s. 37; także La iluminación es la espiritualidad, s. 30; 62). Obecność Chrystusa w Eucharystii jest jedynie symbolem odsyłającym do rzeczywistości głębszej - do obecności Chrystusa w stworzeniu: „Całe stworzenie jest Ciałem Chrystusa, a ty wierzysz, że jest nim tylko Eucharystia. Eucharystia wskazuje na stworzenie. Ciało Chrystusa jest wszędzie, a ty ograniczasz się tylko do jego symbolu, który wskazuje na to, co istotne, to znaczy na życie” (La iluminación es la espiritualidad, s. 61).

Indywidualne ludzkie istnienie ma się jakby „rozpłynąć", niczym sól w wodzie: „Nim rozpuścił się ostatni kawałek, lalka [zrobiona z soli] zawołała zdumiona: Teraz już wiem, kim jestem!'” (Śpiew ptaka, s. 125). Gdzie indziej znów pytanie o życie po śmierci zostaje uznane za nieistotne: „'A czy istnieje życie przed śmiercią? - oto jest pytanie’ - odpowiedział zagadkowo Mistrz” (Minuta mądrości, s. 87; por. tamże, s. 31). „Dobrym przejawem przebudzenia jest to, że nic was nie obchodzi, co się z wami stanie w przyszłym życiu. Ten problem was nie dręczy, nie ma znaczenia. Nie obchodzi was i tyle” (Messaggio per un'aquila che si crede un pollo, s. 50-51; 166). Gdzie indziej autor wypowiada się chyba jeszcze bardziej jednoznacznie: „Po co przejmować się jutrem? Czy jest życie po śmierci? Czy będę żył po śmierci? Wejdźcie w teraźniejszość” (Messaggio..., s. 126). „Ludzie mają głupie wyobrażenie o wieczności. Myślą, że wieczność trwa bez końca, bo jest poza czasem. Życie wieczne jest teraz, jest tutaj” (La iluminación es la espiritualidad, s. 42).

W swoich książkach o. de Mello wielokrotnie krytykuje ogólnikowo instytucje kościelne. „Moje życie religijne pozostaje całkowicie w rękach profesjonalistów” (Śpiew ptaka, s. 65). Negatywnie ocenia funkcję Credo, widząc w nim przeszkodę, która utrudnia mu osobiste dojście do prawdy i oświecenia. Ta myśl pojawia się w różnych postaciach w Śpiewie ptaka, s. 42; 50-51; 55 n.; 204. „Kiedy już nie będziesz musiał czepiać się kurczowo słów Biblii, wtedy stanie się ona dla ciebie czymś znacznie piękniejszym, wtedy naprawdę ukaże ci życie i jego sens. Szkoda tylko, że Kościół oficjalny wkłada tyle wysiłku, żeby swoją wizję bóstwa wprawić w ramki, unieruchomić, obronić i uprzedmiotowić, a nie umie dostrzec tego, co ona naprawdę oznacza” (La iluminación es la espiritualidad, s. 66). Podobne idee można znaleźć w Modlitwie żaby, cz. l, s. 27; 131; 133: „Powszechnie znany grzesznik został ekskomunikowany i zakazano mu wstępu do kościoła. Zaniósł swój żal Bogu: ‚Nie chcą mnie wpuścić, Panie, bo jestem grzesznikiem'. ‚Na co więc narzekasz?’ - spytał Bóg - Mnie też nie wpuszczają!’ „ (tamże, s. 144).

