Porozmawiajmy.

Taka sytuacja: pełnoprawny, w rozumieniu prawa kanonicznego, ksiądz, czyli taki, który może odprawiać mszę, spowiadać, udzielać komunii, namaszczać chorych itp., udaje się ze swoją wybranką serca, oraz dwoma świadkami, do urzędu stanu cywilnego i bierze ślub cywilny.

O tym, że jest księdzem, wie jego wybranka oraz wiedzą świadkowie.

Nie wie o tym urzędnik USC, który udziela ślubu.

I teraz padnie pytanie do wszystkich tutejszych znawców prawa cywilnego w kontekście prawa kanonicznego, którzy twierdzą, że osoba ochrzczona może w rozumieniu prawa (cywilnego!) przestać być katolikiem tylko za przyzwoleniem Kościoła, dokonując apostazji.

A więc: Czy opisany powyżej ślub cywilny jest ważny, czy nieważny, ponieważ małżonek zataił, że jest w czynnym stanie duchownym?

Drugie pytanie: czy urzędnik USC może odmówić udzielenia ślubu, jeśli w opisanej powyżej sytuacji ksiądz przed uroczystością ujawni urzędnikowi, że jest księdzem, któremu zgodnie z "prawem kościelnym" nie wolno brać ślubu, gdyż obowiązuje go celibat?

Nie bardzo rozumiem dlaczego ksiadz miałby musieć zatajać swój stan. Nie jest on przecież żadną prawną przeszkodą. Nie słyszałem o żadnych przepisach, które zabraniałyby księdzu wstąpić w związek małżeński. Jeśli by natomaist zataił - tez nic by się nie stało, USC nie ma przecież prawa wymagac, by o tym informował.

Podczas rewolucji francuskiej kapłani którzy nadal chcieli zostać w swoich parafiach brali za żony swoje gosposie lub stare wdowy w ślubie cywilnym. Doprowadziło to do konfliktu kiedy ci co się ukrywali lub uciekli wrócili i oskarżali tych pierwszych o zdradę swojej religii i zaprzedanie.

Z punktu widzenia prawa cywilnego taka możliwość istnieje, ksiądz jest przecież pełnoprawnym obywatelem i obowiązują go takie same prawa jak osoby świeckie. Przynajmniej nie przypominam sobie, aby był jakiś ustęp regulujący możliwość udzielania ślubom księżom, chyba, że jest to gdzieś zapisane w konkordacie, ale to już musiałby się wypowiedzieć, ktoś zaznajomiony z prawem cywilno-kanonicznym.
Urzędnik USC nie pyta o poglądy czy wykonywany zawód, tak więc taka sytuacja jest pewnie możliwa a taki ślub byłby ważny. Chociaż ksiądz w sutannie wywołał by pewnie konsternacje.
Tylko, że ksiądz zawierający związek małżeński de facto zgodnie z prawem kanonicznym przestaje być księdzem.

Widocznie nie do końca, bo Kotlińskiego Watykan dopiero dziś pozbawił stanu kapłańskiego, a facet jest po ślubie już ładnych parę lat...

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... oxNewsLink



Czyli ślubem jak widać sam się nie zwolnił. Jak to możliwe?

Widzę, że nie tylko polskie sądy działają opieszale

Przykład:
Jak kogoś zabijesz to automatycznie jesteś mordercą. Oficjalnie stajesz się nim dopiero po udowodnieniu winy i wyroku skazującym.

Nieoficjalnie księdzem przestał być w momencie zawarcia ślubu. A oficjalnie dopiero po ogłoszeniu werdyktu kongregacji tj. dzisiaj.

Wyrok za morderstwo ma taki sens, że pozwala mordercę osadzić w więzieniu - czyli wywiera określony skutek prawny w świecie realnym, w którym żyjemy.

Co zmienia łaskawe "wypisanie" ze stanu duchownego księdza, który i tak "leje" na to, co o nim sobie myśli Kościół? Bez tego "wypisania" przez Watykan, Kotliński był księdzem, czy nie był? Jeśli był, to znaczy, że ksiądz może mieć żonę. Jeśli nie był "z automatu", to po co ta szopka?

Masakryczny dylemat.

Nie wiem, co państwo miałoby obchodzić, że ktoś jest księdzem.

Zwolnił się oficjalnie łamiąc śluby celibatu.
Od lat nie sprawował posługi kapłańskiej i była to decyzja obopólna - księdza i jego zwierzchników, którzy zamknęli kościoły przed posługą księdza.
Watykan wydał decyzję po latach, bo pozostawia duchownym czas na przemyślenie i na ewentualny powrót do stanu kapłańskiego. Takie powroty często sie zdarzają.

A czego oczekiwali? Że porzuci żonę (i dziecko)? Czy byłby wtedy wiarygodny?

Czyli teraz moze wziąć slub "koscielny"?


Tak zupełnie na boku.
Uderza mnie pewna niekonsekwencja. Z jednej strony KK nie uznaje ślubów cywilnych, a z drugiej strony taki ślub ma byc przyczyna wyrzucenia ze stanu duchownego.

Nie wszyscy mają dzieci, a często małżonkowie wspólnie dochodzą do wniosku, że nie jest im obojgu wspólnie"po drodze".

Nie wiem, ale raczej nie, bo nie tylko porzucił kapłaństwo, ale czynnie działa p-ko Kościołowi, piszac paszkwile, tworząc wirtualne przewiny KK.



Ślub cywilny stanowi jedynie zatwierdzenie życia niezgodnego ze złożonymi ślubami.

W sensie kościelnym on nie ma żony (zresztą w sensie cywilnym chyba też nie, bo zdaje się jest po rozwodzie - ale nie dam za to głowy), a dziecko jest pozamałżeńskie. Co to znaczy "wiarygodny" i co to ma do rzeczy?



Jeżeli faktycznie został zwolniony z "celibatu", to nie da się tego w katolicyzmie inaczej rozumieć, jak tylko jako uprawnienia do zawarcia małżeństwa (nie można nikogo "zwolnić" z zakazu wiązania się z kobietą poza małżeństwem).



Kan. 277 - § 1. Duchowni obowiązani są zachować ze względu na Królestwo niebieskie doskonałą i wieczystą wstrzemięźliwość (...)
§ 2. Duchowni powinni odnosić się z należytą roztropnością do osób do których uczęszczanie mogłoby narazić na niebezpieczeństwo ich obowiązek zachowania wstrzemięźliwości lub wywołać zgorszenie wiernych.

Najwyraźniej uznano, że zawarcie ślubu cywilnego jest równoznaczne z rażącym złamaniem tych norm.

A pozamałżeńskie już nie ma prawa aby ojciec go wychowywał?

Dzięki @Johnny99

@Alus
W sumie, to gdyby był zainteresowany kapłaństwem, to mógł by wystąpić o dyspensę. Choć szczerze wątpię, czy Kościół w Polsce poparłby takie rozwiązanie (a bez tego to chyba ani rusz).

I znów jest konflikt dwóch powołań
Trudno mi się powstrzymać i się powtórzę: patrzcie, jak nałozenie dodatkowych cięzarów komplikuje życie, przynosi dodatkowe rozterki, pole do grzechu i wywołuje cierpienie.

Chcesz powiedzieć, że małżeństwa pastorów nie przeżywają żadnych problemów, rozstań, porzuceń dzieci?