Zadziwiajace, ze niektorzy wierza ze konstytucyjne jest ocenianie konstytucyjnosci wyrokow TK przez pania ktora pelni obowiazki premiera.

Dokładnie tak demokratyczne i uczciwe jak kombinacje PiS z TK.

jak mawial Stalin - " niewazne kto jak glosuje , wazne kto liczy glosy " .

Prywatne przepychanki nie na temat przeniesione tutaj: viewtopic.php?p=904259#p904259
Inne usunięte.

Dariusz, ciągle offtopujesz i prowokujesz. Proszę o pisanie więcej na temat.

A kto tak niby wierzy? Znowu jakiegoś chochoła okładasz.

Zadałem pytanie. Ale jest najwyraźniej dla Ciebie niewygodne. Mam je powtarzać do znudzenia?

Zadziwiające, że nikt w ogóle nie podnosi tego tematu.
Że PiS jednym tchem może (w stosunku do innych) powoływać się na konstytucyjną zasadę legalizmu mówiącej, że organy państwa działają na podstawie i w granicach prawa i jednocześnie nie zauważać, że gdy pisowska premier dokonuje recenzji wyroku sądu konstytucyjnego, to z legalizmem nie ma to nic wspólnego.
Nikt nie pyta pisowskiej premier - nie słyszałem, aby którykolwiek z dziennikarzy zadał jej to pytanie - na podstawie jakiego konkretnie przepisu prawa dokonuje recenzji, w oparciu o jakie kryteria i jakie są granice jej swobody w tym działaniu?

Pani premier dokonuje tego prawdopodobnie na bazie .... rozszerzonej klauzuli sumienia.

W ten sposob wlasnie rozwala sie panstwo i reszte. Nigdy nie bedziesz mogl byc pewien, ze ktokolwiek zrobi to co powinien, bo moze akurat sumienie mu nie pozwoli?

W takim razie proszę zacytować obowiązujące przepisy prawa na poparcie tej tezy. Bo bez trudu można podać przepisy przewidujące inne konsekwencje takiej sytuacji (np. art. 379, art. 378 § 1, 386 § 2 k.p.c.).

Naruszenie przepisów postępowania, nawet tak daleko idące żeby być przesłanką nieważności postępowania, nie powoduje nieistnienia orzeczenia - czegoś takiego nie ma chyba w żadnej funkcjonującej obecnie procedurze, czy to cywilnej, karnej czy administracyjnej. Rojenia posła Kaczyńskiego nie stanowią w Polsce źródła prawa.

Na podstawie decyzji suwerena w liczbie 18%, zastosowano taktykę Ludwika XIV i Putina Państwo to my.

I to jest nasz polski grzech: olewnictwo. Część ludzi nie wierzy, że ich głos coś zmieni, bo to pojedynczy głos, co jest nieprawdą. Ziarnko do ziarnka. I zadziwiające, że tu, kiedy trzeba komuś pomóc w leczeniu i zebrać niewyobrażalną sumę, to robimy nawet kilkuzłotowe przelewy, wierząc, że razem damy radę, a jeśli chodzi o odpowiedzialność za kraj, już tej wiary nie ma.

Oczywiście, że nie powoduje. Nieważność postępowania jest czymś innym, niż nieistnienie wyroku (w procedurze karnej nie funkcjonuje w ogóle pojęcie "nieważności postępowania"). Nieważność postępowania jest pojęciem kodeksowym (zarówno w postępowaniu cywilnym, jak i sądowoadministracyjnym), nie ma natomiast przepisów, które bezpośrednio mówiłyby o "wyrokach nieistniejących". W orzecznictwie SN przyjmowano, że przez wyroki nieistniejące rozumie się takie, które wydane zostały przez osoby nieuprawnione (niebędące sędziami), wydane bez żadnego postępowania (w nieistniejących procesach) i wyroki pozbawione zasadniczych cech, które według ustawy powinien posiadać wyrok (np. niezawierające żadnego rozstrzygnięcia lub których sentencji skład sądu nie podpisał) (postanowienie SN I CK 298/05). "Nieważność postępowania" natomiast jest czymś innym, stanowi tzw. bezwzględną przyczynę odwoławczą. Różni się ona od względnych przyczyn odwoławczych przede wszystkim tym, że sąd odwoławczy bierze ją pod uwagę z urzędu, tzn. strona nie musi się na nią powołać w apelacji. Co za tym idzie, wystąpienie przesłanki nieważności postępowania ani nie powoduje jego nieważności z mocy prawa, ani też nie powoduje, że wydany w postępowaniu dotkniętym nieważnością wyrok ma status "wyroku nieistniejącego". Nie może tak zresztą być, bo w takim wypadku nie przysługiwałaby od niego apelacja (co też SN jednoznacznie stwierdzał). "Sprzeczność składu orzekającego z przepisami prawa" jest więc jedynie jedną z przesłanek nieważności postępowania w takim sensie, jak to opisałem wyżej, zarówno w kodeksie postępowania cywilnego (art. 379 pkt 4), jak i w prawie o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (art. 183 par. 2 pkt 4) - zajście tej przesłanki zatem w żadnym wypadku nie powoduje "nieistnienia" postępowania sądowego, "nieistnienia" rozprawy sądowej ani "nieistnienia" wyroku.

Powiedzmy to zatem jasno:

Powtarzane przez PiS twierdzenia, jakoby "nie było wyroku TK z 9 marca", zaś rozprawa 9 marca była "nieformalnym spotkaniem sędziów" czy temu podobne, są albo kompletnymi bzdurami (w przypadku tych pisowców, którzy na prawie mają prawo się nie znać) albo świadomymi łgarstwami (w przypadku tych, którzy są prawnikami), nie mającymi niczego wspólnego z obowiązującym prawem.

i na tym polega polityka ostatnich 27 lat . nieustannie podrzucaja wam tematy zastepcze byscie mieli pozywke . klepanie nieustannie o trybunale konstytucyjnym odwraca uwage od NIEUDAJACYCH SIE REFORM .

Gdyby MM i Y_Z byli konsekwentni i bezstronni - to by najpierw powinni byli powiedzieć o noweli PIS-u w sprawie TK, ze to "nie jest żadna ustawa, bo naruszono fundamentalne zasady do jej uchwalenia". W takiej sytuacji powinni dojść do wniosku - że TK prawidłowo procedował w oparciu o obowiązujące przepisy, które były zgodne z Konstytucją RP.
Ale oczywiście ich nie interesuje to, że ta nowela jest całkowicie sprzeczna z prawem. Ważne aby patrzeć na ta kwestię jak Prezes PIS.

No dobrze, to wymień, proszę, te "fundamentalne zasady" trybu uchwalania ustaw, które naruszono podczas tworzenia obowiązującej od 28 grudnia 2016 r. ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, a które sprawiają, że jej uchwalenie nastąpiło z naruszeniem prawa i powoduje jej nieważność.

A Yarpen przytoczy nam prawo na bazie ktorego pani premier nie moze opublikowac orzeczenia TK.