Okres działalności Bolka do połowy 1988 oceniam w sumie pozytywnie. Dzięki jego nieprzewidywalności, ciągłym woltom i spontanicznym posunięciom znacznie przyspieszył upadek komuny. I przyczynił się do bezkrwawego odejścia. Uważam, że zrehabilitował się za wcześniejszą współpracę.
Następny etap to przehandlowanie transformacji za państwowe pieniądze w procesie uwłaszczeń i prywatyzacji - to okres szary. Miał wtedy czasem jakieś przejawy uczciwości. Na przykład usiłował uniemożliwić Michnikowi przejęcie GW (wtedy straciła dopisek Solidarność).
A potem, to już działalność szkodliwa. Zamach stanu czy (teraz modniej) pusz, czyli nocne wywalenie Olszewskiego. [Wprawdzie nie sądzę, aby potrafił obmyślić strategię polegającą na zobligowaniu do publikacji listy, a następnie ukaraniu za to.] To pierwszy publiczny krok w celu ukrycia agenturalnej przeszłości. Potem ciche niszczenie akt - też oceniam negatywnie. I w końcu obecne (od dziesięciolecia) publiczne wypowiedzi, które oceniam zdecydowanie negatywnie. I to właśnie to jest powodem ogólnie negatywnej oceny jego postawy.
Ale mam i swoją osobistą pretensję. O Matkę Boską w klapie. Uważam, że osoba obsesyjnie nienawidząca jakichkolwiek innych ludzi nie ma prawa określać siebie za osobę wierzącą. Epatowanie MB jest wg mnie świętokradztwem.
I może to za jego przykładem czołowe postaci jednej z partii okazują totalną hipokryzję?

Może nie powinieneś dokonywać psychologicznej oceny ludzi, bo słabo Ci to idzie?
Jeśli napisałam, że "nie ruskich, nie amerykańskich i nie niemieckich", to miałam na myśli zarzucane oskarżenia o powiązania jednej i drugiej strony z tymi krajami.
Co do Wałęsy: nigdy nie byłam jego fanką nawet nie głosowałam na niego a w drugiej turze nie poszłam na wybory, bo nie wiedziałam co lepsze: dżuma czy cholera. Mój kuzyn pracował z nim w stoczni i twierdził, że Wałęsa był awanturnikiem i leserem, ale to nie miało wpływu na moje zdanie o nim. Tak samo nie ma wpływu to co mówią inni. Powiedziałam wyraźnie: jeśli jest winny, powinien się przyznać, a zachowałby twarz, jeśli niewinny, to ...Bóg osądzi tych, którzy próbują go wrobić.
Moim skromnym zdaniem: wojna o teczki, o to czy donosił czy nie, dyskredytuje Polaków. Przedstawia jako mściwych, małych ludzi (nie piję tu do niczyjego wzrostu), żądnych krwi.
Przychylam się do Twojego zdania.

Nigdy nie powinien zostać prezydentem - kandydować. Pozostałby szanowanym przywódcą Solidarności, a tak stał się błaznem żądnym władzy. Początek jego prezydentury to groteska. Potem trochę się wyrobił jeśli chodzi o sposób wypowiedzi itp. Nie zmienia to faktu, że pozostał bucem. To jego "panu mogę nogę podać" na wizji.... żenada.

Oczywiście że byłby. Przyczyną nienawiści genetycznych patriotów do Wałęsy nie jest wcale to, że w latach 70 rzekomo był "Bolkiem", bo w końcu z połowa obecnych pisowców ma więcej za uszami, tylko to że w latach 90 pozbawił ich władzy, najpierw zrywając z braćmi K, a potem przyczyniając się do odwołania ich rządu w 1992 roku.

Wałęsa, obok Tuska, jest osobą która ma największy potencjał wkurzania Jarosława K, bo zarówno z Wałęsą , jak i z Tuskiem poniósł on klęski w starciach politycznych, a przecież uważa się za Wielkiego Stratega.

I taki Wielki Strateg poniósł klęskę z rąk takiego nadętego bufona, megalomana i kretyna jak Wałęsa.

Gdyby nie udało się PISowi sfabrykować teczki "Bolka", znaleźliby co innego.

btw Wałęsę uważać należy za drugiego najgorszego prezydenta Polski po 1989 roku, zaraz po obecnym (nawet Lech K był lepszy). A przecież konkurencja w tej kategorii była i jest mordercza

Masz gdzieś uzasadnienie tego rankingu? No bo nie wiem, jednak prezydent, który schlał prezydenta Rosji to ma mały plusik nad prezydentem, który dał się schlać przez biskupa polowego.

Podstawową rolą prezydenta jest, albo przynajmniej powinno być, stać na straży konstytucji i ogólnie prawa. Dlatego od prezydenta należy oczekiwać, aby przynajmniej konstytucji i prawa nie łamał. Już sam ten fakt, że prezydent ściśle przestrzega praw i procedur jest cenną wartością, która stabilizuje państwo.

A Wałęsa nic innego nie robił, tylko próbował metodą faktów dokonanych wyszarpać dla siebie prerogatywy i uprawnienia, których prawo nie przewidywało (jacyś "ministrowie prezydentcy", etc) Gdyby miał ku temu odpowiednie zdolności i kwalifikacje nie zawahałby się przed dążeniem wprost do dyktatury. Można jeszcze by Wałęsę usprawiedliwiać tym, że ustrój państwa ówcześnie nie był jeszcze ściśle dookreślony, kształtował się dopiero i cechowała go pewna płynność.

Można by, gdyby nie fakt który go całkowicie pogrążył - publiczne (sic!!!) nawoływanie generałów do buntu przeciw rządowi.

Pod tym względem przegonił go dopiero obecny, jak mu tam, Adam?, Adrian? który ponadto swój kryminalny proceder uprawia w warunkach znacznie bardziej ścisłych i określonych ram prawnych.

Że też Ci Pilaster od tego plucia gęba nie zdrętwieje.

A co? Pluć na Wałęsę wolno tylko genetycznym patriotom? Czy po prostu zazdrościsz, że pilaster potrafi stworzyć taką krytykę Wałęsy, która nie opiera się o esbeckie świstki, a Wy nie potracie?

Jakże by mieli potrafić, skoro sami obecnie dążą do tego, do czego dążył Wałęsa 25 lat temu? Tylko, niestety, czynią to, po pierwsze większą kupą, po drugie w sposób bardziej od niego kompetentny.

Z drugiej jednak strony społeczeństwo polskie jest też dziś znacznie bardziej niż wtedy odporne. Miejmy nadzieję, że to wystarczy...

O, dalszy ciąg plucia.
A tak kiedyś ceniłem Pilastra. Odwaliło mu kompletnie, albo... został wynajęty.

Czyli odpowiedzi na moje pytanie nie będzie. A tak kiedyś ceniłem Marka Piotrowskiego. I żal bierze, że odwaliło mu w takim głupim momencie.

Masz na myśli tzw. "obiad drawski"? Był on tak samo publiczny, jak obiady w restauracji Sowa. To znaczy został upubliczniony przez Ministra ON, bo dzięki podsłuchom WSI wiedział, o czym rozmawiali podlegli mu generałowie i nadrzędny mu prezydent i upublicznił to dwa tygodnie później.

Poza tym był jeszcze rok 1992, kiedy Macierewicz chciał użyć NJW i paru wybranych oddziałów "dobrej zmiany". Na szczęście wtedy generałowie nie posłuchali.

Chcialem jeszcze wrocic do momentu odwolania rzadu Olszewskiego.
Czytalem jakas analize mowiaca o braku poparcia przez Jaroslawa i jego partie dla tego rzadu przed jego upadkiem i wykorzystywaniem teraz tego upadku w celach czysto propagandowych, ale oczywiscie nawet nie pamietam gdzie to czytalem.
Jakie jest wasze zdanie ?
Pytania oczywiscie z powodu mojej nieobecnosci w Polsce po 88r.

Nie odpowiadam na pytania retoryczne. Zwłaszcza że pytanie jest od czapy - ja nie pisałem o Wałęsie.

Nie wierzę własnym oczom. Marek broni Wałęsy . Nie no, żartuję. Zefciu ma rację:

Jak pisałem, nie pisałem o Wałęsie. Ale Małgosia - jak to udowodniła w sąsiednim wątku - nie musi uwzględniać tego co ja piszę, by ze mną polemizować. Wymyśla sobie "moje zdanie" i z nim polemizuje.
A jak jest w odpowiednim kierunku, to nawet formy Pilastra są OK, nie Małgosiu?