Sprawdzam.

Y_Z odpowie w stylu ideolożki PiS
https://www.facebook.com/KrystynaPawlow ... 1692075218

Oj, chyba się Pani Krysia zapędziła.. będzie bura od Prezesa.

Proszę wyjaśnić, jaki konkretnie błąd logiczny popełniłem. Mój argument jest prosty. Twoja interpretacja mówi, że TK winien orzekać nt. danej ustawy według tejże ustawy. Ja się zapytałem, co wobec tego przeszkadza Sejmowi w dowolnym momencie stanowić dowolną ustawę, która uniemożliwi TK pracę. Ty na to nie potrafisz, bądź nie chcesz odpowiedzieć, ale zarzucasz mi błąd logiczny. Ergo mam już trzy pytania:

1. Jakie konkretnie prawo sam sobie dał Rzepliński?
2. Co w sytuacji, gdyby Sejm ustanowił ustawę, że TK nie może orzekać niezgodności ustaw z Konstytucją?
3. Jaki błąd logiczny znajduje się w powyższym pytaniu?

Zauważmy, że to intepretacja genpacka (bo przecież nie jest to autorska interpretacja YZ - on tylko bezmyślnie powtarza) wprowadza absurd. Załóżmy bowiem, że TK ocenia nową ustawę w oparciu o tą ustawę. TK w tej sytuacji nie może prawomocnie stwierdzić jej niezgodności z Konstytucją. Bo jeśli stwierdzi, to tym samym aktem stwierdzi bezprawność własnego aktu.

Kolejne pytanie, które chyba zniknęło - czy w związku z tym, że moderacja swobodnie korzysta z takich określeń jak "Tomek samosobieprawodawca Rzepliński" wolno od dzisiaj korzystać z takich określeń, jak np. "Beatki mamywdupieobowiązki", albo "Jędruś obciągamuklientanażoliborzu"? Czy może jednak wzmiankowany moderator się opamięta?

Y_Z, argument zefcia nie jest ad absurdum, ponieważ nie istnieje *logiczna* niemożność uchwalenia ustawy zawierającej zapis, że, powiedzmy, likwiduje się Trybunał Konstytucyjny. Taka ustawa może zostać przygotowana, może zostać przegłosowana w Sejmie i w Senacie, oraz może zostać podpisana przez prezydenta. Pytanie brzmi, co wtedy? Jesteś w stanie odpowiedzieć czy nie?

Timmermans nie posłuchał Pani Poseł KP i przyjeżdża do Polski, aby spotkać się z Panią Premier Beatą Szydło, a więc skąd określenie:"ideolożka"?

Ależ jest.

Mój argument najbardziej formalnie jak potrafię:

Pytanie: czy Sejm powinien orzekać na temat ustawy o TK na podstawie tej ustawy, czy na podstawie ustawy wcześniejszej?
1. Załóżmy, że powinien na podstawie tejże ustawy.

Uznajemy za oczywiste następujące fakty:
2. TK powinien mieć możliwość obrony Konstytucji RP w każdej sytuacji prawnej.
3. Sejm jest zdolny do stanowienia ustaw sprzecznych z Konstytucją.
4. Sejm stanowi ustawę o TK.

Przechodzimy do rozumowania:
5. Załóżmy, że Sejm stanowi ustawę pewną ustawę o TK zwaną X.
6. Załóżmy, że TK orzekł na podstawie ustawy X o nieprawdziwości ustawy X
7. Wniosek: orzeczenie TK opisane w punkcie 6 jest nieprawomocne. Ergo - TK nie może podjąć takiego orzeczenia.
8. Wniosek 7 stoi w sprzeczności z założeniem 2.
9. Ergo - interpretacja 1 prowadzi do sprzeczności.
10. Ergo - prawdziwa jest przeciwna interpretacja - Sejm powinien orzekać na podstawie wcześniejszej ustawy.

Powyższe jest klasycznym przykładem reductio ad absurdum - techniki rozumowania i dowodzenia, która jest jak najbardziej prawidłową i powszechnie stosowaną.

Ta argumentacja jest wadliwa, bo orzeczenie TK nie może być "nieprawomocne". Zresztą strona proTrybunalska też zdaje się tego nie dostrzegać, dowodząc np. że TK musiał orzekać na podstawie starej ustawy, gdyż gdyby orzekał na podstawie nowej, to część przepisów, na podstawie których orzekał, mógłby uznać za niezgodne z Konstytucją, ergo: okazałoby się, że orzeczenie zapadło na podstawie przepisów niekonstytucyjnych. Tylko podstawowe pytanie brzmi: no i co z tego? Po pierwsze, do czasu wydania wyroku, przepisy te korzystały z "domniemania konstytucyjności", więc TK miał pełne prawo się na nich oprzeć; po drugie, orzeczenie wydane na podstawie niekonstytucyjnych przepisów jest tak samo "ostateczne i powszechnie obowiązujące", jak każde inne, gdyż nie ma żadnej drogi odwoławczej ani możliwości jego zakwestionowania.

Nie zmienia to, oczywiście, faktu, że gdyby TK orzekł na podstawie przepisów uznanych następnie za niekonstytucyjne, PiS natychmiast zacząłby krzyczeć, że orzeczenie jest "nieważne", tym razem akurat z tego powodu, i w związku z tym też "nie można go opublikować". Na tym wszak miało polegać sparaliżowanie TK - został on postawiony w sytuacji, w której w każdym wypadku, gdyby orzekł o niekonstytucyjności tej ustawy, rząd odmówiłby publikacji tego i następnych wyroków.

Dlaczego nie może? TK ma jakąś magiczną moc, że nie może łamać prawa?
No przecież to właśnie powyżej napisałem.
No i to jest niestety coś, czego ustawodawca w Konstytucji nie przewidział. Naczytał się Kaczyński jakichś historyjek w stylu Paradoksu Protagorasa i stwierdził, że takie zabawy przystoją najwyższym władzom Rzeczypospolitej.

Podoba mi się, że PiS, zamiast bić pianę, ograniczył informacje w audycie do minimum i przekazuje sprawy prokuraturze. Pamiętam, jak Miller rozliczał AWS, krzyczał ponad rok i żadnego haka nie znalazł. Potem był Tusk, który miał poprzednią ekipę posłać za kraty. Znalazł rachunek Ziobry na 7,5 (czy coś koło tego), uregulowany jeszcze w trakcie urzędowania. I bił pianą miesiącami. Na temat notebooka też. Ale prawnych haków nie znalazł.
Ciekawym jak będzie teraz? Spokojne podejście sugeruje, że przekręty ekipy PO-PSL były konkretne i łatwe do udowodnienia. Na tyle, że nie warto bić piany. Do ludzi dotrze. Lemingi pędzić będa dalej.

Ciekawym, dlaczego zatem zorganizowano tę całą szopkę zwaną "audytem". Nie przypominam sobie, by Tusk czy Miller coś takiego organizowali.
Widzę, że odbieranie lemingom prawa do człowieczeństwa już jest uprawiane przez propagandę pisowską pełną gębą i otwarcie.

Audyt to pikuś na wzór magla.....gdzie doniesienia do prokuratury, ile przekazanych przez prokuraturę sprawy do sądu.

No właśnie nie będzie. Za to ma być "komisja w sprawie Amber Gold". Nie ma żadnych faktów potwierdzających, aby ktoś w Sejmie był w to umoczony, ale szopkę i tak się zrobi. No ale cóż - PiS nie od dziś szuka swoich wyborców wśród nieudaczników, więc wskazanie idiotom, którzy dali pieniądze na Amber Gold, kto jest winny może zawsze wygenerować jakiś promil poparcia.

Patrioci w trosce donoszą do UE, a targowica z egoizmu
http://natemat.pl/180663,premier-szydlo ... kryzje-pis

Nie ma, ale zweryfikować złamanie prawa przez TK może ewentualnie tylko TK. Innego organu weryfikującego zgodność z prawem procedowania TK po prostu nie ma.



I na to właśnie odpowiedziałem.



Ustawodawca nie musiał przewidywać Kaczyńskiego, natomiast powinien był przewidzieć możliwość zajścia sytuacji, w której ustawowe przepisy proceduralne dotyczące TK zostają zaskarżone do TK - i powstające w ten sposób problemy i paradoksy. Można to było rozwiązać na kilka sposobów, o czym już tu rozmawiałem z Witoldem - ale jakoś należało to rozwiązać. Tymczasem ze słów sędziego TK w stanie spoczynku, które tu przytaczałem, wynika, że.. nikt jakoś o tym nie pomyślał. Podobnych punktów zapalnych jest wiele i z kilku już PiS korzystał (np. z braku jakiegokolwiek przepisu prawa - czy to w Konstytucji, czy gdziekolwiek - jednoznacznie stwierdzającego, w którym momencie zaczyna się kadencja sędziego TK).



Ci idioci dzisiaj tłumaczą, że, owszem, wydawało im się to dość dziwne, ale z drugiej strony instytucję cieszącą się takim wsparciem państwa i władz samorządowych uznali za wiarygodną. Śledczy powinni się zająć nie tym, dlaczego ludzie uwierzyli w depozyty Amber Gold, tylko dlaczego tak wielką i znaną firmę, sponsorującą tyle państwowych przedsięwzięć, w której promocję angażowali się sami prezydenci, mógł prowadzić człowiek mający na koncie m.in. kilka wyroków za malwersacje gospodarcze.