Zło nie jest niczym innym, jak tylko niewiedzą, brakiem oświecenia: „Kiedy Jezus widzi zło, nazywa je po imieniu i wyraźnie potępia. Tylko że tam, gdzie ja widzę złą wolę, On dostrzega nieświadomość. ‚Ojcze, przebacz im... (Łk 23, 34)'” (U źródeł, s. 177). Cytowany tekst z pewnością nie odzwierciedla całego nauczania Jezusa o złu istniejącym w świecie i o grzechu; Jezus okazywał wielkie miłosierdzie grzesznikom, ale nie umniejszał ich grzechu, tylko wzywał do nawrócenia. Gdzie indziej znajdujemy twierdzenia jeszcze bardziej radykalne: „Nic nie jest dobre lub złe - wszystko zależy od naszych myśli” (Minuta mądrości, s. 108). „W rzeczywistości nie istnieje dobro ani zło w ludziach ani w przyrodzie. Istnieje tylko ocena moralna narzucona tej czy innej rzeczywistości” (Istruzioni di volo per aquile e polli, s. 100; 104-105). Nie trzeba żałować za grzechy, bo ważne jest tylko to, by się przebudzić i otworzyć na poznanie rzeczywistości: „Nie płaczcie nad swoimi grzechami. Po co płakać nad grzechami, które popełniliście we śnie” (Messaggio..., s. 33; 51; 166). Przyczyną zła jest „ignorancja” (Minuta nonsensu, s. 257). Grzech istnieje, ale jest aktem szaleństwa (La iluminación es la espiritualidad, s. 63). Skrucha oznacza zatem powrót do rzeczywistości (por. tamże, s. 48). „Skrucha oznacza zmianę sposobu myślenia, radykalnie różną wizję rzeczywistości” (Minuta nonsensu, s. 259).

Istnieje oczywiście wewnętrzna więź łącząca wszystkie te poglądy: jeżeli podważa się istnienie osobowego Boga, to nie ma sensu mówić o Jego słowie skierowanym do nas. Pismo Święte nie ma zatem wartości ostatecznej. Jezus jest nauczycielem jednym z wielu; tylko w pierwszych książkach autora pojawia się jako Syn Boży. Przypisywanie Mu takiego tytułu miałoby niewielki sens w kontekście opisywanej tu wizji Boga. W konsekwencji nie można też przywiązywać wagi do nauczania Kościoła. Nasze osobowe istnienie po śmierci staje się wątpliwe, skoro Bóg nie jest osobą. Jest oczywiste, że takiej koncepcji Boga, Chrystusa i człowieka nie można pogodzić z wiarą chrześcijańską.

Dlatego właśnie czynniki odpowiedzialne za ochronę nauki wiary zmuszone były przedstawić jasno swoje stanowisko w tej sprawie, abyprzestrzec wiernych przed niebezpieczeństwami, jakie niosą z sobą pisma o. de Mello lub jemu przypisywane.

PRZYPISY:

(1) Należy zaznaczyć, że nie wszystkie dzieła A. de Mello zostały opublikowane przez niego samego. Niektóre z nich opublikowano po jego śmierci na podstawie jego pism, notatek i konferencji zarejestrowanych na taśmie magnetofonowej. W tej „Nocie wyjaśniającej” odwołujemy się do wydań polskich i włoskich (Istruzioni di volo per aquile e polli; Messaggio per un'aquila che si crede un pollo) jego książek, z wyjątkiem tekstu La iluminación es la espiritualidad. Curso completo de autoliberación interior (Vida nueva 1987, pp. 27/1583 - 66/1622).

(2) Do tego typu propozycji można odnieść List Kongregacji Nauki Wiary Orationis formas z 15 października 1989 r. n. 12, AAS 82 (1990), 369: „Alia demum temere audent aequare absolutum illud, sine imaginibus et conceptibus, quod est proprium theoriae Buddhisticae, Dei maiestati, in Christo revelatae, quae supra res finitas elevatur". Należy przypomnieć w związku z tym nauczanie na temat inkulturacji i dialogu międzyreligijnego, zawarte w encyklice Jana Pawła II Redemptoris missio, nn. 52-57; AAS 83 (1991), 299-305.


Pn cze 20, 2005 7:00

Dołączył(a): Pt maja 27, 2005 15:25
Posty: 201
Post 
De Mello zwraca moim zdaniem uwagę na kilka b istotnych problemów. Jest świetnym psychologiem:
- zauważa,że ludzie często twierdzą,że poznali Boga,a nie poznali nawet sibie
- zauważa,że tzw dobre uczynki czynione dla spokoju sumienia czy z przyzwyczajenia są formą egoizmu. Nie potępia tego, tylko nazywa rzeczy po imieniu
- zauważa uzależnienie ludzi od opinii innych. To prawda, żyjemy w nieustannej obawie przed innymi, przez co nie jesteśmy wolni. Nie robimy wielu rzeczy, które nie są złe,bo boimy się np plotek
- zauważa, iż ludzie warunkują osobiste szczęście od wielu innych czynników. W przebudzeniu opisuje ten proces-ludzie de facto boją się być szczęśliwi po prostu. Odkładają szczęście na potem i często nie starcza im czasu.

Zastanówcie się czy nie jest to prawdą?


Pn cze 20, 2005 15:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 22, 2005 14:17
Posty: 476
Post 
Ja tylko krótko.Swiatopogląd de Mello jest o tyle niebezpieczny i moze byc zgubny dla czlowieka,ze wnikając wgłab własnego "ja" można zatracić świadomość przynależnosci do Boga jako stwórcy i Pana i stać się Bogami dla samego siebie.


Pn cze 20, 2005 20:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 27, 2005 15:25
Posty: 201
Post 
Przyznam,że nie bardzo rozumiem. Dlaczego chęć poznania własnego Ja ma być niebezpieczna? Jak mogę znać Boga jak nie znam nawet siebie?
pozdrawiam


Pt cze 24, 2005 17:57
Zobacz profil
Post 
Lubię de mello, czego wyraz daję czasem na czacie cytując zebrane i wykorzystane przez niego historyjki i opowiadanka.
Kiedyś byłem pod ogromnym wrażeniem jego książek, takich jak sadhana czy przebudzenie (przed 15 laty) tylko dlatego, iz wnosiły jakis powiew świezosci i inności w traktowaniu osoby, jaką wówczas byłem.
Z czasem zorientowałem się, iż np. przebudzenie, jest książką z pogranizcza new age i chrześcijaństwa i przesiewałem z dużą ostrożnością
(to było lat temu 13-14) zawarte tam treści.
Dziś przebudzenie traktuję z przymrużeniem oka z dwóch powodów:
1. więcej tam wschodu i buddy niz chrześcijaństwa
2. mniej tam chrześcijaństwa niż wydaje się to na początku lektury.

To ksiązka, która może pokazać kierunek, w którym mozna podążać, ale niekoniecznie w stronę chrystusa.
Dla mnie była impulsem do głębszego rozumienia siebie stojącego wobec drugiego człowieka i samego siebie, dlatego postanowiłem poszukać wśród chrześcijańskich pism cos, czego teksty de mello były tylko początkiem - znalazłem to bez trudu.
Z drugiej strony próby mariażu chrześcijaństwa (katolicyzmu) z duchowością szeroko rozumianego wschodu musiały spotkać się z taką a nie inną reakcją kościelnych władz, które jasno wykazały, iż pisma i ksiązki de mello zawierają treści, które przeczą katolickiej doktrynie.
Nie zdziwiło mnie to, gdyz de mello nie krył swego synkretyzmu, ani swojego buddyjskiego "przebudzenia", które nawet jemu sprawiało trudności, gdyz był świadom, że to czego doświadczył nijak ma się do jego poszukiwań Jezusa Chrystusa i spotkania z nim.
De mello doswiadczał konfliktu między swym powołaniem a tym co z czasem zaczął głosić - wiedział także, iz władze kościelne prędzej czy później muszą zareagować.
Nie pomylił sie - kosciół zakazał publikowania jego książek i pism - dlatego na rynku wydawniczym nie pojawi się żadna ksiązka mająca na stronie tytułowej nazwisko de mello - gdyż prawa autorskie do nich- posiada towarzystwo jezusowe.
I tu ciekawostka - jezuici nie posiadają praw autoskich do "przebudzenia", która to ksiązka jest magnetofonowym zapisem głoszonych przez de mello nauk (rekolekcji) w stworzonym przez niego ośrodku - "przebudzenie" jest ksiązką nieautoryzowaną przez de mello, jest ksiażka napisaną przez anonimowych redaktorów, którzy oddali jej autorstwo jemu (cóż ma dobre nazwisko, ot zwyczajny chwyt reklamowy, bo kto kupiłby przebudzenie johna shmita)
to zresztą kolejny powód, do ostrozności wobec (akurat tej) tej ksiązki.
Na koniec jeszcze jedna uwaga: - otóż przytaczane przez de mello anegdoty i przypowieści mogą spełniać doskonałą rolę ewangelizacyjną , jesli zostaną podane w odpowiedniej formie i towarzyszyc im bedzie katecheza - wtedy te anegdoty-przypowieści (połączone tematycznie z katechezą) nabierają ewangelicznego i pedagogicznego wymiaru.

pozdrawiam serdecznie

scriptor vel outsider


N lip 10, 2005 8:18

Dołączył(a): Pt maja 27, 2005 15:25
Posty: 201
Post 
Dobrze. A teraz powiedz dlaczego mam 'zachować czujność' wobec De Mello? Jeśli jego teksty mi choć trochę pomagają w rozwoju duchowym i nie tylko. To, że był on skonfliktowany z hierarchią to jedno, a to,że robił świetną robotę to drugie.
Mnóstwo osób zachowuje pozorną wierność dogmatom swej religii. Jednak czy ma to sens, jeśli jest czynione dla świętego spokoju, bądź wynika ze zwykłego braku zainteresowania? De Mello słusznie przedkłada duchowość nad dogmaty i jest przez to uczciwy intelektualnie - skoro do tego doszedł.


Wt lip 12, 2005 12:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
Drogi Joker!
To nie chodzi o bycie skloconym z hierarchia, to wogole nie na tym poziomie toczy sie dyskusja. To nie tak ze hierarchia to skoskastniale staruszki chroniace swoje stolki a wyszczy inni ktorzy wystepuja przeciwko zajmuja sie duchowoscia.

Nie kazda duchowosc jest prawdziwa, czyli nie kazda pochodzi od Prawdy, czyli Jezusa Chrystusa i Kosciol musi jasno mowic, "ta duchowosc jest moze piekna ale niezgodna z chrzescianstwem" nie z hierarchia ale z z przekazem ze Bog stal sie konkretnym czlowiekiem. I tylko przez tego Czlowieka jest zbawienie. "Ja jestem pasterzem, inni sa zlodziejami". To nie hierarchia tak mowi, tylko Jezus Chrystus.
Jesli ktos Go odrzuca, przynajmniej niech bedzie tego w pelni swiadom.


Wt lip 12, 2005 22:41
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 27, 2005 15:25
Posty: 201
Post 
A cóż to znaczy,że nie każda duchowość 'jest prawdziwa'. Ludzie od zarania dziejów kontaktowali się ze światem ponadempirycznym. W prehistorii- na przykład- sacrum było obecne także w otaczającej rzeczywistości. Panował panteizm, dla ludzi świętością była większość czynności. Istnienie świata duchowego było czymś znacznie bardziej oczywistym niż obecnie.
Do dziś tego typu umysłowość posiadają mieszkańcy niektórych rejonów Afryki.
I czy to jest 'nieprawdziwa duchowość'. Dlaczego? Dlaczego uważasz,że setki tysięcy lat duchowości ludzi były czymś fałszywym.
Wiele religij dąży do tego samego, do doskonalenia człowieka. Tymczasem ludzie nie są tacy sami. Nie wszystkim musi odpowiadać konkretny typ ściśle ustalonej duchowości. Wątpię byś umiał udowodnić,że ta Twoja jest czymś obiektywnym. Nawet jeśli Ci pomaga w rozwoju duchowym, to nie znaczy,że pomagać będzie też mi.
Jezus mówił też 'szukajcie a znajdziecie'; a nie 'wszystko już znaleźliście' Dlaczego krytykujesz szukanie?


Śr lip 13, 2005 14:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 12, 2005 4:12
Posty: 12
Post 
Joker ale Jezus powiedział PRZEDE WSZYSTKIM

"JA JESTEM DROGĄ PRAWDĄ ŻYCIEM"

Relatywizacja prawdy jeszcze nigdy nikomu na dobre nie wyszła.
Wolność religijna w postaci "każdy ma prawo wyboru religii" bardzo słuszna zresztą bo szanujaca naszą wolność to jednak nie to samo co zasada "każda religia jest jednakowo słuszna" bo to już nie ma nic wspólnego z wolnością a jest raczej uderzeniem w rozum i zaprzeczeniem faktu, ze może istnieć PRAWDA. Bo prawda nigdy nie jest subiektywna.

