Wiara źródłem moralności?
Autor |
Wiadomość |
Soul33
Moderator
Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17 Posty: 8674
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
Prawdziwie_nieprawdziwy Ja jednak sądzę, że tamten 15-latek nie był bezwolnym automatem, ani nawet nie zachował się w taki sposób. Na przykład doskonale zdawał sobie sprawę, że potrafi pływać i to bynajmniej nie jak ostatnia łamaga, tylko całkiem nieźle. W innym przypadku nie rzuciłby się do wody jak jakiś dureń, aby się utopić. Nie sądzę też, aby był świadomy lub mógł domyślić się zagrożenia. Natomiast definicję racjonalności uznaję słownikową: http://sjp.pwn.pl/sjp/racjonalny;2573230.htmlPodkreślam, że logiczne rozumowanie polega na przyjmowania założeń i wyprowadzaniu z nich wniosków.
_________________ Don't tell me there's no hope at all Together we stand, divided we fall ~ Pink Floyd, "Hey you"
|
Wt gru 09, 2014 0:16 |
|
|
|
 |
Jaabes
Dołączył(a): Pt lis 28, 2014 11:03 Posty: 179
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
Jajko napisał(a): Zupełnie się z Tobą nie zgodzę. Uzasadnienie:
Wiara jako taka, rzeczywiście nie może być źródłem samej siebie i musi posiadać źródło. Niemniej wiara może być źródłem (inaczej powodem) zachowań moralnych.
Źródłem wiary w bogów są ich figurki???? Raczej odwrotnie. Figurki są owocem wiary (ale nie tylko).
Stwórca i jego rola jest bardzo dobrym wytłumaczeniem wszystkiego czego nie rozumiemy. Skąd się bierze moralność? Stwórca wymyślił. Skąd się wziął Wszechświat? Stwórca stworzył? Dlaczego biją pioruny? Stwórca je ciska. Ups, wróóóóć. To ostatnie jest już nieaktualne... Skoro twierdzisz że wiara sama w sobie jest powodem zachowań moralnych. To tym samym jest to wiara w moralność Tego który daje i podtrzymuje życie. Jedynie Bóg jest pierwowzorem moralnych (czyli pozytywnych ) zachowań. Bo człowiek sam z siebie tego wykszesać nie może. Nawet jeśli człowiek nie czyni ohydnych czynów, takich jak w Twoim podpisie. To i tak ma je od Stwórcy. Nie ma szans temu zaprzeczyć... Naturalnie człowiek jest skłonny do bluźnierstwa, kłamstwa, kradzieży, wszelkiej rozpusty. A nawet zabójstwa. INACZEJ MÓWIĄC DO NIEMORALNOŚCI. Jeśli pojawia się pragnienie nie czynienia którychś z tych wymienionych rzeczy, to jest to oznaką działania sumienia... Jednak tylko ktoś pojednany z Bogiem jest zdolny sprostać tym podkreślonym rzeczom...Gdyż w Bożych oczach, KAŻDE zatajenie prawdy jest już grzechem. Tak więc nie istnieje taki człowiek bez grzechu... Każda figurka jest martwa. Ta przedstawiająca Jezusa i Budde. To ludzka wyobraźnia tworzy to co przedstawiają te obrazy. Figurki stanowią tylko niejako pomost, do tego co jest w sercu. No akurat kwestii piorunów, jak dotychczas to nauka nie jest w stanie ujarzmić. Na jakiej podstawie twierdzisz że człowiek może zupełnie panować nad wyładowaniami atmosferycznymi ? Masz na myśli to że może je wywoływać, lub powstrzymywać ?
_________________ Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe
|
Wt gru 09, 2014 12:36 |
|
 |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
Ja niestety kompletnie Cię nie rozumiem. Piszesz niezrozumiale, kończysz zdania w połowie, aby kontynuować myśl w kolejnych, wyciągasz jakieś dziwne wnioski.
"Nawet jeśli człowiek nie czyni ohydnych czynów, takich jak w Twoim podpisie. To i tak ma je od Stwórcy."
Hmm. Ohydne czyny: kraść, zabijać, wierzyć? To miałeś na myśli? Człowiek ma te czyny od Stwórcy? Co to ma znaczyć?? Ja nie rozumiem.
A co do piorunów, to ja twierdzę tylko, że nie potrzeba już bogów by wyjaśnić ich mechanizm działania. No chyba, że ktoś jeszcze potrzebuje. Tak jak wielu jeszcze potrzebuje bogów by wyjaśnić mechanizmy moralnego postępowania. Kwestią czasu jest kiedy poznamy dokładnie funkcjonowanie mózgu i będziemy mogli dokładnie powiedzieć na czym polega i jak działa moralność. Tak jak dziś wiemy doskonale skąd się biorą pioruny.
"Naturalnie człowiek jest skłonny do bluźnierstwa, kłamstwa, kradzieży, wszelkiej rozpusty. A nawet zabójstwa."
No nie wiem. Ja nie mam skłonności do takich rzeczy (no, może poza rozpustą hehe), a zwłaszcza do zabijania innych!!
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
Śr gru 10, 2014 0:56 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
Znaczy Jaabes, jak spotkasz brzydką kobietę, to mówisz jej w oczy, że brzydka, czy jednak naginasz prawdę?
