Autopoprawka w pełni wyczerpuje potrzeby sytuacji faktycznej, wytworzonej po odmowie uznania przez posłankę wywiadu w POgłosie, za autoryzowany.

Ja nie rozmawiałem z Johnnym99 ani z nikim, bo gołym okiem widać było, że robi się w temacie Prezydenta Komorowskiego okropna jatka i offtop. Kilka razy prosiłem towarzystwo o uspokojenie. Zamiast tego zostałem oskarżony o manipulacje tekstami osób spoza forum i zgłoszony do moderacji dla ukarania.
Sprawy widzę takie jakimi one są.

W niniejszym temacie trzeba niestety używać zwrotu słowa przypisywane przez POgłos posłance Musze a nie zwrotu słowa posłanki Muchy.

Nigdzie nie przechodziliśmy. Eutanazję w tym kontekście wymyśliły sobie histeryczne media.

Nie w tym rzecz.
Chodzi o zarzuty wobec Muchy a Twoje świetne wyjście z honorem.

Cóż, dziękuję za komplement, choć niezasłużony. Napisałem po prostu jak zrozumiałem tę wypowiedź. Honor posłanki mało mnie wzrusza, szczerze mówiąc.

Więc nieświadomie jej pomogłeś.

Ciekawe, kto w czym jej pomógł.

Bo ja analizując całą sytuację pomału zaczynam podejrzewać, że cała ta historia mogła być faktycznie spreparowana przez określone media, aby obniżyć szanse wyborcze Pani Mucha w jej okręgu, który dzieli z niejakim Palikotem...

I tu wyjaśnia się cała zagadka, dlaczego żadne media związane z PISem czy Kościołem w tym kompletnie nie brały udziału. Bo to nie jest ich bajka...

Nie aż "nieświadomie" osiris. Po prostu przypadkiem.

Nie ważne czy to są rozgrywki wewnątrzpartyjne czy inne ważne że te niefortunne słowa - prawdopodobnie - padły i przeniesiono je na forum publiczne.
Niech Mucha nie ma do nas pretensji tylko do owej gazetki (broszury)
Jeśli te stwierdzenia są nieprawdziwe to niech poda ich do sądu a nie ma co pomstować na użytkowników tego forum, że ich taka wypowiedź oburzyła, bo mieli do tego prawo.
Nie naszą rolą jest weryfikowanie pewnych stwierdzeń jeśli podają tą informacje jakieś poczytne media.
Przecież z palca sobie tego nie wyssaliśmy.

Też tak myślałem, aż do dziś.
Bo dziś zmuszono mnie bym wytłumaczył się, że nie jestem wielbłądem, a Pani Muchy nawet nie znam i do wczoraj nie wiedziałem jak wygląda.
Przy okazji studiowania internetu w sprawie w/w zauważyłem że trwa dyskusja w internecie, czy w/w jest ładna, czy nie bardzo. Ta dyskusja też jest znamienna i może potwierdzać moja hipotezę.

A mnie się zawsze wydawało, że jest to powszechna umiejętność przeciętnie inteligentnych ludzi... Czy to nie Ty krytykowałeś w różnych postach "lemingi" łykające bezkrytycznie z mediów wszystko jak leci? Zdaje się nawet na tej podstawie ukuto pogardliwe określenie "młodych wykształconych z dużych miast"?

W całej tej dyspucie zagubiły się wszystkim 2 słowa.....które nie chodzą.
Chodzi o wykonywanie operacji nie z racji zdrowia pacjenta, ale dla kasy z NFZ.
Przykład?......w sierpniu miałam zabieg usunięcia zaćmy, wszczepienie sztucznej soczewki.
Zabieg, podanie kroplówki trwał 2 godziny, na następny dzień wizyta kontrolna.
Takie zabiegi wykonują w mieście 3 prywatne kliniki okulistyczne, oczywiście na NFZ.
Szpital wojewódzki wykonuje zabieg kładąc pacjenta na 3 dni na oddział.....NFZ płaci za zabieg+pobyt w szpitalu.

To źle, że na tym się kończy, ale jeszcze gorzej, jeśli nawet głośno mówić nie można. Bo mówiący zostaje "zgłuszony" absurdalnymi zarzutami o popieranie eutanazji.



Nie pisałem nic o ukaraniu Ciebie, zgłosiłem post, bo uważałem go za brzydkie oskarżenie, którego nie można tak zostawić. Chodziło mi o wyjaśnienie/ sprostowanie i tyle. I najpierw zwróciłem się do Ciebie, a dopiero potem do moderacji, bo uderzyłeś w dramatyczne tony typu





Palikot nie jest konkurencją dla Muchy, ale nie powiem, abym nie odniósł podobnego wrażenia. W końcu gazetka partyjna, a afera z niczego rozdmuchana na cały kraj.

Jesteś wielbłądem, bo mówiłeś o czymś, co nie miało miejsca,
a potem próbowałeś wytłumaczyć się tym, że to są tylko nagłówki medialne mediów,
jednak ty przedstawiłeś to jako poglądy posłanki (postulowała, by ludzi starszych dobijać, zamiast leczyć).

Sam o sobie dałeś świadectwo:
czytasz po łebkach i wcale się tego nie wstydzisz, a nawet potwierdzasz:
łapałem w oczy i uszy informacje przekazywane przez media.
Czyli nie ważne jaka jest czysta treść (cytat), a jaki jest medialny komentarz (a nawet sam nagłówek ).

Ludzie narzekają, że młodzież jest ogłupiana przez media przyjmując lekkostrawną papkę niewymagającą myślenia,
a tu się okazuje, że ojcowie i dziadkowie wcale nie są bardziej trzeźwi w krytycznym spojrzeniu na różne rewelacje.

Jeśli jestem wielbłądem to nie zamierzam się wstydzić, że nim jestem.
Ja od pewnego czasu, w ogóle się już niczego nie wstydzę, bo jestem jaki jestem i cieszy mnie to. Gdybym chciał dołożyć Pani Musze, to po pierwsze musiałbym ją znać, po drugie tego chcieć. A nie znam i znać nie zamierzam. Ubliżyć nikomu też nie chciałem. Ponieważ faktycznie wyraziłem się nieprecyzyjnie, z czego ktoś mógł wyprowadzić niewłaściwe wnioski, to sprostowałem. Nawet w wielu doprecyzowujących sprostowanie postach.

I powiem z uporem godnym tej sprawy:
Jestem przeciwny bezpodstawnym oskarżeniom wobec kogokolwiek i jestem przeciwny eutanazji.

A wracając do tematu, bo poruszacie kilka kwestii...

Po pierwsze, operacja wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego, bo o nią - jak podejrzewam - chodzi jest jedyną szansą na normalne poruszanie się po złamaniu. Niemniej: dobę po operacji należy wstać. Zacząć chodzić im szybciej, tym lepiej.

Jeśli ktoś odmawia wstania, bo się boi (i w sumie trudno mu się dziwić, po ludzku) czy w ogóle ma problemy z chodzeniem, to nad wszczepieniem endoprotezy trzeba się zastanowić. To duża i ciężka operacja, już pomijam kwestię kosztowności. Jeśli ktoś po niej nie wstanie, zwyczajnie nie ma sensu. Nie mówię o skazywaniu kogoś a priori na unieruchomienie, tylko o sytuacji, gdy i tak pozostanie unieruchomiony.

To nie jest kwestia wieku. Można mieć 82 lata i się nie podnieść i można mieć lat 86 i wstać kolejnego dnia. To kwestia w sumie woli życia, stanu psychicznego, motywacji. W przypadku ludzi w wieku podeszłym ma to większe czasem znaczenie niż to, co może zrobić medycyna.

Może człowiekowi nic szczególnego nie być i może się zależeć na śmierć. Do odleżyn, przez które prześwituje kręgosłup. Można umrzeć dlatego, że się odmawia podniesienia z łóżka. Potrwa to - owszem - jakiś miesiąc czy dwa, ale niestety jest skuteczne [i mam na myśli w tym momencie bardzo konkretne przypadki w obie strony].

Tworzenie limitu wiekowego jest absurdem. Wykonywanie niczego niezmieniających operacji również

Kwestia płacenia za zabiegi i pobyt w szpitalach. Podejrzewam - jeśli funkcjonuje to tak, jak kiedyś - że problem wynika z nieadekwatności stawek. U nas było tak, że płacono stawkę za pobyt, nie za wykonane procedury. Od 3 dni wzwyż pełna stawka, poniżej jakaś mocno ograniczona. Problem w tym, że część chorych leżała kilka dni i nie wymagała wiele. Inni w ciągu dwóch dni mieli wykonane mnóstwo drogich badań, wykluczone poważne choroby... mogliby wyjść, owszem, ale wtedy to co NFZ zapłaci będzie totalnie nieadekwatne do kosztów. Jak wprowadzano finansowanie, kilkanaście już lat temu, badanie USG w szpitalu wyceniono na około 2 złote (słownie dwa złote!). Łyżeczka żelu i płatek ligniny do wytarcia. Nawet wówczas była to wycena paranoiczna.

W końcu pozostaje problem długiego i drogiego leczenia. Jeśli nie ma w nim szczególnej wyżej płatnej procedury, zapłacone zostanie dokładnie tyle, co za każdy pobyt. A szpital pieniędzy nie dodrukuje i leczyć nie przestanie. Co oznacza, że chce "odzyskać" te pieniądze na tanich pacjentach. Czasem ich dla tego celu przetrzymując.

Dodam kwiatki: gastroskopia, która wymaga hospitalizacji, bo inaczej nie zapłacą. A dostępność badań jest żadna, więc kładli na oddział "do planowej gastroskopii".

Póki nie będzie płacone za faktycznie wykonane procedury i faktycznie podane leczenie takie kwiatki będą się zdarzać. Nie da się przerzucić kosztów na szpital, szpital je odzyska inaczej. Albo przestanie leczyć zgodnie ze standardami.

Jeszcze jeden komentarz, lekarza z jednej z ważnych klinik, usłyszany jakieś dwa lata temu: podziwiam Centrum Onkologii, oni ciągle próbują leczyć w zgodzie ze światowymi standardami, u nas ci ludzie dostają jakieś stare schematy albo są dyskwalifikowani od leczenia (chemioterapii). Chyba nie muszę tłumaczyć, jakie to ma skutki dla pacjentów nowotworowych? Bezpośrednie...