Z charakteru jestem samotnikiem, nie widze powodu żeby po śmierci to zmieniać.

Rodzinnych spotkań nigdy nie lubiłem.

Chodzenie po plaży, mi sie nie marzy
No chyba że coś takiego.
http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/duze/ ... hamak.jpeg

Ok. Ty patrzysz na okoliczności miejsca, ja na okoliczności relacji.
Miejsce jest względne.

Bedziesz się bujał na hamaku w samotności przez całą wieczność?
Może to wizja piekła tylko ładnie zareklamowana? Pomyślałes o tym?




Teraz rozumiem hamak i samotność.
Naprawde nie masz nikogo na świecie kogo lubisz, kogo kochasz tak samo jak siebie?

Taka wizja nieba zawsze mi sie marzyła, nigdy nie byłem zbytnim fanem rozmawiania z ludźmi, zawsze z kimś tam sie o czymś pogada, ale nigdy nie było mi to specjalnie potrzebne, mógłbym to ograniczyć, myśle że nawet wyeliminować.
Na takim hamaku bym sobie leżał, i patrzył w niebo.

Nie ma nikogo.

Nie mam pojęcia.

Ok. Pewnie jest w niebie taki cichy zakątek dla utrudzonych samotników.
Zaintrygowałeś mnie...będąc w niebie, leżąc na hamaku, bedziesz patrzył w niebo.
Istnieje jakiś inny poziom nieba?

Dobra, jeden dzień. Miesiąc? Też można. Ale rok? Tysiąc lat, milion, trylion?

Skoro i tak tego poprzedniego wcielenia nie pamiętasz, to co ci robi za różnice, czy ta reinkarnacja istnieje, cz też nie?

Tutaj może troche przesadziłem, raczej bym nie dał rady leżeć na tym hamaku w nieskończoność, natomiast gdyby tak w moim polu widzenia, znajdowało sie co najwyżej kilka osób, to jeszcze dał bym rade, no ale licząc całą moją rodzine i to 5 pokoleń w każdą strone, to wyjdzie kilkaset osób albo i więcej, to za dużo jak dla mnie.

Był taki jeden, co chciał mieć własne niebo. No i ma. Nazywamy to miejsce piekłem.

Jak zwał tak zwał, ważne żeby mi sie podobało.

Tłumacząc najprościej jak się da - różnica będzie taka, że jak istnieje to nastąpi, a jak nie istnieje, to nie nastąpi. Mam nadzieję, że rozjaśniłem tę kwestię.

Ja sie nie pytałem czy to nastąpi czy nie nastąpi, tylko jakie ma to dla ciebie bezpośrednie znaczenie?

No to wygląda na to, że zadajesz niewłaściwe pytanie, skoro uważasz, że moja odpowiedź jest nie tego typu co trzeba.

Religiny, sorry, ale Twoje odpowiedzi są nieco dziwne.

Była tutaj na Forum taka osoba, i on był właśnie wyznawcą tego nurtu reinkarnacji, ale facet miał wiedzę na ten temat i nawet chociaż nie uznaję tej teorii to jednak jego posty były na swój sposób interesujące.

A co do Ciebie to mam wrażenie że coś tam sobie poczytałeś na ten temat i ot tyle. Nawet nie masz za bardzo własnego zdania w tej kwestii.

Tak nie mam zdania na temat reinkarnacja, dlatego w nią wierzę. Logiczne.... wróć, że co?

W takim razie nie bardzo wiesz w co wierzysz. Ale równie dobrze mógłyś być zadeklarowanym ateistą który nie wierzy w żadną kontynuację istnienia po śmierci, bo stutek jednego jak i drugiego jest taki sam - unicestwienie siebie samego. Jeśli możesz wcielić się we wszystko to w sumie jesteś niczym i nikim bo nie posiadasz żadnej tożsamości, a dodatkowo nie pamiętasz żadnych poprzednich wcieleń. To nie jest kontynuacja życia po śmierci, bo nie masz świadomości tego wszystkiego, prawdziwa kontynuacja swojego własnego istnienia po śmierci odbywa się wraz ze świadomością tego faktu.