Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 26, 2025 21:17



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 82 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 Przypadek mojej wiary 
Autor Wiadomość
Post Re: Przypadek mojej wiary
Askadtowiesz napisał(a):
Yarpen_Zirgin napisał(a):
Wiara w Boga jest problemem dla tych, którzy domagają się materialnego dowodu na wszystko, co możliwe.

Święte słowa. Ale dlaczego nie mają sie domagać?

Bo wtedy wiara staje się wiedzą, a nie wiarą.


So sie 27, 2016 8:45
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: Przypadek mojej wiary
Zależy, co kto ma myśli mówiąc o "problemie". Zapewne wiara w Boga pozostanie wiarą, czyli nierozstrzygniętym zagadnieniem.

W rzeczywistości to jest kwestią przyjmowanych argumentów. Jedni jakieś przyjmują, a innym te same nie wystarczają.

Myślę, że każdy rozsądny człowiek ma jednak argumenty, na których swoją wiarę opiera. Raczej nie zawiesza jej w pustce.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


So sie 27, 2016 11:07
Zobacz profil
Post Re: Przypadek mojej wiary
Karolina_1986 napisał(a):
Witam wszystkich,

Chciałabym przedstawić swoje przemyślenia poniżej. Proszę o wypowiedź szczególnie osoby duchowne.

Może zacznę do tego, że mam 30 lat i od jakiś ok 17 lat zastanawiam się czy wierzyć. Mam różne wzloty i upadki, pomimo tego, że pochodzę z rodziny katolickiej, wierzącej i mam dwóch księży w rodzinie, choć niestety daleko mieszkają.
Odkąd pamiętam chodziłam do kościoła, jako dziecko chętniej, szczególnie na piękne Nabożeństwa Majowe oraz niezwykle klimatyczne Nabożeństwa Rorat.
W pewnym okresie w życiu zauważyłam, że nie chce mi się chodzić do kościoła, bo mam lepsze zajęcia i że Bóg tak na prawdę słyszy mnie wszędzie bez względu na to czy modlę się w domu czy w kościele. Stwierdziłam nawet, że po co mam się spowiadać księdzu skoro mogę zrobić to w myślach i też zostanę wysłuchana. Do 18 roku życia chodziłam do kościoła w każdą niedzielę, chodziłam na obligatoryjne msze młodzieżowe w soboty (ksiądź sprawdzał obecność na tych mszach młodzieżowych, ale nie tylko- ponieważ też kontrolował każde przyjście na drogę krzyżową, majowe, roraty itp.). Jeśli chodzi o niedzielne msze, to nacisk rodziny, która nie mogła zrozumieć, że się gubię w tym czy wierzyć czy nie.
W wieku 19 lat wyprowadziłam się z domu na studia i jakże byłam szczęśliwa ze nie w każdą niedzielę muszę iść do kościoła. Właściwie chodziłam tylko w te niedziele w które byłam w domu, żeby nie robić przykrości tacie, dziadkom (ale pozostały takie momenty, które były szczęśliwe dla mnie, czyli np tradycyjne chodzenie na roraty z tatą i siostrą w wigilię na 7 rano- to robiłam chętnie).
Lata mijały a ja coraz bardziej odsuwałam się od kościoła. Jak to w przypadku zdrowia bywa nadeszły gorsze czasy, mój tato dostał poważnego zawału. Od tego czasu codziennie drżałam i dbałam o niego jak tylko mogłam, chociaż na odległość, ponieważ po studiach postanowiłam zostać w miejscu gdzie studiowałam i podjąć pracę. Przyjeżdzałam do domu jak tylko mogłam najczęściej i dzwoniłam codzienie czy wszystko jest dobrze.
Wrzesień 2014 roku był dla mnie najgorszym a zarazem najlepszym miesiącem w życiu. Najgorszym bo tato dostał się do szpitala i okazało się, że ma zator tętnicy krezkowej co spowodowało poważną martwicę jelita cienkiego. Podczas drugiej operacji dostał się na oiom na którym lezał dwa tygodnie nieprzytomny. Nie wyobrażałam sobie nigdy że mojego taty może zabraknąć, to było coś strasznego. Modliłam się do Św. Rity chyba 24 godziny na dobę. Każdy przyjazd na odwiedziny do szpitala to była dla mnie męczarnia, że MÓJ tato jest w takim stanie, że jest z nim źle, a lekarze mówią, że nie przetrwa tego, ze nie ma żadnych szans. Rozważaliśmy z rodziną nawet jakieś medium energetyczne (rozmawiałam z tą kobietą telefonicznie). Ale zrezygnowaliśmy wreszcie z tego- też dłuższa historia. 24 września tato został wybudzony ze śpiączki z 80 cm jelitem cienkim. Przez 4 dni zachowywał się jak naćpany przez te środki farmaceutyczne pod których wpływami był na oiomie. Ale Ja byłam tak szczęsliwa, jak nigdy w życiu. Spędzałam dni i noce w szpitalu na zmianę z dziadkami i siostrą, ponieważ tato nie mógłbyś ani na chwilę sam.

Po 4 dniach kiedy tato zaczął mówić normalnie powiedział, że widział jak unosił się nad sobą i słyszał jak lekarze mówią ze nie ma już szans, że umrze. A potem wrócił. Druga sytuacja, powiedział że widział jak modli się za niego taka nasza sąsiadka uchodząca za niezwykle wierzącą i dobrą i rodzinną osobę, kazał jej podziękować za to.
Dni mijały i zrobiło się coraz gorzej. Pod koniec listopada wzięłam w pracy L4 na tatę żeby pobyć w nim w domu. Zrobiliśmy sobie taką małą sesję filmową związaną z naszym oglądaniem "Opowieści Wigilijnej" w każdej możliwej wersji, jako że zbliżały się Święta a my to bardzo lubiliśmy. Chciałam też tatę jakoś zająć żeby choć na chwile odczuwał mniej bólu. A i tak było coraz gorzej. Ostatniego listopada musieliśmy go zawieżć spowrotem do szpitala, bo już był w strasznym stanie. Lekarz oczywiście go olał i stwierdził, że tata ma wzdęcia (a on już w ogóle nie kontaktował). Zadzwoniłam do ordynatora oddziału który natychmiast przyjechał zrobił tomografię i okazało się, że nastąpiła perforacja wrzodu. Zoperował tatę natychmiast i znowu na OIOM. Następnego dnia otrzymałam telefon ze szpitala po godzinie 12, że tata zmarł. Z mojej strony bezradność, nie wiedziałam co robić, do kogo dzwonić.
Wierzyłam, że tata przyjdzie do mnie kiedy będę za nim tęsknić, że pomoże kiedy będę potrzebowała, ale nigdy nie przyszedł. Ile ja strom w internecie przejrzałam związanych z tym tematem, a iloma znajomymi rozmawiałam... Opowiadali mi różne historie zwiazane z oznakami tamtego świata na ziemi.
Pisałam do pewnego księdza, który mi napisał, ze jesli brakuje ziemskiego Ojca to mam modlić się do Ojca w niebie, do Boga. Ale dla mnie to było mało, takie słowa nie przemawiają do mnie! Szukałam dowodów, rozmawiałam z ludzmi starszymi ode mnie, bardziej doświadczonymi, których uważałąm za wzór. Nikt nie powiedział mi, że niebo to prawda, że Bóg istnieje, każdy poddawał mnie temu abym sama dowiedziała się czy to prawda czy nie, żębym zobaczyła jak czuję.

W dniu dzisiejszym, po moich analizach sytuacji, stwierdzam, że tego nie ma. Wszystkie objawienia, które kiedykolwiek miały miejsce to były nie prawdziwe objawienia tylko coś co ma związek z psychiką ludzką, ze zmianymi chemicznymi zachodzącymi w głowie (a wiem, że w głowie może powstać wszystko co chcemy albo i często to czego nie chcemy, świadczą o tym chociażby choroby psychiczne kiedy ludzie nie wiedzą co robią, co mówią).
W czasach pierwszych objawień, nie znano ludzkiego mózgu i kiedy ktoś mówił że coś zobaczył to się po prostu chyba w to wierzyło jesli nikt nie okazywał żadnych innych objawów wariactwa. Stąd chyba powstała wiara i pomysł, że Bóg istnieje. Uformowała się religia, wiara, a z czasem coś co miało na Świecie zjednać ludzi, zaprowadzić porządek. Wydaje mi się, że to właśnie jest cała historia Kościoła. Zastanawiam się też np czy kolejni zwierzchnicy Kościoła nie utrzymują informacji że tego wszystkiego nie ma, że ich zadaniem jest wpajać ludziom, że mają się kochać, szanować, żyć dobrze, ale w głębi swojej głowy wiedzą, że ich misją jest pokazywanie ludziom, że to istnieje, kiedy tak na prawdę tego nie ma.

Są też przypadki ludzi którzy chyba kompletnie zatracili się w tej swojej wierze albo jest zbyt sztuczna i pozbawiona rozsądku (np ludzie którzy chodzą do kościołą na pokaz a w rzeczywistości są bardzo źli).
Często rozmawiam ze swoim dziadkiem który jest oczytany, religijny. Mówię mu, że nie będe chodziłą do spowiedzi i mówiła innemu człowiekowi o tym co źle zrobiłam. Ze po co chodzić do Kościoła bo jeśli Bóg istnieje to wszędzie jest. Dziadek mi wszystko uzasadnia powołując się na różne cytaty z książek, z Pisma Świętego (choć osobiście sam twierdzi że pismo Święte jest napisane dla prostych ludzi). A chodzenie do spowiedzi to po prostu tradycja- dużo by opowiadać w temacie mądrości dziadka.

Ja chcę poznać tą prawdę. Nie jestem na tym etapie, że ktoś mi powie, że mam się pomodlić to zrozumiem, ani na tym, że Bóg wszystko widzi i wybacza.
Ja już naprawdę potrzebuję poziomu hard i rozmowy chyba z osobą, która nie jest zaślepiona wiarą i potrafi logicznie myśleć. Bo ja nie potrafię logicznie myśleć i do tego wierzyć. Albo jedno albo drugie. Wszystko tłumaczę sobie na swój język, wszystko muszę uzasadnić, a jeśli wierzę, to w miłość miedzyludzką i rodzinne szczęście.
Ogólnie rzecz biorąc to mam do powiedzenia dużo więcej, tutaj starałam się skompensować te informacje.

Przepraszam jeśli ktoś poczuł się urażony moją wypowiedzią.


W dziale tego forum - różności - sam napisz temat, napisałam swoje świadectwo uzdrowienia, świadectwo nawrócenia. Zapraszam cię do przeczytania założonego przeze mnie tematu.
Myślę, że jak przeczytasz moje poznanie wiary, to pomoże ci to zrozumieć twoje rozważania.
Możemy w tym temacie jeszcze porozmawiać.


So sie 27, 2016 11:36
Post Re: przypadek mojej wiary
Cytuj:
Zbieg okoliczności. Wrażenie czyjejś obecności powstaje pod wpływem silnych pól magnetycznych. Moze akurat były w pobliżu.


To znaczy że podczas używania kuchni indukcyjnej wszyscy mają wrażenie czyjejś obecności? Ezoteryczne kuchnie indukcyjne?

Cytuj:
Szwagier jest osoba dosć bliską, więc mógł się zaplątać w całą sytuacje.


To znaczy? W sensie że żona Dżeriego myślala o swoim szagrze w nocy zamiast o swoim mężu a jej wyobrażenia były tak intensywne że szwagier zmaterializował się?

Cytuj:
Być moze szwagier gdzieś wyjeżdżał i żona martwiła sie o niego, stąd wrażenie.


Ale to żona Dżeriego miała to wrażenie a nie żona szwagra, a żona Dżeriego mogła w ogóle nie wiedzieć o tym że szwagier gdzieś jechał samochodem w nocy.


So sie 27, 2016 12:23
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: przypadek mojej wiary
equuleuss napisał(a):
To znaczy? W sensie że żona Dżeriego myślala o swoim szagrze w nocy zamiast o swoim mężu a jej wyobrażenia były tak intensywne że szwagier zmaterializował się?


Ty chyba nie wiesz jak sie ludzie zachowują, czy raczej co mówią.

