Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 10, 2025 8:35



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 19 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Biblia i prawa autorskie przekładów... 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So kwi 16, 2005 17:45
Posty: 3
Post Biblia i prawa autorskie przekładów...
Interesuje mnie następująca sprawa. Jak funkcjonują prawa autorskie do polskich przekładów Biblii. Rozumiem że np. copyright Biblia Tysiącletnia należy do wydawnictwa Pallottinum, ale jak jest z prawam do przekładu Jakuba Wujka. Jestem teraz w trakie tworzenia strony internetowej na której chciałbym umieścic Ewangelie Jana. Jak moge to uczynić nie łamiąc prawa autorskiego. Czy z forum wiara.pl ktos mi moze pomóc?


So sie 13, 2005 11:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Przekład Wujka to chyba 1500-któryś tam rok? Wtedy nie było praw autorskich, tak jak nie ma czegoś takiego jak prawa autorskie do przekładów Kochanowskiego czy dzieł Mickiewicza.

Po drugie, w ogóle nie wyobrażam sobie czegos takiego jak "prawa autorskie" do Pisma Świętego, to absurd, z której by strony nie patrzeć. Pismo Święte jest "własnością" świata, bo wszystkim zostało dane!

Główny Autor nakazał rozpowszechnianie nieodpłatne, w każdym języku.

Zwłaszcza, że to nie jest wydanie drukiem, które mogłoby pozbawić wydawnictwo dochodów ze sprzedaży.

Poprawka - podobno do jakiegoś wydania tłumaczenia Wujka prawa autorskie ma Vocatio. Choć nie wiem, na jakiej zasadzie.............

PS. To jest oczywiście moje prywatne zdanie...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


So sie 13, 2005 11:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Sądząc z tego, co tu jest napisane, możesz użyć Biblii Warszawsko-Praskiej
Tutaj http://www.diecezja.waw.pl/biblia/manual.shtml

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


So sie 13, 2005 15:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
I jeszcze jedno - wyjaśnienie tego zastrzeżenia prawa własności, które dostałam od wydawnictwa Pallotinum w odpowiedzi na moje zdziwienie, i poczucie absurdalności sytuacji, że takie zastrzeżenie istnieje (fakt, pisałam w sposób emocjonalny, wiec zapewne stąd również emocjonalny miejscami ton odpowiedzi):

Cytuj:
1. Wypada, by chrześcijanin starający się żyć wg wskazań Biblii szanował
prawo, zarówno świeckie, jak i kościelne, a niestety nieznajomość prawa od odpowiedzialności nas nie zwalnia.

2. Byłoby dobrze, gdyby tenże chrześcijanin, zwłaszcza mający chwalebny zamiar włączenia się w dzieło ewangelizacji, starał się uprzednio rozeznać, jakich należy użyć metod i środków, by podejmowana inicjatywa stała się źródłem dobra, nie zaś przyczyną jakiegokolwiek zamieszania, albo też ewentualnych szkód, czy może nawet zła. Dotyczy to z pewnością także prywatnych inicjatyw podejmowanych w internecie. Wymaga to zdobycia pewnej wiedzy, a czasem i akceptacji Kościoła dla podejmowanych działań, jesli podejmowane są one w imieniu Kościoła i przy użyciu jakichkolwiek oficjalnych dokumentów Kościoła, zwłaszcza fundamentalnych. Działania spontaniczne możliwe są dla prywatnego użytku, we własnym imieniu i na własny rachunek, choćby były z pozoru najświętsze.

