Pierwsze - chciałbyś aby Bóg cały czas interweniował, aby wszyscy widzieli że Bóg istnieje? nie bylo by miejsca na wiarę
Drugie - nie, nie odwiedzę

Coby było złego w tym, że istnienie Boga byłoby faktem, a nie spekulacją?
Poza tym - Bóg nie musi tego osiągać metodą ciągłych interwencji. Pisałem o innych sposobach. Czytasz Ty w ogóle moje posty?
Czemu mnie w garażu nie odwiedzisz? Wszak ja Cię tam tylko pobłogosławię cierpieniem. Nie chcesz błogosławieństw?

Ktoś wymyślił coś takiego jak Zasada Zachowania Wolnej Woli, nie moglibyśmy wybierać w sposób wolny gdybyśmy mieli pewność istnienia Boga.
"Wszak ja Cię tam tylko pobłogosławię cierpieniem" - nie chcę abyś miał grzech, a jeśli się spytasz dlaczego sam nie uderzę się młotkiem w głowę, to nie o to chodzi aby stawiać się w miejscu Boga i zadawać sobie czy innym cierpienia, ale aby zgadzać się na te, które przychodzą.

No i co w tym złego?
Wiesz na pewno, że istnieją jabłka i gruszki - czy wybierając jeden z tych owoców w związku z tym masz jakiś dramat?


Tylko Bóg może pukać w głowę? To czemu chodzisz do lekarza? Czemu bierzesz środki przeciwbólowe? Dlaczego miałbym mieć grzech za to, że udzielę Ci błogosławienstwa? Udzielanie błogosławieństw jest złe?
Odpowiedz na wszystkie pytania.

Byśmy byli niewolnikami Boga nie mogąc grzeszyć, podczas gdy chodzi by nie grzeszyć z własnej woli,

Nie chodzi o to, żeby nie móc grzeszyć, ale żeby móc, ale tego nie robić. Jak z odgryzaniem palców. Czy nie robiąc tego stajesz się niewolnikiem?
A pozostałe pytania?

Grzech nie jest dobry ani pożądany, a cel nie uświęca środków.



Pusta demagogia. Jak powiem, że jeśli zrobisz krok do przodu, to zlecisz w przepaść i zginiesz, to też piszę jak terrorysta?



Pytasz, dlaczego celu, który można zrealizować jedynie przez cierpienie, nie można zrealizować inaczej, niż przez cierpienie? Przeczytaj to sobie na głos.



Oczywiście, że nie podziękuję, co nie znaczy, że w efekcie nie poznam siebie lepiej. Nie mogę wykluczyć nawet tego, że stanę się w efekcie lepszym człowiekiem (acz mogę się też stać gorszym - i w tym właśnie problem).

Grzech nie może być tak jak z odgryzaniem palców. grzech musi być atrakcyjny, aby omijanie go wymagało wysiłku.

Podkładanie komuś świni to często konkretna robota, a jednak niektórych kusi.
Ale możesz zapytać, czemu grzech jest (czasem )przyjemny. Bóg mógł nas tak skonstruować, abyśmy przyjemności z grzechu nie cierpieli.
Pozostałe pytania?

Widać nie chciał tak nas skonstruować

Widać chciał, abyśmy grzeszyli, skoro uczynił grzech atrakcyjnym.

Chciał abyśmy mogli wolnym wyborem odrzucił grzech

W przypadku Boga widać tak, skoro godzi się na grzech i wynikające z niego cierpienia w celu osiągnięcia wyższych korzyści.


No i czemu się ludziska obruszają, jak terrorysta tylko informuje o konsekwencjach niewykonania żądań i nazywają to jakoś brzydko szantażem?

Nie o to pytam.
Postawiłeś sobie a priori założenie, że głębsze samopoznanie:
- jest potrzebne, może nawet niezbędne
-możliwe jest tylko w w wyniku cierpienia i nawet Wszechmocny tego nie zmieni.

Próbuję z Ciebie wyciągnąć uzasadnienie tych założen, a Ty dżonisz...


Niekonsekwencja. Powinienieś podziękować, wszak osiągnąłeś wyższy cel, wart tych cierpień, jakim jest samopoznanie.
Wprawdzie zaraz zaczynasz kwestionować, czy to zawsze owocuje bycie lepszym człowiekiem... Czyżbyś podejrzewał, ze Bóg mało że naraża nas na cierpienia, to jeszcze czasem zamiast błogosławienstwa samopoznania może dać to efekt gorszy? To tym bardziej pytanie: po co Bóg to robi?

Po co? Nie wie, co zrobimy? Bawi go obserwowanie, jak się nam nie udaje? Do czego to jest potrzebne? To tak, jakbyś rozssiewał zarazę po to, aby niektórzy mogli po jej odchorowaniu nie umrzeć.

Ty zauważyłeś, ze zostawiasz sporo moim pytań bez odpowiedzi?

Chciał mieć rozumnych ludzi, którzy wybierają dobro a odrzucają zło.