Nie byłem pewien czy rozpoczynać ten temat, no ale skoro dział( czy jak to się tam nazywa
) w którym można samemu wymyślać temat to czemu nie, w końcu kto mi zabroni
Akurat w dzień moich urodzin, czyli 12 kwietnia miałem ustaloną wizyte u fryzjera, jak zwykle ogoliła mnie na zero
trochę mi teraz zimno, no ale nic tam, zresztą ta wizyta nie miała związku z moimi urodzinami, to akurat jakoś tak wyszło, bo byłem też tam poprzedniego dnia, tyle że nie starczyło na mnie wtedy czasu, no ale mniejsza o to, bo temat dotyczy się czegoś innego.
Wiec, jak już po wizycie u fryzjerki porobiłem zakupy, byłem w jednym sklepie i też byłem w drugim sklepie, no i wychodzę z tego ostatniego sklepu, witam się ze znajomym który mieszka we wiosce z mojej okolicy, i mówi że chce 2 złote na piwo, ja oczywiście mówie, że dla niego nie ma dwóch złotych, i wsiadam do mojego samochodu.
Ale kolega uparty i podchodzi do samochodu i dalej nawija żeby mu teraz dać 5zł, na duże piwo
Mówie że to jest zbyt duża suma jak dla mnie, i nie dam mu tej kasy, no ale niestety gościu nalegał żeby mu jednak dać te 5 zł.
No i wtedy pojawił się trochę taki problem, bo on swoje a ja swoje
i gościu nie chce odejść od samochodu, a przez to nie mogę zamknąć drzwi i odjechać.
Oczywiście były tu 3 rozwiązania tej sytuacji, po pierwsze mogłem odpalić samochód ruszyć do przodu i już w trakcie jazdy zamknąć drzwi, drugim rozwiązaniem było żeby do niego zacząć wyzywać, wtedy prawdopodobnie by ustąpił, trzecia opcja by była żeby go odepchnąć.
Nie wybrałem żadnej z tych opcji, bo przecież bez potrzeby nie będę się szarpał czy tam uciekał, czy bardziej odjeżdżał bez możliwości zamknięcia drzwi, bo przecież to on by był trochę na takiej wygranej pozycji, bo przecież to ja przed nim uciekam a nie on przede mną
Więc ta cała sytuacja trwała nadal, po 2 godzinach kiedy to już po raz może nawet trzy setny mówie że mu nie dam tej kasy, a on i tak w kółko że chce na piwo, i wypalił już 3 papierosa, już nawet mówi że go wymęczyłem, bo przecież cały czas tak kuca przy tych drzwiach, i czeka aż dam mu tą kase.
Tutaj musze wyjaśnić dlaczego on się spodziewa że jednak ustąpie i dam tą kase, bo przecież mój ojciec i brat to ludzie którzy lubią się dzielić swoimi pieniędzmi, i zawsze mu coś tam dają, no i jemu musiało się pomyśleć że ja jestem taki sam jak moja rodzina, no a tu niespodzianka
widać gościu nie wie jaki ja jestem, w sumie to bym nawet cały dzień tam stał i nawet jednego grosza mu nie dam
bo pamiętajmy że ja żyje poniżej granicy ubóstwa, czyli zarabiam poniżej tych chyba 6 tyś złoty rocznie, czy jakoś tak podobnie, więc nie będę nikomu pomagał, bo mnie na to nie stać.
I tutaj na całe szczęście okazało się że jakaś baba do nas podeszła i mówi żeby odjechać bo by tędy przejechała a innej drogi nie ma, i akurat jestem w samochodzie to bym odjechał to se ona przejedzie, to wtedy mówie dobra, i odpalam samochód, wtedy ten gościu mówi że wsiądzie do mnie do środka, no i podszedł z drugiej strony samochodu, i próbuje otworzyć drzwi, no ale niestety zamknięte
Wtedy ruszyłem z kopyta, nawet mu pomachałem na dowidzenia
I tak mnie ciekawi, gdyby nie ta kobita to ile on by godzin tak koło mnie stał?
Może jednak walka wręcz?