3. Sprawa ochrony najważniejszego dla Kościoła tekstu Pisma Świętego, choć wydaje się oczywista, to jak z Pani zszokowania wynika, bynajmniej taką nie jest. Pozostaje postawić pytanie: dlaczego? Zachęcam serdecznie do pogłębienia wiedzy w tym zakresie i znalezienia odpowiedzi na to pytanie. Tymczasem kilka podpowiedzi:

- choć oryginalny tekst biblijny nie posiada i nie potrzebuje "copywright",
to wszystkie jego przekłady zwykle w jakimś stopniu są chronione;

- podstawą ochrony są oczywiście prawa autorskie do stosownych tłumaczeń, a także prawa wydawnicze; nie powinno to nikogo dziwić, bo kryje się za tym praca i odpowiedzialność, która winna być wynagrodzona (biblijnie mówiąc: "godzien jest robotnik swojej zapłaty") - tu działa zwykle prawo świeckie jasno i jednoznacznie;

- istnieje też zobowiazanie do ochrony Świętych Tekstów przyjęte przez
Kościół, a bezpośrednio przez Pasterzy Kościoła i instytucje przez nich
upoważnione, aby zachować wierność Słowu i zabezpieczać je przed wszelką manipulacją i swobodą interpretacji; mówią o tym liczne dokumenty Kościoła (w tym soborowe, papieskie i inne dokumenty Stolicy Apostolskiej, a także diecezjalne itp.); przykładem takiej ochrony prawnej jest objecie nia tekstu Biblii Tysiąclecia (wszystkie tłumaczenia i wydania), który jest z mandatu Konferencji Episkopatu Polski jedynym polskikm przekładem biblijnym stosowanym w liturgii Koscioła;

- proszę sięgnąć do źródeł z historii Kościoła, a zobaczy Pani ile razy
swobodne manipulacje tekstami biblijnymi prowadziły do rozłamów, herezjii, wojen i innych różnych tragedii; przyjęcie postawy, iż "nam się wydaje, że mamy do Biblii pełne prawo" nosi znamiona ignorancji, która nie przystoi ludziom inteligentnym i myślącym; owszem, mamy prawo tym Słowem żyć i dawać osobiste świadectwo o Bogu i Jego nieskończonej miłosiernej miłości do człowieka, do każdego z nas.

Mówiąc jasno, każde działanie, aby mogło stawać się dobrem i przynosić dobre owoce, które - w naszym konkretnym przypadku zakłada publiczne wykorzystanie dziedzictwa i świętości Kościoła, wymaga jego aprobaty (w takim zakresie, w jakim mówi o tym prawo świeckie, kościelne, a także decyzja ordynariusza miejsca, gdzie ma to zastosowanie). Wszelkie inne działania, nawet najszlachetniejsze, bez takiej aprobaty, już na starcie nie są w porządku (a więc mogą nawet stać się przyczyną i źródłem zła).


Może tylko wyjaśnienie...
1) Szanuję prawa autorów tłumaczeń do wynagrodzenia (stąd poprzedni komentarz o niepozbawianiu zysku)
2) Specjalnie wzięłam słowo "własność" w cudzysłów - nie jest własnością, jako czymś co np można dowolnie zmieniać (może idiotyczne skojarzenie - ale jak "plik tylko do odczytu" ;) ), niemniej jest darem danym wszystkim ludziom. Darem, który powinien być niesiony wszystkim. Stąd zresztą moje zaskoczenie.

I chyba tyle - ostatecznie. Proponuję użyć Biblii Warszawsko-Praskiej :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


So sie 13, 2005 17:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Oj, wywołałam burzę :) Kolejna odpowiedź - ale chyba ważna...

Cytuj:
Właśnie w tych dniach otrzymaliśmy sygnał, że umieszczono na web bez zgody tekst Pisma świętego w którym pobieżne czytanie wskazuje na niestaranność umieszczania tekstu
2 małe przykłady

Pieśń
>>> A jest: abyśmy czuwali nad Chrystusem
>>> ma być: z Chrystusem

>>> B, psalm 15,.
>>> jest: i nie da się przekupić niewinnemu
>>> ma być: przekupić przeciw niewinnemu

Stąd tak bardzo musimy uważać przy rozpowszechnianiu
<prywatnym> tekstów Pisma św.


To niestety rozumiem. W sumie chodzi - przynajmniej w części - nie tyle o prawo autorskie, co o niefałszowanie, choćby niechcący, tekstu o którym wiadomo, że ma Imprimatur. Na stronie Biblii Warszawsko-Praskiej wkleja się to chyba jako odnośnik - zatem ten problem powinien być załatwiony...

Smokopilka - jeśli cokolwiek będziesz zamieszczać - uważaj...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


So sie 13, 2005 18:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09
Posty: 339
Post 
Bez emocji i rzeczowo :):

(ust. z 1994) Art. 36: (...) autorskie prawa majątkowe gasną z upływem lat siedemdziesięciu:
1) od śmierci twórcy (...)
2) w odniesieniu do utworu, którego twórca nie jest znany - od daty pierwszego rozpowszechnienia

Prawa autorskie nie wygasaja nigdy dotycza miedzy innymi dziel oryginalnych jak i tłumaczeń.
Oznacza to tyle, ze jesli autor jest znany to obowiazuje nakaz zamieszczania jego nazwiska kazdorazowo przy publikacji tekstu. Nie mozna 'przejąć tekstu' nigdy.

W przypadku zrzeczenia sie przez autora, lub przekazania majatkowych praw autorskich tak czy owak nalezy wskazywac autora pomimo tego, iz nie naleza mu sie korzysci majatkowe.

Powyższe dotyczy także tłumaczeń i jest dla mnie oczywiste.
Sam jestem wydawcą i w przypadku wydania tekstu o takiej samej wadze jak Biblia płacę za prawa autorskie tłumaczenia lub uzgadniam zrzeczenie sie wynagrodzenia. Ale praw własności do pracy powstaje ZAWSZE w chwili jej wykonania.

Ciekawym casusem byloby (pewnie do wykonania w USA albo krajach arabskich - z roznych aczkolwiek względów) roszczenie ze strony reprezentanta lub spadkobiercy autora wynagrodzenia za publikację oryginalu. Ciekawy byłby przewod sądowy w ktorym np. Kościoł katolicki oczekiwał by wynagrodzenia za kazda publikacje Biblii w oryginale.

Należałoby ustalić jezyk oryginalu, wykazać boskie autorstwo Biblii i ciągłość reprezentacji. To bylby zajmujący proces.

Podobne roszczenia moglby zglosci np. szkoly Therawady czy Mahayany w stosunku do kanonu palijskiego czy sanskryckiego (byloby tu łatwiej ale ciekawie z innych wzgledow). :)

Sprawa tłumaczeń jest bardzo oczywista. Ktos wykonal pracę i za to nalezy sie wynagrodzenie. Tlumacz moze sie go zrzec z dowolnych pobudek lecz nie ma czegos takiego jak wlasnosc spoleczna czy ogolnoludzka. Calkiem niedawno bylo ale juz u nas nie ma na szczescie.

Pozdrawiam,

M.


So sie 13, 2005 21:48
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09
Posty: 339
Post 
Jeszcze w sprawie publikacji internetowych:

Link mozna zamiescic zawsze i bez skrupułów.

Umieszczenie tekstu na swoim serwerze, stronie internetowej itp jest takim samym dzialaniem jak wydanie papierowe.

Pozdrawiam,

M.


So sie 13, 2005 21:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Mushin - mówiąc po ludzku - jeśli tekst jest starszy niż 70 lat, należy zaznaczyć, kto jest autorem, ale nie należą mu się już żadne korzyści majątkowe z tego tytułu?

Cytuj:
Umieszczenie tekstu na swoim serwerze, stronie internetowej itp jest takim samym dzialaniem jak wydanie papierowe.

Zgadzam się co do faktu, natomiast Pismo Święte jest takim "dziełem", w przypadku którego oczekiwałabym zezwolenia na publikację w celach np. niekomercyjnych i ewangelizacyjnych. Kwestia znaczenia.

I tu dla mnie dużym argumentem jest ta niedokładność kopiowania.

W dodatku wykorzystanie publikacji internetowej i papierowej się chyba nie pokrywa, Biblii się nie drukuje z netu, żeby poczytać. Wydania internetowe nie zastępują drukowanych, działają raczej jak wyszukiwarki fragmentów, ewentualnie źródło umożliwiające nieprzepisywanie cytatów. Więcej - istnieje w internecie ich własna strona (www.biblia.pl) zawierająca całe Pismo Święte, ogólnodostępna i bezpłatna.

Jeśli takie obwarowanie istnieje - ja się dostosuję. Ale rozumiem częściowo i mi się to nie podoba :(

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


N sie 14, 2005 9:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09
Posty: 339
Post 
jo_tka napisał(a):
Mushin - mówiąc po ludzku - jeśli tekst jest starszy niż 70 lat, należy zaznaczyć, kto jest autorem, ale nie należą mu się już żadne korzyści majątkowe z tego tytułu?


Tak. Nie naleza sie. (Wedle prawa polskiego)


Cytuj:
Cytuj:
Umieszczenie tekstu na swoim serwerze, stronie internetowej itp jest takim samym dzialaniem jak wydanie papierowe.

Zgadzam się co do faktu, natomiast Pismo Święte jest takim "dziełem", w przypadku którego oczekiwałabym zezwolenia na publikację w celach np. niekomercyjnych i ewangelizacyjnych. Kwestia znaczenia.


Dlaczego nie wysunąć tego oczekiwania w stosunku do publikacji medycznych? W stosunku do producentow lekow? I tak dalej, i tak dalej.
Ewangelizowanie jest działaniem zaspokajajacym potrzeby spoleczne jakiejs grupy osob. Ktos kto wspiera takie dzialanie ma prawo oczekiwac wynagrodzenia (moze sie go oczywiscie zrzec) ale forma wykonanej pracy nie moze pozbawiac prawa do wynagrodzenia. Mielismy taki ustroj gdzie to inaczej funkcjonowalo... :(

Cytuj:

I tu dla mnie dużym argumentem jest ta niedokładność kopiowania.



Nielegalna kopia jest przestepstwem i jej jakosc nie ma znaczenia.

Cytuj:

W dodatku wykorzystanie publikacji internetowej i papierowej się chyba nie pokrywa, Biblii się nie drukuje z netu, żeby poczytać. Wydania internetowe nie zastępują drukowanych, działają raczej jak wyszukiwarki fragmentów, ewentualnie źródło umożliwiające nieprzepisywanie cytatów. Więcej - istnieje w internecie ich własna strona (www.biblia.pl) zawierająca całe Pismo Święte, ogólnodostępna i bezpłatna.

Jeśli takie obwarowanie istnieje - ja się dostosuję. Ale rozumiem częściowo i mi się to nie podoba :(


Pokrywa się. To publikacja jak kazda inna. Z pewnych wzgledow (wyszukiwanie) nawet atrakcyjniejsza. O korzystanie z zasobow www.biblia.pl pytaj wlascicieli. Ochronie prawnej moga podlegac mechanizmy wyszukiwania itp. Linki mozesz umieszczac bez pytania o zgode.

M.


N sie 14, 2005 12:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Mushin - jeśli ktoś publikuje coś, co jest jego własnością, w internecie i nie zabezpiecza tego w żaden sposób (np hasłem), to chyba oznacza, że można z tego korzystać - np. czytać, przeszukiwać, wybierać fragmenty w celu zacytowania we własnym tekście, itp?

Właścicielem www.biblia.pl jest Pallotinum, czyli wydawca Biblii Tysiąclecia.

Zresztą - żeby zakończyć sprawę:
Cytuj:
dla potrzeb własnych może Pani także korzystać np z BT które jest umieszczone na www.biblia.pl

to z jednego z maili od Pallotinum.

I przecież mówię - dostosuję się. Takie jest prawo polskie - i mają prawo tego wymagać. Ale wątpliwości, czy jest to słuszne, mieć mi wolno... Zwłaszcza, jeśli mówimy o fragmentach, nie pełnej publikacji, czyli o czymś co z założenia nie stanowi "konkurencji"...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


N sie 14, 2005 13:31
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09
Posty: 339
Post 
jo_tka napisał(a):
Mushin - jeśli ktoś publikuje coś, co jest jego własnością, w internecie i nie zabezpiecza tego w żaden sposób (np hasłem), to chyba oznacza, że można z tego korzystać - np. czytać, przeszukiwać, wybierać fragmenty w celu zacytowania we własnym tekście, itp?


Brak zabezpieczen nie stanowi tu o niczym. Ksiazki tez nie sa zabezpieczone.
W kazdej publikacji powinna byc informacja o prawach albo (c) albo info o warunkach wykorzystania.

Cytuj:

Właścicielem www.biblia.pl jest Pallotinum, czyli wydawca Biblii Tysiąclecia.

Zresztą - żeby zakończyć sprawę:
Cytuj:
dla potrzeb własnych może Pani także korzystać np z BT które jest umieszczone na www.biblia.pl

to z jednego z maili od Pallotinum.

I przecież mówię - dostosuję się. Takie jest prawo polskie - i mają prawo tego wymagać. Ale wątpliwości, czy jest to słuszne, mieć mi wolno... Zwłaszcza, jeśli mówimy o fragmentach, nie pełnej publikacji, czyli o czymś co z założenia nie stanowi "konkurencji"...


Dyskusja jest mocno teoretyczna bo szansa na to, że ktos cie bedize scigal jest bliska zeru.
Co do fragmentow: mozna cytowac bez zgody za podaniem źródła (na potrzeby ocney, porownania, dyskursu naukowego, krytycznoliterackiego itp). Jest gdzies okreslony procent dzieal jaki mozesz zacytowac (chyba 20% ale to moze byc rozne dla roznych dziel).

I rzecz ostatnia - Twoja watpliwość: jest ciekawa, sam fakt jej istnienia i jej źródlo.

M.


N sie 14, 2005 13:50
Zobacz profil

Dołączył(a): So kwi 16, 2005 17:45
Posty: 3
Post 
Bardzo dziękuj za tak pogłebioną dyskusje na nurtujący mnie problem. :-D . Prawde mówiąc nie spodziewałem sie że postawione przeze mnie pytanie sposoduje reakcje wydawnictwa Pallotium. Za wszelkie informacje serdecznie dziękuje.


N sie 14, 2005 18:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
A propos mojej wątpliwości - odpowiem cytatem ze św. Hieronima:

Cytuj:
Jeśli bowiem, jak mówi Apostoł Paweł, Chrystus jest mocą Bożą i mądrością Bożą, to ten, kto nie zna Pisma, nie zna mocy Boga ani Jego miłości: Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa.


Nie oczekiwałabym takiej postawy, gdyby to tłumaczenie wydało wydawnictwo świeckie...

A kwestia ścigania nie interesuje mnie zupełnie...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


N sie 14, 2005 19:34
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09
Posty: 339
Post 
jo_tka napisał(a):

Nie oczekiwałabym takiej postawy, gdyby to tłumaczenie wydało wydawnictwo świeckie...


A to faktycznie moglo budzić wątpliwość.
Szczególnie jeśli finansowane jest przez Kośćiól.
Teraz rozumiem dlaczego argument o dbalosci o dokladnosc zamieszczenych fragmentow do ciebie przemowil. Bez tego 'drobnego' faktu wypwiedz nabierala innego znacznia.

Cytuj:
A kwestia ścigania nie interesuje mnie zupełnie...


Mnie tez ale implikacje mozliwosci prcesu sadowego o prawa autorskie sa interesujace - chyba samam przyznasz :)

M.


N sie 14, 2005 20:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Finansowane nie mam pojęcia - przypuszczam że się sami utrzymują...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


N sie 14, 2005 21:01
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 19 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL