
Re: PiS a ustrój komunistyczny
bylejaki napisał(a):
Ręce opadają, można sobie wydrukować papier toaletowy z podobizną JE Mateusza Morawieckiego. Więcej komentować tego nie trzeba.
M. Morawiecki jest w tym, co mówi, nieodrodnym reprezentantem swojego środowiska.
Pogarda dla prawa jest dla tego środowiska pewnym wyznacznikiem - jego immanentną cechą. Cechą, która w pewien sposób odziedziczyli po pokoleniach swoich przodków.
Morawiecki powtarza przecież "prawdy" o praworządności za swoim ojcem.
To Kornel Morawiecki z mównicy sejmowej perorował o wyższości dobra narodu nad prawem.
Ten bełkot posłowie PiS-u nagrodzili... owacją na stojąco.
Kilka dni temu opublikowano wywiad, którego mediom udzieliła matka ministra Ziobry.
Ubolewa w nim, że "ma żal do Zbyszka".
Za co? Za to, że mając stosowne możliwości nie przeniósł śledztwa w sprawie swojego ojca do jakiejś zaprzyjaźnionej prokuratury.
Mówi to całkiem szczerze i otwarcie.
Całkiem szczerze i otwarcie ta wykształcona i inteligentna kobieta przyznaje, że jej syn minister powinien wykorzystać powierzone mu stanowisko państwowe dla uprawiania prywaty.
Nie ma w niej ani śladu refleksji, wstydu.
Ona po prostu tak uważa i jasno to formułuje.
Zapytajmy teraz: czy w takim środowisku, w takiej rodzinie mógł wyrosnąć praworządny polityk?
Może i mógł, ale nie należy się dziwić, że nie wyrósł.
Mam przed oczami scenkę z Sejmu nagrana przez posłów opozycji i dostępną w internecie.
Po zamknięciu posiedzenia Sejmu Ziobro wychodzi z Sali Kolumnowej i co robi?
Fałszuje listę obecności. Fałszuje, bo prawo zabrania podpisywania listy po zamknięciu posiedzenia.
Posłowie zwracają mu na to uwagę.
Czy Ziobro przejmuje się popełnionym przestępstwem? W najmniejszym nawet stopniu. W nonszalancki sposób wychodzi z Sejmu.
Pogardę dla prawa wyssał najprawdopodobniej z mlekiem matki, dorastając w takiej rodzinie jest w pewnym sensie nieodwracalnie zdemoralizowany.
Niemal identyczny przykład despektu dla prawa ma miejsce w rodzinie Dudów.
Matka Dudy jest profesorem tytularnym i wykłada na AGH.
Jest jesień 2014 r. - tuż przed kampanią prezydencką.
Na jednym z zajęć prof. Dudowa nadmienia studentom, że u niej egzamin to się zdaje i po cztery razy, po czym puszcza po sali listę poparcia dla swojego syna.
Jak widzimy, u tej wykształconej i inteligentnej osoby coś, co należałoby określić elementarnym zmysłem moralnym, jest najwyraźniej w jakiś sposób upośledzone. Taka osoba nie widzi, że agitacja wyborcza wśród studentów prowadzona w dodatku w atmosferze pewnego szantażu, jest czymś niewłaściwym. Nie wie, że prawo wprost tego zabrania.
Czy taka matka może wychować syna w duchu praworządności?
Być może i tak, ale w tym przypadku się to nie udało, czego rozliczne przykłady mamy niemal na co dzień.
Bez elementarnego szacunku dla prawa nie można zbudować fundamentów jakiegokolwiek ładu.
W 2015 r. do władzy doszli ludzie, którzy tego nie rozumieją. W najmniejszym nawet stopniu.
Ludzie, którzy głoszenie rewolucyjnych sofizmatów o
wyższości dobra narodu nad prawem nagradzają owacjami na stojąco.
Nie wróży to nic dobrego naszej Ojczyźnie.