Po to właśnie będą przedstawiciele komitetów wyborczych, aby zniwelować zapewne zapędy niektórych przewodniczących komisji usiłujących kartę z 2-3 krzyżykami przypisać konkretnemu kandydatowi.

Przewodniczących komisji wybierają desygnowani przedstawiciele komitetów wyborczych, którzy jednocześnie są członkami komisji. Tak więc większe szanse na zostanie przewodniczącym mają przedstawiciele opozycji.

Tyle tylko, ze do komisji wyborczych żadna partia nie desygnuje swoich członków czy zwolenników
Nabór prowadzi PKW danego szczebla.
Partie desygnują swoich mężów zaufania, którzy nie są członkami komisji wyborczej w danym lokalu.

Na porównaniu karty z wytycznymi Kodeksu Wyborczego, które są jasne i zasadniczo przewidują wszystkie możliwe warianty wyglądu takiej karty po oddaniu głosu.

Pracowaliśmy w losowo dobranych parach, dalej sprawdzone przez nas karty weryfikowała inna losowo dobrana para. Nie pamiętam już dokładnie reszty procedur kontrolnych, ale jak widzisz nie ma tu miejsca na decydowanie o czymkolwiek, o ile zakładamy, że wszyscy członkowie komisji są trzeźwi, mają oczy na właściwym miejscu i żaden nie doznaje halucynacji.

Dlaczego nie? Nie mogą, czy też nie chcą?

Z pośród kogo?

PKW ogłasza w mediach nabór chętnych pracować komisjach lokalnych w dniu wyborów, podając także kwotę uposażenia.
Zgłaszają sie ludzie różnych profesji, którzy za parę zł chcą pracować na rzecz lokalnych społeczności.
Partie mogą wystawiać mężów zaufania, którzy nie są członkami komisji.
Owszem może sie zgłosić członek jakieś partii, ale na ogół w lokalnej społeczności wiedzą sąsiedzi gdzie kto siedzi, tym bardziej taki członek komisji bywa obserwowany.

No chyba ktoś musiał w końcu porównanywać te karty i decydować, który głos na karcie nie spełnia wymogów ważności? Chyba, że same karty się odkładały na kupkę z głosami "nieważne"?

Dalej sprawdzone przez nas karty - czyli odkładali karty nieważne spośród wszystkich, które sprawdzali - czy to aż tak trudne do zrozumienia.

No właśnie, skoro członkowie komisji nie znają wzajemnych preferencji wyborczych, to w jaki sposób może dochodzić do fałszerstw?


Nie, znam te procedury doskonale. To wy twierdzicie, że komisje do tej pory nie decydowały, który głos uznać za ważny, a który za nieważny.

O to musisz spytać członków czy zwolenników PiS, bo to oni przez 8 lat ogłaszali fałszerstwa wyborcze.


Decydowało jednoznaczne prawo - każda karta z kilkoma krzyżykami, z podkreśleniami, z dopiskami, rysunkami, z automatu były nieważne.
To PiS chce aktualnie analizować tego rodzaju karty i orzekać na kogo oddano głosy.

Czy to było dobre? Ktoś ze złości coś dopisał i przez to unieważniono głos?
Albo łatwo jest w ten sposób fałszować przez dopisanie czegoś.

Nie bardzo rozumiem. To, że zwolennicy PIS opowiadali bzdury, to i Ty musisz?


Bzdury opowiadasz. Prawidłowo zakreślone głosy na kartach z podkreśleniami, z dopiskami, rysunkami zawsze były ważne. Analizy dokonuje się zawsze na podstawie wytycznych. Mało tego, dokonują tego osoby, które nigdy nie wiedzą jakie preferencje wyborcze mają inni członkowie. Tak więc o żadnych fałszerstwach nie może być mowy.

Felek zaluje , ze nie czytasz postow miedzy kłotnia z Alus

By dostać sie do komisji wyborzcej, nalezy zglosic sie do komitetow wyborczych, a te dopiero zglaszaja czlonkow komisji wyborczych. Kazda ma 1 miejsce , co najmniej w takiej komisji. Wiec kazda bedzie miala swojego przedstawiciela w komisji...PO takze.

Mozna bylo bardzo latwo uniewaznic setki kart, np zrobic na kazdej choc maly znaczek dlugopisem, przejechac je linia, albo nawet poplamic! Niechcaco...

Nie wiem dlaczego zakładacie, że fałszerstwa wyborcze muszą mieć miejsce w komisjach, na najniższym szczeblu. Przecież głosy przekazane z komisji wyborczych ktoś także dalej liczy i dodaje. A na końcu jest Państwowa Komisja Wyborcza, która ogłasza wyniki wyborów. A tę PiS przecież dopiero co rozpędził i teraz powoła nową - całkowicie podporządkowaną woli płynącej z Nowogrodzkiej.
I zamiast fałszować wyniki we wszystkich komisjach wyborczych (co za mozolna i niewdzięczna praca) wystarczy przecież tak te wyniki dodać, aby ostateczny rezultat zgadzał się z wcześniej zaplanowanym.
I ogłosić światu jako wolę Suwerena.
Wydaje mi się, że nie doceniacie ani błyskotliwości Partii ani tego, że od czasów swoich pierwszych rządów (tzn. lat 1944-89) Partia naprawdę wiele się nauczyła.
Po pierwsze więc, wybory powinny przebiegać w całkowitym chaosie. I to już właściwie zostało przesądzone. Szanse na poprawne przeprowadzenie wyborów samorządowych są znikome. To pierwsza przesłanka sukcesu.
Po drugie, w razie gdyby popełniono jakiś błąd i wynik policzony odbiegałby od zaplanowanego, wybory będzie można unieważnić. Zrobią to marionetki powołane do instytucji specjalnie do tego celu wymyślonej (nowej izby tego, co kiedyś było Sądem Najwyższym).
I po trzecie, skąd mamy wiedzieć, że to, co ogłoszą pisowscy aktywiści delegowani do nowej PKW (takie nowe żony TW "Wolfganga") w jakikolwiek sposób korespondować będzie z rzeczywistością?