
Kwestia niedzielnej Mszy świętej w szpitalu.
Witam,
Niedawno byłem w szpitalu ze względu na zatrucie (najprawdopodobniej - grzyby). Wypisano mnie wczoraj.
Piszę o tym ze względu na wątpliwość, jaka mnie naszła. Mianowicie leżałem w szpitalu przez niedzielę. Nie bardzo ruszałem się z łóżka, ale byłem w pełni przytomny itd. Zastanawiałem się, czy nie byłoby dobrze
uczestniczyć we mszy radiowej, rano lub wieczorem. Miałem radio przy sobie.
Kiedy jednak nadeszła zwykła pora tych mszy, nikt z moich "współlokatorów" na sali nie słuchał jej. Tak, jakby nic. Ja nie chciałem wyjść na zdewociałego dziwaka i również nie słuchałem mszy.
Zachowałem się tchórzliwie, wiem.
Jak jest w Waszym przypadku? Jeśli kiedykolwiek byliście w szpitalu w nieszielę, to czy słuchaliście tam mszy lub jakkolwiek inaczej uczestniczyliście w niej - zależnie od stanu zdrowia, oczywiście? Jak zachowywali się Wasi współtowarzysze - pobożnie czy zupełnie ignorowali msze?
Sfrustrowało mnie to nie mniej jak sam pobyt w tym szpitalu. :/
P. S. W najbliższych dniach nie będę mógł odpisywać, więc nie zdziwcie się proszę, jak nie będę.