Po co Niemcy wchodziły w sojusz z ...Japonią

Żeby wspólnie - z dwóch stron świata - stanowić zagrożenie dla ZSRR.
A po co wchodzić w sojusz z Serbią i Mołdową?

Po co Polska weszła w sojusz z jakimś Północnym Atlantykiem z antypodów?

Kto spał na lekcjach historii, ten potem zadaje głupie pytania na forach, obnosząc się ze swoją ignorancją. Japonia była agresywną militarną potęgą Azji Południowo-Wschodniej historycznie skonfliktowaną z Rosją i ze Stanami Zjednoczonymi -- z tymi samymi państwami, które Niemcy uważały za najbardziej kłopotliwych przeciwników. Niemcy i Japonia miały duży potencjał militarny, imperialne zamiary oraz wspólnych wrogów, drogie dziecko.

To proste.
Ten "Północny Atlantyk" jest największą militarną potęgą świata.
Obecną swoimi strukturami niemal we wszystkich regionach.
Takich - o ile to tylko możliwe - zawsze dobrze mieć za sojuszników.
Ale skorumpowaną do granic Mołdowę? Albo Serbię?
Po co?
Co w tym za korzyść?

Korzyść taka, że na szczycie takiego potencjalnego paktu prezydent Mołdowy zapewne spotka się z PADem i TVPiS będzie mogła głosić wszem i wobec, jakim to szacunkiem darzą naszego Wielkiego Przywódcę na świecie

Może też pojechać do Wagadugu... Czemu nie? Sojusz z Burkina Faso to byłoby coś!

Na otarcie łez - Obama zaprosił na kolację i dłuższą rozmowę Tuska.
http://natemat.pl/175713,barack-obama-n ... em-tuskiem
A swoją drogą - przede wszystkim to A. Duda łamie prawo, więc to nie Obamie brakuje mądrości.

Ale jak to "na otarcie łez"?
Zapowiedź spotkania Obamy z Tuskiem to raczej kolejny policzek dla obecnej władzy.
Można by przecież argumentować, że Obama nie spotka się z Dudą, bo nie może spotykać się ze wszystkimi przywódcami, że brakłoby mu na to czasu itp.
A tu nie! Z Tuskiem się spotka. Tylko dla Dudy czasu zabrakło?

Miejmy nadzieję, że ten niezwykle wyraźny sygnał amerykańskiej dyplomacji nasza władza zechce na chłodno rozważyć i wyciągnąć z niego stosowne wnioski.
Nie da się we współczesnym świecie być politycznym troglodytą, łamiącym podstawowe prawa i burzącym elementarny ład współczesnego, cywilizowanego świata a jednocześnie aspirować do politycznego salonu.

a z jakim to przywódcą kraju "nie łamiącego" prawa spotka się na tym szczycie Obama?
Bo nie spotka się z przywódcą Francji, Belgi, Niemiec, Włoch, Hiszpanii, Anglii, Portugalii, Austrii, Danii, Szwecji, Norwegii.... wymieniać dalej?
A spotka się z przywódcami ChRL, Korei i Japonii. Tylko. Przywódca Chin nie łamie prawa?

Miejmy nadzieję, że ten niezwykle wyraźny sygnał amerykańskiej dyplomacji Merkel, Hollande i Cameron zechcą na chłodno rozważyć i wyciągnąć z niego stosowne wnioski.

O ile wiem, żadne poważne gremia krajowe czy międzynarodowe nie zarzucają przewodniczącemu ChRL, aby łamał konstytucję swojego własnego państwa.

Jasne...
[url]https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawa_człowieka_w_Chińskiej_Republice_Ludowej[/url]
Sami święci. Porównaj to z Polską.

Niniejszy wpis dowodzi co najwyżej, że w Chinach łamane są "prawa człowieka". Dodajmy, że chodzi o "prawa człowieka" rozumiane tak, jak widzi je współczesny człowiek Zachodu.
Rzecz dość powszechnie znana.
Ale przecież co innego jest tematem tego fragmentu dyskusji.
Wobec prezydenta Dudy nie jest podnoszony zarzut, że jego państwo łamie prawa człowieka. Choć z perspektywy amerykańskiej można by taki zarzut podnieść.
Polska nie zezwala przecież na aborcję, której zakaz łamie konstytucyjne prawo do prywatności albo nie pozwala zawrzeć małżeństwa z osobą tej samej płci, co narusza konstytucyjną zasadę dostępu obywateli do równych praw.
Zarzut wobec prezydenta RP i władz polskich brzmi, że oni sami łamią porządek konstytucyjny swojego własnego kraju. A upominani przez gremia, uznane w tej części świata za upoważnione, aby o tym wyrokować, a w dodatku takie, które sami o taką opinie poprosili, jawnie tę opinię lekceważą.
Inaczej mówiąc, w Chinach z pewnością panuje dość nędzna sytuacja, jeżeli chodzi o przestrzeganie prawa, praworządność.
Ale to w Polsce następuje teraz w tej dziedzinie regres. I - co najgorsze - dotyczy on najwyższych organów państwa.

Zapominasz, że od 2-3 miesięcy trwały ze strony polskiej usilne zabiegi o spotkanie Dudy z Obamą.
Dla PiS była to sprawa prestiżowa.
A teraz po tłumaczeniu "wstaliśmy z kolan" wobec UE, żałosne i rasistowskie tłumaczenie odeszliśmy od murzyńskości w relacjach z USA.
Karczewski tłumaczy, że papież jest nieomylny w kwestiach wiary, w pozostałych się myli.....byłem przybyszem a nie przyjęliście mnie zatem już nie jest kwestią wiary......
I tak po kolei "wznosimy się" ponad inne narody......

Jeee tam. Sprawa jest o wiele prostsza - Chiny mogą sobie łamać prawa człowieka, za co grozi im co najwyżej wyrażenie raz na jakiś czas rytualnego "ubolewania" przez przywódców Zachodu, ponieważ Chiny są dużym i bogatym krajem, z którym każdy chce robić interesy, a dodatkowo u którego USA są dość poważnie zadłużone. Podobnie ma się dzisiaj sprawa np. z Turcją, która łamie prawa człowieka, a dodatkowo swój porządek konstytucyjny, swój TK, zamyka swoich dziennikarzy w więzieniach itp. a i tak dostanie kasę, respekt i możliwość "wyboru własnej drogi rozwoju", bo inaczej wpuści miliony uchodźców do Europy i co jej zrobisz. Tego zdaje się nie rozumieć PiS - żeby móc wprowadzać "dobrą zmianę" na swoich warunkach, bez oglądania się na zdanie "obcych", trzeba najpierw uzyskać odpowiednią rangę międzynarodową, której Polska dzisiaj nie ma i jeszcze długo nie będzie miała. Dlatego właśnie (żeby się odwołać do trywialnego przykładu) Chiny i USA mogą sobie mieć karę śmierci i nikomu w Europie to nie przeszkadza, natomiast wprowadzenie kary śmierci w Polsce skończyłoby się dla Polski bardzo źle, o ile w ogóle zdołałaby ją wprowadzić, zanim nie zostałaby skuta kajdankami i wtrącona do lochu przez "mylących się partnerów".