Ja to wiedziałam, ale pół milina Polaków uwierzyło w obiecanki wyborcze .....i tu zasadza sie perfidia PiS o czy głośno wykrzyczeli obrońcy życia.

Tak czy inaczej obrońcy życia mają przechlapane. Komu tu wierzyć? Tym, co otwarcie chcą utrzymania obecnego stanu prawnego, czy tym, co mówią o zwiększeniu ochrony życia poczętego (wyłącznie dla politycznego poparcia), a tak naprawdę nie chcą niczego zmieniać?

Jeszcze o tym, jak J. Kaczyński jest "genialnym strategiem" (według M_M oczywiście):
http://natemat.pl/191667,kobiety-mialy- ... yborca-pis
Tak więc to nie opozycja czuje się ośmieszona, jak utrzymuje M_M - bo jest wręcz przeciwnie. To obrońcy życia zostali ośmieszeni. Dlatego część z nich już przestaje popierać PIS.

Bezcenne bylo zamotanie tych "czarnych zabójczyń" z Nowoczesnej, gdy PiS nie pozwolił na zadymę i grę ludzkim nieszczęściem na komisji i w parlamencie...ale się motali. Nawet glosowali przeciwko! Chcieli do stycznia to przedłuźyć! Załosne.
Teraz biedaki lewaki nawet bronia elektoratu PiS przed PiS! Moźe wyjda na ulicę z tym hasem!

Tomek daje linki, ktore zapewne nie przeczytał. Kaczyński wyraźnie tam mówi, ze dla niego jako Katolika jest wazne nauczanie Kościoła, więc biskupów. Biskupi wyraźnie powiedzieli, ze karanie za aborcję kobiet, jest w ustawie złe.
No ale po co czytać co się linkuje....PiS nigdy nie twierdził, że akurat ten projekt jest ok.

Głupotą jest pisanie z szyderą "obrońcy źycia" jak to czynią tutaj niektórzy forumowicze. Czy to znaczy, ze oni nie bronią życia, czy może jakieś anioły śmierci...

Życiem ludzkim perfidnie w kampanii przedwyborczej zagrał PiS, oszukał wszystkich, którzy od lat prowadza kampanie na rzecz zakazu aborcji.
Fanatycy PiS-owsy od lat nauczeni kłamstwa, oczywiście użyją wszelkich trików aby dowieść swych racji.
Ocena GN się nie liczy, zapewne i ocena NDz też do kosza
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/ ... a-pis.html

Macierewicz w RM:

http://wyborcza.pl/1,75398,20801974,spe ... l#BoxGWImg
Skoro mieli taką wiedzę, to czemu PIS nie odrzucił od razu projektu ORDO IURIS, tak jak projekt ustawy liberalizującej przepisy, tylko skierował ją do prac w komisji?????
Bo wcale nie mieli takiej wiedzy.
Z zapodanych przeze mnie linków wynika wręcz coś przeciwnego. Kaczyński nawet wspomniał iż być może nawet cały klub poprze propozycję zakazu aborcji

Dopiero czarny protest uświadomił PIS-owi, że każdy dzień zwłoki z odrzuceniem tego projektu przyczyni się do aktywizacji tych osób, które dotąd były nieaktywne politycznie - oczywiście przeciwko PIS-owi.
Kosiarz cieszy się jak dziecko, że PIS uciszył protesty - ale PIS-owi wcale nie jest do śmiechu.
Obrońcom życia tym bardziej.

PS: nikt tu nie pisze z pogardą o obrońcach życia. Pogarda dla bliźnich to domena polityków PIS

I jak szybko znalazł odpowiedzialnych za tą obłudę

No tak. Nawet K. Pawłowicz powiedziała coś o "upoważnieniu przez Episkopat" do odrzucenia projektu Ordo Iuris.

Toż mówię, że był to moment prawdy. Nie tylko dla proliferów, ale także dla tych kilkudziesięciu posłów PiS, którzy nie posłuchali Kaczyńskiego.



Możesz uzasadnić tę tezę? Dla mnie brzmi nowatorsko.



Dlaczego uważasz, że ona jest zbędna?