A Biblia też jest martwa. To znaczy, można tak o niej powiedzieć, że to jest zbiór niczym nie popartych twierdzeń i stwierdzeń; ot, zachciało się ludziom wierzyć w Boga, więc stworzyli sobie "figurkę" literacką. Inne tworzywo, metoda ta sama.
|
Śr gru 10, 2014 3:50 |
|
 |
vilomort
Dołączył(a): Pn gru 08, 2014 12:18 Posty: 196
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
Soul33 napisał(a): vilomort napisał(a): Wrogiem wszelkiego postępu, jest dogmatyzm. To jest nieprawda. Współczesna metodologia naukowa ma jasno określone ramy, w których trzeba się mieścić, aby w ogóle można było mówić o badaniach naukowych. Jednym z takich podstawowych wymogów jest falsyfikowalność. http://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_nau ... 5.BCnieniaZatem ograniczenie możliwości rozumowania w ramach ściśle określonej dogmatyki jest nie tylko niesprzeczne z nauką ale jest wręcz sposobem myślenia charakterystycznym dla metodologii naukowej. Ponadto, w teologii Kościoła można nawet znaleźć podobieństwa do współczesnego systemu recenzowania prac naukowych. Nie powinno się ignorować faktu, że metoda naukowa rozwinęła się jedynie w cywilizacji zachodniej. Jest jedna poważna róznica miedzy nauką a religią w tym względzie: jeśli ktokolwiek przedstawi lepsza teorię naukową, to dotychczas obowiązujący 'dogmat' umiera śmiercią naturalną. Poza tym nie ma w świecie naukowym 'jednego, nieomylnego' autora dogmatów. Każdy może formułować teorie naukowe. Co więcej: nowe 'dogmaty' (o ile będą sensowne i wartościowe z naukowego punktu widzenia) będą mile widziane. Spróbuj jako katolik podważyć dogmat o niepokalanym poczęciu... Nie rozumiem też, co podany przez Ciebie link ma wspólnego z dogmatyzmem religijnym Soul33 napisał(a): vilomort napisał(a): A mi się wydaje, że człowiek jak się zmęczy, to musi odpocząć Ale odpoczywa raczej wtedy, gdy w pracy pozwolą. A do tego przydaje się norma kulturowa wolnego dnia. I to nie losowego dnia w tygodniu, tylko konkretnego - dzięki czemu można spędzać ten czas z bliskimi. To, o czym Ty mówisz charakteryzuje raczej państwa socjalne i dawno już nie ma nic wspólnego z religią chrześcijańską. W katolickiej (ponoć) Polsce nikt za bardzo nie przejmuje się tym 'nakazem', czy 'przywilejem boskim' - praca w niedziele ma się tutaj dobrze. Nikt jako grzechu nie postrzega ani pracy, ani korzystania z usług w 'dniu świętym'. Podobnie zresztą w Watykanie nie zauważyłem 'święcenia dnia świętego' jeśli chodzi o prowadzenie handlu na przykład. O wiele bardziej dba się o ten 'swięty dzień' w państwach postrzeganych jako świeckie. Np. w Niemczech, czy Szwajcarii.
_________________ Bóg - morderca? Dla dobra? Morderstwo jako przejaw miłosierdzia?
Johnny99:
Tak.
|
Śr gru 10, 2014 10:01 |
|
|
|
 |
vilomort
Dołączył(a): Pn gru 08, 2014 12:18 Posty: 196
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
bert04 napisał(a): vilomort napisał(a): Wrogiem wszelkiego postępu, jest dogmatyzm. Niezależnie od rozpatrywanej wiary: jeśli opiera się na dogmatach, nigdy nie będzie wspierać postępu. A właśnie postęp postrzegam jako jedyną dobrą drogę rozwoju ludzkości. Nie tylko jako gatunku, ale także jako zbioru inteligentnych istnień, które zawsze będą potrzebować zasad moralnych.
Hmm... należało by się pochylić nad tą kwestią, którą przyjmujesz IMHO bezkrytycznie: czy "postęp" jest zawsze synonimem "dobra"? Przykładowo: gilotyna była wielkim postępem w stosunku do topora, miała też jak najbardziej humanitarne argumenty na swoje powstanie. Wiem, że przykład drastyczny. I miał być. Dokładnie: należałoby się zastanowić. Dyskutujmy więc z szacunkiem do osobistych poglądów, racjonalnie przeanalizujmy różne aspekty. Dogmatyzm mówi tutaj: przestań się zastanawiać, JA NIEOMYLNY mam rację. Milcz i słuchaj. Jak nie posłuchasz, trafisz do piekła na całą wieczność. Widzisz różnicę? bert04 napisał(a): vilomort napisał(a): Moim zdaniem prawdą jest, że wiara (w Boga/boga) nie jest potrzebna, żeby formułować zasady moralności. Normy te wynikają z naturalnych zasad współistnienia. A czym są te "naturalne zasady współistnienia"? Już niejeden próbował wykreślić Boga/bogów z etyki. Ale zastąpienie jednego "bytu nieistniejącego" innym - nic nie daje. Np. nie zabijaj i nie kradnij. Nie trzeba czytać Biblii, żeby znać te reguły. Ani Żydzi ich nie wymyślili tysiące lat temu, ani chrzescijanie 2 tysiace lat temu. Istniały długo przed powstaniem tych religii. Druga kwestia: oczywiscie, ze zastepowanie innego bytu nieistniejacego, innym nie ma sensu. Zeus, czy Jahwe, czy Thor to postacie wymyślone przez człowieka. Używane tylko i wyłącznie do manipulacji. bert04 napisał(a): Cytuj: Nie twierdzę tutaj, że takie zasady wolne są od błędów i wypaczeń. Twierdzę natomiast, że tego typu podejście do formułowania zasad moralnych zapewnia ciągłe dążenie do ich poprawy (ewolucji). A nigdy Ciebie nie naszła taka myśl, że "ewolucja zasad" to oksymoron? Ze albo opieramy się na zasadach, które są niewzruszalne (a przynajmniej - ciężko je ruszyć), albo możemy każdą zmianę uargumentować "ewolucją dostosowującą przestarzałe paradygmaty do aktualnych potrzeb"? Specjalnie nie podaję przykładów, bo te, które mi wpadają na myśl, są drastyczniejsze od gilotyny. Nie uważam. Dzięki tej ewolucji niewolnictwo nie jest legalne (choc pochwalane w Biblii), rasizm jest ścigany (choć Biblia i Koran zawiera wiele rasistowskich tresci, a bogow przedstawiano jako ludobójców danych ras) a ludzi o orientacji homoseksualnej się nie kamienuje (co nakazuje Biblia). To jest postęp. Wciąż hamowany przez religie. Na szczescie z coraz mniejszym skutkiem. bert04 napisał(a): vilomort napisał(a): W przypadku wszystkich, znanych mi religii, taki proces ewolucji jest z założenia blokowany. Gdyby to była prawda, to chrześcijaństwo nadal dopuszczałoby niewolnictwo, żeby podać pierwszy przykład z brzegu. Ach, zaraz mi powiesz, że to duchowni chrzescijanscy przyczyniali sie do postępu obyczajów i norm prawnych? A ja twierdzę, że to słabnące religie nie mają już tyle mocy, żeby forsować swoje normy. I tyle. Aż tyle. To zdrowo myślący racjonaliści i humaniści forsowali te nowe normy, nie Kościół. bert04 napisał(a): vilomort napisał(a): Dogmatyzm sprawia, że raz sformułowane zasady/przykazania nie mogą zostać zmienione. Poza tym nie są definiowane w sposób naturalny, lecz narzucane są odgórnie przez uprzywilejowane grupy społeczne (np. hierarchów religijnych). Mówiąc łagodnie, mylisz się. Religioznawcy zajmują się tą kwestią, a także społecznym podłożem pewnych dogmatów moralnych. I wbrew pozorom to nie jest tak, że są one tworzone w oderwaniu od społeczeństwa. Tak, na przykład dogmat o niepokalanym poczęciu, czy wniebowzięciu Maryi. Czysty zdrowy rozsądek połączony z wyczuciem nastrojów społecznych  Plus dogmat o nieomylności papieża w kwestiach wiary i moralności. Oderwanie od rzeczywistości na najwyzszym poziomie. bert04 napisał(a): Powstanie jakiejś religii jest często swego rodzaju rewolucją moralną w stosunku do stanu zastanego. Tym było chrześcijaństwo, tak dla judaizmu jak i dla politeizmów w Imperium. Tak było z buddyzmem wobec hinduizmu. vilomort napisał(a): Niech mi teraz ktoś wytłumaczy, jaki przekaz moralny ma np. przykazanie "nie będziesz miał bogów cudzych przede mną", Po pierwsze, że to nie człowiek stoi na pierwszym miejscu. Wiem, że to kłóci się z założeniem tzw. humanizmu, gdzie człowiek jest miarą wszechrzeczy. Dlatego tak pojmowany humanizm prowadzi do odrzucenia niezmienności zasad moralnych - dla samej zasady. Jeżeli człowiek jest miarą wszechrzeczy, to człowiek sam tworzy moralność. Ale co pozostaje po odrzuceniu fundamentalnych zasad, jak nie oportunizm moralny? Wlasnie prezentujesz dogmatyzm. Oglaszasz mi coś, co powiedział Ci ktoś Twoim zdaniem 'nieomylny'. bert04 napisał(a): Cytuj: albo: "pamiętaj, abyś dzień święty święcił"? A Jezus powiedział: To nie człowiek jest dla szabatu, ale szabat dla człowieka. Ale już Rzymianie wyśmiewali się z żydów, że dobrowolnie powstrzymują się od pracy w jeden dzień tygodnia, podczas gdy normalne i naturalne jest pracowanie przez cały tydzień na okrągło. Źródło poproszę. Uprawiasz demagogię. Wg mojej wiedzy, w starożytnym Rzymie bywały lata, w których było nawet do 200 dni wolnych od pracy. Źródełko: "Fasti" Owidiusza. 'Wynalazek' dnia wolnego od pracy nie jest dziełem żydów, czy chrześcijan. bert04 napisał(a): vilomort napisał(a): Te dwa przykazania nie wnoszą niczego do życia przeciętnego człowieka, którego nie interesuje wiara w żadnego boga. Co więcej: to pierwsze może stać się (i jak pokazuje historia: wielokrotnie stawało się) zarzewiem nietolerancji, konfliktów a nawet mordu. Jak się człowiek chce bić to religia jest tak samo dobrym powodem, jak każdy inny. Ba, mogłbym podać przykłady, kiedy odrzucenie wiary stawało się zarzewiem nietolerancji, konfliktów a nawet mordu. Ale po co? Super argumentacja: jeśli niewierzący się tłuką, to wierzący też mogą? bert04 napisał(a): vilomort napisał(a): Bardzo ładnie to opisał Hitchens: człowiek nie znający drogi idąc ciemną nocą może poprosić o pomoc niewidomego, bo i tak jest tak ciemno, że oboje nic nie widzą. Przykład zerżnięty z Mt 15:14. W sumie miło, że Hitchens Jezusa cytował. Nie zrozumiałeś sensu tej wypowiedzi. bert04 napisał(a): vilomort napisał(a): Zgadzam się: tysiące lat temu religie zastępowały naukę. Nie wiem, z kim się zgadzasz, ale nie ze mną. Religia jest osadzona głęboko w ludzkiej psychice i trywializacja jej do "wyjaśniania pioruna" świadczyłaby o płytkości interpretacji. vilomort napisał(a): Niektóre z tych religii (jak np. Islam) były nawet ośrodkami ówczesnej kultury i nauki. A niektóre z tych religii (jak n.p. chrześcijaństwo) stały się ośrodkami współczesnej kultury i nauki. Tak, szczególnie np. w przypadku tępienia homoseksualistów i nazywania ich dewiantami, co nie ma żadnego poparcia w nauce.
_________________ Bóg - morderca? Dla dobra? Morderstwo jako przejaw miłosierdzia?
Johnny99:
Tak.
|
Śr gru 10, 2014 10:39 |
|
 |
bert04
Dołączył(a): Pt wrz 18, 2009 9:51 Posty: 3963
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
vilomort napisał(a): bert04 napisał(a): vilomort napisał(a): Wrogiem wszelkiego postępu, jest dogmatyzm. Niezależnie od rozpatrywanej wiary: jeśli opiera się na dogmatach, nigdy nie będzie wspierać postępu. A właśnie postęp postrzegam jako jedyną dobrą drogę rozwoju ludzkości. Nie tylko jako gatunku, ale także jako zbioru inteligentnych istnień, które zawsze będą potrzebować zasad moralnych.
