Nie czytałem tych wywiadów, ale aktualny kompromis aborcyjny jest w tej materii czymś najlepszym, co mogło nas spotkać z punktu widzenia obowiązków polityków chrześcijańskich.
Pewnie że z punktu widzenia nie tylko wiary, ale i zdrowego rozsądku i humanizmu należałoby doprowadzić do tego, by aborcja całkowicie zniknęła, ale wypracowany kompromis przynajmniej w znacznym stopniu ten grzech ogranicza nie dopuszczając jednocześnie do żądania postaw całkowicie permisywnych.

Obaj panowie wyrażali podobne zdanie, przy czym w przypadku śp L. Kaczyńskiego żadnej reakcji ze strony tygodnika, w przypadku Komorowskiego natychmiastowa reakcji prowadzących wywiad + artykuł wstępny ks redaktora naczelnego o zgniłych kompromisach.
Oba pod tytułami, ona można przeczytać w necie:
- "Na pewno jestem patriotą". śp L. Kaczyński, wywiad w czasie kampanii prezydenckiej,
- "To nie konfesjonał", B. Komorowski.
Nadto w wywiadzie ze śp. L. Kaczyńskim brak pytania o in vitro.....przypadek?

Mam wątpliwości. Ale trzeba postępować pragmatycznie. Nie powinno się zabierać do zmian, gdy nie ma się pewności, że uda się je przeprowadzić. Łatwo można pogorszyć sytuacje. Z wypowiedzi nie wynika, że jest dobrze i że akceptuje aborcję. Wynika tylko, że na razie trzeba tolerować obecny stan.
Jeśli już koniecznie ktoś chce się przyczepić, to do tego, że nie zajmuje wyraźnego stanowiska. Ale w okresie przedwyborczym wcale się nie dziwię.

Przeczytałem wywiad z Komorowskim
http://gosc.pl/doc/893203.Prezydent-dla-GN-To-nie-konfesjonal
Nie widzę tam nigdzie - w tonie prowadzenia wywiadu - napaści na Komorowskiego.

A że w wywiadzie z L. Kaczyńskim brak pytania o in vitro, to chyba normalne? Nie było wtedy tego problemu tak ostro postawionego...

Jeśli masz gdzieś ten wstępniak o "zgniłych kompromisach" chętnie przeczytam.

Odpowiedź śp. L. Kaczyńskiego pozostała bez żadnego komentarza i bez dodatkowych pytań, bez żadnych wstępniaków, odwrotnie niż w przypadku Komorowskiego.
Właśnie - w kwestii in vitro przez ponad 20 lat Kościół nie stawiał ostrego problemu.....
Wstępniak
http://gosc.pl/doc/891612.Pierwsze-sa-wartosci

Masz rację. To wina Kościoła. Tylko się 100-krotnie pomyliłaś.
Przez 2 000 lat [sic! DWA TYSIĄCE] nie wypowiadał się zdecydowanie. A jeśli sam Jezus Chrystus nie wypowiedział się autorytatywnie na ten temat, to problem nie istnieje.

Na prawdę uważasz, że Kościół powinien tkwić w średniowieczu albo czasach chrystusowych? Że nie powinien się rozwijać wraz ze społeczeństwem, nauką, techniką i technologiami?

Masz prawo nie uznawać zarodków poczętych in vitro jako żywych ludzi, masz prawo do popierania manipulacji genetycznych, masz prawo do popieranie eugeniki. O tym Jezus nie wspominał, a Kościł przez 20 wieków nie zajmował stanowiska. Możesz uważać, że jest to zgodne z naukami chrześcijańskimi. A ja mam prawo uznawać, że jest to sprzeczne z nauką Chrystusa. I oprócz mnie jest jeszcze trochę ludzi uważających to za niewłaściwe. I jestem przekonany, że tacy ludzie też mają prawo do wyrażania swoich opinii i wprowadzania uznawanych przez tę społeczność zasad do prawa.

Tyle, ze Alus nie pisze tego, co ty jej dopisujesz. Widze, takze z twoich postow do mnie, ze czytasz co chcesz, a nie co rozmowca pisze.
Alus napisala czarno na bialym, ze Kosciol (w Polsce) przez prawie 30 lat in vitro "nie zauwazal". Tylko tyle.

W ogóle nikt raczej tego problemu nie zauważał. Rozmowy o in vitro toczyły się gdzieś zakulisowo. A ponieważ papież i Magisterium Kościoła Powszechnego w ostatnich 30 latach wystarczająco zasygnalizował zagrożenia związane z in vitro, to Kościół w Polsce nie musiał tego powtarzać.
Chociaż podejrzewam, że gdybym miał dostęp do wszystkich dokumentów episkopatu, czy lokalnych synodów, na pewno coś na ten temat bym znalazł.

Przyznałbym rację, gdyby nie to, że"

1. Alus pisała i 20 a nie 30,
2. Alus ograniczyła się do 20, a podałem cały okres (zwierający podane przez nią 20).
3. Nie podważałem tezy Alus, że 20 lat nie zauważął, a jeszcze bardziej pognębiłem Kościół podając cały okres, w którym problemu nie dostrzegał.
Z tego widzisz, że:
1. czytam uważnie, Przynajmniej uważniej niż Ty (bo 20 a nie 30).
2. Jestem ostrzejszy w krytyce Kościoła, bo podaję nie wycinek czasu, ale cały okres.
3. Nie polemizowałem z Alus, tylko przyłączałem się do nagonki na Kościół.

Czyli co? Uwazasz, ze to ok, ze papiez cos o tym pisal i "zasygnalizowal" wiec juz nikt z wiernych nie potrzebuje posrednictwa papiez-biskup-kaplan, bo sam sobie encyklike i inne dokumenty poczyta i bedzie wiedzial co i jak?

Ja mam caly czas wrazenie, ze moze, moze, biskupi czytuja oficjalne dokumenty watykanskie (jak np encykliki), ale na pewno nie robia tego wszyscy kaplani, a widac biskup tez nie widzi potrzeby przekazu w dol i uwrazliwienia swoich w koncu ksiezy na "znaki i bolaczki czasu". W koncu 30 lat to na dzisiejsze warunki cale pokolenie. I zupelnie inne warunki.
Papiez i Kuria Rzymska moge nawet i cos pisac i informowac. Ale za przekaz w dol odpowiedzialni sa biskupi lokalni.

Pierwsze zapłodnienie in-vitro w Polsce to to 1987. Czyli 28 lat temu. Niecałe dziesięć lat wcześniej to pierwsze zapłodnienie in-vitro na świecie. Rok 1978.

Więc nie widzę powodu, dlaczego KRK w PL miał 30 lat temu zajmować stanowisko na ten temat. JP2 wydał w w roku 1981 adhortację apostolską, w której klarował pozycję Kościoła.

No wlasnie: wydal adhortacje i juz wszyscy wierni na dole wiedzieli i zrozumieli co i jak? Bo w 1981 roku kazdy na kazdym roku mogl sobie adhortacje papieskie kupowac, czytac i rozumiec. Zreszta byl stan wojenny to mozna sobie bylo czytac tylko dokumenty papieskie, ktore wladza holubila i przydzielala na nie ekstra papier.


Z tego wynika, ze Urzad Nauczycielski Kosciola to papiez a reszta jest zbedna.

W 1981 stanowisko Kościoła w sprawie aborcji było jasne, jasne było też stanowisko w sprawie zabijania embrionów. bert w latach 80-tych na katechezach uczył się o źle aborcji, spirali, badań prenatalnych i paru innych rzeczy. In-vitro nie przerabialiśmy raczej, ale przez analogię wiadomo było, że działania uśmiercające embriony w KRK są surowo zakazane.

W 1981 było jasne też stanowisko Kościoła co do, nazwijmy to, różnych czynności seksualnych. Wiadomo było przez analogię, że okoliczności in-vitro, nawet gdyby wykluczyć uśmiercanie "nadliczbowych" embrionów, nie spotkają się z przychylnością KRK. Tu nie trzeba prenumerować Osservatore Romano ani być na bieżąco z dokumentacją Kongregacji Nauki i Wiary. Serio. Wiadomo było, że w razie wątpliwości - to będzie zakazane. No chyba że ogłosi się jakiś specjalny dyspens. Ale tego nie było.

No to widac bert04 uwazal lepiej na lekcjach religii niz ci, ktorzy in vitro traktowali 28 lat (niech bedzie) jak procedure medyczna, ktora umozliwia urodzenie dziecka, ktorego inaczej by nie bylo.
Albo cos w przekazie i tlumaczeniu nie wypalilo.

Raczej powinien - przykład? ....w 2007r teolodzy Watykanu odrzucili wielowiekową naukę o limbusie dla dzieci nieochrzczonych.
80% polskich katolików nadal utrzymuje, że dusze dzieci nieochrzczonych nie sa zbawione.