dominikbartlomiej napisał(a):
Nie utarło się,tylko to są Słowa Pana Boga ze ST jeszcze,które Apostołowie powtarzali wielokrotnie,m.in. "Nie zawiążesz pyska wołu młócącemu"
Michał,przeraża mnie taki tok myślenia,ale jeśli już taki z ciebie 'indywidualista', to złóż intencję na Mszę Św.u poczciwych biednych franciszkanów online np. tutaj ->
http://www.opio.waw.pl i zapłać "co łaska", znaczy się ile chcesz, o ile w ogóle chcesz.
Bóg jest HOJNY,w dawaniu i przebaczaniu,stąd Kult Bożego Miłiosierdzia,który mówi nam jaki jest Ojciec Niebieski. pamiętaj o tym,mam nadzieję,że to będzie przyczynkiem twojej głębszej refleksji na ten temat.
Wg mnie nie powinno przerażać to, że ktoś nie chce płacić za Mszę pieniędzmi, bo jeśli podchodzimy do tego jako formę zapłaty za usługę w czysto ekonomicznym znaczeniu, co i mnie często frapowało, to faktycznie może to budzić pewne wątpliwości.
Jednak moim zdaniem to naturalne i bardzo ludzkie, szczególnie w dzisiejszym materialistycznym świecie, że dawanie pieniędzy za odprawienie Mszy budzi niechęć. Tym bardziej, że księża w większości sami oczekują zapłaty, czasem nawet tworząc cenniki swoich "usług". To dodatkowo zniechęca nas do dawania na Kościół.
Osobiście rozumiem postawę Michała, też odczuwam to bardziej w charakterze płacenia za usługę niż dzielenia się moim dorobkiem z bliźnimi w Kościele, który zgodził się odprawić Mszę w mojej intencji. Tak zostałem wyuczony, nie ma w tym nic złego, ale mam też swój rozum i wiem, że powinno się to odczuwać w charakterze miłości bliźniego. "Godzien jest robotnik zapłaty swojej", ale w sensie zapłaty wynikającej z miłości bliźniego, z bezinteresownej potrzeby serca, nie z wymogu czy cennika, albo jakiejś umowy pomiędzy stronami. Samo określenie "zamawianie Mszy" kojarzy się z zakupem usługi i mnie osobiście drażni, mimo że wiem, że nic złego nie ma w podtekście. Sam bym to inaczej nazwał.
Tak na marginesie, na stronie Niedzieli ->
http://niedziela.pl/artykul/71954/nd/Pr ... a-Swietego jest takie wytłumaczenie zwrotu o wole, cyt:
"65. Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu - pracownik ma prawo korzystania z owoców swej pracy.
W Księdze Powtórzonego Prawa Mojżesz poucza swój naród, jak ma zachowywać zasady sprawiedliwości i miłości we wszystkich dziedzinach życia, nawet w odniesieniu do zwierząt. Używa dokładnie tego zwrotu: „Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu” (Pwt 25, 4).
W niedawnych jeszcze czasach posługiwano się u nas zwierzętami, które ciągnęły kierat przy młóceniu. Dziś zastępują je maszyny. Dlatego przysłowie to jest coraz mniej używane.
Zasada udziału pracowników w zyskach przedsiębiorstwa jest jak najbardziej aktualna."
Natomiast w Biblii Tysiąclecia jest cały ciekawy fragment o tym w 1. Liście do Koryntian ->
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=294.
Ja bym polecał "zamawianie" Mszy u Dominikanów. Stosują się do zasady "co łaska", można też nic nie dawać. Tak usłyszałem, gdy byłem u nich (Dominikanie ze Służewca w Warszawie) rozmawiać o swoim ślubie i nie wiedziałem jak te sprawy są u nich, ani jak o tym rozmawiać. Bardzo ciepło i sympatycznie mnie z tym przyjęli i wszystko wyjaśnili.
Jeśli chodzi o nie dawanie na Mszę w ogóle, to moim zdaniem jest to uzasadnione tylko jeśli chciałby Mszę zamówić ktoś bardzo ubogi, o którego statusie materialnym ksiądz wie, np. jest w grupie rodzin, które z parafii dostają paczki świąteczne dla najuboższych. Od tych ludzi trudno oczekiwać datków, jeśli ledwo starcza im na chleb.
Jednak jeśli ktoś ma dość na wszystko (auto, mieszkanie, pracę itp), to nie ma żadnego uzasadnienia, chyba poza skąpstwem, aby nie miał się podzielić trochę z księdzem, który też chciałby mieć na opłaty, światło, czy ogrzewanie lub organistę w kościele i cała masę innych kosztów
.
PS. wiem że wątek jest stary, ale potrzebowałem się tutaj wypowiedzieć.