Hmm... należało by się pochylić nad tą kwestią, którą przyjmujesz IMHO bezkrytycznie: czy "postęp" jest zawsze synonimem "dobra"? Przykładowo: gilotyna była wielkim postępem w stosunku do topora, miała też jak najbardziej humanitarne argumenty na swoje powstanie. Wiem, że przykład drastyczny. I miał być. Dokładnie: należałoby się zastanowić. Dyskutujmy więc z szacunkiem do osobistych poglądów, racjonalnie przeanalizujmy różne aspekty. Dogmatyzm mówi tutaj: przestań się zastanawiać, JA NIEOMYLNY mam rację. Milcz i słuchaj. Jak nie posłuchasz, trafisz do piekła na całą wieczność. Widzisz różnicę? Widzę jedynie, że nie odniosłeś się do zarzutu. Być może nie sformułowałem tego dostatecznie wyraźnie, więc postaram się jeszcze raz: Postęp nie jest dobry. Postęp nie jest zły.Postęp to po prostu postęp. Postępem jest tak samo szczepionka przeciw ospie jak i narkotyk syntetyczny. Traktor i czołg. Fabryka samochodów jak i obóz zagłady. To wszystko jest postęp. Ba, jest jeszcze lepiej: - Ten sam naukowiec wynalazł tak postępowe nawozy sztuczne, jak i produkował postępowe gazy trujące.
- Ten sam naukowiec bombardował Londyn postępowymi rakietami balistycznymi, żeby później wystrzelić ludzi w kosmos postępowymi rakietami orbitalnymi.
- Ten sam naukowiec współtworzył postępową bombę atomową, żeby później pracować nad postępową radioterapią.
Taki jest postęp. Ani dobry, ani zły. Czasem jest bardzo dobry. A czasem - bardzo zły. Cytuj: bert04 napisał(a): vilomort napisał(a): Moim zdaniem prawdą jest, że wiara (w Boga/boga) nie jest potrzebna, żeby formułować zasady moralności. Normy te wynikają z naturalnych zasad współistnienia. A czym są te "naturalne zasady współistnienia"? Już niejeden próbował wykreślić Boga/bogów z etyki. Ale zastąpienie jednego "bytu nieistniejącego" innym - nic nie daje. Np. nie zabijaj i nie kradnij. Nie trzeba czytać Biblii, żeby znać te reguły. Ani Żydzi ich nie wymyślili tysiące lat temu, ani chrzescijanie 2 tysiace lat temu. Istniały długo przed powstaniem tych religii. Nawet gdyby uznać taką chronologię*, to czy przed żydami nie było żadnej religii? W Twojej interpretacji wygląda to trochę tak: żyli sobie ateistyczni neandertalczycy, homo-habilisy, homo-erectusy, nie zabijali, nie kradli, a co do cudzołóstwa nie ma pewnych danych. I nagle, w jakimś momencie historii, przyszła jakaś gruba bliżej niezidentyfikowanych kapłanów i określiła, że od dziś ma monopol na te reguły. I od tej pory biedny homo sapiens żyje w jarzmie dogmatów. Przerysowuję? Tylko trochę. _______________________ *bo tak żydzi jak i chrześcijanie uważają, że ich religia była od samego początku. Cytuj: Druga kwestia: oczywiscie, ze zastepowanie innego bytu nieistniejacego, innym nie ma sensu. Zeus, czy Jahwe, czy Thor to postacie wymyślone przez człowieka. Używane tylko i wyłącznie do manipulacji. Oraz, jakby powiedział kolega Jajko - dla kasy. Nie zapominaj kasy. Cytuj: bert04 napisał(a): Cytuj: Nie twierdzę tutaj, że takie zasady wolne są od błędów i wypaczeń. Twierdzę natomiast, że tego typu podejście do formułowania zasad moralnych zapewnia ciągłe dążenie do ich poprawy (ewolucji). A nigdy Ciebie nie naszła taka myśl, że "ewolucja zasad" to oksymoron? Ze albo opieramy się na zasadach, które są niewzruszalne (a przynajmniej - ciężko je ruszyć), albo możemy każdą zmianę uargumentować "ewolucją dostosowującą przestarzałe paradygmaty do aktualnych potrzeb"? Specjalnie nie podaję przykładów, bo te, które mi wpadają na myśl, są drastyczniejsze od gilotyny. Nie uważam. Dzięki tej ewolucji niewolnictwo nie jest legalne (choc pochwalane w Biblii), rasizm jest ścigany (choć Biblia i Koran zawiera wiele rasistowskich tresci, a bogow przedstawiano jako ludobójców danych ras) a ludzi o orientacji homoseksualnej się nie kamienuje (co nakazuje Biblia). To jest postęp. Wciąż hamowany przez religie. Na szczescie z coraz mniejszym skutkiem. Wybiórcze postrzeganie się kłania. Nie ma pochwały niewolnictwa w Biblii. "Rasizm" występuje tylko w dzisiejszym rozszerzonym znaczeniu, gdzie pod rasizm podpada homofobia czy mizoginia. Czy walki religijne. Więc nie myl pojęć. A kamienowanie zostało zniesione w Nowym Testamencie. Szkoda, że chrześcijaństwo czasowo odstąpiło od tej pożytecznej innowacji. Cytuj: bert04 napisał(a): vilomort napisał(a): W przypadku wszystkich, znanych mi religii, taki proces ewolucji jest z założenia blokowany. Gdyby to była prawda, to chrześcijaństwo nadal dopuszczałoby niewolnictwo, żeby podać pierwszy przykład z brzegu. Ach, zaraz mi powiesz, że to duchowni chrzescijanscy przyczyniali sie do postępu obyczajów i norm prawnych? Oczywiście. Powiem więcej: zwłaszcza duchowni chrześcijańscy. Gdyby nie dominikanie, nie wiedziałbyś nic o masakrach ludności na Haiti, nie byłoby nikogo, żeby hamować bestialstwa konkwistadorów. Wielu papieży sprzeciwiało się uznawaniu tzw. "dzikich" za nie-ludzi, w tym także jeden uważany do dziś za najgorszego papieża w dziejach Kościoła Katolickiego. Powiesz, że przykładowo konkwistadorzy też byli chrześcijanami? Będziesz miał rację. Ale pytałeś się o duchownych. A duchowni chrześcijańscy działali głównie na terenach chrześcijańskich i chrześcijan głównie nawracali. Cytuj: A ja twierdzę, że to słabnące religie nie mają już tyle mocy, żeby forsować swoje normy. I tyle. Aż tyle. To zdrowo myślący racjonaliści i humaniści forsowali te nowe normy, nie Kościół.
No, pewnie to epikurejczycy, do spółki z atomistami przyczynili się do likwidacji niewolnictwa na terenie Cesarstwa Rzymskiego po edykcie mediolańskim? A na Kongresie Wiedeńskim pewnie masoni do spółki z encyklopedystami ustalili zakaz handlu niewolnikami? Nie, nie twierdzę, że tzw. racjonaliści* nie mieli wkładu do likwidacji handlu niewolnikami. Ale bez przesady. Warto by też było przypomnieć, że rasizm, tak jak go dziś rozumiemy, był przez całe dekady teorią naukową. Powstałą przy okazji teorii Darwina (przez co w niektórych kręgach jest z nią łączony), tzw. neo-darwinizm przekładał teorie walki o byt na tzw. rasy ludzkie. Mierzenie czaszki, eugenika, sterylizacja osób upośledzonych czy grup społecznych. Wsystko z duchem postępu. ______________________________ *nie lubię tego gumowego określenia, ale zakładam, że oboje rozumiemy je w tym wypadku podobnie. Cytuj: bert04 napisał(a): vilomort napisał(a): Dogmatyzm sprawia, że raz sformułowane zasady/przykazania nie mogą zostać zmienione. Poza tym nie są definiowane w sposób naturalny, lecz narzucane są odgórnie przez uprzywilejowane grupy społeczne (np. hierarchów religijnych). Mówiąc łagodnie, mylisz się. Religioznawcy zajmują się tą kwestią, a także społecznym podłożem pewnych dogmatów moralnych. I wbrew pozorom to nie jest tak, że są one tworzone w oderwaniu od społeczeństwa. Tak, na przykład dogmat o niepokalanym poczęciu, czy wniebowzięciu Maryi. Czysty zdrowy rozsądek połączony z wyczuciem nastrojów społecznych Plus dogmat o nieomylności papieża w kwestiach wiary i moralności. Oderwanie od rzeczywistości na najwyzszym poziomie. A do te dwa przykłady mają wspólnego z tematem wiary, moralności czy postępu? Cytuj: bert04 napisał(a): Powstanie jakiejś religii jest często swego rodzaju rewolucją moralną w stosunku do stanu zastanego. Tym było chrześcijaństwo, tak dla judaizmu jak i dla politeizmów w Imperium. Tak było z buddyzmem wobec hinduizmu. vilomort napisał(a): Niech mi teraz ktoś wytłumaczy, jaki przekaz moralny ma np. przykazanie "nie będziesz miał bogów cudzych przede mną", Po pierwsze, że to nie człowiek stoi na pierwszym miejscu. Wiem, że to kłóci się z założeniem tzw. humanizmu, gdzie człowiek jest miarą wszechrzeczy. Dlatego tak pojmowany humanizm prowadzi do odrzucenia niezmienności zasad moralnych - dla samej zasady. Jeżeli człowiek jest miarą wszechrzeczy, to człowiek sam tworzy moralność. Ale co pozostaje po odrzuceniu fundamentalnych zasad, jak nie oportunizm moralny? Wlasnie prezentujesz dogmatyzm. Oglaszasz mi coś, co powiedział Ci ktoś Twoim zdaniem 'nieomylny'. Gdzie?Zarzuciłeś mi, że głoszę dogmatyzm. Gdzie w powyższej wypowiedzi widzisz dogmatyzm? HINT: Wyjaśnienie znaczenia pierwszego przykazania jest wyjaśnieniem znaczenia pierwszego przykazania. Tylko tyle i aż tyle. Cytuj: bert04 napisał(a): Cytuj: albo: "pamiętaj, abyś dzień święty święcił"? A Jezus powiedział: To nie człowiek jest dla szabatu, ale szabat dla człowieka. Ale już Rzymianie wyśmiewali się z żydów, że dobrowolnie powstrzymują się od pracy w jeden dzień tygodnia, podczas gdy normalne i naturalne jest pracowanie przez cały tydzień na okrągło. Źródło poproszę. Uprawiasz demagogię. http://www.traditio-europae.org/artykul ... alisa.htmlobservant ubi festa mero pede sabbata reges
et vetus indulget senibus clementia porcis
„... tam, gdzie władcy czczą soboty
I gdzie starego wieprza traktują łagodnie".Cytuj: Wg mojej wiedzy, w starożytnym Rzymie bywały lata, w których było nawet do 200 dni wolnych od pracy.
A rzymianie to co, ateiści byli? Cytuj: Źródełko: "Fasti" Owidiusza.
'Wynalazek' dnia wolnego od pracy nie jest dziełem żydów, czy chrześcijan. Wynalazek siódmego dnia tygodnia jako dnia wolnego - owszem. W Rzymie też wprowadzono coś w tym stylu, ale dopiero gdzieś pod koniec III wieku n.e. A co do tych 200 dni, to musiałbym zweryfikować te dane. Tzn. kiedy jakie święto zostało wprowadzone, kiedy zostało uznane za dzień wolny. Miałem dotychczas takie informacje, że liczba świąt zwiększała się z czasem trwania cesarstwa, a rozmiary 200 dni wolnych osiągnęła dopiero pod koniec, tuż przed wprowadzeniem chrześcijaństwa. Ale nawet jeżeli nie miałbym tu racji, to nie przeczy to tezie, że świętowanie dnia wolnego jest korzyścią dla pracującego człowieka. Czy wierzącego żyda, czy wierzącego rzymianina.Cytuj: bert04 napisał(a): vilomort napisał(a): Te dwa przykazania nie wnoszą niczego do życia przeciętnego człowieka, którego nie interesuje wiara w żadnego boga. Co więcej: to pierwsze może stać się (i jak pokazuje historia: wielokrotnie stawało się) zarzewiem nietolerancji, konfliktów a nawet mordu. Jak się człowiek chce bić to religia jest tak samo dobrym powodem, jak każdy inny. Ba, mogłbym podać przykłady, kiedy odrzucenie wiary stawało się zarzewiem nietolerancji, konfliktów a nawet mordu. Ale po co? Super argumentacja: jeśli niewierzący się tłuką, to wierzący też mogą? Postawiłeś tezę, że religia jest powodem wojen. Ja postawiłem kontr-tezę, że odrzucanie religii też jest powodem wojen. Gdyby brak pierwszego przykazania prowadził do pokoju na świecie, jak w piosence Johna Lennona, to może byłby argument za Twoją tezą. Ale tak nie jest. Cytuj: bert04 napisał(a): vilomort napisał(a): Bardzo ładnie to opisał Hitchens: człowiek nie znający drogi idąc ciemną nocą może poprosić o pomoc niewidomego, bo i tak jest tak ciemno, że oboje nic nie widzą. Przykład zerżnięty z Mt 15:14. W sumie miło, że Hitchens Jezusa cytował. Nie zrozumiałeś sensu tej wypowiedzi. Azaliwżdy. Jezus używał tej wypowiedzi przeciw faryzeuszom. Hitchens - przeciw wszelkim kapłanom. Jedyna różnica jest taka, że u Hitchensa "prowadzony" umie widzieć, tylko czeka na nastanie dnia (w rozumieniu: końca ciemnogrodu i nastania światłości racjonalizmu) Tyle że każdy wie, że w ciemnościach lepiej orientuje się ślepiec, bo ma wyćwiczone inne zmysły. Stąd przypowieść Jezusowa po zmianach Hitchensa wcale lepsza się nie staje. bert04 napisał(a): vilomort napisał(a): Zgadzam się: tysiące lat temu religie zastępowały naukę. Nie wiem, z kim się zgadzasz, ale nie ze mną. Religia jest osadzona głęboko w ludzkiej psychice i trywializacja jej do "wyjaśniania pioruna" świadczyłaby o płytkości interpretacji. Cytuj: vilomort napisał(a): Niektóre z tych religii (jak np. Islam) były nawet ośrodkami ówczesnej kultury i nauki. A niektóre z tych religii (jak n.p. chrześcijaństwo) stały się ośrodkami współczesnej kultury i nauki. Tak, szczególnie np. w przypadku tępienia homoseksualistów i nazywania ich dewiantami, co nie ma żadnego poparcia w nauce. Kiedyś miało. Teraz się odwołało. Kto wie, co za dziesięć lat medycyna uzna za zboczenie a co nie? Panta rhei, kto by tu nadążył A homoskesualistów nie nazywa się dewiantami (przynajmniej - nie powinno) ale grzesznikami. Czy nauka teraz też zabrała się za analizę grzechów? Odmierzanie dobra i zła metodą postępową? Bo teraz postęp mierzy dobro i zło?
_________________ Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem ...
(Koh 3:1nn)
|
Śr gru 10, 2014 12:51 |
|
 |
Jaabes
Dołączył(a): Pt lis 28, 2014 11:03 Posty: 179
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
Jajko napisał(a): Ja niestety kompletnie Cię nie rozumiem. Piszesz niezrozumiale, kończysz zdania w połowie, aby kontynuować myśl w kolejnych, wyciągasz jakieś dziwne wnioski.
"Nawet jeśli człowiek nie czyni ohydnych czynów, takich jak w Twoim podpisie. To i tak ma je od Stwórcy."
Hmm. Ohydne czyny: kraść, zabijać, wierzyć? To miałeś na myśli? Człowiek ma te czyny od Stwórcy? Co to ma znaczyć?? Ja nie rozumiem.
A co do piorunów, to ja twierdzę tylko, że nie potrzeba już bogów by wyjaśnić ich mechanizm działania. No chyba, że ktoś jeszcze potrzebuje. Tak jak wielu jeszcze potrzebuje bogów by wyjaśnić mechanizmy moralnego postępowania. Kwestią czasu jest kiedy poznamy dokładnie funkcjonowanie mózgu i będziemy mogli dokładnie powiedzieć na czym polega i jak działa moralność. Tak jak dziś wiemy doskonale skąd się biorą pioruny.
"Naturalnie człowiek jest skłonny do bluźnierstwa, kłamstwa, kradzieży, wszelkiej rozpusty. A nawet zabójstwa."
No nie wiem. Ja nie mam skłonności do takich rzeczy (no, może poza rozpustą hehe), a zwłaszcza do zabijania innych!! Jeśli wyrwiesz zdanie z całej wypowiedzi to faktycznie nie wiadomo o co chodzi. Popatrz jeszcze raz. Ciut wyżej napisałem "Jedynie Bóg jest pierwowzorem moralnych (czyli pozytywnych ) zachowań.". BRAK U CIEBIE SKŁONNOŚCI DO POPEŁNIANIA ZŁYCH CZYNÓW. Jest zasługą Stwórcy, bo SUMIENIE masz od Niego. To właśnie działanie sumienia jest powodem\hamulcem. Myślę że pomimo szalonego postępu medycyny, wiedzy i technologi. Będzie zawsze coś zakryte. Ponieważ człowiek ma cząstkę Boga, i tego śmiertelnik, nie może ujrzeć.
_________________ Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe
|
Śr gru 10, 2014 17:39 |
|
 |
Jaabes
Dołączył(a): Pt lis 28, 2014 11:03 Posty: 179
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
ErgoProxy napisał(a): Znaczy Jaabes, jak spotkasz brzydką kobietę, to mówisz jej w oczy, że brzydka, czy jednak naginasz prawdę?
A Biblia też jest martwa. To znaczy, można tak o niej powiedzieć, że to jest zbiór niczym nie popartych twierdzeń i stwierdzeń; ot, zachciało się ludziom wierzyć w Boga, więc stworzyli sobie "figurkę" literacką. Inne tworzywo, metoda ta sama. W przypadku jakichś ziemskich sytuacji, to ludzie często robią dobrą minę do złej gry. Nie chcą nikogo urazić. Jednak w przypadku Boga i Jego Prawa, jest inaczej. On zawsze mówi prawdę, nigdy nie słodzi. Takim dobitnym tego przykładem jest to że, Bóg w Biblii mówi, każdy człowiek jest grzesznikiem. Ten fakt nie jest mile przez nich odbierany. Zapisy biblijne przenikają wnętrze ludzkie. Osądzają ich myśli, wskazują na grzech. Nawet jeśli człowiek deklaruje niewiarę w Boga stworzyciela. To i tak moralne zachowanie czerpie od Dawcy wszystkiego. No bo jak wytłumaczyć, poczucie że się dobrze lub źle postępuje ?
_________________ Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe
|
Śr gru 10, 2014 18:08 |
|
 |
Jaabes
Dołączył(a): Pt lis 28, 2014 11:03 Posty: 179
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
vilomort napisał(a): Tak, na przykład dogmat o niepokalanym poczęciu, czy wniebowzięciu Maryi. Czysty zdrowy rozsądek połączony z wyczuciem nastrojów społecznych  Plus dogmat o nieomylności papieża w kwestiach wiary i moralności. Oderwanie od rzeczywistości na najwyzszym poziomie.Bardzo trafnie ujęte. Powiem nawet ciut więcej. Te wymienione dogmaty, są usiłowaniem zmiany Bożego porządku. Jedynej sensownej moralności.
_________________ Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe
|
Śr gru 10, 2014 18:36 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
Jaabes napisał(a): W przypadku jakichś ziemskich sytuacji, to ludzie często robią dobrą minę do złej gry. Nie chcą nikogo urazić. Jednak w przypadku Boga i Jego Prawa, jest inaczej. On zawsze mówi prawdę, nigdy nie słodzi. No a czyż wierzący nie powinien naśladować Pana, Boga swego, aby stawać się lepszym człowiekiem, czy coś...? Jaabes napisał(a): Takim dobitnym tego przykładem jest to że, Bóg w Biblii mówi, każdy człowiek jest grzesznikiem. Ten fakt nie jest mile przez nich odbierany. Biblia przypisuje te słowa Bogu. Nie: Bóg w Biblii mówi. Jaabes napisał(a): Zapisy biblijne przenikają wnętrze ludzkie. Osądzają ich myśli, wskazują na grzech. Nawet jeśli człowiek deklaruje niewiarę w Boga stworzyciela. To i tak moralne zachowanie czerpie od Dawcy wszystkiego. No bo jak wytłumaczyć, poczucie że się dobrze lub źle postępuje? (wzruszenie ramion) Nawet jeśli przyjąć Boga jako źródło moralności, jak wytłumaczyć, że niektórzy, w tej liczbie ja, uznają eutanazję i (do pewnego stopnia) aborcję za postępowanie dobre, a np. mord na Ananiaszu i Safirze za postępowanie złe? Coś z tą Biblią nie teges.
|
Śr gru 10, 2014 19:58 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
Jaabes napisał(a): Zapisy biblijne przenikają wnętrze ludzkie. Osądzają ich myśli, wskazują na grzech. Nawet jeśli człowiek deklaruje niewiarę w Boga stworzyciela. To i tak moralne zachowanie czerpie od Dawcy wszystkiego. No bo jak wytłumaczyć, poczucie że się dobrze lub źle postępuje ? Tako rzecze Zaratustra jeszcze mocniej sięga do. Wnętrza człowieka. Czemu jednak zostaję przy Biblii? Nie dzięki temu co napisałeś. To pewne.
|
Cz gru 11, 2014 1:06 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
vilomort napisał(a): Dogmatyzm mówi tutaj: przestań się zastanawiać, JA NIEOMYLNY mam rację. Milcz i słuchaj. Jak nie posłuchasz, trafisz do piekła na całą wieczność. Pierwsze primo, jaka jest kara za złamanie dogmatu o braku dogmatów? Bywało, że było nią unicestwienie. Przy czym co zabawniejsze, dla "racjonalnego" umysłu unicestwienie jest nieporównywalnie większym złem niż kara piekła, ponieważ "racjonalny" umysł w piekło nie wierzy. Ba, wciska ten dogmat każdemu, kto się nawinie. Nie jesteś uczciwy wobec siebie i co za tym idzie, wobec nas... vilomort napisał(a): Druga kwestia: oczywiscie, ze zastepowanie innego bytu nieistniejacego, innym nie ma sensu. Zeus, czy Jahwe, czy Thor to postacie wymyślone przez człowieka. Używane tylko i wyłącznie do manipulacji. Osobiście wymyśliłem w swoim życiu całkiem sporo nieistniejących bytów i utrzymywało mnie to w dobrym zdrowiu psychicznym. Kiedy przestałem to robić, zaczęły się problemy. vilomort napisał(a): Dzięki tej ewolucji niewolnictwo nie jest legalne (choc pochwalane w Biblii) Znów jesteś nieuczciwy. Biblia niewolnictwa nie pochwala, tylko je reguluje. Prawnie. Skoro jednak uważasz niewolnictwo za zło bezwzględne, zaproponuj sposób budowy cywilizacji przedtechnicznej pozbawionej niewolnictwa, wnoszącej monumentalne budowle i karmiącej warstwy próżniacze, zajmujące się np. dociekaniem zasad działania świata tego. Przy czym Egipt się nie liczy, ponieważ piramidy były wprawdzie wznoszone z dobrawoli, ale w czynie religijnym. vilomort napisał(a): A ja twierdzę, że to słabnące religie nie mają już tyle mocy, żeby forsować swoje normy. I tyle. Aż tyle. To zdrowo myślący racjonaliści i humaniści forsowali te nowe normy, nie Kościół. Zdaje mi się, że zaczęło się to forsowanie od koncepcji "szlachetnego dzikusa" Rousseau, która okazała się, po bliższym zbadaniu społeczności prymitywnych, kompletnie irracjonalna i pozbawiona podstaw... vilomort napisał(a): Tak, na przykład dogmat o niepokalanym poczęciu, czy wniebowzięciu Maryi. Czysty zdrowy rozsądek połączony z wyczuciem nastrojów społecznych A najważniejszym sanktuarium Polski jest...? A najpotężniejsze współczesne nam "cuda" są powiązane z osobą...? vilomort napisał(a): Super argumentacja: jeśli niewierzący się tłuką, to wierzący też mogą? Super w rzeczy samej. Kto każe być świetszym od... hm, "zdrowo myślących racjonalistów i humanistów"? Skoro ustaliliśmy, że papież jest oderwany od rzeczywistości. vilomort napisał(a): Bardzo ładnie to opisał Hitchens: człowiek nie znający drogi idąc ciemną nocą może poprosić o pomoc niewidomego, bo i tak jest tak ciemno, że oboje nic nie widzą. Wiesz co, jest dla mnie rzeczą racjonalną, że jeśli przychodzę do jakiejś obcej mi okolicy zamieszkanej przez obcą mi społeczność, to najlepiej wejść między tych ludzi z czyjegoś zaproszenia, bo nie wszyscy honorują listy żelazne. Widzący, niewidomy - ważne, że tubylec. vilomort napisał(a): Zgadzam się: tysiące lat temu religie zastępowały naukę. Średnio na jeża. Tysiące lat temu hołdowanie religiom było po prostu rzeczą racjonalną, bo nie było lepszego systemu objaśniania świata. W dodatku to był system kompleksowy: mieścił w sobie i prawo, i medycynę, i sztukę, i protonaukę... vilomort napisał(a): Tak, szczególnie np. w przypadku tępienia homoseksualistów i nazywania ich dewiantami, co nie ma żadnego poparcia w nauce. Pomieszanie pojęć. Nauka (i technika) stanowi odpowiedź na pytanie "jak coś zrobić", a nazwanie kogoś dewiantem - odpowiedź na pytanie "co należy robić". Postulujesz upolitycznienie nauki? A tak a propos dewiacji: widziałem ostatnio na forum ateistów zdjęcie półgołej (pół biedy) brzydkiej (a to już zbrodnia) aktywistki, co wysmarowała sobie na cycach "Jestem Bogiem" i wskoczyła tak na ołtarz w środku Mszy Świętej. Bronisz czy pasujesz?
|
Cz gru 11, 2014 5:51 |
|
 |
Jaabes
Dołączył(a): Pt lis 28, 2014 11:03 Posty: 179
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
ErgoProxy napisał(a): No a czyż wierzący nie powinien naśladować Pana, Boga swego, aby stawać się lepszym człowiekiem, czy coś...? ----------------------------------------------------------------------------------------------- Biblia przypisuje te słowa Bogu. Nie: Bóg w Biblii mówi. --------------------------------------------------------------------------------------------- (wzruszenie ramion) Nawet jeśli przyjąć Boga jako źródło moralności, jak wytłumaczyć, że niektórzy, w tej liczbie ja, uznają eutanazję i (do pewnego stopnia) aborcję za postępowanie dobre, a np. mord na Ananiaszu i Safirze za postępowanie złe? Coś z tą Biblią nie teges. Naśladowanie Jezusa, apostołów i proroków, jest wszystkim czego wymaga Bóg. Nic ponad to, tylko i aż tyle... Nie rozumiem Twojego wpisu " Bóg w Biblii mówi." Co mówi ? Bo ja znajduję też takie coś... "Głupi rzekł w sercu swoim: Nie ma Boga! Są znieprawieni, popełniają ohydne czyny. Nie ma nikogo, kto by dobrze czynił. Pan spogląda z niebios na ludzi, aby zobaczyć, czy jest kto rozumny, który szuka Boga. Wszyscy odstąpili, wespół się splugawili. Nie ma, kto by dobrze czynił, nie ma ani jednego. " [Ps 14;1-3 BW] Zważ tylko iż nie są to moje myśli, szczególnie to pierwsze słowo... Masz prawo wzruszać ramionami, nikt Ci tego nie odbiera. Lecz pamiętaj KAŻDY bez wyjątku stanie przed Sądem Bożym...Z tą eutanazją i aborcją, to w grę wchodzi czynnik ludzki - tzw. humanizm. Podobnie też ocena śmierci Ananiasza i Safiry, jest ludzkim a nie Bożym spojrzeniem.
_________________ Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe
|
Cz gru 11, 2014 10:45 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wiara źródłem moralności?
Jaabes napisał(a): " Bóg w Biblii mówi." Co mówi ? O to. Chodzi, że. Nie mówi właśnie. Tylko ktoś napisał. Że mówi. Kto napisał? Ktoś. W końcu. Z nieba nie spadła. Cytuj: Bo ja znajduję też takie coś... "Głupi rzekł w sercu swoim: Nie ma Boga! Są znieprawieni, popełniają ohydne czyny. Nie ma nikogo, kto by dobrze czynił. Pan spogląda z niebios na ludzi, aby zobaczyć, czy jest kto rozumny, który szuka Boga. Wszyscy odstąpili, wespół się splugawili. Nie ma, kto by dobrze czynił, nie ma ani jednego. " [Ps 14;1-3 BW] Zważ tylko iż nie są to moje myśli, szczególnie to pierwsze słowo... Za czasów. Stalina. Jeszcze większe groźby przeczytać można. Było. Cytuj: Masz prawo wzruszać ramionami, nikt Ci tego nie odbiera. Lecz pamiętaj KAŻDY bez wyjątku stanie przed Sądem Bożym...Z tą eutanazją i aborcją, to w grę wchodzi czynnik ludzki - tzw. humanizm. Podobnie też ocena śmierci Ananiasza i Safiry, jest ludzkim a nie Bożym spojrzeniem. I: Jeślibym tą uroczystą przysięgę złamał, niechaj mnie dosięgnie surowa ręka sprawiedliwości ludowej. To przysięga wojskowa. Była w PRL. No i co. Gdzie ta ręka? Pewnie odpadła. Z całą resztą.
|
Cz gru 11, 2014 12:11 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|