Nie, żebym ten program popierał, ale śmiem podejrzewać, że w pewnych kręgach każde zwiększenie domowego budżetu dałoby taki efekt.

No właśnie.
Narkomanowi na ulicy nie daje się pieniędzy, bo z góry wiadomo, na co je przeznaczy.
Podobnie alkoholikowi.
Każdy kto ma odrobinę oleju w głowie o tym wie.
Pomagamy w inny sposób: można kupić bułkę albo nawet zapłacić za obiad.
Skoro podejrzewamy, że w pewnych kręgach każde dodatkowe zwiększenie budżetu da impuls do zwiększonej konsumpcji napojów, to po co dokonywać tego posunięcia?
I w tym przypadku powinno się pomagać w inny, bardziej rozumny sposób.
Organizować dla dzieci i młodzieży kursy i zajęcia, słabszym zapewnić douczanie, zadbać, aby nikt w szkole nie chodził głodny, zatroszczyć się o kondycją fizyczną, zdrowie i higienę. I tak dalej.
Dlaczego tego nie zrobiono? Nikt nawet o tym nie mówi. Bo to za trudne? Wymaga wysiłku? Władza za bardzo zajęta jest demolowaniem państwa? Zamiast tego rozdaje się pieniądze, które idą "na przelew"?

Program 500+ jest taką samą formą pomocy, jak dawanie żebrakowi 2 zł. Nie dość, że nie wyciągnie go to z biedy, to jeszcze może zrobić krzywdę, bo za uzbierane pieniądze kupi sobie kolejną butelkę wódki.
To głupi, bezmyślny program szkodliwy dla naszego Narodu.
Beneficjenci przezywający dziś radość z jego powodu są jak dziecko, któremu dano cukierka i które nie myśli o konsekwencjach.

Oj tam, oj tam. Moja niepracująca sąsiadka z czworgiem dzieci po wprowadzeniu 500+ kupiła im - autentycznie - ogrodową trampolinę. Może dzięki temu się wybiją?

W szkole nikt nie chodzi glodny juz od kilkunastu lat. Obiady dla dzieci z biednych rodzin były opłacane przez MOPS od dawna. W mojej szkole, kiedy nie było kuchni, dzieci dostawały kanapki. Od 15 lat mają dwudaniowe obiady. Douczanie... też jest. Są zajęcia korekcyjno - kompensacyjne dla dzieci mających problemy z nauką, pomoc w świetlicy w odrabianiu zadań, dodatkowe zajęcia na zasadzie kółka dla chętnych.
Z higieną gorzej, bo nauczycielowi nie wolno wielu działań. Nawet głowy pod kątem wszy nie wolno sprawdzić (nawet higienistka nie może). Pozostaje wyłącznie rozmowa z dziećmi i rodzicami, pogadanka. Tu prawo powinno być zmienione, bo nauczyciel ma coraz więcej obowiązków, a coraz mniej praw.
KNS mówi o dawaniu wędki, a nie ryby, ale rządowi łatwiej dać rybę, a przede wszystkim ma elektorat.

Ja już tak na zapas, bo jedna z dyskutantek pisała tu o dzieciach "mdlejących z głodu" w czasie lekcji.



Zapewne jest wiele spraw, które można by poprawić. Jeżeli są już świetlice, kursy i korepetycje można choćby zajrzeć dzieciom do buzi - popatrzeć jakie mają zęby. Niechby tak władza refundowała lepsze niż państwowe plomby albo aparaty ortodentyczne. Byłby chociaż jakiś pożytek.
A tak to mamy zwiększenie wydatków na wódkę.
Skoro nauczyciele są przeciążeni, to może potrzeba ich po prostu więcej, może mniej liczne klasy? Można było w to zainwestować - podnieść poziom, jakość i komfort nauczania. Zamiast przejeść i przepić 20 mld.



No właśnie.
I to rybę śmierdzącą stęchlizną.
Nic dobrego z tego programu nie będzie. Jedynie rozbudzone aspiracje do życia ponad stan. Dobrze kupować sprzęty AGD i remontować mieszkanie, ale za chwile będzie się chciało czegoś więcej. Jaką rybę władza zaserwuje wtedy? I skąd weźmie na to środki, skoro konsumując tylko, a nie inwestując, nie podniesie się nasz realny poziom życia?

Cóż, najwyraźniej pozostała w czasach co najmniej XX w.

Zgadzam się.Jak przeciążeni? O czym Ty mówisz? Władza uważa, że nauczyciele za mało pracują, a za nimi społeczeństwo w pewnych kręgach (18 godz. tygodniowo - chciałabym tyle pracować ). No i teraz rewelacja: wszyscy maja podwyżki, nagrody w ministerstwach, a nauczyciele otrzymali pierwszą obniżkę - od stycznia nie będzie dodatku mieszkaniowego (dotyczył nauczycieli wiejskich). Następne obniżki będą jak odbiorą dodatek wiejski. Ponoć mają go włączyć do wynagrodzenia zasadniczego, ale mieszkaniowy też miał być włączony (wszystko miało iść do zasadniczej).
Mniej liczne klasy? Teoretycznie klasa nie może liczyć więcej niż 25 osób (to i tak za dużo, aby każdego zmotywować). Ja mam ten komfort, że u nas klasy nie przekraczają 20 osób (mała wiejska szkoła i pojedyncze klasy).
Bez komentarza.


Aaaa, zapomniałam dodać, że nauczyciele będą podlegali lustracji majatkowej. Tak jak posłowie, ministrowie itp. będą musieli składać oświadczenia majątkowe, no i polecą kary, jeśli ktoś się pomyli. Kurde, co oni chcą mi zlustrować? Mieszkanie niegdyś zakładowe, wykupione na własność? Kilkunastoletni samochód, a może kuchenkę indukcyjną i inne sprzęty? A więc niedługo każdy będzie mógł wiedzieć dokładnie jaki majątek posiada każdy nauczyciel.

Nie pisz nawet w ten sposób, nie narzekaj.
Przedstawiciele "dobrej zmiany" gotowi uznać, że to "kwik elit odrywanych od koryta".



Szczerze powiem, że nie rozumiem, dlaczego oni uderzyli przed wszystkim w wieś. Likwidacja gimnazjów to przede wszystkim cios w społeczności wiejskie. Teraz dowiadujemy się o tym dodatku.
Wieś to przecież ich naturalne zaplecze wyborcze. Paradoksalnie największy postęp nastąpił tu za liberalnych rządów. Pobudowano szkoły (i to jakie!), przedszkola, nawet tam gdzie psy... itd.
Teraz to wszystko jakoś stanęło. Samorządy sparaliżowane i wystraszone, niepewne jutra, procesy inwestycyjne pod znakiem zapytania.
Wieś przez 2 dekady (1980-2000) tkwiła w marazmie. Czy obecnie PiS-owi uda się ten stan przywrócić?

Mam to głęboko... . Jeszcze jeden kwiatek: 500+ dla nauczycieli dyplomowanych. W pierwszym roku jakieś 50 zł i co roku podwyżka, ale ... trzeba mieć ocenę wzorową pracy. Bardzo dobra to za mało. Kto ocenia? Dyrektor, a ten zwykle ma swoich pupilków.Już widać po dodatkach motywacyjnych. Najwyraźniej chcą skłócić środowisko, bo będzie wyścig szczurów. Ja w tym nie zamierzam uczestniczyć. Albo będzie docenione to co robię, albo mam gdzieś ich 500+.
Wydłuzono też awans zawodowy. Teraz dyplomowanego będzie można uzyskać chyba po 20 latach (nie liczyłam, ale po każdym awansie przerwa trzy lata i staż na następny stopień.

No tak...trzeba zmienić ustawe, i nauczycieli musi oceniać lokalny polityk, najlepiej z PiS. A moze wziac kogoś z klasy pracujacej? Moze zacznijmy od murarzy!
To zaufanie nauczyciela do nauczyciela, jak sedziego do sedziego... ech

Wszędzie znajdzie się karierowicz i zrobi wszystko, aby osiągnąć korzyści. I nie chodzi o to kto ma oceniać, bo zawsze oceniał dyrektor. Zresztą, nie ma sensu jakiekolwiek tłumaczenie, bo zwolennicy dobrej zmiany i tak wiedzą najlepiej. Chociaz nie, może zmienią zdanie, jesli dotknie ich to osobiście, tak jak dotknęło jedną osobę (leśniczego) z mojej rodziny i wreszcie zobaczył jak to działa. Bardzo dobrze prosperujące leśnictwo, lesniczy przez wszystkie lata pracy z sukcesami, a tu przyszła dobra zmiana, na stanowisko nadleśniczego powołano misiewicza i ... za jakieś nieistotne sprawy o mały włos byłby zwolniony dyscyplinarnie dokładnie na tydzień przed okresem ochronnym (przedemerytalnym). Najwyraźniej jakiemuś pociotkowi nadleśniczego potrzebne było stanowisko leśniczego.

I jest tu pewne podobieństwo.
Dla przykładu sędziów TK w wolnej Polsce także wybierał Sejm. I nikt nigdy nie uwypuklał tego, żeby te wybory miały być jawnie polityczne, a sędziowie będą bezwolnymi marionetkami zależnymi od woli jakiejś partii.
Doszedł do władzy PiS i przekonał wszystkich, że teraz tak właśnie będzie. A czas pokazał, że taka ocena była uprawniona.
I podobnie rzeczy wygląda chyba w szkolnictwie.
Wymieniono kuratorów na pisowskich. Trudno oczekiwać, aby specjalnie powołani partyjni kuratorzy aprobowali teraz politycznie bezstronnych dyrektorów, a ci mieli dokonywać nagle partyjnie bezstronnych ocen nauczycieli.
Może ktoś w taką ściemę uwierzy - ja nie.

Ależ oczywiscie...karierowicze, uslużni sedziowie, kuratorzy , dyrektorzy szkol, policjanci, murarze itp itd sa tylko po stronie PiS
Nagle w Polsce wsrod prawych sedziow, kuratorow, policjantow, murarzy znalezli sie sami usluzni...hehe , choc na tym forum sie pośmieje...

Nie, aby byli "tylko" po stronie PiS-u.
Jednak tylko tacy będą teraz awansować. A resztę będzie się - Małgosiaa podała przykład - wysyłać na emerytury, przymuszać do przenosin, degradować, wyrzucać, zwalniać itp.
Identycznie było przecież z a I PRL-u.

Oto typowa obrona PiSu . A tak po prawdzie, to miało nie być kolesiostwa, a jest większe niż było kiedykolwiek. W zasadzie prawie takie jak było w PRL.

Prl, kolesiostwo ...o czym pisze Malgosia i mikkel...niestety nie za czasow PiS

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obc ... prace.html

Nie idźmy ta droga, by swoj swiatopoglad, przysłanial rozum