Często jest tak że sie zmyśla, przekręca koloryzuje, czy nawet coś sie komuś zdawało że widzi, a jednak było całkiem inaczej.
Samemu znam mnóstwo przypadków, że jedne mówi to a drugi zupełnie co innego.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


So sie 27, 2016 19:16
Zobacz profil

Dołączył(a): So paź 17, 2015 22:00
Posty: 104
Post Re: Przypadek mojej wiary
To jest ciekawe:

"W czasie 155 okrążenia Ziemi statku badawczego Salut-7 w 1985 r. sześciu kosmonautów: Leonid Kizim, Oleg Atikow, Władimir Sołowiow oraz ich zmiennicy: Swietłana Sawickaja, Władimir Dżnanibekow, Igor Wołk przez około 10 minut obserwowali niezwykłe, tajemnicze postacie, jakie pojawiły się na kursie ich statku wokół ziemskiej orbity. Na tle ciemnego kosmosu pokazało się siedem dużych istot, o wysokości dochodzącej do 40 metrów, z rozpostartymi skrzydłami, podobnymi do skrzydeł ćmy lub właśnie anioła. Zdaniem astronautów postacie miały barwę mglisto-ognistą. Do samego statku Salut-7 podpłynęły bardzo blisko gdyż odległość ich od statku wynosiła mniej więcej 25 do 30 metrów. Wnętrze statku wypełniło się w tamtej chwili dziwną poświatą o kolorze pomarańczowym."
źródło:
http://katalogi.pl/213655-anio%C5%82y-w-jonosferze.html

"Rosyjscy kosmonauci widzieli dziwne energetyczne istoty, które kilkukrotnie otaczały ich statek kosmiczny. Do jednego takiego zdarzenia doszło na przykład w lipcu 1984 roku na stacji kosmicznej Salut 7. Tego typu świetliste obiekty są obserwowane bardzo czesto, ale ponieważ nie wiadomo czym w istocie są, nie jest to informacja powszechnie znana opinii publicznej."
źródło:
http://innemedium.pl/wiadomosc/anielski ... osmonautow


So sie 27, 2016 19:50
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 30, 2013 20:35
Posty: 2751
Post Re: przypadek mojej wiary
equuleuss napisał(a):
Cytuj:
Zbieg okoliczności. Wrażenie czyjejś obecności powstaje pod wpływem silnych pól magnetycznych. Moze akurat były w pobliżu.


To znaczy że podczas używania kuchni indukcyjnej wszyscy mają wrażenie czyjejś obecności? Ezoteryczne kuchnie indukcyjne?
Sorry za bład ortograficzny, "hełmem" miało byc, nie jak miasto;-)

_________________
Rozsądne, a nie pętające swej wolności umysły są lekkimi ciałami lotnymi, wybiegającymi zawsze naprzód i rozpoznającymi okolice, do których dostojnie kroczący, zwarty korpus ortodoksów w końcu także kiedyś dotrze.
G.C. Lichtenberg


So sie 27, 2016 20:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 30, 2013 20:35
Posty: 2751
Post Re: przypadek mojej wiary
chwat napisał(a):
Askadtowiesz napisał(a):
Yarpen_Zirgin napisał(a):
Wiara w Boga jest problemem dla tych, którzy domagają się materialnego dowodu na wszystko, co możliwe.

Święte słowa. Ale dlaczego nie mają sie domagać?


A dlatego, że nie wszystko co możliwe, jest materialne.

To ma byc niby aksjomat?

Yarpen_Zirgin napisał(a):
Askadtowiesz napisał(a):
Yarpen_Zirgin napisał(a):
Wiara w Boga jest problemem dla tych, którzy domagają się materialnego dowodu na wszystko, co możliwe.

Święte słowa. Ale dlaczego nie mają sie domagać?

Bo wtedy wiara staje się wiedzą, a nie wiarą.

To co z tego? Czy religia nie moze opierać sie na wiedzy, zamiast na wierze?

Soul33 napisał(a):
Zależy, co kto ma myśli mówiąc o "problemie". Zapewne wiara w Boga pozostanie wiarą, czyli nierozstrzygniętym zagadnieniem.
Chyba ze pojawią sie dowody:-). To wcale nie taki głupi pomysł. Skoro raz już Jezus przyszedł,a zapowiadał powtórne przyjscie, to...


equuleuss napisał(a):
Cytuj:
Zbieg okoliczności. Wrażenie czyjejś obecności powstaje pod wpływem silnych pól magnetycznych. Moze akurat były w pobliżu.


To znaczy że podczas używania kuchni indukcyjnej wszyscy mają wrażenie czyjejś obecności? Ezoteryczne kuchnie indukcyjne?
nie wiem czy ktos to badał. ale nie słyszałem, aby mieli.
Moze nie ta częstotliwość. niemniej w badaniach z tzw. boskim hełmem to wyszło.
PS. Napisało mi sie "hełm" przez "ch", mysłałę, ze poszło i stad zamet.
Cytuj:
Szwagier jest osoba dosć bliską, więc mógł się zaplątać w całą sytuacje.

Cytuj:
To znaczy? W sensie że żona Dżeriego myślala o swoim szagrze w nocy zamiast o swoim mężu a jej wyobrażenia były tak intensywne że szwagier zmaterializował się?

ja tam nic nie sugeruję, rozważam hipotetyczne sytuacje, któych moze byc zreszta wiele.
Cytuj:
Być moze szwagier gdzieś wyjeżdżał i żona martwiła sie o niego, stąd wrażenie.


Cytuj:
Ale to żona Dżeriego miała to wrażenie a nie żona szwagra, a żona Dżeriego mogła w ogóle nie wiedzieć o tym że szwagier gdzieś jechał samochodem w nocy.
no tak, mogła wiedzieć, mogła nie wiedzieć. Jesli nie wiedziłą, ten wariant odpada.

_________________
Rozsądne, a nie pętające swej wolności umysły są lekkimi ciałami lotnymi, wybiegającymi zawsze naprzód i rozpoznającymi okolice, do których dostojnie kroczący, zwarty korpus ortodoksów w końcu także kiedyś dotrze.
G.C. Lichtenberg


So sie 27, 2016 20:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Przypadek mojej wiary
Dżery napisał(a):
"W czasie 155 okrążenia Ziemi statku badawczego Salut-7 w 1985 r. sześciu kosmonautów: Leonid Kizim, Oleg Atikow, Władimir Sołowiow oraz ich zmiennicy: Swietłana Sawickaja, Władimir Dżnanibekow, Igor Wołk przez około 10 minut obserwowali niezwykłe, tajemnicze postacie, jakie pojawiły się na kursie ich statku wokół ziemskiej orbity. Na tle ciemnego kosmosu pokazało się siedem dużych istot, o wysokości dochodzącej do 40 metrów, z rozpostartymi skrzydłami, podobnymi do skrzydeł ćmy lub właśnie anioła.


Wszyscy wszystko widzieli, no i jak zwykle nie zrobili nawet jednego zdjęcia :D
To oni widzieli istoty przypominające anioły?
A skąd wiedzą jak te anioły wyglądają?
Już wcześniej jakiegoś widzieli?

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


So sie 27, 2016 22:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 30, 2013 20:35
Posty: 2751
Post Re: Przypadek mojej wiary
Robek napisał(a):
Wszyscy wszystko widzieli, no i jak zwykle nie zrobili nawet jednego zdjęcia :D
bo anioły nie poddają sie fotografowaniu...

_________________
Rozsądne, a nie pętające swej wolności umysły są lekkimi ciałami lotnymi, wybiegającymi zawsze naprzód i rozpoznającymi okolice, do których dostojnie kroczący, zwarty korpus ortodoksów w końcu także kiedyś dotrze.
G.C. Lichtenberg


N sie 28, 2016 17:59
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 23, 2013 22:02
Posty: 5
Lokalizacja: Jarosław, Podkarpackie
Post Re: Przypadek mojej wiary
Karolina_1986 napisał(a):

W czasach pierwszych objawień, nie znano ludzkiego mózgu i kiedy ktoś mówił że coś zobaczył to się po prostu chyba w to wierzyło jesli nikt nie okazywał żadnych innych objawów wariactwa. Stąd chyba powstała wiara i pomysł, że Bóg istnieje. Uformowała się religia, wiara, a z czasem coś co miało na Świecie zjednać ludzi, zaprowadzić porządek. Wydaje mi się, że to właśnie jest cała historia Kościoła. Zastanawiam się też np czy kolejni zwierzchnicy Kościoła nie utrzymują informacji że tego wszystkiego nie ma, że ich zadaniem jest wpajać ludziom, że mają się kochać, szanować, żyć dobrze, ale w głębi swojej głowy wiedzą, że ich misją jest pokazywanie ludziom, że to istnieje, kiedy tak na prawdę tego nie ma.



Pismo Święte nie zostało napisane pod wpływem objawień. Może niektóre księgi pod wpływem wizji prorockich. Ale kiedy się wejdzie w historię i sposób kształtowania kanonu Biblii to nie ma tam przypadkowości, a przecież ta historia powstawania to ponad 1000 lat (łącznie z Nowym Testamentem).

Gdyby to miało powstać pod wpływem wyłącznie objawień chorób psychicznych i wariactw, nie trzymałoby się to żadnej linii przewodniej. Jest nad tym coś, co zapewniło spójność i mądrość. A tą linię odnajdujemy: Stary Testament, który przygotowuje Nowy Testament, a wypełnieniem jest Chrystus, który trwa w Kościele. My jako katolicy nazywamy to Asystencją Ducha Świętego.

Karolina_1986 napisał(a):

Zastanawiam się też np czy kolejni zwierzchnicy Kościoła nie utrzymują informacji że tego wszystkiego nie ma, że ich zadaniem jest wpajać ludziom, że mają się kochać, szanować, żyć dobrze, ale w głębi swojej głowy wiedzą, że ich misją jest pokazywanie ludziom, że to istnieje, kiedy tak na prawdę tego nie ma.



Zwierzchnicy Kościoła, papież, biskupi, księżą i świeccy żyjący w XXI wieku przejęli naukę Chrystusa, a nie ją wymyślili. I tak samo w wieku XXII - też przejmą po nas. I to co dotyczy wiary, wynika z wiary, a więc życie z Chrystusem tu na ziemi a potem w Królestwie Niebieskim dotyczy wszystkich.
I to zmaganie się o świętość dotyczy wszystkich. Bo papież biskupi i księża też kiedyś odpowiedzą za swoje życie (niektórzy już teraz, jeśli się źle prowadzą, bo przecież krytyka ludzka i odchodzenie ludzi to nic innego).

Nie sądzę też, że warto poświęcać całe życie dla dumek i dla idei dobrego życia. Jest w życiu tyle lepszych możliwości. A przecież wielu księży, biskupów, papieży pokończyli różne studia (nie tylko teologiczne, filozoficzne, np. ks. Heller to fizyk, kosmolog) i spokojnie mogliby odnaleźć się w innych powołaniach, zawodach. To jednak nie są dumki, ani filozofia. To spotkanie z Osobą, które to spotkanie motywuje, aby pomóc innym się spotkać z tą Osobą, Chrystusem.
Chrześcijaństwo to nie idea bycia dobrym, jak niektórzy myślą.


Polecam pooglądać filmy reżysera Leszka Dokowicza. Na tej stronie można je kupić: http://www.mikael.pl/filmy

Na youtube jest dostępne jego świadectwo nawrócenia i doświadczenia, jakie przeżył: https://www.youtube.com/watch?v=U3P7M_YMsjs

Wcale nie wydaje się, że doświadczył wariactwa. Żeby zobaczyć choroby psychiczne, wystarczy udać się do szpitala psychiatrycznego. I wtedy będzie się miało porównanie osób zaburzonych i takich, którzy faktycznie doświadczyli obecności Boga. Od tych drugich bije pokój i radość. Nie muszą krzyczeć, aby im wierzono.

Ale oczywiście wszystko dokonuje się w strefie wolności człowieka.

Sam Chrystus mówi w Ewangelii z zeszłej niedzieli (Łk 13, 22-30):

Cytuj:
"Jezus przemierzał miasta i wsie, nauczając i odbywając swą podróż do Jerozolimy.
Raz ktoś Go zapytał: «Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?»
On rzekł do nich: «Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas, stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam!”, lecz On wam odpowie: „Nie wiem, skąd jesteście”. Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”.
Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości!” Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi».

_________________
Każdy człowiek jest jakby lampą Boga. Jego zadaniem jest rozświetlanie ciemności w świecie.


N sie 28, 2016 22:27
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Przypadek mojej wiary
charbelpol napisał(a):
Pismo Święte nie zostało napisane pod wpływem objawień. Może niektóre księgi pod wpływem wizji prorockich. Ale kiedy się wejdzie w historię i sposób kształtowania kanonu Biblii to nie ma tam przypadkowości, a przecież ta historia powstawania to ponad 1000 lat (łącznie z Nowym Testamentem).

Gdyby to miało powstać pod wpływem wyłącznie objawień chorób psychicznych i wariactw, nie trzymałoby się to żadnej linii przewodniej. Jest nad tym coś, co zapewniło spójność i mądrość. A tą linię odnajdujemy: Stary Testament, który przygotowuje Nowy Testament, a wypełnieniem jest Chrystus, który trwa w Kościele. My jako katolicy nazywamy to Asystencją Ducha Świętego.


No właśnie tej spójności i mądrości może w ogóle nie być :mrgreen:
Bo sam dogmat Trójcy Świętej jest dla człowieka czymś niezrozumiałym, i teraz są dwa wyjścia, albo Bóg jest czymś nie do ogarnięcia, albo z uwagi na to że Biblia powstała w ciągu aż 1000 lat, brak jest linii przewodniej, bo jeśli wszyscy autorzy Biblii mówili jednym głosem to że jest jeden Bóg, no i jedni mówił że tym Bogiem jest Bóg Ojciec drugi że Duch Święty, a trzeci że Jezus.
To wtedy każdy pisał swoje ewangelie i każdemu oddzielnie sie zgadzało, natomiast jeśli spojrzeć na te wszystkie ewangelia na raz, to wtedy pojawiają sie wzajemne sprzeczności, które są już wtedy nieosiągalną dla człowieka tajemnicą Trójcy Świętej.

charbelpol napisał(a):
Ale oczywiście wszystko dokonuje się w strefie wolności człowieka.

Sam Chrystus mówi w Ewangelii z zeszłej niedzieli (Łk 13, 22-30):

Cytuj:
"Jezus przemierzał miasta i wsie, nauczając i odbywając swą podróż do Jerozolimy.
Raz ktoś Go zapytał: «Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?»
On rzekł do nich: «Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas, stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam!”, lecz On wam odpowie: „Nie wiem, skąd jesteście”. Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”.
Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości!” Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi».


To akurat mnie nie dotyczy.
Ja z Jezusem ani nie jadłem ani nie piłem, więc ten kawałek Biblii dotyczy jedynie ludzi którzy żyli za czasów Jezusa.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


N sie 28, 2016 23:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 23, 2013 22:02
Posty: 5
Lokalizacja: Jarosław, Podkarpackie
Post Re: Przypadek mojej wiary
Robek napisał(a):

No właśnie tej spójności i mądrości może w ogóle nie być :mrgreen:
Bo sam dogmat Trójcy Świętej jest dla człowieka czymś niezrozumiałym, i teraz są dwa wyjścia, albo Bóg jest czymś nie do ogarnięcia, albo z uwagi na to że Biblia powstała w ciągu aż 1000 lat, brak jest linii przewodniej, bo jeśli wszyscy autorzy Biblii mówili jednym głosem to że jest jeden Bóg, no i jedni mówił że tym Bogiem jest Bóg Ojciec drugi że Duch Święty, a trzeci że Jezus.
To wtedy każdy pisał swoje ewangelie i każdemu oddzielnie sie zgadzało, natomiast jeśli spojrzeć na te wszystkie ewangelia na raz, to wtedy pojawiają sie wzajemne sprzeczności, które są już wtedy nieosiągalną dla człowieka tajemnicą Trójcy Świętej.


Każdy autor mówił językiem swojej epoki i swoich czasów i żeby zrozumieć księgę trzeba wejść w całą historię, język, ale tym zajmują się egzegeci, znawcy. Kto czyta Biblię bez narzędzi egzegetycznych, chociażby bez wiedzy historycznej, czy nawet bez znajomości języka greckiego czy hebrajskiego ten będzie widział niespójności. Pamiętajmy, że my czytamy przekłady, najbardziej zbliżone do oryginału, ale przekłady. I tak jak u nas 1 słowo znaczy to słowo tak np. słowo greckie może mieć 5 znaczeń. I dlatego jako katolik ufam, że Kościół wyjaśnia mi wszystko, używając tych narzędzie. A wręcz jestem przekonany.

Prawie wszyscy katolicy nie mają tych narzędzi i w sumie ich nie potrzebują, chyba że ktoś jest pasjonatem. I dlatego ja jako katolik ufam Kościołowi, tym którzy przełożył Biblię. (I Biblia katolicka ma na początku zawsze nazwiska tych, którzy przekładali, ktoś się pod tym podpisał ).

A kwestia dogmatów to już kwestia Kościoła. Biblia nie zna pojęcia dogmat. Kościół badając Biblię odkrywa pewne prawdy wiary, które podaje na podstawie Biblii, Tradycji. I dogmaty to systematyzują. Wejdź w historię tworzenia się dogmatów to zobaczysz że to nie było takie proste.

Oczywiście, dogmaty nie są po to, aby je naukowo udowadniać i nie o to chodzi przecież w wierze. Ja uznaję dogmaty i dobrze się z tym czuję. Nie mam jakiegoś poczucia niższości z tego powodu.
Myślę też, że jeśli się ma uporządkowane sumienie, przysłowiowy pokój w sercu, to dogmaty się przyjmuje intuicyjnie.

Ale cóż. Zdaję sobie sprawę, że "jeśli się chce psa uderzyć, to kij się znajdzie". Nieistotne. Moim celem nie jest przekonywanie kogokolwiek. Piszę tylko o moim doświadczeniu.


Cytuj:
To akurat mnie nie dotyczy.
Ja z Jezusem ani nie jadłem ani nie piłem, więc ten kawałek Biblii dotyczy jedynie ludzi którzy żyli za czasów Jezusa.


Żyjesz za czasów Jezusa. W Kościele mamy Go pod postacią Komunii Świętej. Nie słyszałeś o cudach eucharystycznych?
Żeby Ci kiedyś Jezus nie zadał pytania : "a ty coś za jeden? nie znam Cię".

_________________
Każdy człowiek jest jakby lampą Boga. Jego zadaniem jest rozświetlanie ciemności w świecie.


Pn sie 29, 2016 4:59
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Przypadek mojej wiary
charbelpol napisał(a):
Każdy autor mówił językiem swojej epoki i swoich czasów i żeby zrozumieć księgę trzeba wejść w całą historię, język, ale tym zajmują się egzegeci, znawcy. Kto czyta Biblię bez narzędzi egzegetycznych, chociażby bez wiedzy historycznej, czy nawet bez znajomości języka greckiego czy hebrajskiego ten będzie widział niespójności. Pamiętajmy, że my czytamy przekłady, najbardziej zbliżone do oryginału, ale przekłady. I tak jak u nas 1 słowo znaczy to słowo tak np. słowo greckie może mieć 5 znaczeń. I dlatego jako katolik ufam, że Kościół wyjaśnia mi wszystko, używając tych narzędzie. A wręcz jestem przekonany.


Co ty opowiadasz?

To w końcu Bóg jest autorem Biblii, czy ludzie którzy żyli w tamtych czasach?
Bo z tego co gadasz, to nic nie widać żebyś był katolikiem.

charbelpol napisał(a):
Żyjesz za czasów Jezusa. W Kościele mamy Go pod postacią Komunii Świętej. Nie słyszałeś o cudach eucharystycznych?
Żeby Ci kiedyś Jezus nie zadał pytania : "a ty coś za jeden? nie znam Cię".


To Jezus w tej chwili naucza na ulicy, a ja go nie słucham? :D :D :D
Ty poważny jesteś?

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Pn sie 29, 2016 10:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 23, 2013 22:02
Posty: 5
Lokalizacja: Jarosław, Podkarpackie
Post Re: Przypadek mojej wiary
Robek napisał(a):

Co ty opowiadasz?

To w końcu Bóg jest autorem Biblii, czy ludzie którzy żyli w tamtych czasach?
Bo z tego co gadasz, to nic nie widać żebyś był katolikiem.



Mówimy o podwójnym autorstwie Biblii.
Nie będę pisał jak dziecku, bo chyba Robek dzieckiem nie jesteś.

Pierwszym autorem jest oczywiście Bóg, ale przecież posłużył się redaktora mi ziemskim, z całą ich historią i doświadczeniem. Proszę poczytać o natchnieniu biblijnym. A oni o tej swojej historii nie zapomnieli podczas redakcji ksiąg.

Ale to nie temat tego tematu.

_________________
Każdy człowiek jest jakby lampą Boga. Jego zadaniem jest rozświetlanie ciemności w świecie.


Pn sie 29, 2016 13:27
Zobacz profil WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 82 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL