Czy powinno się być z osobą niewierząca?
| Autor |
Wiadomość |
|
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
Co prawda już się wypowiadałam, ale dawno to było
Teraz bym zwróciła uwagę na kilka konkretów dotyczących małżeństwa z osobą niewierzącą czy niepraktykującą. Takich praktycznych - czyli pomijamy duchowe stresy związane z brakiem wiary u ukochanej osoby.
Oczywiście - jak najwięcej zasad trzeba omówić i wypracować przed ślubem. Tak, żeby sprawa była możliwie jak najbardziej jasna. Ale mimo wszystko być gotowym na to, że prędzej czy później pojawi się sytuacja, w której problemem będzie na przykład niedzielna Eucharystia. Choćby ze względu na jakąś wycieczkę, w czasie której pasowałoby się udać akurat w stronę przeciwną niż najbliższy kościół... Do tego - jeszcze przed ślubem - skomplikowana kwestia spraw damsko-męskich. Naprawdę trzeba mieć dużo siły, żeby walczyć za oboje. Bo partner niby rozumie i się zgadza, ale czasem mu się jakoś dziwnie to rozumienie wyłącza
Pojawiają się dzieci - ok, z chrztem nie ma problemów, zgoda na wychowanie w wierze katolickiej była udzielona przy ślubie, no sielanka. Do czasu... Czasu, kiedy dzieci, nie mając ochoty iść na przykład do kościoła, bedą miały solidny argument pt "A przecież mama/tata nie idzie". I o ile współmałżonek nie będzie zabraniał do tego kościoła dzieciom chodzić, to trudno wymagać, aby je do tego zachęcał. A nawet jeśli - to tylko młodsze, bo starsze od razu niekonsekwencję takich działań dostrzegą. I prędzej lub później, ale najprawdopodobniej się zbuntują.
A to wszystko i tak przy prawie idealnym partnerze, który wszystko rozumie i niczego nie utrudnia...
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
| Wt sie 09, 2005 2:25 |
|
|
|
 |
|
TOMASZ32
Dołączył(a): Śr lip 20, 2005 20:30 Posty: 469
|
ja mogę podać przykład bł. Doroty z Matowów, dzieki której jej mąż się nawrócił, warto sobie poczytać, ciekawe bio jest także o bł.Elżbiecie Canori Mora (w jesj przypadku całe jej małżeństwo nie było może aż tak piękne, ale jej starania są naprawdę zdumiewające) oraz o bł.Annie Marii Taigi, te kobiety były w zwiazkach małżeńskich i to co czyniły zasługuje na zachwyt, naprawdę warto poczytać.
pozdrawiam
_________________
Tomasz32 -->ADONAJ ELOHENU ADONAJ EHAD
|
| Wt sie 09, 2005 11:33 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
A moze temat powinien brzmiec - czy osoby o roznych swiatopogladach moga byc ze soba?
Bo tak to jest jednostronnie :>
Ja wiem, ze swojego doswiadczenia, ze mozna byc... nawet jestem gotowy wziac slub w kosciele, jesli moja wybranke to ucieszy.
Ale tez nie mam zamiaru chodzic do kosciola... zwiedzac, w sensie architektonicznym, jak najbardziej - ale msze odpadaja.
Ale oczywiscie, mozna wypracowac kompromis, nawet nie trzeba naklaniac do nawrocenia. (chociaz mozna). Wystarczy tylko chciec.
Crosis
|
| Wt sie 09, 2005 12:40 |
|
|
|
 |
|
TOMASZ32
Dołączył(a): Śr lip 20, 2005 20:30 Posty: 469
|
Crosis napisał:
Cytuj: "Ale tez nie mam zamiaru chodzic do kosciola... zwiedzac, w sensie architektonicznym, jak najbardziej - ale msze odpadaja.
Ale oczywiscie, mozna wypracowac kompromis, nawet nie trzeba naklaniac do nawrocenia. (chociaz mozna). Wystarczy tylko chciec.
wiesz Crosis, co innego przyjaźń z osobą nie wierzącą a co innego dzielenie z taką osobą życia w związku małżeńskim, także jako rodzice, nie znaczy to że jestem przeciw osobie niewierzącej, tylko ty myślisz o życiu w dwóch różnych światach, jak byś szedł swoją drogą a twoja żona swoją, a co później z dziećmi, czy też spokojnie powiedziałbyś że trzeba je ochrzcić?, czy chodziłbyś z nimi do kościoła? a przecież rodzice powinni dawać dzieciom dobry przykład, także wspólnej modlitwy, czy przy twoim nastawieniu byłbyś w stanie to wszystko wypełnić? zastanów się?
pozdrawiam
_________________
Tomasz32 -->ADONAJ ELOHENU ADONAJ EHAD
|
| Wt sie 09, 2005 14:38 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Widze takie rodziny, nawet mam przyklad u siebie.
Tomasz, zrozum - droga wiary wcale nie odbiega od drogi bez wiary na ogolnej swojej dlugosci. Rozni sie tylko szczegolami. Czytales co pisalem o kompromisach? A jak by Ci sie spodobal kompromis - oczywiscie kochanie, ochrzcijmy dziecko, ale kiedy bedzie chcialo wybierze wlasna droge. A chodzic do kosciola - widze na wlasne oczy jak wiele rodzin chodzi z dziecmi do kosciola. No szczyt popularnosci na spedzanie niedziel. Dzieci doskonale potrafia zrozumiec, ze tatus czy mamusia nie pojda do kosciola. Ale na pewno pojawia sie na komunii. A o powiedzeniu im tego, ze tatus czy mamusia nie wierza, mozna pomyslec pozniej.
Jeden rodzic nauczajacyc prawd wiary, a oboje uczacy szacunku dla czlowieka, dla jego pracy, dla wysilku, dla osob starszych, to w zupelnosci wystarczy.
Crosis
|
| Wt sie 09, 2005 14:43 |
|
|
|
 |
|
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
Podstawową kwestią jest kwestia światopoglądu i moralności. Bo jeśli różnice dotyczące wiary bedą się przekładały na konflikty dotyczące spraw fundamentalnych, to problemy będą się tylko mnożyć. Ale nikt mi nie wmówi, że osoby niewierzące są w jakikolwiek sposób gorsze, że z zasady nie posiadają kręgosłupa moralnego, że mają wypaczone priorytety. Więcej - bardzo często to one są o wiele wierniejsze swoim zasadom od osób wierzących. Kwestia tylko tego, żeby te nasze zasady były możliwie zbliżone.
Za to problem wiary istnieje. Każdy ma lepsze i gorsze momenty - w tych drugich potrzebne jest oparcie na wierze współmałżonka. A u nas nie dość, że oparcia brakuje, to jeszcze potrzeba dodatkowej siły, żeby nie "odpuścić", a często tak by było łatwiej. Częściej pojawia się kwestia walki o własną wiarę...
Z punktu widzenia osoby wierzącej problemem jest to, że w takiej sytuacji istnieje większe prawdopodobieństwo, że dziecko się zbuntuje i - powiedzmy - przestanie chodzić do kościoła. Skoro jeden rodzic nie musi, to czemu ono by miało? Z drugiej strony - jest szansa, że zapobiegnie to religijności z przyzwyczajenia. Jeśli cała rodzina od zawsze co niedzielę do kościoła chodzi, to staje się to przyzwyczajeniem, a nie wyborem. I mamy niedzielnych katolików, którzy nie bardzo wiedzą w co i w kogo wierzą. Posiadanie rodziców o różnym spojrzeniu na kwestię istnienia Boga zmusza do poszukiwań i określenia swojego stanowiska.
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
| Wt sie 09, 2005 15:19 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Jak juz powiedzialem - jesli jedno z rodzicow wierzy, ma pele prawo to wiare dziecku przekazywac. Krzywdy mu na pewno nie zrobi, pod warunkiem, ze w odpowiednim czasie pozwoli mu poznac alternatywy i nie bedzie ograniczenia wyboru dziecka.
A co do wsparcia... coz - zakladamy, ze malzenstwo to milosc. W milosci nie ma podzialow na wierzacych i niewierzacych. Jest milosc, wspieranie sie i pomaganie.
Crosis
|
| Wt sie 09, 2005 15:26 |
|
 |
|
TOMASZ32
Dołączył(a): Śr lip 20, 2005 20:30 Posty: 469
|
osoba wierząca przekazując wiarę dziecku nie będzie mówiła mu że trzeba tylko chodzić do kościoła bo to ze względu na jego wiarę, by ono ją miało tylko dlatego że chodzi do kościoła, ale będzie się starała mówić także o Bogu, że jest on dla osoby wierzącej fundamentem życia.
gorzej w przypadku osoby która twierdzi że nie będzie chodzić do kościoła - no może zrobi wyjątek bo trzeba dziecko ochrzcić - co wtedy zrobisz Crosis, chrzcąc dziecko przysięga się przed Bogiem (stawiając tą świadomość że Bóg jest obecny w kościele jako świątyni) że to dziecko będzie się wychowywało w wierze (czyli także pilnowało by dziecko przyjmowało wszystkie sakramenty, jeśli się tego zaniedba to dziecko także może mieć później pretensje do rodziców że nie wywiązali się z przysięgi złożonej przed Bogiem? - i co wtedy można mu powiedzieć, "kochane dziecko ja w Boga nie wierzę"?). ale pomijając mój punkt widzenia na to, warto się skupić na konkretnej radzie dla Avradi, by wiedziała co ma robić, a narazie my sobie tylko dyskutujemy a ona może nadal nie wiedzieć co ma zrobić, bo trudno tutaj coś konkretnego wywnioskować, ja osobiście miałbym problemy bo dyskusja toczy się z różnych punktów widzenia zarówno osób wierzących jak i tych którzy się za takie uważają ale tego nie praktykują, tak więc może dojdziemy do konkretnych wniosków.
pozdrawiam
_________________
Tomasz32 -->ADONAJ ELOHENU ADONAJ EHAD
|
| Wt sie 09, 2005 15:57 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: gorzej w przypadku osoby która twierdzi że nie będzie chodzić do kościoła - no może zrobi wyjątek bo trzeba dziecko ochrzcić - co wtedy zrobisz Crosis, chrzcąc dziecko przysięga się przed Bogiem (stawiając tą świadomość że Bóg jest obecny w kościele jako świątyni) że to dziecko będzie się wychowywało w wierze (czyli także pilnowało by dziecko przyjmowało wszystkie sakramenty, jeśli się tego zaniedba to dziecko także może mieć później pretensje do rodziców że nie wywiązali się z przysięgi złożonej przed Bogiem? - i co wtedy można mu powiedzieć, "kochane dziecko ja w Boga nie wierzę"?) Prosze bardzo, niech moja przyszla zona przysiega, ze bedzie starala sie wychowac dziecko w wierze katolickiej. Ja jej w tym nie bede przeszkadzal, ba bede nawet pomagal, bo moj swiatopoglad i swiatopoglad katolicki maja bardzo wiele wspolnego. Na Twoje pytanie zreszta odpowiedzialem Ci w poprzednim poscie: Cytuj: Jeden rodzic nauczajacyc prawd wiary, a oboje uczacy szacunku dla czlowieka, dla jego pracy, dla wysilku, dla osob starszych, to w zupelnosci wystarczy.
Crosis
|
| Wt sie 09, 2005 16:03 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
I odpowiem Avradi - nie wazne jest w co kto wierzy. Wazne to, jaki jest w srodku. Wiara nie czyni czlowieka lepszym ani gorszym z automatu. Moze byc natomiast droga ku byciu lepszym, ale nie musi. Tak samo samo odnosi sie do niewiary, albo wiary innej niz katolicka.
Zawsze patrz na to, co wiara danego czlowieka tak naprawde niesie. I nie mowie to wiara w sensie pojecie katolicyzmu. Nie, Mowie to tym, co ten czlowiek tak naprawde czyni, a czego nie, jaki jest. Mozna byc wierzacym i nie miec szacunku dla innego czlowieka, mozna byc niewierzacym i byc wspanialym czlowiekiem.
Crosis
|
| Wt sie 09, 2005 16:13 |
|
 |
|
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
Crosis napisał(a): A co do wsparcia... coz - zakladamy, ze malzenstwo to milosc. W milosci nie ma podzialow na wierzacych i niewierzacych. Jest milosc, wspieranie sie i pomaganie.
Tak, ale każdy ma gorsze okresy, a nawet okresy zwątpienia. Jakoś potrzebnego wtedy wsparcia w sprawach duchowych ze strony niewierzącego współmałżonka nie widzę. Mimo tego, że kwestia tolerancji w temacie wiary nie stanowi dla mnie problemu - to znaczy uważam, że wcale nie musi tu dochodzić do konfliktów ani w płaszczyźnie mąż-żona, ani rodzice-dzieci. Tylko brak konfliktów nie jest jeszcze sytuacja idealną...
Generalnie wydaje mi się, że taka postawa, jaką wyrażasz w ostatnich postach, nie jest niespotykana. Więcej - wystepuje dość często - właśnie dlatego, ze jest najoptymalniejszym rozwiązaniem, jakie może w tej sytuacji wypracować dwoje rozsądnych ludzi.
Tomasz - myślę, że możemy odejść nieco od konkretnych rad dla Avradi, bo pytanie zadała dawno temu i jakoś nie sprawia wrażenia, żeby czytała pojawiające się obecnie odpowiedzi 
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
| Wt sie 09, 2005 16:16 |
|
 |
|
Kalinka
Dołączył(a): Pn sie 08, 2005 9:43 Posty: 11
|
Nie mozesz sugerowac sie odpowiedziami innych-sama powinnas wiedziec co masz robic.Jeszcze nie probowalas zagadnac jego samego o zdanie a juz go przekreslasz....w Polsce zawsze byli tacy niewierzacy-a oplatek na Wigilii był, a kolędy spiewano, a w trodze wykrzykiwano "Jezus" albo "Boze pomoz"....czy to tez byli niewierzacy czy nie paraktykujacy???Ja mam znajomych niewierzacych lub innego wyznania i wcale nie mam zamiaru zrywac z nimi znajomosci-bo sa wspanialymi ludzmi.
|
| Śr sie 24, 2005 16:35 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Nie wiara czyni czlowieka lepszym. Ale moze byc droga.
Crosis
|
| Śr sie 24, 2005 18:54 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|