| Autor |
Wiadomość |
|
Meg
Dołączył(a): Cz lut 17, 2005 22:28 Posty: 1652
|
|
| Pt lip 22, 2005 22:23 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Wedrowiec spokojnie dopykal fajke, wytelepal pokoj do kominka i przechylil dzban piwa...
Ot tak moi drodzy, piwo do osnowa dobrej historii.... A zasie, gospodarzu, niechaj w Twej zagrodzie sie jak najlepiej rodzi, takie dobre piwo macie... A wy, cni panstwo siadajcie wygodnie, nogi i lapy przed sie wyciagajac, bo historia dluga bedzie...
Na czym to ja... a tak. Siedziala panna w komnacie, do wieczora siedziala.... Tak jej jakos dziwnie w 4 scianach bylo, ale wyjsc nijak, nawet na dziedziniec, bo pan ojciec ja w dziewictwie do slubu z ksieciem uchowac wykoncypowal. Tako i ksiediu brzydkiemu, a grubemu przyobiecana, siedziala nie raz w tej komnacie, lzy gorzkie na dywany roniac. Ale teraz inaczej bylo... dusza jej grala... czula lepiej, widziala lepiej... tak sluchajac glosow roznorakich, czas jej powoli mijal... A glosy prawdziwie roznorakie byly... dwie dziewki sluzebne niedaleko, o ostatnim ksiecia wyczynie gadaly, jak to jedna w stajniach zniewolil... oj nie podobal sie pannie ten ksiaze, nie. Tak siedzac i dumajac, a glupoty mimo ucha puszczajac dosiedziala sie panna nocy. A noc piekna byla, bezchmurna, z ksiezycem w pelni. Takto patrzac na ten ksiezyc, wyc miala ochote, drzwi otworzyc i wybiec na dziedziniec... taka ta nakarmic tesknote.
Ot i Wasze dobre piwo gospodarzu, widzicie co robi? Wierszem mowic zaczynam, o to ani chybi dobrego trunku oznaka. Czy mi sie do konca uda - nie wiadomo.
Wtem, z okna chrobot uslyszala... w pierwszej chwili chciala straze i sluzby zawolac, ale jednak nie... otworzyla okiennice... na parapecie orzel siedzial. Nie jakis sep, prosze panstwa, ale orzel szlachetny, a wielki niemozebnie! W dziobie cos trzymal... cos co pachnialo, draznilo... Madre oczy na panne zwrociwszy, przedmiot na ziemie rzucil...i odlecial... cieszyla panna oczy widokiem jego na tle ksiezyca, jak w majestacie nocy, skrzydla swe skladal i otwieral... a potem...
Potem won jakas, dotad z kuchni jeno znana, w nos ja uderzyla... pachniala... nie, ta won zyla. Ta won to bieg, siersc, ofiara, smak krwi... i ucztowanie... Schylila sie wiec panna, do tego, co juz czerwona plama dywan zabarwic zdazylo... Won uderzyla sila jeszcze wieksza, ludzka dusza wiedziaal juz co na pododze lezy - zajecza watroba.
Wtem instynkt jakis, jakas sila niemozebnie potezna, pannie na kolana rzucic sie kazala i surowe mieso zebami rwac... jadla... jak nie porownuajc pies dziki wyglodzony... Gdy posiliwszy sie, na rece swe, w krwi utytlane spojrzala, na suknie swa, rowniez posoka zbrukana, wstyd jej sie zrobilo... - Coz to ja, myli - wywloka jaka jestem? Zeby z podllogi jesc? Co bedzie jak slluzba zobaczy... Nie mieszkawszy, drzwi cicho otworzyla i skradac po dworze sie zaczela, na dziedziniec by wyjsc i wode jakas znajwszy, rece i twarz obmyc (bo widzicie cni panstwo, tam wygody nie takie byly, jak te, ktore nam gospodarz serwuje, oj nie...). Bedac jednak na dziedzincu, na ksiezyc spojrzala... ten ja urzekl. Zapomniawszy o sukni, do bram sie skradac zaczela... nie do tych wiellkich, wjazdowych, ale do malej bramy, do lasu prowadzacej... Wyszedlszy tam, ujrzala modzienca... o orlej twarzy.
