Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz paź 02, 2025 7:14



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 536 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24 ... 36  Następna strona
 problem 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34
Posty: 10131
Lokalizacja: Pierdzisłąwice
Post Re: problem
Johnny99 napisał(a):
Jajko napisał(a):
nie czczę żadnych istot z zaświatów.


A Potwór Spaghetti?



Jego to czci każdy kto je makaron, więc nie wiem czy to się liczy.

_________________
Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam...
no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek


Wt gru 23, 2014 18:59
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 14, 2014 21:30
Posty: 127
Post Re: problem
Sorry że was tak zamęczam ale nie mam z kim pogadać tak mnie dzisiaj matka wkurzyła chyba już przeszła sama siebie cały czas coś jej nie pasowało i jeszcze jakieś groźby stosuje to już jest szczyt miałam dzisiaj ochotę wbić jej nóż w plecy, tak mnie denerwowała.


Wt gru 23, 2014 20:49
Zobacz profil
Post Re: problem
brunero napisał(a):
Oczywiście nie przyszłoby mi do głowy odmawiać komukolwiek prawa do bycia na forum, co nie znaczy, że nie mogę się czuć zażenowanym.

Tak, oczywiście. Ale powiedz proszę, z czego wynika Twoje zażenowanie względem osób takich jak ja, czyli osób niewierzących?
Skoro jesteś człowiekiem trwającym w wierze, to słowa niewiary nie powinny Cię krępować i wprawiać w zakłopotanie, a przynajmniej tak mniemam. Ale jednak wprowadzają, jak sam powiedziałeś... więc oznacza to, że i Ciebie ogarniają wątpliwości, czy tak?
Zatem pozostaje ostatnie pytanie: dlaczego powstają wątpliwości?

Roza444 napisał(a):
Sorry że was tak zamęczam ale nie mam z kim pogadać tak mnie dzisiaj matka wkurzyła chyba już przeszła sama siebie cały czas coś jej nie pasowało i jeszcze jakieś groźby stosuje to już jest szczyt miałam dzisiaj ochotę wbić jej nóż w plecy, tak mnie denerwowała.

Ejże, moja droga... w obecnej chwili, i w dobie wydarzeń minionego tygodnia, takie wypowiedzi mogą nie zostać odebrane pozytywnie.
;)


Wt gru 23, 2014 22:26
Post Re: problem
Roza444 napisał(a):
Sorry że was tak zamęczam ale nie mam z kim pogadać tak mnie dzisiaj matka wkurzyła chyba już przeszła sama siebie cały czas coś jej nie pasowało i jeszcze jakieś groźby stosuje to już jest szczyt miałam dzisiaj ochotę wbić jej nóż w plecy, tak mnie denerwowała.

Poczekaj.....za kilkanaście lat podobnie będzie pisać Twoja córka/syn....a Ty jedynie wszystko czynisz z pragnienia, aby Twoje dziecko było szczęśliwe........


Śr gru 24, 2014 9:07
Post Re: problem
Roza444 napisał(a):
Tylko ja sama nie wiem czy chcę i mam siłę na tą walkę.
Napiszę wszystko co wiem o kontrakcie. Potraktuj to jako opowieść pod choinkę.


    Przede wszystkim zapomnij o wszystkich opisach zawierania kontraktu, jakich pełne są filmy, książki itp. Kontraktu nie zawiera się na pergaminie, nie podpisuje się tego własną krwią... Kontrakt nie jest zawierany tak, jak to czynią między sobą ludzie. To fantazje. Wydawało się głupcom, że kontrakt to umowa jakaś. Nie ma żadnej umowy. Wszystko co siedzi w beletrystyce to głupie fantazje lub, co gorsza zeznania, wmuszone zagubionym nieszczęśnikom za pomocą tortur.