Ale czy ja o tym pisałem? To znaczy - w sumie właśnie dokładnie o tym pisałem. Widzisz, rzecz w tym, że taki Terlikowski ma gdzieś to, na kogo wskutek swojego "genialnego manewru" Kaczyński wyszedł. Jemu i innym proliferom zależy na ochronie życia dzieci nienarodzonych, a nie na tym, żeby PiS miał się dobrze. I tu nawet nie chodzi o tę konkretną sprawę - choć dla tych, którzy uważają, że aborcja jest zabójstwem, jest ona, oględnie mówiąc, dość istotna - ale o generalną różnicę między ludźmi "partyjnymi" i "niepartyjnymi". Ci drudzy chcieli "dobrej zmiany", bo zależało im na tych wartościach, które miała reprezentować: podniesienie moralnego poziomu zarządzania państwem, odejście od nepotyzmu i kolesiostwa, poprawa administracji, naprawa instytucji, racjonalne gospodarowanie finansami, zwiększenie roli Polski na arenie międzynarodowej, wreszcie realizacja postulatów moralnych, m.in. właśnie poszerzenie zakresu ochrony dzieci nienarodzonych. Ci pierwsi natomiast chcieli, żeby wygrał PiS i żeby PiS miał dobrze. "Dobra zmiana" ma polegać na tym, żeby wszędzie, gdzie tylko się da, wprowadzić PiS i w efekcie żeby PiS całkowicie zawłaszczył państwo, zaś opozycja, zwłaszcza znienawidzona PO, została doszczętnie zgnojona i zniszczona, wraz ze wszystkimi instytucjami, polskimi czy zagranicznymi, które jej - czy to faktycznie, czy to w pisowskich rojeniach - sprzyjają, niezależnie od tego, jak ważne jest ich istnienie dla dobra i bezpieczeństwa Polski. Ty, niestety, cały czas zdajesz się reprezentować stronę "partyjną", co najlepiej widać właśnie po tym, że nieustannie odwołujesz się nie do argumentów z wartości, tylko do argumentów ze strategii i taktyki politycznej. Ważne nie jest to, żeby było lepiej, tylko to, żeby PiS się obronił i jeszcze dołożył PO i kodziarzom.



No to trzeba było ten zapis wykreślić. Banasiuk złożyła autopoprawkę wykreślającą zapis, ale zrobiła to po czasie (zapewne próbując jedynie ostatni raz wpłynąć na posłów PiS), gdyż nie mogła tego zrobić na posiedzeniu komisji, a to z tego powodu, że PiS bezprawnie zwołał to posiedzenie na rympał, uniemożliwiając wnioskodawcom przygotowanie się do niego, a kiedy już przyszli.. nie wpuścił ich na obrady. Te tłumaczenia nie mają więc żadnego sensu. PiS zrobił to, co zrobił, tylko i wyłącznie ze względów wizerunkowych i taktycznych, które najwyraźniej są najważniejsze.

Oczywistym jest, ze opozycja polityczna, politycznie projekt chciała wykorzystać. Moim zdaniem, żle się stało, że projekt wszedł do sejmu własnie teraz, gdy PiS ma problemy z "Bruksela" i TK. Niektórzy podejrzewaja, ze jest to zemsta Jurka i jego partiiza niedotrzymanie /podobno/ ustaleń wyborczych z PiS.
Osobiscie nie jestem zwolennikiem zaostrzania przepisów aborcyjnych, z wyjatkiem osobistej odpłatnosci.
Zgadzam się, że PiS uwalił to ze wzgledów taktycznych, mniej wizerunkowych. Bo tak czy inaczej projekt powstanie i raczej będzie przegłosowany. Opozycja kłamała co do samych zapisów w tym projekcie, grając nim bardzo brzydko i brutalnie. Wystapienia tych "matek" w czarnych żalosnych protestach, zniechecilo wiele osób do feminizmu, pokazalo jego wulgarność i głupotę.

Ja również nie sądzę, by PiS dobrze na tym wyszedł. Przede wszystkim, czego by posłowie PiS potem karnie w mediach nie opowiadali - doszło w PiS do rozłamu. Kilkudziesięciu posłów PiS dwukrotnie nie posłuchało wyraźnej (z czasem coraz wyraźniejszej) sugestii Kaczyńskiego. To pierwszy taki przypadek w tej kadencji. Od dawna piszę, że kluczem do przeciwstawienia się PiS - którego opozycja albo w ogóle nie zauważała, albo nie umiała znaleźć - jest osłabienie jego jedności, właśnie z tego prostego powodu, że PiS ma większość, prezydenta, a TK unieszkodliwił, więc może przegłosować i doprowadzić do stania się obowiązującym prawem prawie wszystkiego, co zechce. Ale właśnie pod jednym warunkiem - PiS musi być jednością (ileż razy powtórzył to od października Kaczyński), muszą tego prawie wszyscy stamtąd chcieć, bo większość jest niewielka, kilku posłów, w gruncie rzeczy cały czas wisi na włosku. Dziś nie można jeszcze przesądzać, jakie będą skutki tego rozłamu, ale nie przypuszczam, by nie było żadnych. Żalek może sobie mówić w TVN-ie co chce, ale ja po prostu nie wierzę, że nie ma kaca moralnego - gdyby tak dobrze rozumiał genialną strategię Kaczyńskiego i tak się z nią zgadzał, jak twierdzi teraz, to by po prostu razem z nim głosował za odrzuceniem tego projektu. I nie wierzę też, że w jego i w pozostałych posłów PiS, którzy poparli tę ustawę, świadomości nic takiego wielkiego się nie stało. Jakaś część zaufania między nimi i resztą klubu - a może i całą partią - została naruszona, niewykluczone, że trwale. To samo, nawet w większym stopniu, tyczy się sytuacji przeciwnej, mało kto w polskiej polityce ma taką alergię na "zdradę", jak Kaczyński. PiS przez tą sprawę straci część najbardziej proliferskiego elektoratu, a nie jest partią, która jakoś łatwo zdobywa wyborców (o wiele lepiej jej idzie ich zrażanie do siebie). Prawdopodobnie załamią się relacje z Ordo Iuris, który jest reprezentantem całkiem silnego środowiska (ściąga dla pisowców - finansowanego z zagranicy) i dotąd zawsze wspierał PiS, w tym zagranicą. To samo tyczy się narodowców, którzy otwarcie mówią o "hańbie" i zapowiedzieli już np. że tematyka pro-life pojawi się na tegorocznym Marszu Niepodległości. PiS musi się więc przygotować na to, że zacznie być obchodzony z prawej strony, a do tego Kaczyński zawsze próbował nie dopuścić. Ale nie odpuści również opozycja. Nie jest, oczywiście, tak, że PiS cofnął się po raz pierwszy; zawsze jednak były to cofki w kwestiach szczegółowych, niedostrzegalnych dla szerszej publiczności. Tym razem cała Polska zobaczyła, jak PiS robi pełen w tył zwrot (ustawa przyjęta, a za kilka dni uwalona) tuż po masowych protestach (pisowcy nie mają się co łudzić, większość ludzi będzie w naturalny sposób wiązała te dwa fakty, zwłaszcza właśnie dlatego, że reakcja PiS była totalnie paniczna, nie poczekali nawet tygodnia). PiS wysłał w Polskę jasny komunikat: "tak, boimy się ulicy, boimy się tłumów, cofniemy się i to w te pędy, nawet kosztem kompromitacji, jeżeli protesty będą wystarczająco masowe". Czy to nie brzmi jak woda na młyn dla KOD? Do tej pory KOD miał różne problemy mobilizacyjne, ale jednym z nich na pewno było poczucie bezradności: "i co z tego, że znowu pójdziemy, to i tak nic nie zmieni". A tu proszę bardzo. Tym razem, kiedy KOD zaatakuje przekazem: "każda głowa na manifestacji się liczy", nagle zabrzmi to wiarygodnie. PiS bardzo zależało na tym, by okazywać siłę i stabilność - jak tłumaczył posłom w Jachrance Kaczyński, mają oni "przekonywać Polaków, że PiS będzie rządził długo" - a tu właśnie okazał słabość i to na widoku, w panice i w atmosferze awantury, łamiąc regulamin Sejmu itp. Tymczasem to nie jest tak, że można się raz cofnąć, a potem mówić: "no dobra, raz się cofnęliśmy, ale teraz już na powrót jesteśmy zdeterminowani i nie cofniemy się!". Ani nikogo już do tego nie przekonają, ani sami nie będą już w to wierzyć. A żeby jeszcze tego wszystkiego było mało, celem wyjścia z wizerunkowego kryzysu nałożyli na siebie nowe zobowiązania, które teraz będą musieli spełnić (zaś posłowie pro-liferzy będą na to z niecierpliwością czekać, gotowi do rozliczeń i stawiania warunków) obok tych wszystkich pozostałych, z którymi jakoś przesadnie świetnie sobie nie radzą, a pieniędzy też już teraz jest tak na styk, z pogarszającą się perspektywą na przyszłość.

W skrócie: genialny manewr, zaiste.

I jak tu nie wierzyć w spiskowe teorie pilastra, że cała ta inicjatywa była machiawelicznym chwytem KEP w celu osłabienia PiS? Ba, biskupi odcinając się od postulatu karania kobiet być może zyskali nawet parę małych punkcików.


Trochę tak a trochę nie, nie stawiałbym znaku równości między czarnym protestem a środowiskiem obecnym na demonstracjach pod TK. Już prędzej jakaś lewica (i.E. Razem) może zbić tu pewien kapitał polityczny. Jestem nieomal pewien, że jak raz naruszyło się status tzw. kompromisu wborczego, to następny ruch będzie w stronę przeciwną. Czyli jak tylko minie kadencja PiS, będzie inicjatywa w celu zniesienia a przynajmniej obniżenia dotychczasowych ograniczeń w temacie i zabezpieczenia przeciw przyszłym podobnym inicjatywom.

Czy te czarne protesty były aż tak masowe, aby PiS mógł się ich przestraszyć? Moim zdaniem w zaistniałej sytuacji PiS mógł tylko stracić, a Kaczyński usiłował straty zminimalizować. Na moje oko "zakiwał się" i wyszło mu słabo, ale poczekam na sondaże.


Też bym nie stawiał znaku równości, wątpię nawet, aby część wspólna zbiorów była większa niż "część rozłączna".

W akapicie, który cytujesz, nie chodzi mi o to, czy PiS "rzeczywiście" się przestraszył, tylko o to, jaki wysłał komunikat. Ale tego też nie wykluczam; pamiętajmy, że manifestacje to była tylko część tego protestu. Druga część, zapewne znacznie liczniejsza, rozegrała się "po cichu", przez ubieranie się na czarno. Widziałem ubrane na czarno znajome i współpracowniczki. Szczerze mówiąc, zrobiło to na mnie dziesięć razy większe wrażenie, niż wszystkie manifestacje KOD razem wzięte. Nie przypominam sobie wcześniej czegoś takiego. Jest też inna rzecz: Kaczyński jest wrażliwy na tego rodzaju "ludowość" i masowość. Można przypomnieć tę jego znaną wypowiedź z jednego ze swobodnych wywiadów w Srebrnym medium, kiedy rozmarzył się wyobrażonym widokiem z premierem przemawiającym na tle nieprzebranych tłumów.. manifestowanie było jednym z jego podstawowych zachowań opozycyjnych. Podkreślał, że bez "masowego" wsparcia nie da się skutecznie rządzić i nie wystarczy tu sama wygrana w wyborach. To z tego wzięło się to ciągłe licytowanie się przez pisowców "mieliście 50 tys., to my wyprowadzimy milion!". To dlatego PiS, zamiast KOD zlekceważyć i traktować jako małą grupkę starych "lewaków" prowadzoną przez jakiegoś alimenciarza z kucykiem, uczynił z niego głównego, wręcz metafizycznego (bo nieokreślonego - wszędzie jest KOD, każdy krytyk jest "kodziarzem") wroga, a określenie "kodziarz" stało się powszechnym w PiS wyzwiskiem. Być może Kaczyński niczego się nie boi, ja tego nie wiem na pewno. Ale jeśli czegoś się boi, to na pewno "tłum", masa ludzka, powszechna (nawet jeśli niepowalająca liczebnością, choć te wszystkie licytacje "a ile to by już było dużo?" też są trochę bez sensu) mobilizacja w społeczeństwie itp. są w tym rankingu wysoko.



Wcale go nie stawiam. Stwierdziłem tylko, że paniczne wycofanie się PiS (powtarzam, mówię nie "jak było naprawdę", tylko jak to wyglądało na zewnątrz) na oczach wszystkich może podziałać mobilizująco na zwolenników KOD. Bardzo się w każdym razie zdziwię, jeśli osoby decyzyjne w KOD nie spróbują na to zagrać.

Polacy jak zwykle skaczą sobie do oczu i nie widzą tego co dzieje się tuż za miedzą: