Podobnie rzetelne i wiarygodne, jak oświadczenie Ziobry, że CBA weszło 6-tej rano do biegłych lekarzy, badających przypadek śmierci jego ojca, bez nakazu Ziobry.

Akurat pomysł "sądów ludowych" i "nadizby" Sądu Najwyższego rozpatrującego "bulwersujące" wyroki nie jest nowy.
I nie wymyślił ich TVN.
To fragment programu PiS-u z 2014 r.
Projekt ten promował A. Duda.

Dobrze że przynajmniej się zgadzacie z tym, że mamy media partyjne. Albo proPO albo proPiS

Kłamać też trzeba umieć. Co za pokrętne tłumaczenie! Jaki jest sens odwoływania ministra i powoływania kogokolwiek pełniącego obowiazki szefa, jeśli do końca roku ma być wygaszony resort?

A jaka jest prawda czytamy dalej w tym samym artykule:
[quote]W ostatnim czasie wokół ministra skarbu zaczęła się tworzyć gęsta, polityczna atmosfera. [b]Prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu przeszkadzać ma zbyt duża liczba znajomych szefa resortu, którzy w ostatnim czasie znaleźli posadę w największych polskich koncernach. [/b]Obsadzanie wysokich stanowisk "swoimi ludźmi" było przecież jedną z patologii, jakie Prawo i Sprawiedliwość zarzucało swoim poprzednikom.
Wśród najgłośniej komentowanych znalazły się te nominacje Jackiewicza, które w bezpośredni sposób wiązały ministra z jego znajomymi z Wrocławia i Dolnego Śląska. Tak było np. w przypadku Roberta Pietryszyna, kiedy został prezesem paliwowego Lotosu. Wcześniej, dzięki Jackiewiczowi, przez kilka miesięcy był w zarządzie PZU. Podobnie było z Remigiuszem Nowakowskim, kiedy otrzymał nominację na prezesa Tauronu. Kojarzone z ministrem nazwiska pojawiły się też m.in. w Europol Gazie, Totalizatorze Sportowym, Towarowej Giełdzie Energii czy Polskiej Grupie Energetycznej.

Efekty dotychczasowych nominacji są zresztą dość problematyczne. Aż dziesięć na czternaście największych spółek Skarbu Państwa notowanych na giełdzie miało w pierwszym półroczu wyniki gorsze niż rok wcześniej. Dodatkowo, spółki pod zarządem prezesów mianowanych przez ministra Dawida Jackiewicza, straciły na wartości ponad 7 mld zł w wyniku spadków ich kursów na giełdzie, z czego prawie 3 mld zł to bezpośredni uszczerbek dla Skarbu Państwa.[/quote]

Kaczyński zmiksował madryckiego podróżnika
http://www.newsweek.pl/polska/tato-go-z ... 7,1,1.html

Państwowe spółki czeka kompleksowa kontrola. Jak poinformowało Radio Zet, służby specjalne przeprowadzą ją w 66 przedsiębiorstwach. Jak wynika z pisma rozesłanego w czwartek do siedmiu resortów, Mariusz Kamiński chce informacji o wszystkich umowach zawartych przez spółki w latach 2015-2016.

http://wpolityce.pl/polityka/308519-mas ... inistrowie

To jest motyw, o którym już wspominałem - żaden pisowiec nie zna dnia ani godziny. Gdyby chodziło po prostu o łamanie prawa, to może nawet należałoby to chwalić. Ale wiadomo przecież, że nie chodzi. Od momentu przejęcia władzy pisowcy (nie mam tu nawet na myśli Jackiewicza jako takiego, choć on też) działali w przeświadczeniu, że "teraz już wolno", że, jak napisał jeden z redaktorów Do Rzeczy, wielu pisowców bardzo czekało na możliwość objęcia stanowisk państwowych (więc jakoś niesprawiedliwie byłoby im tego odmawiać), że nikomu tu nic nie grozi, sam Prezes przecież wielokrotnie powtarzał, że trzeba wymieniać elity, że liczy się przede wszystkim lojalność, a w ogóle to przecież taki Ziobro robi to samo i co, i nic etc. etc. Aż tu nagle Prezes przestawił wajchę (wg plotek, na podstawie szczegółowego donosu), nagle, w okolicach Forum Ekonomicznego w Krynicy, zaczął wskazywać na Straszliwe Patologie w spółkach Skarbu Państwa i na tych, co to chcą się tylko nachapać itp. a zatem to, co do niedawna było dobre, z dnia na dzień stało się złe i będzie "wypalane żelazem", przy pełnym wsparciu przestawionych na komendę Prezesa reżimowych mediów (dziennikarze GazPola piszący wręcz o "rozkradaniu państwa przez ludzi dobrej zmiany" (sic!)). Jackiewiczowi i reszcie towarzystwa mógłbym wręcz współczuć, gdyby nie to, że z zasady nie współczuję politykom, a już zwłaszcza tym, którzy rwą się do władzy. Trzeba było wiedzieć, na co się pisze, władzę biorą tylko ci, co chcą ją wziąć i ci też muszą się liczyć z konsekwencjami, jak się komuś nie podoba, niech nie kandyduje, to naprawdę bardzo proste. Zastanawia mnie tylko, czy i kiedy w zaatakowanej części obozu PiS zacznie narastać narracja, że oto z przestrzegania prawa skrupulatnie będzie rozliczał nas Kamiński, co dopiero przecież "bezprawnie" ułaskawiony. Czemu on mógł i włos mu z głowy nie spadł, a my nie? Gdzie tu sprawiedliwość, panie Prezesie?! Biorąc pod uwagę fakt, jak krucha jest przewaga PiS w Sejmie, Prezes bardzo nonszalancko sobie poczyna z jednością w Partii. Na razie to się na nim znacząco nie zemściło, ale jak długo tak będzie?

Johnny,

wyjaśnienie tego fenomenu znalazło się niedawno w felietonie W. Gadomskiego.
Kaczyński po prostu się asekuruje.
Przecież on musi mieć świadomość, że wprowadzając na najwyższe stanowiska kierownicze ludzi na podstawie tylko i wyłącznie kryterium lojalności wobec partii, zasiewa zgniliznę, które kiedyś rozległym wrzodem wykwitnie na organizmie państwa.
Chodzi o to, aby wtedy można odegrać rolę uzdrowiciela, a nie być postrzeganym jako źródło choroby.

Jeszcze niedawno Kaczyński krytykował rząd za to, że zmiany zachodzą zbyt wolno, co członkowie PiS mogli odczytać jako wezwanie do szybszej wymiany kadr. Teraz okazało się, że nie o taką wymianę prezesowi chodziło.
Przypomina to słynny artykuł "Zawrót głowy od sukcesu", zamieszczony w 1930 r. przez Stalina w "Prawdzie". Sowiecki dyktator skrytykował zbyt gorliwe działania partyjnych aparatczyków, prowadzących bezwzględną kolektywizację. Można było to interpretować jako zapowiedź prowadzenia bardziej umiarkowanej polityki wobec wsi. Nic bardziej mylnego. Kolektywizacja została dokończona z całą brutalnością, pochłaniając miliony ofiar. Ale naród sowiecki nie mógł o to winić Stalina, bo on przecież przestrzegał przed "zawrotem głowy od sukcesu".

http://wyborcza.pl/1,75968,20698064,kac ... -chce.html

Nie sądzę, żeby akurat taki był plan. Pisowcy i antypisowcy może pochodzą z dwóch różnych planet, ale akurat w jednym są zgodni - o wszystkim, co się dzieje w państwie, ostatecznie decyduje Kaczyński. Gdyby już zatem "przyszło co do czego", tzn. gdyby Suwerenowi przeszło upojenie 500 zł i przyzwoleniem na obijanie mord "bolszewikom" i zwrócił się on przeciw PiS, Kaczyński w żaden sposób nie uniknie odpowiedzialności. I na tym właśnie polega problem PiS - jest ono wręcz patologicznie uzależnione od Kaczyńskiego. Tymczasem takie jednoosobowe zarządzanie jest trudne nawet dla osoby skrajnie zimnej i racjonalnej - tym bardziej zaś dla Kaczyńskiego, który, jak ostatnio zauważył Ziemkiewicz, bynajmniej nie jest takim zimnym cynikiem, za którego się go uważa, a przyczyn jego zachowania najczęściej należy upatrywać w targających nim emocjach, w których na dodatek nie jest wcale jakoś szczególnie stały. To zaś musi, w środowisku, które jest przez Kaczyńskiego niemal ręcznie sterowane, prowadzić do powiększającego się chaosu i bałaganu. Na dodatek Kaczyński ma tendencję do wypowiadania się aluzjami, półsłówkami i niedomówieniami, przez co PiS niemal bez przerwy musi przeprowadzać egzegezę tego, co Kaczyński powiedział i czego nie powiedział, desperacko starając się zrozumieć, o co mu aktualnie chodzi. I to też nie koniec: prowokowanie konfliktów i przyjmowanie pozycji rozjemcy to wszak stały schemat działania Kaczyńskiego. Przykładów tego zjawiska wskazywano wiele, a to awantura z Radą Mediów Narodowych (Czabański i Lichocka byli przekonani, że Kaczyński chce utrącenia Kurskiego - niewykluczone, że sam im to mówił, choć zapewne, w swoim stylu, nie wprost - a tu się okazuje, że "nie o to mu chodziło", więc nie ma wyjścia, trzeba się na gwałt kompromitować), a to awantura z wypowiedzią Zalewskiej (ona po prostu nie wie, co Kaczyński pozwala mówić o Jedwabnem) itp. itd. Czasem mam wrażenie, zresztą już o tym pisałem, że Kaczyński widzi w tym swego rodzaju rozrywkę, "hehehe, naprawdę myśleliście, że jak wam raz pozwoliłem, to już nic się wam złego nie może stać?". M.in. dlatego w PiS na dłuższą metę nie wytrzymywali ludzie potrafiący samodzielnie myśleć, a nie tylko błaszczakować - żaden samodzielnie myślący człowiek nie zniesie działania w takiej atmosferze bez końca (ostatnio np. coraz wyraźniej zaczyna się łamać Gowin), a jeśli zdecyduje się jednak z różnych powodów to znosić, to kosztem całkowitego upupienia (to, moim zdaniem, przypadek Dudy).

Ale jakiej odpowiedzialnosci? Myslisz, ze ten nieufajacy nikomu czlowiek wydaje rozkazy na pismie?

Armia chetnych wladzy i koryta wykonuje wszystkie ustne wskazowki prezesa, nie starajac sie nawet udawac, ze sami na to wpadli. Ale jakies slady dla sadow? Skad!

Jakoś dziwne jest to, ze za poprzedniej ekipy tego nie widzieliście. Powtórzę za Korwinem. PiS to fatalna władza, ale jaka była poprzednia skoro Polacy wybrali PiS.
Ze przypomnę tylko złodziejstwo OFE i podwyżka VAT. Juz same te dwa posunięcia dyskwalifikują PO. A król Europy jeszcze w kampani mówił ze jak ktoś do niego przyjdzie z pomysłem podniesienia podatków to go wywali. I co? I sam do siebie przyszedł z pomysłem. Przypomnę ze pare lat temu minęło juz to na jakiś czas.
To samo jak bronił kiedyś OFE a potem jak miał dziurę w budżecie to ukradł.
I to ma być polityk liberalny gospodarczo? Złodziej a jak złodziej to socjalista.
Kaczyński oczywiście tez jest z tej samej bajki. Przynajmńiej nie ukrywa swoich socjalistycznych poglądów.
W normalnym kraju obaj powinni juz dawno być na politycznej banicji.

No państwo stronniczy to kiedy oburzaliscie się na PO? Bo oburzać się na PiS to wszyscy potrafią i jest nawet na to moda.

Dość. Sprawdzam. Poproszę o odpowiednie moje i Johnnego wypowiedzi, które świadczyłyby o prawdziwości Twoich twierdzeń.

Nie zrozumiałaś. Ja się pytam gdzie byliście z komentarzami za poprzedniej władzy. Przeszukałem to forum i nie znalazłem takowych. Wiec proszę o podanie.
Sprawdzać to możesz jak będziesz grać w pokera. Ja lubię brydża. Nie gram w pokera.

To jak bedą takie wpisy?

A teraz z innej beczki. Wlasnie przeczytałem ciekawy komentarz
http://fakty.interia.pl/opinie/ziemkiew ... Id,2276012
Jak dla mnie rewelacyjne podsumowanie.

Ależ ja nie pisze o planie.
Piszę o sposobie zapewnienia sobie miejsca w teatrze wydarzeń.
Nie sądzę, aby JK miał wobec Polski sprecyzowane jakieś wyraźne, konkretne cele.
Jedynym celem jest, aby w tym kotle zupa stale się gotowała i żeby to JK miał w ręku chochlę, którą nieustannie będzie mieszał.
Prezes PiS-u zapowiadał już obniżanie podatków dla najuboższych, po czym obniżano je głównie najbogatszym. "Samoobronę" traktował jako twór KGB, po czym zawierał z tym tworem koalicję. Pluł na PRL i jednocześnie w Sosnowcu wychwalał E. Gierka. Chciał dekomunizować Polskę, a "reformy" konstytucyjne powierzył peerelowskiemu prokuratorowi, odznaczonemu w stanie wojennym.
Przy innej konfiguracji i innym zapleczu J. Kaczyński mógłby liberalizować ustawę antyaborcyjną albo instytucjonalizować związki partnerskie.
To jest przecież człowiek bezideowy.
Jego celem jest władza, bo władza daje mu stałą rozrywkę.
Możliwe, że dzięki tym cechom bardzo długo się u tej władzy utrzyma. Przynajmniej tak długo, jak długo da się finansować kiełbasę wyborczą rozdawaną ludowi.

Ja pamiętam, że rozkradanie pieniędzy zgromadzonych w OFE krytykowałem z całą, właściwą sobie zjadliwością. Podobnie jak choćby zaniechanie przez PO większości liberalnych reform gospodarczych oraz niedotrzymanie większości obietnic.
Ale jakie to ma teraz znaczenie?
Jesteśmy tu i teraz.
Rządzi PiS i skupiamy się na tej mrocznej i bolesnej teraźniejszości.

Problem z Kaczyńskim maja taki ze nie maja na niego haków. Co przyznał sam Michnik.