Ciag dalszy zaraz opowiem, panstwo wybacza, ale obiezyswiat Wasz fajeczke pyknac musi... i posiic sie nieco
Wloczega zlapal wielki udziec, ugryzl kawal, a zujac i piwem popijajac, fajke zaczal nabijac.
Crosis
|
| Pt lip 22, 2005 22:24 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Wedrowiec posiliwszy sie i potezny haust piwa wypiwszy, fajke pykajac dalej zaczal prawic:
Zobaczyla panna mlodzienca, a on spojrzenie jej poslal przeciagle, dlugie, jakby na wylot jej dusze przejrzec chcial.
- Wiedzialem, ze przyjdziesz.... smaczne miesko bylo? - wstal i otrzepal ubranie - Skad Ty... - Nie pytaj... idz za mna, po krwi widze, zes podarek przyjela - powiedzial i ruszyl, w strone lasu... - Nie pojde! - krzyknela - Nie taka ja, co za pierwszym lepszym dziwadlem do lasu ide! Jam ksieciu przyobiecana! - Tak to Cie ksiaze Twoj chcial bedzie, jak sie dowie kim jestes... chodz.
Panna jednak z twarza w gniewie odwrocia sie i pobiegla w strone dworu. Mlodzieniec jeno glowa pokrecil i poszedl, powili w swoja strone.
Nie nudzi Was aby ta historia?
Crosis
|
| Pt lip 22, 2005 22:31 |
|
|
|
 |
|
Xenotym
Dołączył(a): So kwi 23, 2005 17:37 Posty: 820
|
Crosis napisał(a): Nie nudzi Was aby ta historia?
Alez skąd...... 
_________________ To beer, or not to beer? This is a question.
|
| Pt lip 22, 2005 22:35 |
|
 |
|
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
A skąd!
Choć ja, z wiadomych przyczyn, jestem niewątpliwie najbardziej zainteresowana jej przebiegiem
Dobrze, że Wiking przyniósł dokładkę, nie będziesz miał wymówek 
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
| Pt lip 22, 2005 22:36 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Panna obmywszy sie, do komnaty wrocila... na plame na dywanie przestawila komodke, suknie zas zdjala, gleboko w szafie schowala i do lozka wskoczyla. Tak to mijal miesiac caly, ksiaze sie na slub zgodzil, byle szybki, przygotowania trwaly, a panna, dwakroc bardziej pilnowana i pouczana, dosc zaczela miec. W koncu nadeszla znow noc, przeddzien slubu, gdy niepokoj znow sie pojawil. Znow sciany nagle za male byc zaczely, zmysly ostrzejszymi sie staly. I znow zaskrobalo cos do okna. Panna, otworzywszy, orla ujrzala. Spojrzal raz na nia, madrymi ptasimi oczyma - Ciagle nie rozumiesz? Rozlegl sie glos w jej glowie... - Czego? - Tego, kim jestes... Rozmawiala, nie mowiac ustami. Mysl wskakiwala do glowy, rozbrzmiewala echem glosow i cichla... - Wyjdz tam gdzie miesiac temu... Orzel rozlozyl skrzydla i odlecial. Panna spojrzala z wachaniem po komnacie... wreszcie wzrok jej portret ksiecia (przedobrzony zreszta) napotkal i suknie slubna, ktora jutro miala wlozyc... Nie wachajac sie, po cichu sie wymknela i za mala brame ruszyla. Siedzial tam ten sam modzieniec... Tym razem nie mowil nic, wstal i ruszyl, a ona za nim. I prozno po drodze zaklinala go, by sie odezwal, prozno prosila, wrecz blagala. Szedl milczac przed siebie, w glab matecznika. Wreszcie, gdy zdyszana juz calkiem byla, ujrzala mala polanke, z jeziorkiem posrodku. Ksiezyc w tafli wody odbijal sie i mienil. Stanal mlodzieniec nad brzegiem i powiedzial - Zmien sie - Co? - Zmien sie. Poddaj sie. - Czemu? Na to nie powiedzial juz nic, ale podbiegl do niej i otwarta dlonia w twarz ja strzelil. Zapiekl czerwieniacy sie policzek, zabrzmialy nuty dumy urazonej... - Oz Ty chlopie podly! Niczemny! Pasami z ciebie skore ciagnac beda, na dziedzincu w pregiezu stal bedziesz! - Krzyczala panna... a krzyczac, w zlosci swej nie zauwazala, jak z gardla jej coraz wiekszy charkot dochodzi... Skoczyla! Niczym strzala zwinnie, mlodzienca dopasc chciala, ale on jakas sztuczka w ostatniej chwili usunal jej sie z drogi. Warknela, klapnela szczekami i poczula w ustach smak krwi... wlasnej... przesunawszy jezykiem po zebach, poczula cos dziwnego - kly... Teraz czula! Teraz poczula, jak swiat wokol w kule sie zamknal... ona tez zamknela oczy, a gdy je otworzyla, siedziala.... siedzaiala na czterech lapach. Instynktem wstala i i do jeziora podeszla, dziwiac sie co takiego z tylu jej sie majta. W odbiciu lustra zobaczyla pysk... pysk wilka, a raczej bialej wilczycy... Przerazona odbiegla, probowala krzyknac, ale tylko szczeknela. Chciala plakac, ale zawyla tylko przeciagle, na ktore to wycie odpowidzialy inne... nieznajome, ale jakby swojskie. - W koncu jestes, Wilczyco - odezwal sie znajomy glos w glowie - w koncu jestes. Odwrocila sie, a tam gdzie stal mlodzieniec zobaczyla orla... poteznego, dumnego ptaka. Szczeknela. - Nie zachowuj sie jak szczenie. Mysl, a mysli swe wysylaj... tak bedziemy rozmawiac. - Co to... - pierwsza wyslana mysl - Co to jest? Kim ja jestem? - Wilkiem. Istota swojego jestestwa. A terza biegnij za mna. Bedziemy polowac. Orzel rozpostarl skrzydla do lotu, a ona wstala. Wiedziala jak trzeba wstac, pobiegla. Teraz dopiero poczula to cos... orzel lecial niewysoko, doskonale go bylo widac na bezchmurnym niebie, a ona biegla. Czula, jak biegnac, nie wydaje zadnego wysilku... jak skaczac ponad pniami balansuje ogonem, ktory jak myslala zwierzakom tylko do merdania sluzy. Biegla... jej nos mowil jej, co jest wokol. Czula zapach krolikow, wiatru, nieprzyjemny zapach czlowieka... nagle...
Zza krzakow wybiegl szarak... pedzil prosto na nia, majac nad soba pikujacego olbrzymiego orla. Nie widziala nawet jak szybko, klapnela szczekami. Poczula won posooki, strachu, trzymala w szczekach umierajacego zwierza... Zacisnela Chrupot kosci jej nie przeszkadzal, smak posoki w ustach draznil zmysly, nos wibrowal tysiacem zapachow, z ktorego jeden byl jednak najlepszy - zapach krwi, polowania... smierci. Jadla zapamietala, zarla wrecz, oblizujac z lap sciekajaca krew. Dopiero po chwili zorientowala sie, ze czyjesc oczy na nia patrza. - Chcesz? - Nosem wskazala resztki zajaca. - Nie. Nie jem resztek. - Ja... ja musze isc. Nie moge tak zostac... musze... musze jutro poslubic ksiecia... ja ja musze. - Idz wiec. Teraz. kiedys juz przemieniona, nic Cie nie powstrzyma przed powrotem. Zaczela powoli zapadac w ciemnosc... swiat nagle znow zniknal, a po chwili byl znow swiatem jej znanym - bez gry zapachow, ogona i polowania. Spojrzala na lezacego obok niej, niedojedzonego krolka... przerazila sie samej siebie, wstala i uciekla... biegla, potykajac sie o wykroty, stare pnie... biegla przed siebie, bez orientacji.. szczeisciem tylko wpadla na brame zamku i szybko do swojej komnaty wpadlszy, do lozka sie schowala. Tej nocy nie mogla jednak zasnac
Tak to Wasz wloczega, Panstwo moi mili, spac musi sie udac. Jutro w manufakturze pierwsza zmiana... o 5 rano wstac przyjdzie i pracowac ciezko, bo i z opowiesci zle wyzyc, a i z ludzkiej laski niehonorowo. Bo opowiesc, to nie dziewka wszeteczna, co za laske i dudki oddac sie chce. Ona laske swa obecnosia nagradza, a nad dudki przedklada strawe i napoj dobry, ze szczerego serca dany. Dzieki wiec Gospodarzu, ale z komnat nie skorzystam.. pojde ja gdziekolwiek, ino gasiorek ten ze soba wezme.. a sluzba nie zaprowadzi tam, gdzie mi miejsce przeznaczone.
Crosis
|
| Pt lip 22, 2005 23:03 |
|
 |
|
Zoe
Dołączył(a): So gru 11, 2004 17:35 Posty: 1082
|
Crosis mam nadzieję, że jakiś dalszy ciąg będzie
angua napisał(a): Też ja lubię, ale ciii, bo mi się autorytet (;-)) nadszarpnie  :D:D
 :lol::lol:
_________________ Życie jest walką, z której nie możemy się wycofać, ale w której musimy odnieść zwycięstwo.
|
| So lip 23, 2005 18:43 |
|
 |
|
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
Ja też witam nowych piaskowiczów, ale gdzie Nutka, czyżbym przeoczyła jej: do widzenia????????
Mówicie o autorytecie i innych sprawach. Jakie POWAŻNE TEMATY!
Crosis, to historia twojego autorstwa? Ciekawie prawisz.
Ah, ja też o 5,00 wstaję, na szczęście jutro nie........ulga.
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
| So lip 23, 2005 18:59 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Oczywiscie, ze bedzie. Ale nie wiem, czy dzisiaj, bo Wasz wloczega zegna sie z innymi studentami. W zwiazku z tym leje sie meksykanska tequila, niemieckie piwo, wodka polska, litewska i estonska. Jako, ze nie chce, aby moj ulubiony moderator, Angua, miala za wiele problemow (starczy, ze sie nad opowiescia zastanawia), nie bede po pijaku pisal postow. Moze cos napisze przed, ale nie jestem pewien. Takze do zobaczenia.
Tak, to moja historia. Jako, ze wiele lat pisalem i recytowalem poezje i proze, cos mi tam zostalo. A jest to mierne, bo mam zwyczaj pisac "na zywca" i nie poprawiac. Ciesze sie jednak, ze Was to interesuje  Na pewno jutro napisze wieksza czesc opowiesci, powiedzmy kolo poludnia  Dzisiaj jednak, jako, ze z literowkami pisac nie lubie, poprzestane na tym poscie... jesli pojawia sie inne, pelne literowek, prosze moderatorow o kasowanie bez wzgledu na tresc.
Crosis
|
| So lip 23, 2005 19:06 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Aha, ja tez jutro nie ide do pracy... no trudno, zebym szedl, nie? W kazdym razie, caly nastepny tydzien mam Frühschicht (od 5 do 13) wiec bede mial wiecej czasu na pisanie  Moze cos z poezji sie trafi.
Nie powiem "do widzenia". Pozegnam sie piosenka, ktora na pewno dzisiaj bede gral i spiewal:
Zegnam Was, juz wiem, nie zalatwie wszystkich pilnych spraw. Ide sam, wlasnie tam, gdzie alkohol pije sie. Tam przyjaciol kilku mam... od lat. Z nimi zawsze pijam, z nimi gram. Ide sam, wlasnie tam.... Jeszcze spotkamy sie.
Nie obrazcie sie tymi przyjaciolmi. Gdy wroce do Polski z checia od pazdziernika bede odwiedzal miasta, jesli ktokolwiek z forumowiczow bedzie chcial sie RL spotkac. I to niekoniecznie celem picia. Tak tylko sparafrazowalem ta piosenke. Ze swego doswiadczenia wiem, ze internetowe znajomosci sa wartosciowe, wiec od nich nie stronie. Ale do tego zaloze swego czasu swoj oddzielny watek.
Jako, ze sie juz pozegnalem:
Crosis
|
| So lip 23, 2005 19:12 |
|
 |
|
Zoe
Dołączył(a): So gru 11, 2004 17:35 Posty: 1082
|
Crosis napisał(a): W zwiazku z tym leje sie meksykanska tequila, niemieckie piwo, wodka polska, litewska i estonska. no to impreza w pełni  :D:D:D A nie wiem czy wiesz, że nie najlepiej się wygląda po zmieszaniu takiej ilości alkoholu  Crosis napisał(a): Tak, to moja historia. Jako, ze wiele lat pisalem i recytowalem poezje i proze, cos mi tam zostalo. ej kurcze to ekstra  Lubię słuchać ludzi którzy mieli coś wspólnego z recytatorstwem ... mają rewelacyjną dykcję  Crosis napisał(a): jesli pojawia sie inne, pelne literowek, prosze moderatorow o kasowanie bez wzgledu na tresc.
przynajmniej teraz nasz wspólny ulubiony moderator, angua, (  ) nie będzie miał dylematów czy ciachać czy nie skoro ma pozwolenie od atora  :D
ale teraz proszę o ciszę, bo nasz wilczek walczy ze zdjęciami, a dokladniej z przerabianiem zdjęć 
_________________ Życie jest walką, z której nie możemy się wycofać, ale w której musimy odnieść zwycięstwo.
|
| So lip 23, 2005 19:17 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Jako, ze sprzatam pokoj, moge jeszcze cos napisac. Po zmieszaniu takiej ilosci alkoholu nie wygladam jeszcze gorzej. Jako, ze zle wygladam ogolnie, gorzej wygladam po okolo litrze na glowe. naraze to tylko wprawka  Poza tym nie zwyklem upijac sie do nieprzytomnosci, zawsze odmowie tej "ostatniej" miarki i pojde spac.
Zoe, jesli chcesz posluchac mojej dykcji i jednoczesnie podzielic sie swoja, dogadamy sie jakos potem. Jako marynarz MW RP mam calkiem fajne ceny na PKP, dlatego z checia wedruje po Polsce. I sprawdza sie moja natura wloczegi.
Poza tym, nie jestem ator  Roznymi epitetami mnie okreslano, ale nigdy nie bylem "ator". Zoe, prosze, sprecyzuj znaczenie, a bede wiedzial czy dopisac go po liscie in plus czy in minus. Ale faktycznie, po moich postach widacz, czy pisze po pijaku czy nie, wiec jesli wychodzi na "tak" to kasowac. Bez sadu, bez prawomocnego wyroku! Kasowac i basta!
Pozdrawiam, i zegnam sie, tym razem innym cytatem:
Lecz wiem, noc odpowie moim wargom: schyl sie, az dotkniesz cicha warga, zgasisz jej serce... Wiec dobranoc
Kto mi powie, czyj to wiersz bez patrzenia po necie?  A dobranoc nie bierzcie tak na serio, jeszcze moze cos nie po pijaku cos tu napisze i Angua nie bedzie musiala wciskac dwoch przyciskow, zeby mojego posta (psota?) skasowac 
|
| So lip 23, 2005 19:38 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
A Wilczkowi (wg mnie Wilczycy  ) do przerabiania fotek polecam pakiet imagemagick. Bardzo dobra konsolowa obrobka zdjec.
Crosis
|
| So lip 23, 2005 19:39 |
|
 |
|
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
Wilczek walczy z GIMPem, ale się mu co chwilę przeszkadza
To tak, żeby nie było, że Was spuścił z oka  :D:D
Wilczek jest wielozadaniowy

_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
| So lip 23, 2005 19:45 |
|
 |
|
Zoe
Dołączył(a): So gru 11, 2004 17:35 Posty: 1082
|
Crosis napisał(a): Jako, ze zle wygladam ogolnie, no, no bez przesady  Crosis napisał(a): Zoe, jesli chcesz posluchac mojej dykcji i jednoczesnie podzielic sie swoja, dogadamy sie jakos potem. Ja nie mam dobrej dykcji. Nigdy nie zajmowałam się recytatorstwem A poza tym mam tendencję do zbyt szybkiego mówienia co też nie jest zbyt pozytywne  Crosis napisał(a): Poza tym, nie jestem ator Roznymi epitetami mnie okreslano, ale nigdy nie bylem "ator". Zoe, prosze, sprecyzuj znaczenie, a bede wiedzial czy dopisac go po liscie in plus czy in minus. ator ...  po prostu zjadła mi się literka  miało być: skoro ma pozwolenie autora  Autora postu, czyli Ciebie angua napisał(a): Wilczek walczy z GIMPem, ale się mu co chwilę przeszkadza
hmmm ... co za paskuda śmie mu przeszkadzać podczas wykonywania tak ważnej czynności ... w dodatku gdy ta czynność wykonywana jest dla bliźniego 
_________________ Życie jest walką, z której nie możemy się wycofać, ale w której musimy odnieść zwycięstwo.
|
| So lip 23, 2005 21:00 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|