Najlbardziej pokretnym uzasadnieniem relatywizmu prawdy jest stwierdzenie "prawda zawsze lezy po srodku" 8)

Bóg z Tobą


Cz lip 14, 2005 6:56
Zobacz profil
Post 
Joker napisał(a):
Dobrze. A teraz powiedz dlaczego mam 'zachować czujność' wobec De Mello? Jeśli jego teksty mi choć trochę pomagają w rozwoju duchowym i nie tylko. To, że był on skonfliktowany z hierarchią to jedno, a to,że robił świetną robotę to drugie.
Mnóstwo osób zachowuje pozorną wierność dogmatom swej religii. Jednak czy ma to sens, jeśli jest czynione dla świętego spokoju, bądź wynika ze zwykłego braku zainteresowania? De Mello słusznie przedkłada duchowość nad dogmaty i jest przez to uczciwy intelektualnie - skoro do tego doszedł.


Joker :-)
wcale nie musisz zachowywać czujności, jesli nie jestes katolikiem, czy chrześcijaninem w ogóle.
Jesli jednak jesteś nim i chcesz nim pozostać, lepiej zachowac ostrozność.
A lepiej zachować ostroznosc, gdyż doświadczenie de mello (sam miał tego świadomość) stoi w sprzeczności z doświadczeniem chrześcijańskich mistyków, którzy praktykując - na pozór tę samą duchowość - doświadczali obecności Boga jako osoby.
De mello spotkał pustkę - i jest to doświadczenie bliższe duchowości wschodu, niz chrześcijaństwu, z tego powodu:
1. sam doświadczył konfliktu sumienia będąc kapłanem kościoła, który głosi istnienie osobowego Boga
2. niemogąc i niechcąc zaprzeczyć swemu doświadczeniu naraził sie na konflikt ze swymi przełożonymi.
3. przedkładał własne doświadczenie ponad doświadczenie mistyków chrześcijańskich.

Nie przeczę, że książki de mello mogą pomóc - gdyż z perspektywy czasu twierdzę, że i mnie dały impuls do poszukiwań, które na dzień dzisiejszy owocują ciągłą lekturą pism świętego jana od krzyża.
Ale ja chcę pozostać katolikiem (i piszę to z perspektywy katolika), dlatego choć z jednej strony zachęcam do lektury książek de mello, to z drugiej strony zalecam ostrożność, gdyż lektura jego książek (jak mi się wydaje) może spowodować poszukiwania poza duchowością katolicką - a tę jako taką uznaję... hmmm - jakiego słowa uzyć?
Za niebezpieczną? - nie
Za fałszywą? - to juz bliżej, gdyż jako katolik uznaję prawdziwość doświadczeń mistycznych, których centrum jest osobowy BÓG, a nie pustka, jednia, czy kosmiczna siła.
Dlatego proszę o ostrożność w zbyt łatwym i lekkim traktowaniu pism z pogranicza chrześcijaństwa i buddyzmu - a takimi jawią sie nam pisma ojca de mello, gdyż owocem tej lektury i ćwiczeń, które poleca ojciec de mello nie musi byc tylko poszerzenie duchowości, ale odejście od wiary
w istnienie i doświadcznie osobowego Boga.
Rozumiesz, mam nadzieję, że dla rozwoju duchowego chrześcijanina jest to ogromne zagrożenie.

Piszesz, że ojciec de mello słusznie zrobił przedkładając duchowość nad dogmaty
Nie wiem czy zrobił słusznie (z punktu widzenia katolika - po prostu odszedł od nauczania kościoła, zatem teoretycznie przestał być katolikiem - ale to sprawa dla hierarchi a nie dla mnie), był niewątpliwie uczciwy wobec siebie i swojego doświadczenia, którego nie chciał się wyprzeć ....
Ale mistyk zyjący w kościele musi pamiętać, iż Kościół bacznie będzie sie przyglądał takiemu doświadczeniu i będzie dbał o czystość doktryny, gdyż doświadczeniem kościoła i jego nauką jest: istnienie osobowego Boga
czyli spotkanie żywego Chrystusa a nie bezosobowej pustki.
Dlatego - jesli chcesz pozostać chrześciajninem - proszę zachowaj ostrożność - jesli nie chcesz nim pozostać... rób co chcesz - przecież nie zabronię ci poszukiwać prawdy, a ty - proszę - nie zabraniaj chrześcijanom (i mnie) mówić, iż błądzisz, gdyż poza Chrystusem nie ma prawdy.


pozdrawiam serdecznie
scriptor (outsider)


Cz lip 14, 2005 8:46
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 67 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL