Chciałeś powiedzieć, że istnieje teoria wg której dojrzałość religijna następiła jakies ponad 10 tys. lat p,n,e, której to teorii osobiście co prawda nigdy nie słyszałem, ale całkiem możliwe, że istnieje i jest ona nawet słuszna, bo w końcu cały skok cywilizacyjny zaczął się wtedy, więc i religia być może też.
Tylko że mówiąc o religii mówimy ciągle o jakimś nieporozumieniu, bo ja mówiłem o zdolności człowieka do odczuwania istoty wyższej i uwarunkowaniach i pochodzeniu tej cechy, a nie o religii (religiach), które są tego następstwem.

Pominołeś najważniejszą kwestie, bo jeśli "JednenPost" zakłada że niema nic po śmierci, to wtedy jedyne co osiągnie, to straci te kilkadziesiąt lat swojego życia.

Z jednej strony, to co mówi w tej kwestii, Jan Paweł II, ma sporo sensu, natomiast można też spojrzeć na to z innej strony.
No bo z tymi tanimi obietnicami, też nie jest zbyt różowo, przykładowo było by obiecane, że po śmierci każdy zbawiony bedzie miał na własność, domek na plaży, i będzie sie mógł opalać w nieskończoność.
I taka obietnica mogłaby być, tyle że nie każdemu to by sie spodobało, a jak ktoś ma wrodzony wstręt do wody? komuś sie utopiła żona na wakacjach nad jakimś tam morzem to w tej sytuacji komuś ta wizja nieba mogła bys sie nie spodobać, no bo żona która sie utopiła, w wieczności została ożywiona, no ale złe wspomnienia po tym co sie kiedyś stało są nadal.
W tej sytuacji lepiej nie dawać żadnych konkretnych obietnic, wystarczy obiecać że każdemu będzie sie fajnie żyło, a kwestia tego jak to bedzie konkretnie wyglądać, to każdy sam sobie wymyśli wedle własnego uznania.
I wtedy wszyscy są zadowoleni, bo każdy sobie wymyśli takie niebo, jakie mu najbardziej pasuje

Podstawowy blad to mierzenie zycia wiecznego w Niebie ziemska miara.

To tam sekundy, będą biegły w innym tempie?

Nie.

Co tam będzie innego, względem tego co jest tutaj?

Wszystko.

Jak dla mnie, w tej sytuacji, to niebo będzie czymś wyjątkowo beznadziejnym.

ja tez nie wiem czy taka teoria istnieje, ale chyba nie musi. Skoro od tego mniej więcej czasu zaczęły występować ślady zorganizowanego kultu bóstw, to chyba sprawa jest oczywista. Wcześniejszym etapem był kult duchów przodków.
Na to samo wychodzi. Jeśli człowiek wierzył tylko w duchy przodków, nie można mówic o odczuwaniu istoty wyższej. Dopiero dalsze rozmyślania doprowadziły do pojęcia abstrakcyjnego, takiego jak siła wyższa. Nie była to zresztą abstrakcyjnosć tego poziomu co dzis. te siły wyższe miały postac dość konkretną, np. słońce lub ksieżyc czy moc wulkanu. Takie odczuwanie wiązało się juz z religią, gdyz takiej sile wyższej oddawano cześc, a przede wszystkim zanoszono do niej prośby. Wymagało to rytuałów i przepisów.

Nie nadużywaj kwalifikatorów maksymalnych. Wiara z powodzeniem może się nauką pokrywać - grunt to rozumieć i jedno i drugie. W przypadku naszego kolegi mamy akurat do czynienia niezrozumieniem nauki na skalę ponadprzeciętną

Możesz podać jakieś przykłady? Bo nie za bardzo rozumiem tę tezę.

Mamy jakąś inną miarę? Boską? No przecież jesteśmy ludźmi ...

Wstyd ze KK takie rzeczy popiera i wygłasza jak ewolucjonizm

Ponieważ?

Bo to bzdury i wplywy z nauki finansowanej przez wyludzenia od rzadu czyli spoleczenstwa to taka bajka dla mas. Masz pieniadze coś propagujesz dla wiekszej ilosci pieniedzy. Spojrz na Siebie i nie dziw sie innym, czlowiek zbuntowal się przeciwko Stworcy zawsze sa jakies powody, zaczyna się od rzeczy drobnych.

Takich rzeczy jest tysiace, nikt się tym nie podnieca