Ktoś wysunął taką tezę, że w latach 70-tych Wałęsa mógł traktować SB jak normalne służby państwowe i może dlatego z nimi współpracował.

A potem to już nawet Cenckiewicz i Gontarczyk przyznają, że nie ma dowodów na to, że działalność TW "Bolka" miała jakikolwiek wpływ na postawę Wałęsy czy to w latach 1980-1981, czy później. Choć z tego, co słyszałem, chyba różnią się w opinii w tej kwestii ale dowodów jako takich nie ma.

Dla mnie to nieistotne. Szkoda tylko, że nie ma odwagi się przyznać i przeprosić. A co do jego prezydentury: zawsze uważałam i uważam nadal, że nie powinien startować na ten urząd. Jako przywódca Solidarnosci byłby szanowany, a prezydentem był .... Krzaklewski.

Wiesz, z drugiej strony patrząc, gdyby Wałęsa nie był megalomanem, tylko miał inny charakter, mógłby nigdy nie stanąć na pierwszym miejscu wśród walczących z komuną.

Wg mnie bardziej bufon niż megaloman. No, ale zwykle tak bywa jak ze zwykłego robotnika zostaje się KTOSIEM. Nie wiem na ile jest w tym prawdy, ale mówiono od początku, że Wałęsę wypromowano na przywódcę, a kto inny dzierżył berło. I chyba cos w tym jest, tylko nie przewidziano, że woda sodowa mu uderzy do głowy i stanie się bufonem. Jego "panu mogę podać nogę"... . Chyba nikt mnie nie przekona, że powinien pozostać przewodniczącym. Tu spełniał swoja rolę.

Osobiście myślę, że to tkwi w nim zbyt głęboko na zwykłą bufonadę. Ryszard Bugaj wczoraj mówił, że uznał go za megalomana już przy pierwszym spotkaniu, chyba przed '80.

Taka teza to teza WZZ. Mowię o duecie Gwiazda Walentynowicz.

Rzeczywiście, dzięki temu się tam wepchał.
Dzięki temu we wszystkich trzech miejscach (Gdańsk, Szczecin, Jastrzębie) porozumienia z komunistami podpisywali "ze strony Solidarności" ich ludzie.

A co to zmienia w wadze Porozumien Sierpniowych, ze (nawet w kiszczakowych papierach oceniony jako nieprzydatny i to juz pare lat wczesniej) Walesa je podpisal?
Byly przez to mniej istotne? Dla milionow oznaczaly wtedy nadzieje na wolnosc.

Od dłuższego już czasu można odnieść wrażenie, że większość opozycjonistów miała jakiś epizod współpracy. W końcu wiadomo, że ich zastraszali, a im wyżej w hierarchii opozycji zaszli oraz im bardziej wyrazistą mieli osobowość, tym większe szanse, że SB się nimi zainteresowała i próbowała zmusić do współpracy. Zapewne nadawali ich sprawom wyższe priorytety i przypisywali najskuteczniejszych funkcjonariuszy. A ci, jak już wiemy, potrafili nawet własne dokumenty fałszować. Zarówno dlatego, aby się wykazać, jak i zdobyć na kogoś haki.

To byłoby niemal cudem, gdyby do negocjacji i podpisywania umów z komunistami zasiadali ludzie SB nieznani, których nigdy nie próbowano zmusić do współpracy. Te fakty jeszcze nie oznaczają, że wszystko było ustawione i ze strony komunistów żadnych realnych ustępstw, aż do zrzeczenia się władzy i rozpisania wyborów, nie było.

Podobno żołnierze AK współpracowali z komunistami znacznie częściej. Dlatego, bo w czasach stalinowskich stosowano nawet tortury. Czy to ich jakoś umniejsza? Sądzę, że ani trochę.

A czy aresztowania, zastraszania, izolacja, przesłuchania trwające godzinami, pozbawianie snu (wystarczą dwie doby, aby zaczęły się halucynacje) - co wcale nie musiało być odnotowane w aktach - które służyły wydobyciu zeznań i podpisaniu deklaracji stawiają tych ludzi już w zupełnie innym świetle? I czy w jakikolwiek sposób wymuszone lub nawet zdobyte w nieznany sposób deklaracje i zeznania dowodzą, że przestawali działać w celu obalenia komunizmu? Na pewno takie wynikanie nie zachodzi.

Najbardziej niezłomni są ci, których nigdy na poważnie nie represjonowano, bo nie odgrywali istotnej roli w opozycji.

A Wałęsa, jako symbol, mógł być bardziej niebezpieczny dla ZSRR niż wyzwolony spod ich władzy jeden kraj. Ciężko sobie wyobrazić, dlaczego nie zniszczyli go dowodami współpracy, tylko coś próbowali podrabiać.

W 1943 wywiad angielski miał plan zabicia Hitlera - wszystko było dopracowane. Przedstawiono Ministerstwu Wojny. I przyszedł rozkaz : STOP! Brak zgody na akcję!
Stratedzy doszli do wniosku, że jak zabiją Hitlera, to do władzy dojdzie ktoś rozsądniejszy, lepiej znający się na prowadzeniu wojny.


Komuniści nie mogli dać prawdziwych kwitów na Wałęsę komisji noblowskiej, bo by zdekonspirowali go również w kraju - i kto inny, nie sterowany przez nich stanąłby na czele. A przecież chodziło tylko o to, by nie dostał Nobla, a nie żeby mieć na czele kogoś, na kogo nie mieli wpływu.

tuz po zamachu na kaprala Adolfa w Wilczym Szancu Alianci drzeli ze strachu - byleby tylko nie umarl .
wracajac do naszego bohatera cytuje go- " ja z nimi nie wspolpracowalem , to oni ze mna wspolpracowali " . bez komentarza .

no i oczywiscie wspominam kampanie przedwyborcza pazdziernik 1990 . nasz bohater przybywa do Torunia . poszedlem na spotkanie bo wtedy jeszcze myslalem ze on jest po naszej stronie .
wyszedl na balkon ratusza i tak uroczyscie zameldowal - narzekacie na bezrobocie a ja widze ze wasz ratusz jest brudny . myjcie ratusz , bedziecie mieli co robic . dostalem wejsciowke do Auli UMK . nasz bohater troche znudzony prelekcja owczesnego rektora uniwersytetu nieco przysnal . obudzil go smiech widowni gdy rektor pomylil sie mowiac " Walesa pochodzi z wieloletniej rodziny " -
zamiast " wielodzietnej " .

To fakt, Adolf popełniał ogromne błędy.


Nie wiem, czy można by przekonać świat, że Wałęsa był agentem i jednocześnie uniknąć przekonania do tego Solidarności.

I nadal pozostawał symbolem, który szkodził ZSRR w całym bloku wschodnim. Z tego, co wiem, to był pomysł Kani, aby zinfiltrować polską opozycję, a nie polecenie z ZSRR.

Poza tym nadal pozostaje kwestia, że po zinfiltrowaniu opozycji komuniści powinni osiągnąć nieporównywalnie więcej. Zrobić z Polski zoligarchizowane państwo autokratyczne, takie jak Białoruś, Rosja, czy (niemalże) Ukraina za Janukowicza. A u nas, rzekomo dokładnie kontrolując wszystkie porozumienia i procesy przemiany ustrojowej, najważniejsi ludzie u władzy jedynie uniknęli więzienia, co było najmniejszą i najbardziej rozsądną ceną, jaką można było zapłacić za pokojowe oddanie władzy.

Soul piszesz jakies fantasmagorie. Gdy postkomunisci uruchomili Walese w listopadzie 1988 roku, Slynna debata Walesa-Miodowicz. Estonia juz wychodzila z zsrr, byla suwerennym krajem. Przeciez Polska miala byc taka Bialorusia. To Walesa byl przeciwny wyjsciu wojsk sovieckich z Polski, to on byl za ustawa, ktora promowala radzieckie firmy u nas.

http://niezalezna.pl/34275-20-rocznica- ... adzieckich

To wyglada tak ze Wałęsa był im potrzebny do miękkiego ładowania w nowej Polsce.

Krążą
http://memnews.pl/img/16066/zdrowko/

Ci dziwni ludzie zupełnie nie przeszkadzali J. Kaczyńskiego dopóki pracował z nimi w kancelarii PLW, dopiero stali się dziwni, gdy go Wachowski usunął.


Cóż - w Polsce szewc zazdrości biskupowi, że kardynałem został


I wylądowali - niszczą TK, wożą samochodami min MON, zawiadują radiokomitetem....