    Jak więc wygląda kontrakt? Zaczyna się to w momencie, kiedy człowiek chce osiągnąć coś, nie wkładając w to żadnego wysiłku. Jak dziecko, które przychodzi do rodziców, żądając, aby kupili mu zabawkę co najmniej tak samo bogatą jak ta, którą podpatrzyło u swego rówieśnika. Czym innym jest jednak dziecko, które przychodzi do rodziców, a kim innym dorosły, który pragnie zdobyć moc.
    Rzadko kiedy ktoś zakłada kontrakt wprost, świadomy do kogo się zwraca. Najczęściej jest to pożądanie jakiejś niespotykanej umiejętności, której osiągnięcie wymaga długiego i trudnego treningu lub jest zgoła niemożliwe.

    Kiedy człowiek pożąda czegoś niemożliwego i zaczyna szukać sposobów na osiągnięcie tegoż, otwiera się kontrakt. Taki człowiek może i najczęściej dostaje "coś". Jakąś "moc". Czyta w kartach przyszłość innych ludzi, odgaduje czyjeś myśli, w niespotykany sposób umie porozumiewać się ze zwierzętami... Cokolwiek. To mu się podoba i prędzej (raczej prędzej) czy później zaczyna pragnąć kolejnej zabawki.
    Otrzymuje ją. W kontrakcie chodzi o to, aby człowiek coraz bardziej ufał "mocy". Jest skłonny wierzyć, że to, co odczytuje w myślach innych ludzi to czysta prawda, choć na ogół widzi same brudy. Jest skłonny w to wierzyć, bo widzi jak ludzie się wzajemnie traktują i jak traktują jego. W relacjach z innymi ludźmi nie widzi własnej winy, bo jest mu ona zamazywana. Znasz to. Spotkałaś się z tym w trakcie spowiedzi. To nie jedyna okoliczność, w której twoja pamięć jest poddawana manipulacjom. W ten sposób człowiek coraz bardziej odsuwa się od innych ludzi i coraz bardziej pożąda coraz większej mocy, aby panować nad swoim życiem.

    Nadchodzi drugi stopień, kiedy to człowiekowi przestaje się udawać. Osiągnął już granice swoich możliwości i teraz potrzebuje instruktora. Ten instruktor jest już tuż obok. Czeka i delikatnie podsuwa propozycje przejęcia kontroli.
      Tak wielka “moc” uwrażliwiła cię na niedostępną dla innych wiedzę... Wystarczy zacząć ją stosować i osiągniesz znacznie więcej.
    Na razie na krótko. Potem na coraz dłużej. Taka wielka moc wymaga przecież stabilności. On ją zapewni. Obecność staje się coraz bardziej wyrazista, moc nabiera własności personalnych.
    Jednocześnie pojawia się lęk i poczucie zagrożenia. Jest to ostrzeżenie. Lęk myszy wobec kota. Przeciwnik karmi się twoim lękiem. Jest jak zbieracz klonowego soku. Nacina twoją duszę, aby płynął z niej lęk, agresja wobec innych, nienawiść. To dla niego nektar.
    Lęk jest ostrzeżeniem, że Przeciwnik już się do ciebie przysysa. Ale lęk też można wykorzystać. Pojawia się sugestia, że to inni są źli i zazdrośni i człowiek to czuje swoimi wyczulonymi zmysłami. Dlatego potrzeba jeszcze więcej mocy, aby ustawić potężne tarcze przeciwko złym oddziaływaniom.

    W końcu dochodzi do trzeciego stopnia kontraktu, kiedy to Przeciwnik proponuje stałe przejęcie kontroli. Od tego momentu ma być już dobrze i pozytywnie. Ten moment tradycyjnie nazywa się opętaniem. Przeciwnik zaczyna swobodnie panować nad ciałem człowieka. Temu ostatniemu nie zawsze się to podoba i stąd różne objawy. Na tym etapie można jeszcze pomóc - z zewnątrz.
    Kiedy jednak dusza takiego człowieka jest całkowicie opanowana, nie można pomóc mu już w ogóle. Duszą i ciałem należy do Przeciwnika.

    Jeżeli jeszcze możesz, uciekaj. To oczywiste, że na twoim stopniu bierzesz odczucia Przeciwnika za własne. Loyola pisał o tym w Ćwiczeniach duchownych.
      Człowiek pod wpływem złego ducha będzie odbierał pokusy jako miłe, a dobre natchnienia jako nieprzyjemne i zgrzytliwe. Odwrotnie, człowiek pod wpływem łaski uświęcającej będzie odbierał dobre natchnienia jako przyjemne i orzeźwiające, a pokusy jako przytłaczające i napełniające lękiem.
    Przeciwnik chce zabezpieczyć twoją duszę dla siebie. Dlatego stara się ją uprawiać i karmić tym, co dla niego będzie dobre. Takie cechy jak współpraca dla wspólnego dobra, wybaczenie, poświęcenie, zaufanie Bogu są dla niego trujące. Będzie się je starał ze wszystkich sił wyplenić. Zawsze będzie sugerował, że nie warto. Nie bądź naiwna - będzie mówił - nie bądź głupia. Nie daj się! Chcesz poznać jego argumentację? Poczytaj naszych dyżurnych ateistów. Twarz Szatana to zawsze twarz ateisty. To jego pożyteczni głupcy.

    Nie będzie łatwo. Pamiętaj, że Przeciwnik jest nieskończenie cierpliwy, Dla niego czas nie istnieje. Nigdy cię nie opuści. Zawsze będzie przy tobie. Zawsze - i będziesz to czuła jako stały napór, tym silniejszy im słabsza jest twoja wola. Dopiero po śmierci opuści cię na zawsze. Lub na zawsze pozostanie przy tobie.
    Ta druga możliwość jest fatalna. Lęk i przytłoczenie, jakie teraz czasami odczuwasz, staną się niewyobrażalnie potworne. Nie będzie dokąd uciec. Nie będzie nadziei na ucieczkę. Zostaniesz wchłonięta przez niego. On karmi się twoim lękiem i nieszczęściem. Po śmierci będzie karmił się tobą całą wieczność.


Śr gru 24, 2014 16:58
Post Re: problem
Nadziei, zadumy nad płomieniem świecy, odpoczynku i zwolnienia oddechu, nabrania dystansu do tego co wokół, chwil roziskrzonych światłem betlejemskiej gwiazdy, dźwiękami kolędy, zapachem choinki, śmiechem i wspomnieniami...
Świąt spędzonych w gronie najbliższych, w atmosferze miłości życzę - C.

Obrazek


Śr gru 24, 2014 17:05
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 18, 2012 20:40
Posty: 1053
Post Re: problem
Cawilian. Fajnie czytać Twoje posty :)

Jajko, Wiesz co. A mnie tak do końca Twój "ateizm" nie przekonuje. Może czasem wyluzuj, i przestań sobie wmawiać "nie wierzę".

Błogosławieństwa Bożej Dzieciny dla Wszystkich.


Śr gru 24, 2014 20:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 28, 2014 11:03
Posty: 179
Post Re: problem
Roza444 napisał(a):
Witajcie!
Postanowiłam tutaj napisać ponieważ mam pewien problem. Chodzi o to że rodzice zmuszają mnie do chodzenia do kościoła i spowiedzi sama z siebie nie chcę chodzić sama nie wiem w co wierzę, a teraz będę musiała iść na rekolekcję, najgorsze jest to że do rodziców nie docierają żadne argumenty z mojej strony pomijając fakt że jestem już pełnoletnia, nie chcę znowu spowiadać się z przymusu i wkurzona iść do kościoła bo przecież to jest bez sensu, powinno się tam iść z radością a nie ze strachem i wielką złością, poradźcie mi co mam robić co mówić? W tej chwili jestem bezradna pisałam już na kilku forach ale jakoś dalej jestem w dołku.
---------------------------------------------------------------------------------------
Tak jak pisałam wcześniej sama nie wiem w co mam wierzyć. Odrzuciło mnie od kościoła całkowicie i dlatego jestem w kropce nie chcę chodzić do kościoła bo się boję, po prostu czy to coś złego? Dobra wybrałam to forum bo miałam nadzieję że ktoś mi coś doradzi podpowie nie wiedziałam że to jest tylko i wyłącznie forum dla mocno wierzących, pomyłki się zdarzają.
--------------------------------------------------------------------------------------
Po prostu mam alergię na kościół inaczej się tego określić nie da i trzeba to zrozumieć.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Zajmuję się trudno to określić zajmowaniem raczej zainteresowaniem i trochę zabawą, zresztą co jest złego we wróżeniu z kart i robieniu różnych rytów dla mnie to jest frajda. Wcale nie udaję że nie wierzę tylko ciężko mi zrozumieć coś czego nie widzę, nie słyszę i nie czuję.
--------------------------------------------------------------------------------------------
... życie bez rodziców jest o wiele łatwiejsze i mniej rygorystyczne nikt ci niczego nie nakazuje nikt nie truje tyłka same plusy.


Zapewne powtórzę się, bo nie czytałem dokładnie wszystkiego, jedynie Twoje wypowiedzi.

Prawda jest taka że dokąd mieszkasz z rodzicami pod jednym dachem, to powinnaś wykazać szczególną uległość. Prawdą też jest że rodziców nie zmienisz. Faktem też jest że Oni kochają Cię. Nawet kiedy wyprowadzisz się, to nadal będziesz Ich córką.
Jako dziecko winnaś uległość i posłuszeństwo, nawet jeśli rodzice popełniają błąd...Myślę że ten czas dokąd mieszkasz z Nimi, powinnaś Ich słuchać.

Natomiast Twoja niechęć do przebywania w miejscu gdzie czytane jest Słowo Boże. Oraz Twoja reakcja na to co robiła koleżanka...Wskazuje iż uchyliłaś drzwi Szatanowi. Pozytywną stroną tego wszystkiego jest fakt że jesteś świadoma. Że jeśli praktykujesz rytuały nieszczerze, to jest to niewłaściwe.
Natomiast niepokojącą rzeczą jest fakt że nie dostrzegasz niczego złego w Twoich zainteresowaniach i ciekawością rzeczy tajemnych. Oraz w tym że rodzaj biżuterii nie ma znaczenia.

Jesteś dorosłą i świadomą osobą. Bądź więc świadoma że to Ty sama dokonujesz wyboru. Jeśli autentycznie zapragniesz zmiany i pokoju w sercu. To jedynym źródłem jest Bóg i Jego Słowo, czyli Biblia. Możesz to robić w zaciszu domowym i w samotności. Do relacji z Bogiem, wystarczy otwarte serce i pragnienie Jego obecności.
Mam nadzieje że Twoja alergia nie dotyczy Boga. Bo Niewidzialny Stwórca i Zbawca, to nie to samo co kościół - instytucja - religia ?

Piszesz też że kazanie pewnego księdza, spowodowało dużo refleksji. I że nie wiesz co masz o tym myśleć.
Otóż Bóg Cię kocha i nie chce żebyś zginęła. Dlatego jedynym sposobem jest nawiązanie z Nim relacji...

_________________
Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe


So gru 27, 2014 12:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34
Posty: 10131
Lokalizacja: Pierdzisłąwice
Post Re: problem
Taaa, uległość nawet jeśli rodzice popełniają błąd....brednie!

magda: ja sobie nie wmawiam, takie są fakty.

_________________
Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam...
no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek


So gru 27, 2014 12:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 14, 2014 21:30
Posty: 127
Post Re: problem
Jaabes napisał(a):


Zapewne powtórzę się, bo nie czytałem dokładnie wszystkiego, jedynie Twoje wypowiedzi.

Prawda jest taka że dokąd mieszkasz z rodzicami pod jednym dachem, to powinnaś wykazać szczególną uległość. Prawdą też jest że rodziców nie zmienisz. Faktem też jest że Oni kochają Cię. Nawet kiedy wyprowadzisz się, to nadal będziesz Ich córką.
Jako dziecko winnaś uległość i posłuszeństwo, nawet jeśli rodzice popełniają błąd...Myślę że ten czas dokąd mieszkasz z Nimi, powinnaś Ich słuchać.

Natomiast Twoja niechęć do przebywania w miejscu gdzie czytane jest Słowo Boże. Oraz Twoja reakcja na to co robiła koleżanka...Wskazuje iż uchyliłaś drzwi Szatanowi. Pozytywną stroną tego wszystkiego jest fakt że jesteś świadoma. Że jeśli praktykujesz rytuały nieszczerze, to jest to niewłaściwe.
Natomiast niepokojącą rzeczą jest fakt że nie dostrzegasz niczego złego w Twoich zainteresowaniach i ciekawością rzeczy tajemnych. Oraz w tym że rodzaj biżuterii nie ma znaczenia.

Jesteś dorosłą i świadomą osobą. Bądź więc świadoma że to Ty sama dokonujesz wyboru. Jeśli autentycznie zapragniesz zmiany i pokoju w sercu. To jedynym źródłem jest Bóg i Jego Słowo, czyli Biblia. Możesz to robić w zaciszu domowym i w samotności. Do relacji z Bogiem, wystarczy otwarte serce i pragnienie Jego obecności.
Mam nadzieje że Twoja alergia nie dotyczy Boga. Bo Niewidzialny Stwórca i Zbawca, to nie to samo co kościół - instytucja - religia ?

Piszesz też że kazanie pewnego księdza, spowodowało dużo refleksji. I że nie wiesz co masz o tym myśleć.
Otóż Bóg Cię kocha i nie chce żebyś zginęła. Dlatego jedynym sposobem jest nawiązanie z Nim relacji...


No tak nie widzę nic złego w tym że czasami sobie założę to i owo na szyję bo akurat mam np egzamin i mając ten przedmiot przy sobie czuję się silna, przynosi mi szczęście, nie noszę tego codziennie i nie mam tak że nie mogę się bez danego symbolu ruszyć bo coś mi się stanie tak nie jest. Więc chyba to nie jest niczym złym jeśli chcę się czuć w danym momencie pewnie, wiem że to oszukanie własnego rozumu ale czasami tego mi potrzeba.
Właśnie ta ,,alergia" dotyczy najbardziej Boga i religii, zgromadzenia modlących się ludzi, a nie samego miejsca jakim jest kościół.
Tak pewne kazanie mnie ruszyło bo czułam że wyjątkowo mnie dotyczy, ksiądz mówił głównie o przymusie chodzenia do kościoła, mówił żeby się zastanowić czy chodzi się dla Boga i wary czy dla ludzi, wtedy pomyślałam że nie powinno mnie tu być skoro jestem bo jestem ale nie czuję nic pozytywnego tylko mam same negatywne myśli. Piszesz Bóg cię kocha, ale co jeżeli ja nie kocham Jego?


So gru 27, 2014 13:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34
Posty: 10131
Lokalizacja: Pierdzisłąwice
Post Re: problem
A co sądzisz, Różo, o papieżu Franciszku? Czy na niego też masz alergię?
Byłaś wczoraj na mszy? Jutro też idziesz? Czy dogadałaś się do jakiegoś kompromisu?

_________________
Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam...
no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek


So gru 27, 2014 13:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 14, 2014 21:30
Posty: 127
Post Re: problem
A czemu pytasz akurat o papieża? Moim zdaniem jest za bardzo pobłażliwy i dobry nie dzierżę ludzi którzy na siłę chcą zbawiać świat, idący całkiem w przeciwną stronę. Ale niech każdy sobie robi co tam mu się podoba. Niestety musiałam wczoraj iść i jeszcze się dopiero dowiedziałam że dzisiaj będę musiała iść i jutro a potem już nie bo będzie po świętach, ale jak dla mnie to już dzisiaj jest po świętach i nie wiem po jaką cholerę mam dzisiaj i jutro znowu tam iść, jeszcze wczoraj matka siadła ze mną w ławce i jak było wyznanie wiary to ja siedziałam cicho a ona cały czas mnie szturchała żebym mówiła, dobrze ja mogę to powiedzieć nie ma problemu, ale te słowa nie mają dla mnie żadnego znaczenia i sensu, wygląda to tak że mówić mówię wszystko razem z ludźmi żeby nie było, a w środku wszystko krzyczy że to jedna wielka ściema, i moje słowa są puste.


So gru 27, 2014 13:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34
Posty: 10131
Lokalizacja: Pierdzisłąwice
Post Re: problem
Pytam o papieża bo on wydaje się być "inny". Właśnie taki dobry, choć nie wiem czy pobłażliwy, bo po swoich (t.j. klerze) jedzie jak po łysej kobyle.

A czy Twoja mama wie, że te słowa są puste? Uświadomiłaś ją? A propos szturchania. Na rodzinnej wigilii były u nas jakieś tam modły na początku i mniej więcej połowa rodziny w nich uczestniczyła, a połowa po prostu cicho stała nic nie mówiąc i nie machając rękami. Do tej połowy należał też mój syn, za co zaliczył kilka szturchańców i tekst "No przeżegnaj się w końcu!" na co zareagował czymś w rodzaju wiatraka, ale teściowej to wystarczyło...

_________________
Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam...
no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek


So gru 27, 2014 13:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 14, 2014 21:30
Posty: 127
Post Re: problem
Wie i zdaje sobie z tego sprawę ale nie wiem dlaczego tak jej zależy żebym robiła to wszystko może myśli że dzięki temu że sobie powiem kilka regułek będę z własnej woli chodziła do kościoła. Widzisz tak samo Twój syn co z tego że się przeżegnał na życzenie skoro nie była to jego własna inicjatywa.


So gru 27, 2014 13:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34
Posty: 10131
Lokalizacja: Pierdzisłąwice
Post Re: problem
Ja syna nie zmuszam, bo sam byłem zmuszany i rozumiem ludzi zmuszanych do uczestnictwa a rytuałach. Nie jest to nic fajnego, a jedynym skutkiem jest jeszcze większe zniechęcenie do danej religii. Nie pojmuję jak można tego nie rozumieć. Niestety większość rodziców/babć myśli inaczej. Gdyby nie moja zdecydowana postawa to moje dziecko musiałoby regularnie chodzić z babcią do kościółka. Ja niemal siłą przeforsowałem, że to dziecko będzie decydowało o tym czy chce iść czy nie. I od najmłodszych lat było pytane o to - to tak a propos pytania Asienkki od jakiego wieku należy pytać - od najmłodszego. I jak początkowo chciało, to ja nie robiłem problemów, natomiast stanąłem w jego obronie, jak mimo odmowy babcia krzyczała: "no już! ubieraj się i marsz do kościoła!". Od tego momentu krzyki się skończyły i były prośby i przekupstwa (na które przymykałem nieco oko). Przez jakiś czas działało, ale stopniowo przestało (w końcu ile razy można chcieć iść na taką samą nudną mszę?).
No ale Ciebie nie ma kto bronić. Musisz bronić się sama. Bądź stanowcza. Uzyskaj jakiś kompromis. Ja wiem, że to łatwo tak pisać... ale pamiętaj, że im dłużej ulegasz tym dłużej będą Cię molestować. Moją żonę do dziś teściowa "namawia" na msze z jakichś większych okazji i dopiero teraz żona zaczyna odmawiać (np. w te święta jeszcze nie była i chyba się nie kroi).

_________________
Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam...
no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek


So gru 27, 2014 13:50
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 536 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24 ... 36  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL