To i dobrze, bo z tą hiszpańską petycją mógłbym się w zasadzie spierać – ludzie niekoniecznie są równi, bo nie rozdano talentów jednakowo.

Tyle że jak się chce robić z siebie błazna, to jednak coś trzeba umieć, a nie tylko powtarzać w kółko ograne numery. Klaun to jest fach artystyczny, to jest sztuka, to jest zajęcie twórcze. I zawsze trzeba wiedzieć, na jakiej scenie i dla jakiej widowni się swoje przedstawienie odgrywa.

Prymas senior abp Henryk Muszyński o wyborze Donalda Tuska:

A pani Beatka uparla sie popelnic harakiri polityczne.
http://www.tvn24.pl/premier-o-wyborze-t ... 116,s.html

Moze ona wierzy, ze prezes jest wieczny i ona pod jego skrzydelkami bedzie zyc w ciepelku w kwitnacej Polsce bez Europy, ale jest chyba jakis nieprzekraczalny poziom irracjonalizmu?


Pani Beatka wierzy, ze jesli w Polsce udaje jej sie bezkarnie nie publikowac wyrokow TK, to w Europie jest ta sama piaskownica i ktos jej sie jej tupaniem nozkami przejmie?!

Zgłosiłam, iż nie będę przyjmować konkluzji z tego szczytu czyt. na złość mamie odmrożę sobie uszy .

To ewidentna demonstracja zapyziałej mentalności PiS......

O ile było do przewidzenia, że PiS nie uda się zablokować Tuska, a JSW nie zostanie szefem RE, o tyle rozmiary tej klęski są raczej porażające i jednak zaskakujące (żeby nie powiedzieć: szokujące). PiS nie tylko nie osiągnęło celu głównego, ale także żadnego z celów pobocznych.

Nikt poza PiS nie zwrócił się przeciwko Tuskowi, już nie mówiąc o głosowaniu na JSW. Nie sprawdziły się plotki, że Theresa May zamierza wstrzymać się od głosu, nie chcąc drażnić Polski, którą miała uznawać za kraj istotny w kontekście negocjacji brexitowych. Jeszcze bodaj w środę Waszczu zapewniał, że Węgry zamierzają respektować polski sprzeciw. Został ośmieszony. Zresztą liderzy UE nie przebierali w tej sprawie w słowach - premier Czech np. oświadczył, że Polska nie ma prawa wetować Tuska, bo był on kandydatem całego V4, a nie tylko Polski. To się potwierdziło.

Żaden z argumentów PiS nie został wzięty pod uwagę. Liderom państw UE w ogóle nie przeszkadza ani to, że Tusk otwarcie wystąpił przeciwko rządowi państwa członkowskiego (i to swojego), ani to, że owo państwo członkowskie ustami swojego Naczelnika (ale nie tylko jego) otwarcie groziło mu prokuratorskimi zarzutami, czy powołało komisję śledczą w parlamencie, której głównym zadaniem jest szukanie na niego dowodów. Nie chcę tu przesadzić, ale warto przemyśleć, co właściwie z tego wynika. Że Polska pod rządami PiS jest jakimś państwem kadłubowym, którego organami śledczymi nie ma co się przejmować? Przecież jeśli Kaczyńskiemu się akurat tak uwidzi, to Ziobro naprawdę może wystawić przeciwko niemu ENA, i co wtedy? To naprawdę niezwykłe, jak niskim poważaniem cieszy się u nich obecna polska władza.

Z drugiej strony jednak, trzeba wziąć pod uwagę okoliczności tego wyboru. Waszczykowski nieustannie podkreślał, że PiS bardzo zależy na tym, żeby wybór został "odsunięty". Mówił wręcz, że "zrobią wszystko, żeby do wyboru nie doszło". Wobec czego np. ja myślałem, że tak będzie. W okolicach 17:00 nawet nie sprawdzałem newsów, bo wydawało mi się, że nawet jeśli Rada twardo postawi na swoim i wykluczy wybór kiedykolwiek indziej niż wczoraj, to awantura pewnie przeciągnie się do późnego wieczora. A tu nagle dostaję sms, że Tusk wybrany. Jak to, już? Ogłoszono wybór nawet wcześniej, niż to było planowane (na ok. 17:30). To tak wygląda "zrobienie wszystkiego" w wykonaniu PiS? Może po prostu liderzy UE też o tym wiedzieli, podnosiło to już wielu komentatorów - PiS pokrzyczy, pokrzyczy, a potem i tak się da zrobić w bambuko. Nie będzie żadnego ENA ani zarzutów, to tylko tradycyjne pohukiwanie PiS na użytek ich elektoratu, którego nikt nie bierze na poważnie.

No więc taki właśnie był plan Tuska. Zaangażował się w walkę z PiS, bo wiedział, że mu to w najmniejszym nawet stopniu nie zaszkodzi. Liderzy UE nie widzą potrzeby okazania rządowi polskiemu choćby takiego minimum szacunku, by przynajmniej dopuścić do dyskusji nad kandydaturą "lidera totalnej opozycji" na przewodniczącego Rady UE. Wszyscy, bez wyjątku, także Słowacja, także Orban. Tusk będzie mógł teraz swobodnie angażować się w walkę z PiS w Polsce, mając do tego niejako formalne upoważnienie wszystkich pozostałych państw UE. I zaczął to robić bezpośrednio po wyborze, zapewne po prostu przechodząc do kolejnego etapu swojej strategii. Powiedział:

Bardzo współczuję tej niezwykle niewdzięcznej roli, jaka została jej [premier Szydło], zadana przez lidera jej partii, ale zrobię wszystko, żeby uchronić przed negatywnymi skutkami takiej politycznej izolacji i myślę, że będę w tym skuteczny – mówił Donald Tusk w rozmowie z dziennikarzami w Brukseli. Jak dodał:

„Dzisiaj mamy poważny kłopot, bo ze względów być może na emocje, że polski rząd współpracować z pozostałymi partnerami nad konkluzjami. Tak się dzieje, takie były zapowiedzi. Mam wrażenie, że musi minąć trochę czasu, zanim opadną te negatywne emocje. Nie co do wszystkich mam jakieś iluzje, że one opadną, ale jestem przekonany, patrząc też na panią premier dzisiaj, że wciąż możliwe są takie normalne i zrozumiałe dla wszystkich relacje i zachowania w Brukseli. Zrobię wszystko, żeby pomóc. Naprawdę i w interesie Polski, Europie, moim własnym jest to, żeby polska delegacja tu, w Brukseli osiągała swoje cele i zobaczymy. Zrobię wszystko, żeby pomóc.

http://300polityka.pl/live/2017/03/09/t ... ej-partii/

Co pewnie oznacza, że dał sygnał do rozpoczęcia gry na antagonizację wewnętrzną w PiS, na linii rząd - Kaczyński (ew. rząd - partia/parlament). Tusk wie, że istnieje pewne pole niezgody między Szydło i Kaczyńskim, którego najwyraźniejszym elementem jest Morawiecki (wielbiony przez Prezesa, niecierpiany przez premier). Tę, niewiele znaczącą na razie, wyrwę, należy starać się pogłębiać.

To, oczywiście, moje spekulacje. Ale jedno uważam za pewne - gra się dopiero zaczęła, to była jedynie pierwsza poważniejsza bitwa. Ale bitwa, którą Tusk (kolejny raz) wygrał z Kaczyńskim przez nokaut. Trudno się dziwić skrajnie emocjonalnej reakcji Kaczyńskiego, który wczoraj Sejmie już wyraźnie nad sobą nie panował. Ciekawe, czy zdoła się ogarnąć, bo przychodzi mu to z coraz większym trudem.

Lubię te syntezy J99

Kaczyński wczoraj w sejmie poleciał hasłem z 1968r "Syjoniści do Syjonu" - współcześnie "Tusk do Niemiec".

Też tak to widzę, o ile wiadomo było, że PiS poniesie porażkę, to nie było pewne, czy poniesie klęskę.


Przy okazji - może wiesz, jak wygląda zgłaszanie kandydatów od strony formalno-prawnej? Czy w przypadku reelekcji urzędujący przewodniczący automatycznie staje się kandydatem? Czy prawo do zgłaszania kandydatów mają tylko poszczególne kraje czy też np. ich grupy (typu V4)? Czy jakiś kraj może zgłosić kandydata, który nie jest jego obywatelem?
Chodzi mi oczywiście o zarzut PiSu, że Tusk nie został zgłoszony jako kandydat żadnego kraju.


Chyba jedyne rozsądne wytłumaczenie tej szopki jest takie, że PiS odwalił ją na użytek własnego elektoratu, głównie frakcji radiomaryjnej. To pamiętliwa grupa, która do teraz nie może wybaczyć Lechowi Kaczyńskiemu podpisania Traktatu Lizbońskiego.


Tyle że Morawiecki to moim zdaniem jeden z rozsądniejszych ludzi w rządzie. Zresztą jedyny chyba sukces PiSu na arenie międzynarodowej to niedawne zaproszenie Morawieckiego na szczyt G20. Nota bene przez Niemców

Dziękuję I przy okazji polecam o wiele lepszą analizę Łukasza Warzechy: https://dorzeczy.pl/kraj/23971/Jak-cnot ... robic.html

Korwin oczywiście przedstawił to na swój sposób, skupiając uwagę nie na meritum, a na swojej osobie (k... atencyjna ). Ale sam problem jest moim zdaniem ciekawy, choć niepoprawny politycznie i trzeba wiele wyczucia, aby dyskusja była merytoryczna, a nie emocjonalna.

Symptomatyczna reakcja Sejmu. Na wieść o wyborze Tuska, najpierw skandowanie Do-nald-Tusk zagłuszające wystąpienia posłów. M.in. Kaczyńskiego, który stwierdził, że wygrał Schetyna, ale przegrała Polska. Wtedy zaczęła się skandowanie Pol-ska. Powoli zaczęło się przebijać. Aż całkowicie zastąpiło wcześniejsze skandowanie. Wnioskuję z tego, że w Sejmie więcej jest zwolenników Polski niż Tuska.

Ale na arenie międzynarodowej jest zgrzyt. Jak podaje wp.pl Holland szantażuje Polskę i straszy: W dyskusji odpowiedział jej prezydent Francji Francois Hollande, który - według relacji dyplomatów, miał powiedzieć "wy macie zasady, my mamy fundusze strukturalne". http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Koniec-szczytu-UE-z-mocnym-akcentem-ostra-wymiana-zdan-miedzy-liderami,wid,18723404,wiadomosc.html?ticaid=118c3a&_ticrsn=3

Gratulacje dla Angeli, jej faworyt wygrał. Angela znokautowała Beatę.
Ale w sumie wiadomo, że UE to Niemcy, a Niemcy to Angela. Uczcie się niemieckiego.

Nie wygląda w ogóle. Nie ma żadnej formalnej procedury "zgłaszania kandydatów", zresztą nie ma też żadnej formalnej procedury ich wyboru, poza wymogiem uzyskania odpowiedniej większości. To, że jakaś osoba staje się "kandydatem" poddawanym pod wybór, jest efektem swobodnych dyplomatycznych uzgodnień między państwami, nieobarczonych żadnymi formalnymi rygorami ani też nie mającymi takiego charakteru. Waszczykowski w pewnym momencie przyznał w końcu, że "zgłoszenie" JSW w formie dyplomatycznej noty adresowanej do kraju sprawującego prezydencję (w tym wypadku Malty) było precedensem. Stwierdzenie Sobotki, że Tusk był "kandydatem V4" również nie oznaczało, że V4 w jakiś formalny sposób "zgłosiła" komuś jego kandydaturę - oznacza jedynie, że cieszył się on jej poparciem.



Niestety, po lekturze wywiadu z nim we WSieci moje wątpliwości w tym względzie bardzo się pogłębiły Choć nie wykluczam też, że to cwaniak tuskowego typu, który po prostu dobrze wie, jak należy z Karnowskimi rozmawiać. Trzymam się tej nadziei

To śmieszne, dziecinne tłumaczenie na zasadzie " na złość mamie odmrożę sobie uszy". Naprawdę uważacie, ze o to chodziło wszystkim państwom Europy?

Już jakiś czas temu Paweł Kowal mówiąc o sytuacji międzynarodowej, porównał sytuację państw do piłkarzy i piłek, które ci piłkarze kopią.
Jeżeli dane państwo nie zna swojej sytuacji, to może mu się wydawać w swojej megalomani, że jest piłkarzem. Wtedy w spotkaniu z rzeczywistością, dostaje kopa i wylatuje na aut. Tak się stało wczoraj z Polską na posiedzeniu RE.
Dobry strateg powinien wiedzieć w jakiej sytuacji znajduje się państwo, którym rządzi. Niestety Kaczyński wydaje sie tego nie wiedzieć. Orban z takimi pilkarzami jak Merkel czy Putin w porównaniu z Kaczyńskim radzi sobie świetnie.