Autor |
Wiadomość |
Matti
Dołączył(a): So cze 04, 2005 19:12 Posty: 63
|
Autor: Calina (---.tnt7.chi15.da.uu.net)
Data: 2005-07-28 03:58
Zrozumieć homoseksualizm. Szansa na uzdrowienie.
Czy istnieje homoseksualny gen? Krzysztof Pastuszka SDS
Bardzo wielu ludzi żyje dziś w przekonaniu, że orientacja homoseksualna jest częścią tożsamości człowieka. Media i środowiska wojujących homoseksualistów gwałtownie propagują teorię, według której homoseksualna orientacja "jest genetycznie uwarunkowana i niezmienna". Jednak czy tak jest rzeczywiście? Czy homoseksualizm jest naprawdę wrodzony i po prostu stanowi jedną z odmian ludzkiej seksualności?
Nie. Nie ma żadnych dowodów na to, że homoseksualizm jest uwarunkowany genetycznie i większość naukowców wcale tak nie twierdzi. Tylko niektórzy z nich, a prasa w sposób atrakcyjny przekazuje te informacje dla ogółu społeczeństwa.
Uwiedzione społeczeństwo
W lipcu 1993 roku poważane amerykańskie czasopismo naukowe Science opublikowało studium Deana Hamera, w którym utrzymywał, że może istnieć "gen homoseksualny". Nauka zdawała się w końcu dowieść, że homoseksualizm jest wrodzony i uwarunkowany genetycznie. W związku z tym orientacja homoseksualna jest niezmienna i należy ją uznać za naturalny element składowy ludzkiej natury.
Krótko po tym "radosna nowina" została rozprzestrzeniona po całych Stanach Zjednoczonych przez jedną z amerykańskich rozgłośni radiowych. W tygodniku Newsweek pojawił się tytuł "Homoseksualny gen?", a dziennik Wall Street Journal obwieszczał, "o studium nad genem homoseksualnym ukazującym homoseksualizm jako normalny wariant..." . Wprawdzie w dalszej części tych relacji wspomniano o pewnych ograniczeniach, jednak ich znaczenie mogliby ocenić jedynie eksperci. Większość czytelników pozostała z końcowym przekonaniem, że homoseksualiści "są takimi od urodzenia".
Aby zrozumieć, co tak naprawdę odkryto, potrzeba wiedzieć nieco więcej na temat badań nad genami.
Badania nad genem i zachowaniem
Badania, które zostało przeprowadzone przez Deana Hamera i jego kolegów, jest badaniem zwykle stosowanym do badania zachowań, określonym jako studium powiązań. Naukowcy wymieniają jedno z zachowań zawsze ponawiających się w jakiejś rodzinie, a następnie
a) szukają odpowiednich wariacji w chromosomach danej rodziny i
b) próbują zbadać czy dana wariacja szczególnie często występuje u członków rodziny przejawiających odpowiednie zachowanie.
Dla ludzi nie będących specjalistami w tej dziedzinie wygląda to tak, jakoby "powiązanie" pomiędzy strukturą genetyczną i określonym zachowaniem znaczyło, że to zachowania jest genetycznie uwarunkowane albo może być odziedziczone. W rzeczywistości jednak jest zupełnie inaczej. Trzeba jasno powiedzieć, że nie znaleźlibyśmy żadnego ludzkiego zachowania, do którego nie dałoby się zastosować tak niezliczonych "powiązań".
Naukowcy znają rzeczywiste znaczenie badań nad "genem homoseksualizmu"
Zanim wyciągniemy końcowy wniosek, zechciejmy usłyszeć, co sądzą poważani naukowcy na temat opracowań wskazujących na powiązanie pomiędzy genem i zachowaniem. Cytat z artykułu zamieszczonego w czasopiśmie Science w 1994 roku:
"Raz po raz naukowcy próbowali powiązać pewne odcinki chromosomów z określonym zachowaniem. Tak samo często jednak musieli odwołać swoje wyniki, gdyż nie można ich było ponownie uzyskać przy tych samych doświadczeniach. "Niestety - stwierdza dr Joel Gelernter z Uniwersytetu Yale - jest bardzo trudno udowodnić powiązanie pomiędzy specyficznym genem a kompleksowym zachowaniem człowieka, nie mówiąc już o powtórzeniu tych wyników." Wszystkie te badania zostały ogłoszone z wielkim rozgłosem, przyjęte bez zweryfikowania przez społeczeństwo. Dziś jednak wszystkie one zostały poddane w stanowczą wątpliwość."
Badania nad bliźniętami homoseksualnymi
Dwaj zwolennicy amerykańskich organizacji progejowskich opublikowali niedawno temu następujące dane: Jeżeli jedno z bliźniąt jest homoseksualne, to w około 50% wszystkich przypadków również drugie z nich ma orientację homoseksualną. Na tej podstawie utrzymują, że "homoseksualizm jest uwarunkowany genetycznie". Dwaj inni badacze genów - dyrektor ogólno amerykańskiego zakładu badań genetycznych oraz przedstawiciel Uniwersytetu w Harvardzie - ustosunkowują się do tego stwierdzenia w sposób następujący: "Autorzy ci podają swoje dane jako dowód na genetyczne źródło homoseksualizmu, my jesteśmy natomiast przekonani, że wręcz przeciwnie ukazują one na wpływ środowiska na ukształtowanie się zachowań homoseksualnych."
Autor artykułu wstępnego "Geny i zachowanie" do specjalnego wydania Science pisze o odnowionym naukowym zainteresowaniu się znaczeniem wpływów środowiska. Utrzymuje, że coraz bardziej staje się jasne, iż "powiązanie genów i zachowania jest znacznie bardziej złożone, niż po prostu istnienie "genu przemocy" czy "genu inteligencji", jak to sugeruje się powszechnie w prasie. Dane, które uwypuklają wpływ czynników genetycznych, można równie dobrze odnieść do czynników nie genetycznych."
Naukowcy powinni byli być bardziej skromni
Kiedy naukowcy zwracają się do ogółu społeczeństwa, czynią to często w wielkich słowach i wyciągają daleko posunięte wnioski. Gdy natomiast muszą usprawiedliwiać się przed innymi naukowcami, są znacznie bardziej ostrożni. Prowadzący studium nad "genem homoseksualizmu", Dean Hammer, został zapytany przez Scientific American zapytany o to, czy homoseksualizm ma jedynie biologiczne korzenie. Odpowiedział: "W żadnym wypadku. Z badań nad bliźniętami wiemy już, że połowa albo więcej wariacji w orientacji seksualnej nie jest dziedziczna. Celem naszych badań nie jest zanegowanie uwarunkowań psychosocjalnych, lecz ustalenie udziału genetycznego."
Różnicując jednak swe osiągnięcia, naukowcy posługują się często językiem niezrozumiałym dla ogółu. Formułują wypowiedzi, które w prasie popularnej nigdy nie byłyby zacytowane, gdyż brzmią one w sposób zbytnio skomplikowany, a zatem dla odbiorcy nie są to wypowiedzi rozstrzygające.
Wobec innych naukowców badacze mówią w sposób otwarty o granicach swoich badań, co jednak nie ma zastosowania w mediach. W mediach przedstawia się tylko część prawdy, ponieważ rzeczywistość naukowa nie jest wystarczająco sensacyjna na wieczorne wiadomości.
Zrozumieć teorię
Istnieją dwie ważne zasady, które trzeba dokładnie zrozumieć, aby dostrzec pewne wykrzywienia ostatnio opublikowanych studiów.
1. Dziedziczny nie oznacza tego samego, co odziedziczony.
2. Sensowne studia genetyczne będą chciały najpierw odszukać, które cechy charakterystyczne są bezpośrednio dziedziczone, a następnie koncentrują się tylko na tych cechach.
Prawie każdy ludzki wzorzec zachowania można określić jako dziedziczny. Jednak tylko nieliczne ludzkie cechy są dziedziczone bezpośrednio, jak na przykład wielkość ciała czy kolor oczu. Odziedziczony oznacza, przekazany bezpośrednio przez geny, z wykluczeniem (albo z bardzo małym prawdopodobieństwem) wpływu zmian środowiska.
Gdyby chciano udowodnić, że mistrzowie koszykówki rodzą się już jako znakomici koszykarze...
Gdybyśmy na przykład zechcieli udowodnić, że istnieje gen warunkujący zdolności do gry w koszykówkę, to wówczas sięgnęlibyśmy po metody, które zostały wykorzystane przy studiach nad homoseksualizmem, mianowicie:
- badania nad bliźniętami,
- badania nad mózgiem,
- badania nad powiązaniem genów i zachowania.
Im większa jest zgodność genetyczna pomiędzy dwoma ludźmi, jak to założono u podstaw badań nad bliźniętami, tym bardziej prawdopodobne, że obaj będą odznaczać się tym samym zachowaniem, które jest właśnie badane.
Dlatego poszukuje się par bliźniąt, z których przynajmniej jedno jest graczem koszykówki. Prawdopodobnie zostanie stwierdzone, ze skoro jeden jest dobrym w koszykówce, to drugi ma statystycznie większe prawdopodobieństwo, być również dobrym zawodnikiem w piłce koszykowej. Teraz trzeba przebadać różne grupy par, aby dokonać dalszych porównań - grupę bliźniąt jednojajowych, dwujajowych, grupę rodzeństwa niebliźniaczego, itd.
Wychodząc od "wskaźnika zgodności" (stopy procentowej pary, w której obydwoje są graczami koszykówki lub żadne nie jest) można by wykryć "wskaźnik dziedziczności". Wskaźnik zgodności byłby dość wysoki - podobnie jak w przypadku homoseksualizmu. Potem można by zwrócić się do jakiegoś magazynu sportowego i oznajmić w nim, że przeprowadzone badania wykazały, iż "zdolności do gry w koszykówkę są dziedziczne". (Byłaby to też prawda. Są one bowiem dziedziczne, ale nie bezpośrednio dziedziczone. Na tę jednak różnicę zwrócili by uwagę tylko nieliczni czytelnicy.) Wkrótce ukazałby się na podstawie tego artykuł, w którym można by przeczytać, że: "Nowe badania wykazały, iż zdolności do gry w koszykówkę są wrodzone. Wielu niezależnych naukowców przeanalizowało te badania i określiło jako dokładne i gruntowne..."
Jednak nikt, z wyjątkiem poważnych naukowców, nie zwróciłby uwagi na nieścisłości w przedstawionym przez media komunikacie.
Wszyscy neurolodzy wiedzą, że mózg zmienia się zależnie od wymagań
Zajmijmy się teraz badaniami nad mózgiem. Podobnie jak w znanych badaniach LeVay'a, który dokonał pomiarów części podwzgórza, czynimy pewną ilość sekcji zwłok tych, o których przypuszcza się, że byli graczami koszykówki.
Następnie dokonali takich samych badań nad grupą zamarłych nie będących graczami koszykówki. Jej koledzy donieśli, iż mogli stwierdzić przeciętnie, że "pewne części mózgowia, które już długo przyjmowano jako mające znaczenie dla gry w koszykówkę, w grupie grających w koszykówkę były one znacznie większe". Niektóre wielkie gazety podchwytują ten temat i piszą: "Jest to całkiem wyraźne, że człowiek nie decyduje się na grę w koszykówkę. Nie tylko, że niektórych rodzinach można znaleźć graczy w koszykówkę znacznie częściej niż w innych, lecz nawet mózg koszykarzy jest inny". Dla naukowców jest naturalnie jasne, że mózg zmienia się w zależności od wymagań i to znacznie poważnie. Obszary, które są odpowiedzialne za jakąś określoną, często wyćwiczoną czynność, stają się z czasem większe. Jest zatem oczywiste, że przy grze w koszykówkę niektóre obszary będą silniej domagały się zmian niż pozostałe.
Jako naukowcy też nie zaprzeczymy tym faktom, kiedy zostaniemy o to zapytani (choć i tak nikt nas o to nie zapyta). Nie wykorzystamy też wszystkich okoliczności, aby jasno ukazać prawdę, ponieważ szybko położyła by ona kres wywołanej przez badania a podjętej przez światowe media sensacji.
Badania nad genem i zachowaniem: "być powiązanym" nie oznacza "powodować"
Na zakończenie poszukamy niewielkiej grupy rodzin z licznymi graczami koszykówki i porównamy z kilkoma rodzinami nie uprawiającymi tego sportu. Podejrzewamy już, że wśród niezliczonych genów da się odnaleźć i te, które mogą mieć znaczenie dla gry w koszykówkę (np. wielkość ciała, zdolności sportowe, szybki refleks).
Nie będziemy naturalnie utrzymywać, że te geny prowadzą do umiejętności gry w koszykówkę, gdyż byłoby to naukowo nietrwałe, lecz dla ogółu społeczeństwa "być powiązanym" oznacza to samo, co "powodować".
Po kilku nieudanych próbach dojdziemy w końcu do tego, co chcieliśmy odkryć: u rodzin grających w koszykówkę częściej występuje określona grupa genów.
Z niewielką pomocą mediów...
Teraz znamy być może kogoś pracującego w wielkiej radiostacji, kto by podzielał nasze przekonania i któremu już dłuższy czas opowiadaliśmy o wynikach naszych badań. On również jest zainteresowany tym, by te przekonania przekazać dalej innym ludziom. Wkrótce więc wyniki naszych badań pojawią się w prasie, a w radio będzie można usłyszeć, że "naukowcy odnaleźli gen odpowiedzialny za zdolności gry w koszykówkę... Artykuł, który rano ukazał się w ogólnopolskim dzienniku sportowym..."
Komentatorzy zaczną rozwodzić się nad skutkami, jakie te badania mogą spowodować w społeczeństwie. Dwa tygodnie później w jakimś tygodniku pojawi się historia tytułowa: "Gen koszykówki?".
Co jest zatem w tym scenariuszu fałszywe? To całkiem proste: naturalnie umiejętność gry w koszykówkę można powiązać z pewnymi genami i w tym znaczeniu jest ona dziedziczna. Jednak w rzeczywistości bezpośrednio dziedziczone są pewne fizyczne cechy, takie jak: mięśnie, szybkość, ruchliwość, refleks i wielkość ciała.
W przypadku homoseksualizmu dziedziczne są pewne wzorce zachowań, które być może występują częściej u osób mających odczucia homoseksualne, niż przeciętnie. Można do nich zaliczyć: lękliwość, nieśmiałość, wrażliwość, inteligencja i poczucie estetyki. Ale to są tylko spekulacje. Do dziś żaden z naukowców nie spróbował przebadać tych czynników z odpowiednią naukową jednoznacznością.
Podsumowanie
Większość poważanych naukowców jest przekonana, że do orientacji homoseksualnej prowadzi połączenie czynników psychologicznych, socjologicznych i biologicznych. "Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne" stwierdza: " ...Wielu naukowców jest zdania, że orientacja seksualna większości ludzi została już wcześniej uformowana przez kompleksowe oddziaływanie czynników biologicznych, psychologicznych i socjologicznych."
Wypowiedź badacza "mózgu homoseksualnego" Simona LeVay'a: "Obecnie funkcjonuje najbardziej rozpowszechniony pogląd, dotyczący źródeł homoseksualizmu, według którego jego przyczyną jest mnóstwo czynników."
Socjolog Steven Goldberg: "Nie znam nikogo, kto by utrzymywał, że można wytłumaczyć homoseksualizm, nie biorąc pod uwagę czynników środowiskowych."
Dziś jest również jasne, że nie ma żadnych dowodów na to, że homoseksualizm jest uwarunkowany genetycznie - i czegoś podobnego nie utrzymuje też żaden naukowiec.
Czynią to tylko niektórzy naukowcy i media, kiedy chcą przekazać społeczeństwu wyglądające apetycznie informacje.
tłumaczenie: Krzysztof Pastuszka SDS
To jest post Caliny z FD na katoliku, ale proponuję przeczytać też inne posty i się do nich ustosunkować... Temat: Czy homoseksualizm jest grzechem?
|
Cz lip 28, 2005 8:06 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Matti to co przytoczyłąś jest prawdą. Racją jest, że naukowcy jeszcze nie udowodnli skąd bierze się homoseksualizm, są jedynie przypuszczenia, natomiast to, że jest to normalna orientacja seksualna to już zostało dawno udowodnione. Ci ludzie nie są chorzy - takie jest zdanie 99% psychologów i seksuologów. Oczywiście patrząc przez pryzmat pewnych religii czy ideologii/światopoglądów wiele osób uznaje homoseksualizm za coś niemorlanego, czy wręcz za zło/grzech. Trzeba jednak pamiętać, że nia ma to nic wspólnego z wiedzą medyczną wg której homoseksualizm jest po prostu inną orientacją seksualną, ani gorszą ani lepszą.
Jeszcze raz podkreślam, źródło homoseksualizmu nie zostało jeszcze poznane, natomiast homoseksualizm nie jest chorobą, nie leczy się go i z punktu widzenia medycznego nie ma czego zmieniać, nie ma żadnego problemu. To kultura/ideologia/religie stworzyły "problem homoseksualizmu" a nie medycyna, nie natura. Ci ludzie nie są w niczym ani gorszi ani lepsi. Są homoseksualistami i mają pełne prawo do porządania i miłości tej samej płci.
|
Cz lip 28, 2005 8:35 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
GoodBoy napisał(a): Zauważ, że geje to są ludie pochodzący z heteroseksualnych rodzin, wychowywani wg heteroseksualnego modelu i jakoś są oni gejami. To tylko dowodzi, że wychowanie nie ma nic do orientacji seksualnej.
Jak takie są dowody naukowe 99% psychologów i seksuologów, to do ich opinii należy podchodzić z dużą ostrożnością
To, że geje wychowali się w rodzinach hetero dowodzi jedynie, że wychowanie przez pary hetero nie jest gwarancją na orientację hetero u ich dzieci. Nie dowodzi natomiast, że wychowanie nie ma wpływu na orientację seksualną.
|
Cz lip 28, 2005 8:40 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
SweetChild napisał(a): Jak takie są dowody naukowe 99% psychologów i seksuologów, to do ich opinii należy podchodzić z dużą ostrożnością  Jeżeli powątpiewasz w kompetencje większości specjalistów to chyba raczej należy zastanowić się nad sensowsnością i prawdziwością twojego poglądu, zwłąszcza, że żadnym specjalistą nie jesteś (a może jesteś?) SweetChild napisał(a): To, że geje wychowali się w rodzinach hetero dowodzi jedynie, że wychowanie przez pary hetero nie jest gwarancją na orientację hetero u ich dzieci. Nie dowodzi natomiast, że wychowanie nie ma wpływu na orientację seksualną.
A właśnie dowodzi, bo zauważ, że ludzi homoseksualnych jest od wieków stały procent wahający się między 2%-10% (źródła podają różnie jednak nigdy nie przekracza to 10%) i to we wszystkich krajach, kulturach i światopoglądach. Gdyby orientacja zależała od ychowania to nie mielibyśmy stałości występowania ludzi homoseksuaalnych, statystycznie więc moglibyśmy mieć i 80% homoseksualistów a tylko 20% heteroseksualistów. A jednak ten procent się nie wacha i jest niezmienny od stuleci i ludzie homoseksualni zawsze stanowią mniejszość. Jeżeli wychowanie miałoby wpływ to już dawno mielibyśmy na przestrzeni dziejów raz 5% gejów innym razem 50% a jeszcze innym 90%. Tak wynikałoby z czystej statystyki. Ale tak nie jest i to ostatecznie obala mit jakoby orientacja była warunkowana wychowaniem.
|
Cz lip 28, 2005 8:55 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
GoodBoy napisał(a): SweetChild napisał(a): Jak takie są dowody naukowe 99% psychologów i seksuologów, to do ich opinii należy podchodzić z dużą ostrożnością  Jeżeli powątpiewasz w kompetencje większości specjalistów to chyba raczej należy zastanowić się nad sensowsnością i prawdziwością twojego poglądu, zwłąszcza, że żadnym specjalistą nie jesteś (a może jesteś?) Po pierwsze nie powątpiewam w kompetencje większości specjalistów, więc Twoje założenie jest błędne. A skoro już założenie jest fałszywe, to nie będę odnosił się do tezy. Zauważ też, że w moim stwierdzeniu również jest założenie, które, mam nadzieję, jest nieprawdziwe. Cała "figura stylistyczna" miała na celu wykazać nienaukowość Twojego dowodu... Co do specjalności, to za jakiegośtam specjalistę mogę się uważać na podobnych zasadach jak Ty (czyli wykształcenie kierunkowe). Niezależnie od tego czuję się na siłach w elementarnych prawach logiki. GoodBoy napisał(a): SweetChild napisał(a): To, że geje wychowali się w rodzinach hetero dowodzi jedynie, że wychowanie przez pary hetero nie jest gwarancją na orientację hetero u ich dzieci. Nie dowodzi natomiast, że wychowanie nie ma wpływu na orientację seksualną. A właśnie dowodzi, bo zauważ, Poniżej to już inne rozumowanie. Odniosłem się do poprzedniego dowodu. GoodBoy napisał(a): że ludzi homoseksualnych jest od wieków stały procent wahający się między 2%-10% (źródła podają różnie jednak nigdy nie przekracza to 10%) i to we wszystkich krajach, kulturach i światopoglądach. Gdyby orientacja zależała od ychowania to nie mielibyśmy stałości występowania ludzi homoseksuaalnych, statystycznie więc moglibyśmy mieć i 80% homoseksualistów a tylko 20% heteroseksualistów. A jednak ten procent się nie wacha i jest niezmienny od stuleci i ludzie homoseksualni zawsze stanowią mniejszość. Jeżeli wychowanie miałoby wpływ to już dawno mielibyśmy na przestrzeni dziejów raz 5% gejów innym razem 50% a jeszcze innym 90%. Tak wynikałoby z czystej statystyki. Ale tak nie jest i to ostatecznie obala mit jakoby orientacja była warunkowana wychowaniem.
A w jakiej kulturze pary homo wychowywały dzieci? Jeśli w żadnej, to ta statystyka nie dowodzi, że wychowanie dzieci przez pary homo nie wpływa na orientację seksualną. Natomiast wpływ różnic w wychowaniu przez pary hetero może mieścić się w zakresie 2%-10%.
To, że odesetek homo pozostaje poniżej 10% może być właśnie "zasługą" samej natury, która nie pozwala im na spłodzenie i wychowanie potomstwa. Swego rodzaju samoregulacja, którą właśnie możemy zaburzuć poprzez adopcję dla par homo.
|
Cz lip 28, 2005 9:20 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
SweetChild napisał(a): Co do specjalności, to za jakiegośtam specjalistę mogę się uważać na podobnych zasadach jak Ty (czyli wykształcenie kierunkowe). Niezależnie od tego czuję się na siłach w elementarnych prawach logiki.
Tu nie chodzi o mnie lecz o 99% psychologów, seksuologów i naukowców którym przeczysz. SweetChild napisał(a): Poniżej to już inne rozumowanie. Odniosłem się do poprzedniego dowodu.
Jakiego dowodu? SweetChild napisał(a): Natomiast wpływ różnic w wychowaniu przez pary hetero może mieścić się w zakresie 2%-10%.
W wychowaniu nie ma stałości ani żadnej statystyki. Przeczysz sam sobie. SweetChild napisał(a): To, że odesetek homo pozostaje poniżej 10% może być właśnie "zasługą" samej natury, która nie pozwala im na spłodzenie i wychowanie potomstwa. Swego rodzaju samoregulacja, którą właśnie możemy zaburzuć poprzez adopcję dla par homo.
Ale wychowanie nie jest kwestią natury tylko kwestią taką w jaki sposób człowiek wychowa dziecko a to jest zmienny czynnik i dlatego jakby twierdzienia jakoby wychowanie miało wpływ naorientacje było prawdą to byśmy mieli zmienny procent homo, raz 20% a raz 80% a tak nie jest bo nigdy nie przekracza to 10% czyli wg mnie jest to spowodowane genetycznie jest takie właśnie prawdopodobieństwo na urodzenie sie homoseksualnego dizecka.
|
Cz lip 28, 2005 12:05 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
GoodBoy napisał(a): Tu nie chodzi o mnie lecz o 99% psychologów, seksuologów i naukowców którym przeczysz.
Ja im nie przeczę, jedynie "nie wprost" wyraziłem nadzieję, że opierają swoje wnioski na silniejszych podstawach niż to Twoje rozumowanie: GoodBoy napisał(a): Zauważ, że geje to są ludie pochodzący z heteroseksualnych rodzin, wychowywani wg heteroseksualnego modelu i jakoś są oni gejami. To tylko dowodzi, że wychowanie nie ma nic do orientacji seksualnej.
GoodBoy napisał(a): SweetChild napisał(a): Poniżej to już inne rozumowanie. Odniosłem się do poprzedniego dowodu.
Jakiego dowodu? Wkleiłem powyżej. Piszesz "dowodzi" więc uznałem to za dowód. GoodBoy napisał(a): SweetChild napisał(a): Natomiast wpływ różnic w wychowaniu przez pary hetero może mieścić się w zakresie 2%-10%.
W wychowaniu nie ma stałości ani żadnej statystyki. Przeczysz sam sobie. Jak nie ma żadnej stałości ani statystyki, to po jakiego grzyba podajesz dane statystyczne na poparcie swojej tezy o braku wpływu wychowania na procent homoseksualistów? Ja sobie nie przeczę, opieram się po prostu na, mam nadzieję, solidnych podstawach podawanych tutaj przez Ciebie jako fachowca w dziedzinie psychologii. GoodBoy napisał(a): SweetChild napisał(a): To, że odesetek homo pozostaje poniżej 10% może być właśnie "zasługą" samej natury, która nie pozwala im na spłodzenie i wychowanie potomstwa. Swego rodzaju samoregulacja, którą właśnie możemy zaburzuć poprzez adopcję dla par homo. Ale wychowanie nie jest kwestią natury tylko kwestią taką w jaki sposób człowiek wychowa dziecko a to jest zmienny czynnik i dlatego jakby twierdzienia jakoby wychowanie miało wpływ naorientacje było prawdą to byśmy mieli zmienny procent homo, raz 20% a raz 80% A skąd akurat te 20% i 80%? Czemu nie raz 2% a raz 8%? GoodBoy napisał(a): a tak nie jest bo nigdy nie przekracza to 10% czyli wg mnie jest to spowodowane genetycznie jest takie właśnie prawdopodobieństwo na urodzenie sie homoseksualnego dizecka.
Twoja hipoteza naukowa, może uda Ci się to udowodnić i dostaniesz Nobla. Na razie 99% psychologów i seksuologów przyznaje, że nie ma dowodów na genetyczne podłoże homoseksualizmu.
|
Cz lip 28, 2005 12:39 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
SweetChild napisał(a): Jak nie ma żadnej stałości ani statystyki, to po jakiego grzyba podajesz dane statystyczne na poparcie swojej tezy o braku wpływu wychowania na procent homoseksualistów? Ja sobie nie przeczę, opieram się po prostu na, mam nadzieję, solidnych podstawach podawanych tutaj przez Ciebie jako fachowca w dziedzinie psychologii.
Wychowanie to nie statystyka, nie da się poddać statystyce ludzkiej psychiki. Mamy natomiast statystykę w % wytępowania homo, który nigdy nie przekracza 10%, jest wartością stałą (są spory czy jest to 2, 5, czy może 10% ale jest to wartość stała) daltego chociażby z tego względu wszelkie teorie o wpływie wychowania na orietnacje są z góry błędne, bo mielibyśmy doczynienia z ogromną rozpiętością % w występowaniu homoseksualzimu a tak nie jest. SweetChild napisał(a): A skąd akurat te 20% i 80%? Czemu nie raz 2% a raz 8%?
Ja ci podałem tylko przykład. Fakt, że homo nigdy nie jest więcej niż 10% świadczy dla mnie dobitnie że jest niemożliwe aby wychowanie miało jakikolwiek wpływ na orientację. SweetChild napisał(a): Twoja hipoteza naukowa, może uda Ci się to udowodnić i dostaniesz Nobla. Na razie 99% psychologów i seksuologów przyznaje, że nie ma dowodów na genetyczne podłoże homoseksualizmu.
To są tylko moje przypuszczenia. Przecież wiadomo, zę źródło hooseksualizmu nie zostało udowodniene. Powiem szerzej - wogóle źródło pochodzenia orientacji seksualnej (czyli rónież heteroseksualizmu nie zostało udowodnione/odkryte). Są jednak przypuszczenia i 99% specjalistów optuje za teorią genetyczną (mutacje genów na skutek różnych czynników). Nie znam żadnego psychologa bądź seksuologa, który by optował za wychowaniem dziecka jako źródłem ustalania orientacji seksualnej. Oczywiście poza specjalistami powiązanymi z kościołem katolickim. Tutaj to sa specyficzni specjaliści pracujący w specyficznych warunkach mający na celu udowodnić z góry założoną tezę/doktrynę kościelną.
|
Cz lip 28, 2005 13:45 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
GoodBoy napisał(a): Wychowanie to nie statystyka, nie da się poddać statystyce ludzkiej psychiki.
Wszystko można poddać statystyce, problem jedynie z kryteriami klasyfikacji i odpowiednio licznej próby. Ale nie to nie ma większego znaczenia dla głównego wątku. GoodBoy napisał(a): Mamy natomiast statystykę w % wytępowania homo, który nigdy nie przekracza 10%, jest wartością stałą (są spory czy jest to 2, 5, czy może 10% ale jest to wartość stała)
Jeśli nie wiadomo, ile to dokładnie jest, to jak może być wiadomo, że to wartość stała? Przecież podstawą takiego stwierdzenia musi być dokładny pomiar, czyli np. w Polsce jest 5% homo, w USA jest 5% homo, w Japonii jest 5% homo (i co więcej, rok temu, dwa lata temu czy N lat temu też było 5%). Skąd więc wiadomo, że jest to wartość stała?
|
Cz lip 28, 2005 15:18 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Poniewaz wartosc osyclujaca ponizej jakies N i nie przekraczajacej jej mozna przyjac jako stala o wartosci N
Crosis
|
Cz lip 28, 2005 15:36 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Crosis napisał(a): Poniewaz wartosc osyclujaca ponizej jakies N i nie przekraczajacej jej mozna przyjac jako stala o wartosci N Crosis
Co znaczy "oscylująca"? Czy wartość funkcji sinus można uznać za stałą i równą 1, bo oscyluje ona poniżej 1?
|
Cz lip 28, 2005 15:43 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
SweetChild napisał(a): Wszystko można poddać statystyce, problem jedynie z kryteriami klasyfikacji i odpowiednio licznej próby.
No właśnie jesteś w błędzie bo ludzkiej mentalności nie da się poddać statystyce. Umysł to nie matematyka. Natomiast genetyka jest warunkowana pewną statystyką. Fakt, że ludzi homo jest stały procent daje wyraźną sugestię i przypuszczenie, ze homo jest warunkowane właśnie genetycznie. Sytuacja w któej na całym śiwecie przez wieki ludzie wychowywali dzieci i homo było zawsze ten sam procent jest po prostu niemożliwa przy przyjęciu tezy, że orientacje krztałtuje wychowanie. SweetChild napisał(a): Jeśli nie wiadomo, ile to dokładnie jest, to jak może być wiadomo, że to wartość stała?
Wartość jest stała. Są jednak kłutnie co do wyliczeń. Jednak wiemy, że jest to liczba niemniejsza niż 2%-3% i nie większa niż 10%. Tak naprawdę nigdy nie uda się ze 100% skutecznością wyliczyć liczby homoseksualistów. SweetChild napisał(a): Przecież podstawą takiego stwierdzenia musi być dokładny pomiar, czyli np. w Polsce jest 5% homo, w USA jest 5% homo, w Japonii jest 5% homo (i co więcej, rok temu, dwa lata temu czy N lat temu też było 5%).
Nie ma takiej możliwości aby zrobić dokładny pomiar w przypadku homoseksualizmu. SweetChild napisał(a): Skąd więc wiadomo, że jest to wartość stała?
Wiadomo na przestrzeni dziesiątek badań. Ze wszystkich badań wyniki ni były mniejsze od 2% i nie większe od 10%. Mamy więc pewną stałość oscylującą na poziomie 2%-10% i to warunkuje tę stałość. Nie chodzi przecxież o wyliczenie homo co do joty. Wiadomo, że w obrębie promila ta wartość będzie się różnić, raz może być n 5,4% a innym razem 5,5% ale to nie o ot chodzi, nie o taką mikroskopijną stałość tu chodzi. Chodzi o stałość na poziomie -nastu i -dziesiątek procent i na tym poziomie wartość homo jest stała, bo jeszcze żadne badanie nie dało wyniku większego od 10% ani mniejszego od 2% możemy więc to uśrednić i powiedzieć że homo jest 6% i jest to bardzo prawdobodobny najbliższy prawdy pomiar.
|
Cz lip 28, 2005 15:54 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
GoodBoy napisał(a): SweetChild napisał(a): Wszystko można poddać statystyce, problem jedynie z kryteriami klasyfikacji i odpowiednio licznej próby.
No właśnie jesteś w błędzie bo ludzkiej mentalności nie da się poddać statystyce. Nie chodzi o poddanie statystyce, ale o zastosowanie statystyki jako narzędzia. Np. oblicza się wskaźnik optymizmu konsumentów, chciaż optymizm należy przecież do sfery mentalnej. GoodBoy napisał(a): Natomiast genetyka jest warunkowana pewną statystyką. Fakt, że ludzi homo jest stały procent daje wyraźną sugestię i przypuszczenie, ze homo jest warunkowane właśnie genetycznie.
Zgoda, jednak nie wiadomo, czy czynnik genetyczny jest jedynym czynnikiem. GoodBoy napisał(a): Sytuacja w któej na całym śiwecie przez wieki ludzie wychowywali dzieci i homo było zawsze ten sam procent jest po prostu niemożliwa przy przyjęciu tezy, że orientacje krztałtuje wychowanie.
Ten sam procent to według Ciebie raz 2% a raz 10%... Rzecz w tym, że nawet nie wiemy, jaki ten procent jest obecnie, a co dopiero 100 lat temu. GoodBoy napisał(a): Wiadomo na przestrzeni dziesiątek badań. Ze wszystkich badań wyniki ni były mniejsze od 2% i nie większe od 10%. Mamy więc pewną stałość oscylującą na poziomie 2%-10% i to warunkuje tę stałość.
To mamy inną definicję "stałości" dla mnie oscylacje między 2% a 10% to nie jest wartość stała. GoodBoy napisał(a): Nie chodzi przecxież o wyliczenie homo co do joty. Wiadomo, że w obrębie promila ta wartość będzie się różnić, raz może być n 5,4% a innym razem 5,5% ale to nie o ot chodzi, nie o taką mikroskopijną stałość tu chodzi.
Mi chodzi o taką właśnie stałość. Jeśli na 1000 osób raz jest 20 homo, a raz 100 (czyli 5 razy więcej) to trudno mówić o wartości stałej.
|
Cz lip 28, 2005 16:20 |
|
 |
Ksiaze
Dołączył(a): So kwi 09, 2005 16:39 Posty: 170
|
Crosis napisał(a): Ksiaze, poniewaz w Polsce jest 90% katolikow. Gdyby wszyscy, ktorzy od kosciola odeszli, zrobili na przyklad to co ja, nie slyszalo by sie wielu bzdur. Nie zrozumcie mnie zle, szanuje chrzescijan, ale argument "polska to kraj chrzescijanski, bo ma 90% ochrzczonych" mnie dobija.
Poza tym ufam, ze kiedys zostanie wrpowadzony podatek koscielny.
Crosis
Zalezy co sie rozumie przez slowo katolik, czy 1. nalezacy do kosciola, 2. postepujacy jak katolik.
Inna sprawa, ze byc katolikiem wcale nie znaczy byc lepszym. Przekraczajac progi swiatyni, ludzie na te 45 minut pokornieja, ale wychodzac (czesto jak z kina), wszystko wraca do normy. Dlaczego? Moze dlatego, ze zycie wefyfikuje wiele przepisow i przykazan koscienych, ktore w dzisiejszym zyciu sa niepotrzebne, zamiast pomagac, utrudniaja zycie. Jesli ktos jest chamem to nie wazne czy katolik, protestant czy niewierzacy. Gorzej jak to katolik, bo w koncu ma swoje przykazania, chodzi do kosciola, do spowiedzi i przyjmuje komunie. Jeszcze jak regularnie chodzilem do kosciola, czekalem az ksiadz skonczy msze i wyjdzie do zachrystii, tak wypelnilem swoj obowiazek. Wtedy zaobserwowalem, ze z grubasza 1/3 ludzi nie czeka na to, ale jak tylko zobaczy znak krzyzyka (czasem nawet i na to nie czeka), odwraca sie na piecie i pedzi w kierunku drzwi wejsciowych. Nie tylko zreszta to zaobserwowalem, ale to duzo pisania. Pewnie ktos powie, ze chodzi sie dla Boga. A wspolnota? Poza tym jak mozna sie odizolowac od tej masy, ktora chodzi do kosciola by "zaliczyc niedziele". Tacy to my katolicy.
Odbiegajac lekko od tematu nie da sie cofnac pewnych zmian, bo zostaniemy tak jak bliski wschod jedna noga w sredniowieczu. Jestesmy juz na tym etapie, ze trzeba sobie powiedziec jasno, iz choc wciaz nie znamy odpowiedzi po co istniejemy, napewno wszelkie legendy, mity, religie, zabobony, wszelka pseudonaukowosc nie pomoga nam w rozwoju ludzkosci. Trzeba je brac z przymrozeniem oka, pozostawiajac otwarta furtke, bo byc moze kiedys poznamy odpowiedz na pytanie "po co istniejemy".
|
Cz lip 28, 2005 19:00 |
|
 |
Spaczen
Dołączył(a): Pn lip 25, 2005 23:09 Posty: 12
|
Goodboy no patrz mordowanie sie tez jest od poczatku moze jest sluszne??A gwałty tez??A pedofile- przeciez jakis procent wsrod ludzi to pedofile- pewnie zawsze jakis byl??Moze zaczniesz walczyc o ich prawa??No tak homoseksualisci sa normalni- przeciez przyroda tworzy same homo-zwierzeta i dlatego zyjemy.No tak pewnie tez dzieki gejom nasz gatunek przetrwa.
Co do rodziny, dawanie zlego, niemoralnego przykladu wystarczy aby nie uznac ich za rodzine- i to od samych podstaw zespsutego.
Co do homoseksualizmu to byl na liscie chorob, ale co decyduje o tym??Nie decyduje o tym prawde, lecz co ludzie sobie widza.Jak byl Hitler naukowacy mowili wiele roznych rzeczy o gorszych gatunkach ludzi i to 99%--- jakze mogli sie mylic prawda??
|
Pt lip 29, 2005 8:42 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|