jo_tka napisał(a):
Jesienna - tak naprawdę to w ogóle jest żaden problem. Niezależnie od tego, kto gdzie mieszka. Ale mówimy o ludziach, którzy chcą zachować czystość przedmałżeńską, więc zakładam że mają dobrą wolę. Obecność innych osób w domu zawsze stwarza mniejszą swobodę wyboru okazji.
Chodzi zatem głównie o to, by swoim zachowaniem nie powodować, że mieszkanie razem będzie oczywistą oczywistością. Bo o to chodzi w zgorszeniu, nie o to że "będą gadać". Zdarzało się, że pomieszkiwali u mnie znajomi. Mieli klucze do mieszkania. Może i ludzie gadali, nie wiem, nie interesowało mnie. Sytuacja była losowa, a ludzie nie mają prawa do łatwych sądów. Od roku mieszka u mnie koleżanka. Też można by różne rzeczy wymyśleć. Nie szalejmy.
Nie chodzi o gadanie. Chodzi o to, żeby ktoś patrząc na nich nie stwierdził: wszyscy już przecież mieszkają razem przed ślubem, nawet zaangażowani katolicy. To nie będę się zastanawiał /-a.
No, nie wiem.... Jakoś nie bardzo mi się chce wierzyć, że większość ludzi
nie jest w stanie panować nad sobą, działa pod wpływem nagłych impulsów
i jak tylko będą mieli okazję do grzeszenia to zaraz zaczną grzeszyć.
(mało tego, uważam, że wmawianie ludziom, że w ten sposób
funkcjonują może mieć skutek "samospełniającego się proroctwa")
Jak dla mnie absolutnie kluczowa jest decyzja o niepodejmowaniu
współżycia i konsekwentne przy niej trwanie. Okazja czy jej brak to kwestia
marginalna.
Nie jestem zwolenniczką zamieszkiwania razem przed ślubem.
Uważam, że to ważne doświadczyć, że wraz z sakramentem małżeństwa
zmienia się coś nie tylko w sferze duchowej oraz seksualnej
ale również, że zmienia się życie codzienne;
tzn. zaczyna się razem mieszkać, przyglądać się sobie w życiu codziennym,
"docierać się", rezygnować ze swoich przyzwyczajeń by
kształtować razem codzienne zwyczaje...
i szkoda z tego doświadczenia rezygnować
dlatego uważam, że dobrze by było, że zamieszkiwanie przed ślubem
pozostało wyjątkiem a nie regułą
ale też wiem, że sytuacje bywają bardzo różne....
i nie należy bezwzględnie napiętnowywać par, które
z jakichś tam względów (sobie wiadomych) zamieszkały
razem przed ślubem
Dodam jeszcze, że motywacją do niezamieszkiwania razem
przed ślubem nie musi (a nawet nie powinien) być lęk przed grzechem
albo "zgorszeniem".