Energia.



Orzekam że istnieje wszechświat, i tyle
Nie potrzebuje do tego żadnych zależności.



Nie ma żadnego rozpadu, jest przemiana energii w materie, i materii w energie.

Mówimy o świecie realnym, nie modelach matematycznych, którym obojętne co reprezentuję liczby. To samo tyczy się rachunku logicznego i kłamstwa - w realnym świecie międzyludzkiej komunikacji nie ma między nim a prawdą symetrii, zależność jest jednostronna.

Jeśli wierzyć Stephenowi Hawkingowi a nie mam powodów by nie nie wierzyć, bo fizykiem nie jestem, jeśli odjąć energię-materię od energii grawitacyjnej to wyjdzie dokładnie zero.



A ja potrafię sobie wyobrazić świat złożony z kłamców gdzie prawda jest wyjątkiem i na odwrót świat oparty na prawdzie gdzie kłamstwo jest passe. W jednym świecie kłamstwo jest normą a w drugim prawda. To większość narzuca to co uchodzi za prawdę i fałsz.

A co to ma do czegokolwiek?
Najpierw gadałeś bez sensu na jeden temat, teraz będziesz gadał bez sensu, odnośnie czegoś innego?

Wierzysz fizykowi, dlatego że nie jesteś fizykiem? He, he
Chyba u większości jest tak, że można ich przekonać argumentami, w dziedzinie wiedzy którą posiadają - bo mogą zweryfikować informacje. A Dindala wierzy w to, czego nie zna?



Słuchaj, zdaje się próbujesz przekonać swoim gmatwano-mantrowaniem, że ciepło i zimno, albo zera i jedynki, czy prawda i kłamstwo są zamienne.
Zauważ że gdyby to miało być racją, oznaczało by to jednocześnie, że Twoje teorie były by równoznaczne antyteoriom, argumenty równoznaczne kontrargumentom, a Twoje racje zamienne z racjami przeciwników w dyskusji.
Po kiego grzyba w takim razie całe to mielenie ozorem, czy tam stukanie po klawiaturze, skoro wszystko i tak jest jednym wielkim zerem? Jaki jest cel Twojej pisaniny?

Nieistotne. Istotne jest to, że można pomyślać świat gdzie wszyscy mówię prawdę i gdzie nie istnieje kłamstwo, a nie da się natomiast pomyśleć świata gdzie wszyscy kłamią, a prawda nie istnieje.

Istotą kłamstwa jest bowiem podawanie się za prawdę, dlatego jest od niej w 100% uzależnione.

Dindala napisał(a):

Biorąc pod uwagę takie założenie i obserwując ,że każdy człowiek umiera to konkluzja jest taka, że człowiek nie istnieje ...

Dlaczego dopełnieniem Boga jest Świat? Co rozumiesz przez "dopełnienie"?
Dlaczego koniec Boga musi być skorelowany z końcem świata?

Próbuję tylko powiedzieć dlaczego na białej kartce drukuje się czarne znaki.



W świecie stuprocentowej prawdy nie ma żadnej prawdy.

I znowu to samo. W tym momencie, skoro twierdzisz że nic nie ma, tego co mówisz tez nie ma.

Przekonujesz do czegoś, czego nie ma. Co Cię motywuje, do robienia czegoś, czego nie ma? Nonsens.

...a komentowanie kartek i plamek, już sobie daruję...

Piramidalna bzdura. Fiksacja na punkcie" dopełenień" przeszkadza Ci w rozumieniu najprostszych pojęć.



Z oczywistych powodów ekonomicznych.

Piramidalna bzdura. Fiksacja na punkcie "prawdy" przeszkadza Ci w rozumieniu, że każde pojęcie jest relacją.

Po tym, jak uciekasz od konkretów w abstrakcje widać, że sam nie masz specjalnego przekonania do swojej koncepcji. Nie przystaje do rzeczywistości? Oj tam, oj tam, na ogólnikach wygląda nie najgorzej.

Dindalo, czy doczekam się odpowiedzi na moje pytania? Chciałbym głębiej zrozumieć Twoją koncepcję.

Wykreśl ze słownika słówko 'jest' i 'nie-jest', dodaj 'zależnie od' i to wszystko. Para stwórca-stworzone to nierozerwalna całość na mocy samej definicji.