Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 24, 2025 20:25



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 78 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 Pomocy... 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27
Posty: 4393
Post Re: Pomocy...
lilavati napisał(a):
Zdecydowałam, że nie zdam tej sesji. Nie będę się dostosowywać do wymagań rodziców. Mam dosyć życia pod nich. Wszystko tylko "bo mama się będzie denerwować"... Szlag mnie trafia, jak sobie pomyślę, że dalej mam studiować. Jeśli skończę te studia będę tego żałować, to wiem na pewno. A mam tylko jedno życie i tylko jedną szansę na robienie tego, co naprawdę chcę robić.

Robiłam to wszystko ze strachu przed przyszłością. Studia ze strachu, podporządkowanie rodzicom ze strachu, związki ze strachu. Odpuszczam to wszystko, trudno. Ufam Panu Bogu. Jeśli mnie zawiedzie, to pretensje będę mieć tylko do Niego. Wolę już tą "straszną" przyszłość, niż to, co jest teraz. Bo to, co jest teraz prowadzi mnie tylko do śmierci.

Dziękuję Wam za wszystkie rady!


Postawa przyjmowania odpowiedzialności za swoje decyzje i bycia w życiu samodzielnym, jak Ty to teraz planujesz zrobić, to oczywiście pozytywne zjawisko. Z drugiej strony podejmowanie ważnych życiowych decyzji pod wpływem emocji, może nawet częsciowo negatywnych emocji, albo w trudnej sytuacji, niesie ze sobą ryzyko przeoczenia pewnych istotnych rzeczy i popełnienia błędu.
Skoro masz uzdolnienia w kierunku matematycznym jak pisałaś, to studia w tym kierunku teoretycznie nie powinny być dla Ciebie kieratem, ale czymś mimo wszystko wykonalnym. Może Twoje negatywne nastawienie do studiów, warunkowane jest przez nadmiar decyzji rodziców w tej sprawie, a nie przez studia jako takie? Może jest tutaj jakieś podwójne dno? Jeśli ma się jakiś talent, to chyba dobrze jest go wykorzystać. Są kierunki studiów i zawody, które jakoś tam łaczą sztuki wizualne i kierunki ścisłe, np. architektura. No ale to już dywagowanie na temat, który Ty sama najlepiej znasz, ja w tego typu szczególy nie powinienem się zapuszczać.

Co do zaufania Panu Bogu, to zastanowiłbym się na Twoim miejscu, czy zaufanie Bogu i zakładanie ewentualnej późniejszej pretensji, to postawy które wzajemnie się nie wykluczają?

_________________
Jeżeli Boga nie ma, to co jest?


Śr gru 16, 2015 6:42
Zobacz profil
Post Re: Pomocy...
Cytuj:
Zawsze byłam artystą, miałam wielki talent, wygrywałam konkursy nawet w skali międzynarodowej. Piszę to po to, żebyście mi uwierzyli, że moim powołaniem naprawdę jest sztuka.


Chciałbym powiedzieć coś na przykładzie z mojego życia. Jestem artystą z powołania i z całą moją duszą. Rysuję, maluję, myślę o rzeźbie ale nie mam pracowni, ale także mam pasję do muzyki i pisania. Jednak tutaj skupię się bardziej na malarstwie. Ten talent rozwijał się wraz ze mną, nigdy nie uczyłem się rysunku, nigdy nie prowadziłem żmudnych ćwiczeń nad kartką papieru, ale po prostu biorę w rękę ołówek, pędzle lub tablet graficzny i pióro i rysuję / maluję, i to wszystko wychodzi spod mojej ręki, nie używam żadnych linii pomocniczych ani perspektywy, to tworzy się jakby samo. Moje kreski są zdecydowane i gdzie koło wygląda jak koło a linie są proste.

A mam na myśli to że to wskazuje na wrodzone zdolności, po prostu rodzisz się z talentem i nie musisz uczyć się rysunku, ale wiadomo że poznajesz różne techniki a nawet tworzysz swoje własne, to zależy od kreatywności jaką czujesz w sobie. I oczywiście kluczowa jest wyobraźnia gdzie jakby żyję w swoich surrealistycznych światach i co sprawia jakiś rodzaj inności, w sensie każdy artysta nie jest normalny w pewnym sensie, czuję że jestem ekscentryczny w pewien sposób, jakby nie pasując do reszty świata ani do normalnego sposobu życia. Ja nie jestem nawet w stanie podjąć takiej normalnej pracy gdzie ktoś idzie na ileś tam godzin i wykonuje jakąś czynność, to sprawia we mnie pewien rodzaj cierpienia, muszę mieć wolność w tym zakresie, wolność do wyrażania siebie w natchnieniu, w kreatywności.

I to jest coś co jest utracone w moim życiu, a na to wszystko zbiegło się wiele okoliczności, Ty studiujesz matematykę, a w moim przypadku matematyka była przeszkodą do podjęcia drogi życiowej w kierunku studiów na ASP w Krakowie. Po prostu nie zaliczyłem egzaminu z matematyki w Liceum Plastycznym.

Ja mam poważny problem z matematyką ponieważ mam dyskalkulię ale odkryłem to stosunkowo niedawno i niektórzy poddają w wątpliwość istnienie tej przypadłości, ja jednak powiem że to jest coś prawdziwego, jako że miałem wysokie zdolności do nauki i nigdy nie wkuwałem niczego, wiedza sama płynęła, wystarczyło że czytałem podręcznik i wiedziałem wiele, ale nie jestem w stanie liczyć w pamięci nawet do dziesięciu, mam z tym problem. Pomimo że w mojej wyobraźni tworzę inne światy, miasta przyszłości, fantastyczne krainy i potrafię obracać bryły i budynki i wszystko co tylko chcę pod każdym kątem i zbliżać, oddalać z detalami jak w filmie 3D ze studia Hollywood, ale w kwestii matmy istnieje czarna dziura w moim umyśle. Cyfry nie wiążą się w logiczną całość.

I do czego zmierzam, teraz mam poważnie złamane życie z tego powodu bo tylko sztuka i bycie artystą jest moją droga życiową a to jest zamknięte już dla mnie w jakiś sposób, a bynajmniej bardzo trudno aby cokolwiek tutaj osiągnąć w takiej sytuacji. W pewnym sensie studia nie są konieczne, ale raczej potrzebne, bo dyplom może otworzyć drogę do pewnych miejsc gdzie możesz realizować się w artystycznej dziedzinie.

To jest to czy chcesz poświęcić całe swoje życie i swoj czas tylko dla sztuki, czy też zasuwać gdzieś w korporacji albo uczyć matematyki w szkole a wieczorami malować jakieś smutne obrazki. Bo rzeczywiście, niektórzy potrafią w ten sposób, ale ja nie mógłbym w taki sposób traktować sztuki. Sztuka jest jak prawdziwe powołanie gdzie albo oddajesz się całkowicie z całym twoim sercem, duszą i życiem, albo jesteś jak podzielona, co nigdy nie przyniesie satysfakcji a stanie się tylko rodzajem hobby gdzie możesz mieć większe lub mniejsze sukcesy na tej kanwie, albo pokazywać tylko swoje obrazki gdzieś w rodzinie.

Prawdziwy artysta to nie rzemieślnik ale wizjoner, nawet jeśli nie osiągniesz bogactwa ale będziesz żyć dla sztuki, co przyniesie poczucie szczęścia i prawdziwą satysfakcję. Nie każdy artysta ma wielki sukces tak aby utrzymywać się z malowania, nie każdy jest jak Sętowski który może sprzedać swój obraz za blisko 100.000 PLN.

Nie możesz poddawać się pod presję innych osób, nawet jeśli to są Twoi rodzice, bo to jest Twoje życie i potem Ty będziesz nieszczęśliwa i będziesz czuć się źle w pracy i na Twojej drodze życiowej, gdzie nawet pieniądze za tą pracę nie przyniosą żadnej większej satysfakcji, bo zawsze będzie odczuwalny jakiś brak i to że nie jesteś we właściwym miejscu, i jakaś dziwna tęsknota za utraconym światem który mogłby być Twoim wszechświatem w którym czułabyś się najlepiej.

Cytuj:
Ale moi rodzice zmuszają mnie, żebym studiowała. Żebym dokończyła matematykę. Zrobiłam licencjat. Potem uciekłam ze studiów na 2 lata. Potem naciskali na mnie bardzo, żebym wróciła. Krzyczeli, płakali. Wróciłam. I nie daję rady :( Żadna siła nie jest w stanie mnie zmusić do nauki, po prostu nie interesuje mnie to i nie zależy mi na tym. Uważam, że tracę tylko czas :( Żałuję każdej minuty przesiedzianej nad tym :(


Jesteś dorosłą osobą, a kwestia dotyczy Twojego życia i Twojej życiowej drogi, to jest bardzo ważne aby jednak starać się postawić na swoim i rzucić tą matematykę a rozpocząć studia lub naukę w jakiejś artystycznej szkole, zacząć rozwijać się w tym kierunku do którego czujesz się powołana. Rodzice muszą to zrozumieć i nie mogą kierować Twoim życiem w taki sposób.

Rodzice nie mogą stosować pewnego rodzaju emocjonalnego szantażu na Twojej osobie bo to nie jest właściwy sposób, ale zadaniem rodziców jest uszanować wybór życiowej drogi ich dziecka. Zwłaszcza kiedy ich dziecko jest już dorosłą osobą i ma prawo do podjęcia własnych decyzji, nawet błędnych w ich przekonaniu, a żadne dziecko nie jest własnością rodziców. Nie możesz być zmuszana przez rodziców do czegoś czego nie chcesz, to nie jest w porządku i musisz po prostu powiedzieć o tym, walcz o swoje życie. W tej kwestii trzeba być satnowczym a jeśli rodzice grożą że w takim razie przestaną Cię utrzymywać jeśli nadal z nimi jesteś, to postaraj się usamodzielnić i podejmij ta drogę do której czujesz że jesteś stworzona.

Cytuj:
Inną rzeczą, która mnie zupełnie załamuje jest brak mężczyzny. Nigdy nie spotkałam nikogo, kogo bym pokochała. Byłam jednak w wielu związkach z ludźmi, których nie kochałam z braku lepszego wyboru. Teraz chciałabym inaczej. Czuję, że potrzebuję tego, że jestem do tego gotowa, że daję z siebie 100%, żeby być jak najlepszą wersją siebie, żeby być księżniczką dla tego właściwego mężczyzny, ale on się nie pojawia.


Hm, czasem mężczyzna czyni piękną kobietę swoją księżniczką ale ona nie chce być księżniczką dla niego, różnie z tym bywa.

I jeśli poznasz odpowiedniego faceta to nie musisz na siłę czynić tej księżniczki z siebie, ale on sprawi że będziesz się czuć w taki sposób. Jednak taki rodzaj mężczyzny nie jest często spotykany, w zasadzie to bardzo rzadki gatunek i dlatego nie jest łatwo natrafić na poszczególne egzemplarze.

Nie zmuszaj się do bycia z kimś tylko dlatego aby kogoś mieć, To nawet niebezpieczna rzecz bo możesz rozkochać w sobie kogoś a potem będzie problem ze złamanym sercem. A Ty nie będziesz nigdy czuć się dobrze w takim związku, bo nie uzyskasz tego czego potrzebujesz i czego szukasz w drugiej osobie. W takim przypadku lepsze jest nawet bycie singlem niż być z kimś tylko dlatego aby nie czuć się samotnie.

Jesteś artystką a wielcy artyści mieli swoje muzy, artysta ma swój bardzo bogaty świat gdzie nawet czasem jest tak że wybiera samotność bo czuje że relacje z innymi są jakby nawet przeszkodą na jego drodze.

Jest chyba w Tobie wielka i niezaspokojona potrzeba bycia kochaną. Ale nie warto dawać siebie dla nieodpowiednich osób, i nie mam na myśli aby dawać swoje ciało, ale życie, czas, swoją osobowość.

I czy to nie jest czasem jakaś forma potrzeby ucieczki od rodziców?

Cytuj:
Nie skończę tych studiów, bo nie dam rady... :( Boję się, że bez studiów też sobie nie poradzę. Pójdę do pracy i co? Kiedy będę mieć czas na pisanie, na malowanie? Po 8 h, jak już będę marzyć tylko o tym, żeby zasnąć? Albo wyląduję żebrząc. Jeżeli nie spotkam właściwego mężczyzny, to wszyscy będą mnie wytykać palcami, szczególnie moja rodzina. Będą ze mnie szydzić, że jestem wieczną dziewicą, że takie miałam zasady i guzik z tego wyszedł :( Będą mnie podawać za przestrogę dla innych, żeby nie czekali do ślubu itd...


Chcesz mieć mężczyznę i wyjść za niego, ale dopiero wtedy nie będziesz mieć czasu na nic. Ani na malowanie, ani na pisanie, bo będziesz musiała zajmować się mężczyzną, w perspektywie dziećmi, no cóż, ale w społeczeństwie to właśnie na kobietę spada większa część obowiązków w domu i w rodzinie. Bo wiesz, najpierw on będzie nosił Cię na rękach jak księżniczkę, ale potem Ty będziesz nosić na rękach jego i Twoje dzieci. Czyli jakby chcesz mieć ciastko i zjeść ciastko.

Jeśli podejmiesz jakąś zwykłą i normalną pracę to fakt, wtedy Twoje malowanie i pisanie będzie tylko rodzajem niedzielnego hobby o ile czas na to pozwoli. Albo poświęcasz się sztuce albo nici z tego wszystkiego. Sztuka jest wymagająca, to jest coś co zabiera Twoją krew, musisz dać siebie całą albo pisać na blogu okraszając to własnymi rysunkami, a potem wracać do swojej nudnej pracy której nie znosisz, ale czy to jest to co chciałabyś dla siebie?


Śr gru 16, 2015 8:04
Post Re: Pomocy...
lilavati napisał(a):
Ta "ucieczka" to przerwa 2 letnia poświęcona na robienie tego, co kocham. Utrzymywałam się wtedy z korepetycji.

Potem wróciłaś, bo robienie tego, co kochasz to było za mało, abyś mogła rozwinąć skrzydła. Zatem wróciłaś z podkulonym ogonem do rodziców. Ta przerwa niczego Cię nie nauczyła, trwasz w pewnej iluzji, której rozpaczliwie się trzymasz, wbrew rzeczywistości.

Cytuj:
Wiem, że nawet pracując 12 h dziennie można. Tak, ja tak robiłam. Tylko... po co? Nie dałabym rady fizycznie. Czas zawsze się znajdzie i ja też go zawsze znajdywałam. Tylko po co tak żyć? To jest straszne.

Po co? Po to by zapewnić sobie byt, zwłaszcza gdy widzimy, że nasza pasja to za mało, aby można się było z niej utrzymywać. Jest wiele możliwości z jakich może korzystać artysta, aby mógł się utrzymywać tylko ze sztuki, ale nie każdy ma taką siłę przebicia, aby ją efektywnie wykorzystać. Próbowałaś udowodnić sobie, że dasz radę, ale życie Cię przerosło. Nie znaczy to, że masz sobie odpuścić, ale warto przemyśleć swoje podejście do życia, zastanowić się, czy Twoja pasja rozwija Twoje skrzydła, czy wręcz przeciwnie.

Cytuj:
Nie mam zamiaru kończyć studiów. nienawidze tego i nie chcę tego robić. Nie do tego jestem stworzona i nie będę poświęcała tyle czasu, bo ktoś inny tak chce.

Rodzice doradzają swym dzieciom, kierując się życiową mądrością. Potrafią ocenić, czy ich dziecko jest przebojowe czy nieśmiałe, widzą jak radzi sobie w życiu i pragną dla niego jak najlepiej. Wiedzą, że Twoja strategia "będę artystką lub wyląduję pod mostem"(że tak to ujmę) jest nieżyciowa, oderwana od rzeczywistości i krótkowzroczna. W trosce o Ciebie, chcą byś miała pewny zawód, bo w razie, gdy okaże się, że nie jesteś w stanie utrzymać się z tego co tworzysz, będziesz mogła pracować na stanowisku specjalisty, co zapewni Ci dobre życie. Twoja strategia kładzie na szali własne zdrowie psychiczne. To wysoka stawka, której konsekwencje człowiek odczuwa później latami i nie zawsze udaje się je odzyskać. Jeżeli tak się stanie, winni nie będą rodzice, oni podjęli działania, by Cię chronić, nie będą winni ludzie, którzy nie kupią Twojego talentu, mają prawo odmówić, nie będzie winny również Bóg, lecz Ty sama. Czy jesteś świadoma swoich dzisiejszych życiowych wyborów, które będą decydujące dla Twojej przyszłości?

Cytuj:
Nie jestem jednak gotowa w pełni.

Nie jesteś gotowa wcale.

Cytuj:
Zdecydowałam, że nie zdam tej sesji. Nie będę się dostosowywać do wymagań rodziców. Mam dosyć życia pod nich. Wszystko tylko "bo mama się będzie denerwować"... Szlag mnie trafia, jak sobie pomyślę, że dalej mam studiować.

Nie potrafisz rozmawiać z rodzicami, dlatego nie traktują Cię poważnie i cytujesz argumenty, które sprzedaje się małemu dziecku.

Cytuj:
Robiłam to wszystko ze strachu przed przyszłością. Studia ze strachu, podporządkowanie rodzicom ze strachu, związki ze strachu. Odpuszczam to wszystko, trudno.

To bunt wobec siebie, nie wobec innych. Dwa lata przerwy okazały się porażką, więc krzywdzisz siebie. Odpuszczasz...i co dalej? Co chcesz udowodnić? Jaki masz plan na przyszłość? Niszczysz pewne fundamenty przyszłości, pewne możliwości...czym je chcesz zastąpić?

Cytuj:
Ufam Panu Bogu. Jeśli mnie zawiedzie, to pretensje będę mieć tylko do Niego.

To szantaż emocjonalny. Masz pretensje wobec innych, że robiłaś różne rzeczy pod ich dyktando, a teraz to samo narzucasz Bogu. Gdzie dialog duchowy? Gdzie miejsce na "...bądź Wola Twoja" ? Boga nie ma tam, gdzie człowiek próbuje zmusić Go do realizowania swoich planów. Nie ma tam, gdzie człowiek pali za sobą mosty i oczekuje, że Bóg będzie mu w tym pomagał, ponieważ Bóg nie uczestniczy w procesie autodestrukcji człowieka. Jest tam, gdzie jest miłość, do siebie, do innych, do świata.

Pycha jest skoncentrowaniem się na swoim własnym "ja", jest fałszywą oceną własnej osoby, bowiem osoba pyszna nie potrafi przyjąć krytyki swojej wielkości, swoich ambicji. Spragniona uznania otoczenia wykazuje próżność, a ponieważ jest przewrażliwiona na swoim punkcie, pragnie nieustannie imponować innym. Główną motywacją jej działań jest ona sama, dlatego jest zdolna do poświęceń głównie wtedy, gdy dostrzeże w tym osobistą korzyść. Ma wygórowane ambicje, dlatego brak ich realizacji wzbudza w niej zachowania agresywne, to mechanizm obronny stosowany względem innych. Obwinia otoczenie za własne niepowodzenia, koncentrując na nim swój gniew.
Nie chce stanąć w prawdzie, ponieważ buntuje się wobec niej, jest prywatnym rewolucjonistą, który próbuje dostosować rzeczywistość do własnych potrzeb, by realizować swoje wizje. Prawda jednak pozostanie prawdą, bez względu na rozmach działań jakie zostaną powzięte. Wcześniej czy później Don Kichot będzie musiał się z nią skonfrontować, jeżeli jest neurotykiem, winnych fałszywego obrazu swojego "ja", będzie upatrywał w innych, bądź w Bogu, co skończy się odejściem od wiary.


Śr gru 16, 2015 21:34
Post Re: Pomocy...
Cytuj:
Po to by zapewnić sobie byt, zwłaszcza gdy widzimy, że nasza pasja to za mało, aby można się było z niej utrzymywać.


Ale to jest coś innego, to działa na innej zasadzie, mówisz pewny zawód, ale po co ten pewny zawód kiedy to będzie praca wykonywana z niechęcią, dziewczyna mówi że ma inne pragnienia co do wyboru drogi życiowej. Bycie artystą to rodzaj prawdziwego powołania które czuje się całym sobą, niejako to czyni kogoś innym niż inni, z innym spojrzeniem na rzeczywistwość.

Ja nie jestem w stanie wykonywać jakiegoś innego zawodu bo jest to coś co czyni życie pustym i przykrym, wręcz unieszczęśliwia. To działa w inny sposb, nie na tej zasadzie, jak nie zostanę hydraulikiem to sobie zrobię kurs spawacza. Może to życiowe i praktyczne porady i podejście ale prawdziwa sztuka i bycie artystą to zupełnie coś innego, to nie rzemiosło, ale sfera gdzie ktoś spełnia się życiowo na tym poziomie i tylko to jest w stanie zapewnić satysfakcję.

Można spróbować sił w technice sztuki cyfrowej, dzisiaj sztuka multimedialna, cyfrowa grafika i malarstwo ma siłę przebicia, można nawet pracowac jako freelancer. Ja też chciałem zapoznać się z tym rodzajem sztuki i zainwestowałem w profesjonalny tablet Wacom Intuos, można przynajmniej spróbować, Photoshop w wersji 2 był rozdawany przez Adobe za free w sieci i to wystarczy do pięknej współpracy z tabletem, a bank pędzli jest oszałamiający, natomiast dla typowych malarzy cyfrowych jest Corel Painter. Tutaj działa zasada że artysta w sztuce cyfrowej samodzielnie zdobywa doświadczenie, niepotrzebne są jakieś studia w tym kierunku.

Dobry artysta grafik potrafi zarobić niezłe pieniądze, a nawet tak jak pisałem wcześniej rozwinąć się jako freelancer. Wielu artystów wybiera taką formę pracy, co daje tak potrzebną w tej dziedzinie niezależność.

Bycie artystą to profesja, jeśli dziewczyna chce rozwijać się w tej właśnie profesji to powinna robić wszystko w tym kierunku. Chyba ze wystarczy dla niej traktować to jako rodzaj hobby.

Cytuj:
ponieważ Bóg nie uczestniczy w procesie autodestrukcji człowieka


Autodestrukcja będzie wtedy kiedy dziewczyna zostanie matematykiem z prawdziwym powołaniem artysty. I mówię to z mojego własnego doświadczenia - poczucie złamanego życia w jakiś sposób.


Śr gru 16, 2015 22:22

Dołączył(a): N gru 13, 2015 11:59
Posty: 23
Post Re: Pomocy...
Mrs_Hadley napisał(a):
lilavati napisał(a):
Ta "ucieczka" to przerwa 2 letnia poświęcona na robienie tego, co kocham. Utrzymywałam się wtedy z korepetycji.

Potem wróciłaś, bo robienie tego, co kochasz to było za mało, abyś mogła rozwinąć skrzydła. Zatem wróciłaś z podkulonym ogonem do rodziców. Ta przerwa niczego Cię nie nauczyła, trwasz w pewnej iluzji, której rozpaczliwie się trzymasz, wbrew rzeczywistości.

Cytuj:
Wiem, że nawet pracując 12 h dziennie można. Tak, ja tak robiłam. Tylko... po co? Nie dałabym rady fizycznie. Czas zawsze się znajdzie i ja też go zawsze znajdywałam. Tylko po co tak żyć? To jest straszne.

Po co? Po to by zapewnić sobie byt, zwłaszcza gdy widzimy, że nasza pasja to za mało, aby można się było z niej utrzymywać. Jest wiele możliwości z jakich może korzystać artysta, aby mógł się utrzymywać tylko ze sztuki, ale nie każdy ma taką siłę przebicia, aby ją efektywnie wykorzystać. Próbowałaś udowodnić sobie, że dasz radę, ale życie Cię przerosło. Nie znaczy to, że masz sobie odpuścić, ale warto przemyśleć swoje podejście do życia, zastanowić się, czy Twoja pasja rozwija Twoje skrzydła, czy wręcz przeciwnie.

Cytuj:
Nie mam zamiaru kończyć studiów. nienawidze tego i nie chcę tego robić. Nie do tego jestem stworzona i nie będę poświęcała tyle czasu, bo ktoś inny tak chce.

Rodzice doradzają swym dzieciom, kierując się życiową mądrością. Potrafią ocenić, czy ich dziecko jest przebojowe czy nieśmiałe, widzą jak radzi sobie w życiu i pragną dla niego jak najlepiej. Wiedzą, że Twoja strategia "będę artystką lub wyląduję pod mostem"(że tak to ujmę) jest nieżyciowa, oderwana od rzeczywistości i krótkowzroczna. W trosce o Ciebie, chcą byś miała pewny zawód, bo w razie, gdy okaże się, że nie jesteś w stanie utrzymać się z tego co tworzysz, będziesz mogła pracować na stanowisku specjalisty, co zapewni Ci dobre życie. Twoja strategia kładzie na szali własne zdrowie psychiczne. To wysoka stawka, której konsekwencje człowiek odczuwa później latami i nie zawsze udaje się je odzyskać. Jeżeli tak się stanie, winni nie będą rodzice, oni podjęli działania, by Cię chronić, nie będą winni ludzie, którzy nie kupią Twojego talentu, mają prawo odmówić, nie będzie winny również Bóg, lecz Ty sama. Czy jesteś świadoma swoich dzisiejszych życiowych wyborów, które będą decydujące dla Twojej przyszłości?

Cytuj:
Nie jestem jednak gotowa w pełni.

Nie jesteś gotowa wcale.

Cytuj:
Zdecydowałam, że nie zdam tej sesji. Nie będę się dostosowywać do wymagań rodziców. Mam dosyć życia pod nich. Wszystko tylko "bo mama się będzie denerwować"... Szlag mnie trafia, jak sobie pomyślę, że dalej mam studiować.

Nie potrafisz rozmawiać z rodzicami, dlatego nie traktują Cię poważnie i cytujesz argumenty, które sprzedaje się małemu dziecku.

Cytuj:
Robiłam to wszystko ze strachu przed przyszłością. Studia ze strachu, podporządkowanie rodzicom ze strachu, związki ze strachu. Odpuszczam to wszystko, trudno.

To bunt wobec siebie, nie wobec innych. Dwa lata przerwy okazały się porażką, więc krzywdzisz siebie. Odpuszczasz...i co dalej? Co chcesz udowodnić? Jaki masz plan na przyszłość? Niszczysz pewne fundamenty przyszłości, pewne możliwości...czym je chcesz zastąpić?

Cytuj:
Ufam Panu Bogu. Jeśli mnie zawiedzie, to pretensje będę mieć tylko do Niego.

To szantaż emocjonalny. Masz pretensje wobec innych, że robiłaś różne rzeczy pod ich dyktando, a teraz to samo narzucasz Bogu. Gdzie dialog duchowy? Gdzie miejsce na "...bądź Wola Twoja" ? Boga nie ma tam, gdzie człowiek próbuje zmusić Go do realizowania swoich planów. Nie ma tam, gdzie człowiek pali za sobą mosty i oczekuje, że Bóg będzie mu w tym pomagał, ponieważ Bóg nie uczestniczy w procesie autodestrukcji człowieka. Jest tam, gdzie jest miłość, do siebie, do innych, do świata.

Pycha jest skoncentrowaniem się na swoim własnym "ja", jest fałszywą oceną własnej osoby, bowiem osoba pyszna nie potrafi przyjąć krytyki swojej wielkości, swoich ambicji. Spragniona uznania otoczenia wykazuje próżność, a ponieważ jest przewrażliwiona na swoim punkcie, pragnie nieustannie imponować innym. Główną motywacją jej działań jest ona sama, dlatego jest zdolna do poświęceń głównie wtedy, gdy dostrzeże w tym osobistą korzyść. Ma wygórowane ambicje, dlatego brak ich realizacji wzbudza w niej zachowania agresywne, to mechanizm obronny stosowany względem innych. Obwinia otoczenie za własne niepowodzenia, koncentrując na nim swój gniew.
Nie chce stanąć w prawdzie, ponieważ buntuje się wobec niej, jest prywatnym rewolucjonistą, który próbuje dostosować rzeczywistość do własnych potrzeb, by realizować swoje wizje. Prawda jednak pozostanie prawdą, bez względu na rozmach działań jakie zostaną powzięte. Wcześniej czy później Don Kichot będzie musiał się z nią skonfrontować, jeżeli jest neurotykiem, winnych fałszywego obrazu swojego "ja", będzie upatrywał w innych, bądź w Bogu, co skończy się odejściem od wiary.



Sorry, ale te twoje słowa to straszny bełkot, z którego nic nie wynika. Piszesz, jakbyś za wszelką cenę chciała skrytykować wszystko, co napisałam. I w ogóle jakbyś wiedziała wszystko o wszystkim. Nic nie wynika z twojej wypowiedzi, nic konstruktywnego.


Pt gru 18, 2015 0:05
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 13, 2015 11:59
Posty: 23
Post Re: Pomocy...
equuleuss napisał(a):
Cytuj:
Po to by zapewnić sobie byt, zwłaszcza gdy widzimy, że nasza pasja to za mało, aby można się było z niej utrzymywać.


Ale to jest coś innego, to działa na innej zasadzie, mówisz pewny zawód, ale po co ten pewny zawód kiedy to będzie praca wykonywana z niechęcią, dziewczyna mówi że ma inne pragnienia co do wyboru drogi życiowej. Bycie artystą to rodzaj prawdziwego powołania które czuje się całym sobą, niejako to czyni kogoś innym niż inni, z innym spojrzeniem na rzeczywistwość.

Ja nie jestem w stanie wykonywać jakiegoś innego zawodu bo jest to coś co czyni życie pustym i przykrym, wręcz unieszczęśliwia. To działa w inny sposb, nie na tej zasadzie, jak nie zostanę hydraulikiem to sobie zrobię kurs spawacza. Może to życiowe i praktyczne porady i podejście ale prawdziwa sztuka i bycie artystą to zupełnie coś innego, to nie rzemiosło, ale sfera gdzie ktoś spełnia się życiowo na tym poziomie i tylko to jest w stanie zapewnić satysfakcję.

Można spróbować sił w technice sztuki cyfrowej, dzisiaj sztuka multimedialna, cyfrowa grafika i malarstwo ma siłę przebicia, można nawet pracowac jako freelancer. Ja też chciałem zapoznać się z tym rodzajem sztuki i zainwestowałem w profesjonalny tablet Wacom Intuos, można przynajmniej spróbować, Photoshop w wersji 2 był rozdawany przez Adobe za free w sieci i to wystarczy do pięknej współpracy z tabletem, a bank pędzli jest oszałamiający, natomiast dla typowych malarzy cyfrowych jest Corel Painter. Tutaj działa zasada że artysta w sztuce cyfrowej samodzielnie zdobywa doświadczenie, niepotrzebne są jakieś studia w tym kierunku.

Dobry artysta grafik potrafi zarobić niezłe pieniądze, a nawet tak jak pisałem wcześniej rozwinąć się jako freelancer. Wielu artystów wybiera taką formę pracy, co daje tak potrzebną w tej dziedzinie niezależność.

Bycie artystą to profesja, jeśli dziewczyna chce rozwijać się w tej właśnie profesji to powinna robić wszystko w tym kierunku. Chyba ze wystarczy dla niej traktować to jako rodzaj hobby.

Cytuj:
ponieważ Bóg nie uczestniczy w procesie autodestrukcji człowieka


Autodestrukcja będzie wtedy kiedy dziewczyna zostanie matematykiem z prawdziwym powołaniem artysty. I mówię to z mojego własnego doświadczenia - poczucie złamanego życia w jakiś sposób.


Dziękuję, ale myślę, że tej osobie nie ma sensu tego tłumaczyć. Ona tego nie zczai, to widać. Niektórzy ludzie faktycznie mają wybór, mogą robić to, albo co innego i jest im dobrze. Bo Pan Bóg powołał ich może do czegoś innego, niż konkretny zawód. Może powołał ich do czegoś, co można realizować w wielu zawodach. Ale mnie ewidentnie powołał do tego, żebym robiła coś konkretnego i ściśle ustalonego i w konkretny sposób. I wcale nie jest tak, że mnie "życie przerosło". Wróciłam pod skrzydła rodziców ze strachu przed przyszłością, nie z powodu zmęczenia tym, co było w teraźniejszości. Nieważne, nie po to tu jestem, żeby przekonywać kogoś, kto nawet nie rozumie problemu, tylko, żeby uzyskać rady od osób, które problem rozumieją.


Pt gru 18, 2015 0:12
Zobacz profil
Post Re: Pomocy...
Rada jest taka, abys zastanowila sie poraz ktorys tam z kolei, ale tak na serio i podjela dorosla decyzje co chcesz robic.
Jak juz podejmiesz ta decyzje to rob to i nie ogladaj sie za siebie i na nikogo innego. Oczywiscie nie mam tu na mysli robienie krzywdy temu komus innemu.
Taka decyzja polaczona z determinacja chocby niie od razu, ale przekona takze twoich rodzicow.

Ja jeszcze w latach poczatek 80-tych szukajac zrodla zarobku podjelem sie jakby rodzaju biznesu, po godzinach i w wolnym czasie, wszyscy dookolla twierdzili ze nic mi z tego nie wyjdzie bo nie bylo to tajemnica. Mialem jedynie wsparcie duchowe i pomoc rodzicow, choc nie finansowa..
3 lata to trwalo i pochlonelo wszystkie moje wolne chwile, ale w tym trzecim roku zarobilem wiecej niz inni przez 15 lat.
Sam tez niebardzo wierzylem w to przedsiewziiecie, ale determinacja jednak robi swoje. Gdybym posluchal innych i przerwal, nie poswiecal swojego wolnego czasu, to bylo by to jak niedoinwestowanie i wtedy z pewnoscia bylby to stracony czas bez zarobku.
Mozesz takze pracowac gdzies na pol etatu, aby sie tylko utrzymywac i moc malowac. Musisz jedynie polubiec taka prace jako mozliwosc ktora daje Ci spelnienie sie w malarstwie. Czesto taka praca daje dodatkowe natchnienie artystom.


Pt gru 18, 2015 1:36
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 06, 2015 22:49
Posty: 142
Lokalizacja: Morawica, Świętokrzyskie
Post Re: Pomocy...
Biblia: Biblia Warszawska: Ewangelia św. Mateusza 6 napisał(a):
6:31 Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać?
6:32 Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.
6:33 Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane.
6:34 Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia.

_________________
Ekumenista


So gru 19, 2015 18:13
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 13, 2015 11:59
Posty: 23
Post Re: Pomocy...
Holli napisał(a):
Biblia: Biblia Warszawska: Ewangelia św. Mateusza 6 napisał(a):
6:31 Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać?
6:32 Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.
6:33 Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane.
6:34 Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia.


Dziękuję. Tylko wiara mi pozostała. Nie widzę zupełnie, jak cała ta sytuacja miałaby się właściwie rozwiązać. Czuję się tak, jakbym stała tuż nad przepaścią i miała wykonać kolejny krok. Jeszcze jeżeli chodzi o pracę to mogę sama próbować coś działać, bo robienie wrażenia osoby poukładanej i mądrej przychodzi mi łatwo. Ale związki? Nigdy mi się jakoś super nie układały. Ciągle się mówi, i tutaj także, że trzeba oddać Panu Bogu swoje życie. Do tego samego mnie wezwał mówiąc "Zostaw to" (opisałam to kilka postów wcześniej). Co to znaczy? Że może On znajdzie mi cudownego męża, nawet jeśli mi nigdy związki nie wychodziły? Jeśli przestanę się tym zamartwiać i założę, że od tej pory On się tym zajmuje?

Podczas jednej modlitwy powiedział mi też: "Przestań uwielbiać siebie, zacznij uwielbiać Mnie.". To jedne z nielicznych słów od Niego, których nie rozumiem, bo zazwyczaj, jak mi coś mówił zrozumienie było automatyczne. Na czym polega uwielbianie siebie? Czy chodziło Mu o to, że polegam tylko na swoich ludzkich zdolnościach, jak tu? Że uważam, że skoro ja nie umiem tego zrobić, to już jest to niemożliwe? Jak myślicie? To jedyna interpretacja, która mi przychodzi do głowy. Ale nie wiem, czy dobrze to rozumiem.


So gru 19, 2015 21:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 06, 2015 22:49
Posty: 142
Lokalizacja: Morawica, Świętokrzyskie
Post Re: Pomocy...
Cytuj:
Ciągle się mówi, i tutaj także, że trzeba oddać Panu Bogu swoje życie. Do tego samego mnie wezwał mówiąc "Zostaw to" (opisałam to kilka postów wcześniej). Co to znaczy?


Ciągle ? :o prawie każdy Protestant czy Protestantka o tym mówi, a poza tym to w swoim życiu kilka osób na palcach jednej ręki w Tv, Krk. Nikt o tym praktycznie nie mówi, no chyba że mieszkasz w jakiejś wydzielonej dzielnicy :roll: o widzisz czyli Bóg Cię ma w opiece, a narzekasz... :brawo: większość raczej ma podstawowe problemy z egzystencją i jest zakłamana... potem zaczynają jedni z drugimi się gryźć o to co było gdzieś z dawien nagromadzone. Ale można nazwać ludzi obecnych czasów jako pokolenie straconych. Oczywiście każdy chce ażeby mu zaklaskać i podniecać się że w głowie ma kotleta mielonego, a zapach wątpliwy :D tak to dziś wyglądają sprawy światowych. Ewentualnie Ciało Kierownicze czy Papież powie że jest Bóg i że oni są Bogiem i jak dasz 10 zł to Bóg da 20 zł ... :!: Bajery, Bajki, Mistyka :brawo: :roll:

_________________
Ekumenista


Ostatnio edytowano So gru 19, 2015 22:07 przez Holli, łącznie edytowano 1 raz



So gru 19, 2015 22:00
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 13, 2015 11:59
Posty: 23
Post Re: Pomocy...
Holli napisał(a):
Cytuj:
Ciągle się mówi, i tutaj także, że trzeba oddać Panu Bogu swoje życie. Do tego samego mnie wezwał mówiąc "Zostaw to" (opisałam to kilka postów wcześniej). Co to znaczy?


Ciągle ? :o prawie każdy Protestant czy Protestantka o tym mówi, a poza tym to w swoim życiu kilka osób na palcach jednej ręki w Tv, Krk. Nikt o tym praktycznie nie mówi, no chyba że mieszkasz w jakiejś wydzielonej dzielnicy :roll: o widzisz czyli Bóg Cię ma w opiece, a narzekasz... :brawo:


Ale czym jest to zaufanie w praktyce? Co jeżeli samemu jest się w czymś kiepskim? I co mogły znaczyć te słowa: "Przestań uwielbiać siebie, zacznij uwielbiać Mnie."? Co znaczy "uwielbiać siebie"? Co znaczy "uwielbiać Pana Boga"?

Niby takie oczywiste, a ja tego nie rozumiem.


So gru 19, 2015 22:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 06, 2015 22:49
Posty: 142
Lokalizacja: Morawica, Świętokrzyskie
Post Re: Pomocy...
Własnie zastanawiam się czy pytasz żeby poznać opinie innych czy sama nie wiesz.
Uwielbiać Boga to chyba oznacza uznać go za miłość (tak bym to ujął ) wielbienie to proces naturalny, nie można od tak oddać chwały Bogu po to by coś otrzymać lub podporządkować się.
Wielbienie Boga jest możliwe tylko przez Jego poznanie i upewnienie się w Prawdzie, żeby wielbić Boga trzeba go kochać. Więc trzeba poszukać przyczyn i prosić o odpowiedz, wtedy pozostaje się w prawdzie przed sobą, innymi i Bogiem. skoro nie wiesz to pros o zrozumienie...

Wytłumaczę Ci na czym polega problem o którym mówiłem, że lepiej wierzyć i zaufać niż dostać wykład
Przypuszczalnie zobaczysz jak wygląda rola Boga oraz człowiek, ludzie zaczną Cię prześladować, zobaczysz wszystko z innego punktu widzenia, albo docenisz ofiarę Chrystusa. Prosisz, On odpowiada... różnie. Jak masz wątpliwości, nie wymyślaj teorii jak co niektórzy tylko szukaj Prawdy, proste ! Tak samo obserwuj życie, otoczenie i ludzi dookoła bo Prawda nie jest od ludzi, to kiepscy aktorzy. Teraz czasy są trudne, więc współczuje Ci takich planów, żeby takie rzeczy planować w dzisiejszych czasach nie jedni zaprzedają duszę diabłu. Albo milczą przez pół życia, albo pracują na szatańskie organizacje, nigdy z Prawdy nie byli.

Wszystkich ich Bóg wrzuci do ognia

_________________
Ekumenista


So gru 19, 2015 22:18
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 13, 2015 11:59
Posty: 23
Post Re: Pomocy...
Holli napisał(a):
Własnie zastanawiam się czy pytasz żeby poznać opinie innych czy sama nie wiesz.
Uwielbiać Boga to chyba oznacza uznać go za miłość (tak bym to ujął ) wielbienie to proces naturalny, nie można od tak oddać chwały Bogu po to by coś otrzymać lub podporządkować się.
Wielbienie Boga jest możliwe tylko przez Jego poznanie i upewnienie się w Prawdzie, żeby wielbić Boga trzeba go kochać. Więc trzeba poszukać przyczyn i prosić o odpowiedz, wtedy pozostaje się w prawdzie przed sobą, innymi i Bogiem. skoro nie wiesz to pros o zrozumienie...

Wytłumaczę Ci na czym polega problem o którym mówiłem, że lepiej wierzyć i zaufać niż dostać wykład
Przypuszczalnie zobaczysz jak wygląda rola Boga oraz człowiek, ludzie zaczną Cię prześladować, zobaczysz wszystko z innego punktu widzenia, albo docenisz ofiarę Chrystusa. Prosisz, On odpowiada... różnie. Jak masz wątpliwości, nie wymyślaj teorii jak co niektórzy tylko szukaj Prawdy, proste ! Tak samo obserwuj życie, otoczenie i ludzi dookoła bo Prawda nie jest od ludzi, to kiepscy aktorzy. Teraz czasy są trudne, więc współczuje Ci takich planów, żeby takie rzeczy planować w dzisiejszych czasach nie jedni zaprzedają duszę diabłu. Albo milczą przez pół życia, albo pracują na szatańskie organizacje, nigdy z Prawdy nie byli.

Wszystkich ich Bóg wrzuci do ognia


Szczerze? Nie zrozumiałam ani słowa z tego co napisałeś :P Można konkretniej?


So gru 19, 2015 22:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 06, 2015 22:49
Posty: 142
Lokalizacja: Morawica, Świętokrzyskie
Post Re: Pomocy...
szczerze po głębszym zastanowieniu też pustkę w głowie mam, bo co oznacza słowo "wielbić" tak według definicji, bo różnie to bywa z rozumieniem słów.
Dużo pytań zadajesz. Rozmawiałaś już z Bogiem o Twoim Nowo narodzeniu ?

_________________
Ekumenista


So gru 19, 2015 22:26
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 13, 2015 11:59
Posty: 23
Post Re: Pomocy...
Holli napisał(a):
szczerze po głębszym zastanowieniu też pustkę w głowie mam, bo co oznacza słowo "wielbić" tak według definicji, bo różnie to bywa z rozumieniem słów.
Dużo pytań zadajesz. Rozmawiałaś już z Bogiem o Twoim Nowo narodzeniu ?


Doświadczyłam już w swoim życiu czegoś, co mogłabym określić "chrztem w Duchu Świętym", tak, jak apostołowie podczas pięćdziesiątnicy. Nie potrzebuję tego drugi raz.

"Wielbić" rozumiem, jako "oddawać cześć". Te Jego słowa zabrzmiały, jakbym oddawała cześć sobie, a nie Jemu. Ale nie rozumiem, co to znaczy w życiu codziennym oddawać komuś lub czemuś cześć. Jeszcze, jakby chodziło o oddawanie czci np. pieniądzom, czy ciału itp., to bym to zrozumiała. Ale oddawać cześć sobie? Nie rozumiem.


So gru 19, 2015 22:32
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 78 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL