Dziękuję, rzadko tu treści z poczuciem humoru. Aby było dosadniej, to sprecyzowałbym, że chodzi o dorobek naukowy. I poparłbym jakimiś habilitacjami.

No pognębiłbym naczelnika tytułami honoris causa (które zapewne posiada).

Na temat angielszczyzny się nie wypowiem, albowiem jeszcze nie opanowałem w pełni języka ojczystego. Wciąż zdarza mi się popełniać w nim błędy.

No tak.
Rzeczywiście da się to nawet w ostatnim poście zauważyć, że zasady pisowni jeszcze przed Tobą.

Ale jeszcze wracając do Wałęsy.
Chodziło mi oczywiście o dorobek życiowy, nie naukowy.
Cieszę się, ze to niedomówienie Cię rozbawiło, bo w końcu śmiech to zdrowie.
Dzięki temu dorobkowi miał otwarte drzwi na wszystkie właściwie salony świata.
Gościł i przemawiał przecież w Kongresie USA.
Ani Szydło ani naczelnika nigdy tam nie zaproszono.
A pewnie by nawet nie wpuszczono.
Nawet w takiej Brukseli właściwie przeczołgano przecież panią premier po podłodze - pamiętasz chyba głosowanie na Tuska.

Dzisiaj to samo zrobiła z rządem PiS-u Komisja Wenecka.
Wszyscy byli za prawem, a przeciw reżimowi.
Wg nieoficjalnych informacji nikt PiS-u nie poparł.
To, że nie poprze nas żadne z państw demokratycznych było od początku pewne i przesądzone.
Ale takie np. Węgry?
Znowu zdradziły?

Uwaga na temat zasad pisowni jest - mówiąc oględnie - sprzeczna z netetykietą. Mówiąc nieoględnie - chamska i mówi znacznie więcej o Tobie niż o sposobie pisania Andeja.
Co do Wałęsy - rzeczywiście, miał "osiągnięcia życiowe" - wydał (co prawda zapewne pisaną przez ghost-writera) jedną książkę i kilku kolegów...

Co w tym chamskiego? mikkel tylko potwierdził to, co sam Andej stwierdził. W ten sposób w niczym mu nie ubliżył. Zwykła wymiana zdań. No, ale jakbyś mógł nie skorzystać z okazji i nie dowalić po swojemu, znanym wszystkim językiem miłosci "chamska uwaga" przeciwnikowi politycznemu....
I jeszcze, gdyby to Andej miał pretensje....

Czy moderator Yarpen moglby zazadac od Marka_Piotrowskiego dowodow na oskarzenia Walesy? Czy tak jak polska policja dzis, wymaga tylko od przeciwnikow politycznych rzadzacej partii?

Jakie oskarżenia? O tym, że był agentem SB w latach siedemdziesiątych, świadczą dokumenty znalezione w domu Kiszczaka. Grafolodzy, o zgrozo, potwierdzili, że napisał lub podpisał je Lech "Bolek" Wałęsa.

No i co z tego ?
A inni grafolodzy stwierdzili ze to nie bylo pismo / podpis Walesy.
Dla mnie wazne jest to co zrobil w latach 80 tych doprowadzajac do szczesliwego konca strajk w Stoczni.
Cos czego akurat nikt inny nie zrobil.

Którzy inni? Z tego co wiem, to owi "inni" nie mieli dostępu do teczki z domu Kiszczaka, więc na jakiej podstawie zabrali się za ocenę?


Co nie zmienia niczego w tym, że był tajnym współpracownikiem SB. Obecnie zaś toczy się przeciwko Lechowi "Bolkowi" Wałęsie postępowanie w prokuraturze o składanie fałszywych zeznań.

Rzeczywiście, Wałęsa usiłował doprowadzić strajk u nas w Stoczni do końca już po spełnieniu postulatów płacowych - bez walki o powstanie Solidarności. Właściwie nawet ogłosił jego koniec kilka minut po godzinie 14.00 w sobotę 16 sierpnia 1980 r.

Działaczka WZZ, pielęgniarka Alina Pienkowska krzyczy w Sali BHP w stronę Lecha Wałęsy: „Zdradziliście nas!!!”.
Dyrektor Stoczni Gniech dzwoni do ministra przemysłu maszynowego Aleksandra Kopcia i melduje:
"Wszystko poszło, jak się umawialiśmy… Tak… Skończony… Podpisaliśmy… Gładko… W poniedziałek przychodzą do pracy."

Zanosiło się, że stoczniowcy dostaną po 1500 zł i koniec. Reszta zakładów strajkujących w Trójmieście zostanie zgnieciona.

Na szczęście znalazły się Alina Pieńkowska i Anna Walentynowicz, które wprost stojąc w bramie zawracały stoczniowców. Przez jedyny jeszcze będący w rękach strajkujących megafon Kazimierz Szołoch (bohater z 1970 roku), Walentynowicz, Ewy Ossowskiej, Janusza Sobótki i Jana Zapolnika strajk nie został zakończony.
Wtedy oczywiście Wałęsa znów wgramolił się na pozycję "szefa strajku" i zebrał potem wszystkie laury (lżąc przy tym rzeczywistych bohaterów.

No popatrz, co za osobowość!!!! Po zdradzie strajkujących wgramolił się na szefa i wszyscy potulnie go przyjęli Mało tego, postawili go na czele aż do końca. Dlaczego na czele nie stanęła śp. Walentynowicz, Pienkowska lub ktokolwiek inny?
Pominę już to, że Wałęsa był roszczeniowym leserem (wiem to od kuzyna, który w tym czasie pracował w Stoczni), stąd ta rola bardzo mu odpowiadała, a przy okazji zrobił dobrą robotę. Nie było odważnych, a on miał wprawę.

Z bardzo prostego powodu - komitet strajkowy był wówczas opanowany prze podobne jak Wałęsa wtyki.
Dziwię się że nie znasz tej historii - nawet w swoim czasie Wasza idolka Krzywonos o tym opowiadała.
No, ale pewnie wygodniej wierzyć w wersje Wałęsy i Jaruzelskiego...

Faktem jest, że informacje o wydawaniu kolegów przez Wałęsę rozpowszechniane są dziś w obiegu publicznym.
Nie wiemy jedynie czy są one całkowicie wyssane z palca czy też jest w nich jakieś ziarno prawdy.
I na razie się tego raczej nie dowiemy.
Nie w obecnym układzie politycznym.
Wałęsa jest po prostu zbyt jawnym wrogiem obecnego reżimu, aby instytucje bezpośrednio uzależnione od władzy (prokuratura, IPN) mogły w tej sprawie wydać werdykt choćby w szczątkowym stopniu wiarygodny.

Prawdą jest także, że jakiś czas temu wydano opinię grafologiczną na temat autentyczności podpisu Wałęsy. Wydali ją specjaliści z Instytutu Sehna - jednostki będącej - uwaga - w strukturach Ministerstwa Sprawiedliwości, czyli podlegającej Partii.
Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że wiarygodność takiej opinii jest, z grubsza mówiąc, żadna.

Nie chodzi o najbogatszych, tylko o tych, którzy płacą ponad ok 600 zł (bo to nie przepływa bez kosztów) podatków miesięcznie ponad jakieś minimum. Oni płacą na tych, którzy płacą mniej lub mają więcej dzieci. Oczywiście najwięcej od bezdzietnych.


Biedniejsi z więcej niż z jednym dzieckiem ostatecznie coś zyskują.

Ponadto, dla zasiłków na dzieci zmniejsza się fundusze na inne wydatki państwa. Albo - uwzględniając wzrost PKB - nie zwiększa się ich.

Na pewno nasz obecny rząd da się też orznąć na rakietach o wiele bardziej niż wydali na 500+.


Każdy normalny rodzic przeznaczy te pieniądze w jakiejś mierze na dzieci. Część wydatków przeznaczą na podniesienie poziomu życia całej rodziny, na czym dzieci też zyskają. Inaczej musiałbyś stwierdzić, że ponad połowa rodziców z więcej niż jednym dzieckiem to rodzice patologiczni.


Po prostu nie wiadomo. Trzeba poczekać - a i tak mogą pozostać wątpliwości.

---


No właśnie nie sądzę


Na początku, gdy dzieci są bardzo małe. Wtedy trzeba się nimi zajmować i pracować się nie da. A pracę w domu trudno znaleźć, nie licząc bardzo niewielu zawodów.

Oprócz rodziców którzy mają tyle pieniędzy, że to 500zł naprawdę do niczego im się nie może przydać. Ci rzeczywiście mogą kupić sobie trunki za te pieniądze, bo co innego?

Dlatego wydaje mi się że choć w ostatecznym rozrachunku dobre strony programu przeważają nad wadami, to trzeba jednak ograniczyć go tylko do tych biedniejszych.

Ile razy mam zwracać Ci uwagę, abyś zaprzestał szufladkowania mnie? Mam uznać to za oszczerstwo?