Hmm, nie uważam, aby uszczelnianie VAT było działaniem jakoś specjalnie korzystnym dla g o s p o d a r k i. W dodatku, aby było to działanie wagi ciężkiej. Dla budżetu - OK, ale dla gospodarki?
Czy ono bowiem powoduje stymulowanie rozwoju, umacnia fundamenty trwałego wzrostu lub coś w tym stylu?
Może w jakimś minimalnym stopniu i tylko w sytuacji, gdy ściągnięty VAT szedłby na cele rozwojowe. To w przypadku PiS-u nie ma miejsca.
Po prostu pieniądze (i to nie jakiś wielkie, bo to kilka, kilkanaście miliardów) z jednych złodziejskich rąk przechodzą do drugich. Tyle, że te drugie ręce - ręce państwa - są ubrane w białe rękawiczki.
Gospodarka sama w sobie nic z tego transferu nie ma.

Pomijam już to, o czym wspomina Alus.
Uszczelnianie VAT przez PiS ma w dużym stopniu wymiar demagogiczno-mitologiczny.
Państwo nie niesie ciężaru dużych zwrotów VAT, bo dość dramatycznie siadły inwestycje i firmy nie kupują maszyn i urządzeń.
Wielu przedsiębiorców nie występuje o bieżące zwroty VAT, bo po co im kontrola, zarząd komisaryczny, psy gończe na zakładzie i wizja 25 lat w kiciu.
Jednocześnie rośnie produkcja, bo rośnie konsumpcja. Rosną zatem wpływy podatkowe.
Wzrost produkcji oparty na wzroście konsumpcji to jednak jak szybka jazda po Red Bullu - taki krótki zryw.
Bez wzrostu wydajności pracy nie ma trwałego wzrostu produkcji.
A skąd będzie wzrost wydajności pracy, skoro nakłady na innowacyjność spadły w ub. r. w przemyśle aż o 9%.
Przypomnijmy też, że w ub. r. PiS tak uszczelniał VAT, że wzrost wpływów z jego tytułu wyniósł 2,8%. Czyli nawet mniej niż wzrost PKB. Inaczej mówiąc w pierwszym roku rządów mieliśmy wręcz rozszczelnienie zamiast uszczelnienia!

Ma zasadnicze znaczenie dla gospodarki, tak jak każde działanie w celu zapewnienia praworządności.


Gospodarka sama w sobie też ma, chociażby poprzez wyeliminowanie nieuczciwej konkurencji. Dzięki temu na rynku pozostają podmioty faktycznie silniejsze, a nie jakieś bandyckie mutanty.

Jakkolwiek propagandowo to brzmi, pieniądze przechodzą z rąk złodziejskich do rodzin z dwójką i więcej dzieci. Tylko część z nich to patologia, niejako z definicji patologii - niewielka część. Osobiście wolałbym, aby zmniejszenie luki VAT zostało wykorzystane do obniżenia stawki tego podatku, ale z dwojga złego, 500+ uważam za dużo mniejsze zło niż karuzele vatowskie.


To samo słyszałem np. o topieniu recesji w morzu dolarów gdzieś w okolicach 2008 roku. Ale wówczas byłem bardziej przekonany, że to nie może się udać

Wyłudzenia VAT pomniejszają budżet państwa przez co osłabiają państwo. Bez silnego państwa nie ma wolności gospodarczej, a brak wolności gospodarczej uderza w gospodarkę.

A znacznie większa część przechodzi do rąk bogatych i bardzo bogatych rodzin z 2 - 3 dzieci (osobiście znam kilka takich rodzin, gdzie średnia wynosi 2-3 tys zł/osobę), gdy tymczasem samotna matka z dzieckiem żyje w luksusie za 801zł/osobę i nie zasługuje na 500+

Bizancjum z ośmiorniczkami przeszło do lamusa, nastało bizancjum alkoholowe
http://natemat.pl/221889,szykuje-sie-ni ... 360-tys-zl

Jeśli tak, to mnie akurat to cieszy. Życzyłbym sobie, aby jak najwięcej Polaków było bogatych a jak najmniej stanowiło patologię. Tym bardziej, jeśli tworzą rodziny.


Gdyby to ode mnie zależało, albo w ogóle nie byłoby 500+ na jedno dziecko albo dostałby każdy, bez kryterium dochodowego.

A to już totalny odlot.

E tam, odlot to jest tu:

https://www.vice.com/pl/article/zmzz84/ ... -podatnika

W skrócie: Ministerstwo Spraw Zagranicznych wykłada 150 000 PLN na trasę heavy metalowego zespoliku. Zespoliku nikomu nieznanego, nie mającego w dorobku nawet jednej płyty, ale za to słusznego ideologicznie.

Ta teza wymagałaby udowodnienia.
I historia i współczesność zna systemy niepraworządne o silnych gospodarkach i praworządne o słabych.
Silny rozwój gospodarczy występował bardzo często w systemach, które wcale nie były przeregulowane przepisami zabezpieczającymi wszystkich przed wszystkim.
Dzisiaj zaś możemy obserwować wiele systemów, w których wszystko już uregulowano, ale gospodarka tkwi w chronicznej stagnacji.



Mocne określenia robią wrażenie, ale nie przesadzajmy. Mówimy przecież o tzw. wyłudzeniach podatkowych.
A więc np. o rolnikach kupujących olej opałowy zamiast do pieca to do do ciągników.
I o sprzedawcach tego oleju.
Można ich nazywać różnie - np. oszustami, kombinatorami itp. Ale bandytami? To już chyba lekka przesada.
Często chodzi zresztą tutaj po prostu o żerowanie na idiotycznych przepisach - przepisach, które tworzy państwo.
To jest tak, jak gdybyś wokół siebie rozrzucał padlinę i dziwił się, że schodzą się hieny i zlatują sępy. Nie należy się dziwić i nie ma co odganiać - to syzyfowa praca.
Należy przestać wyrzucać padlinę.



Patrząc czysto pragmatycznie i pomijając aspekt prawno-moralny też nie mogę się zgodzić.
Otóż kombinator, który wpadł na pomysł karuzeli VAT-owskiej jest swego rodzaju biznesowym geniuszem. Może i oszustem, ale geniuszem.
I teraz - dyskutując na gruncie tylko i wyłącznie
korzyści dla gospodarki - należy odpowiedzieć sobie na proste pytanie: kto lepiej zagospodaruje zarobioną złotówkę?
On czy z trudem wiążąca koniec z końcem matka wychowująca pięcioro dzieci?
Otóż z punktu widzenia rozwoju ekonomicznego to jemu lepiej byłoby tę złotówkę powierzyć.
Tak pokazuje cała historia ekonomii. Pieniądz wydany na socjal to pieniądz w znacznej mierze utopiony.
Najefektywniej zainwestowane są pieniądze najbardziej drapieżnych graczy.
Gospodarka rozwija się nie dzięki pasywnym biorcom zasiłków i zapomóg, ale dzięki sprytnym, zaradnym i pomysłowym kreatorom kapitału. Ich uczciwość jest w tym aspekcie cechą bardziej drugoplanową.
To dlatego twierdzę, że uszczelnianie VAT-u żadnych wielkich korzyści gospodarce jako takiej wcale nie przyniesie.
Może społeczeństwu (bo poczucie sprawiedliwości społecznej, praworządność, uczciwość itp.), budżetowi itd. OK.
Ale sama gospodarka żadnego znaczącego impulsu rozwojowego z tego mieć wcale nie będzie.

To, co napisałeś ładnie brzmi.
Jak zwykle każdy sofizmat.

Skąd bowiem założenie, że państwo z małym budżetem jest słabe?
Albo że bez silnego państwa nie ma wolności gospodarczej?
Wolność gospodarcza miała się przecież w najlepsze zanim w ogóle powstało państwo.

Po pierwsze skala wyłudzeń VAT mogłaby przekroczyć możliwości budżetowe państwa. Wówczas nie byłoby to państwo z małym budżetem tylko bez budżetu.
Po drugie, żeby była wolność gospodarczej to ktoś jej musi pilnować. Wskaż co się do tego lepiej nadaje od państwa.

za jaskiniowca to była wolność gospodarcza? Dziękuję za taką "wolność"

Nie zmieniajmy tematu.
Twierdzisz, że wyłudzenia VAT to mniejszy budżet, a mniejszy budżet to słabsze państwo. A słabsze państwo to gorsza ochrona wolności gospodarczej zatem i uderzenie w gospodarkę.
To bardzo uproszczone rozumowanie.
Zbyt uproszczone.

A nie było?

Za Wikipedią:
Wolność gospodarcza – swoboda podejmowania działalności gospodarczej, wolna od ingerencji państwa

A gdzie argumenty?