Dlaczego nie chodzisz w niedzielę do sklepu?
Autor |
Wiadomość |
A.
Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39 Posty: 2702 Lokalizacja: Paragwaj
|
A u mnie w mieście mam kilka supermarketów, kolejny mają budować, a miasto dość małe. I jakoś nikt pracy nie tracił, ba! bezrobocie spadło.
lol- wczoraj byłem(tak, właśnie w niedziele) i dostawałem takie informacje, jakie chciałem. Poznałem nawet kilku ludzi, którzy kiedyś pracowali w hurtowniach sprzętu RTV, a teraz pracują w MM. Ciężko o nich powiedzieć, żeby się nie znali. Cytuj: Właściciel i pracownicy coś musieli umieć Niby co? Mam to komfortowe spojrzenie, że mam ojca, który ma swój "lokalny" sklep i doskonale wiem jak to wygląda od wewnątrz. Jedyny wymóg dla pracownika jest taki, żeby był uczciwy i w miarę szybko liczył. No i żeby miał takie minimum inteligencji, żeby potrafił wklepać kilka cyfr na kasie fiskalnej. To wszystko, a i tak najczęściej tego nie potrafią  Właściciel, czyli odpowiednik menadżera w większych firmach, musi coś umieć. Reszta to tzw. pracownicy fizyczni, przynieś, podaj, pozamiataj. Cytuj: "Jak to było możliwe ?"
A jak to było możliwe, że to człowiek rozwinął cywilizację? Lepsze wygrywa po prostu.
_________________ Shame on the night for places I've been and what I've seen for giving me the strangest dreams But you never let me know just what they mean so oh oh so shame on the night alright And shame on you
|
Pn mar 20, 2006 17:33 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
I tu sie zgadzamy. Markety zmonopolizowaly rynek, ale nie tylko przez sam sens swojej egzystencji. TEz przez glupotem naszych wlodarzy. Bo kto pozwala na budowe hipermarketu w centrum miasta? Obrzeza - owszem. Wtedy hipermarkety staja sie 'mekka zakupowa" zakupow duzych, a jednoczesnie centra miast stanowia baze dla kupcow. Przyklad - Szczecin. Miasto statystyczycznie posiadajace wysoko liczbe super/hipermarketow i sklepow z rodzaju "Monopol - 24H".
Male sklepy w centrum Szczecina zostaly zdziesiatkowane, chociaz tez nie do konca. Bo ludzie majac do wyboru: blisko i kojke a blisko i szybko wybieraja na zakupy uzupelniajace male sklepiki. Ale juz duze zakupy robia tez blisko. Dla konsumenta wygodne. Dla miasta (kongestia) i kupcow - nie bardzo.
Fakt faktem, to, ze male sklepy mialy wszystko drozej - to w duzym stopniu mit. Hipermarkety maja cala doze specjalistow tak ustawiajacych ceny produktow, abysmy nie mieli szans stwierdzenia, ze cos jest jednak drozsze. A pewne gamy produktow sa. No i oczywiscie jakosc. Dostepnosc marek typu "ARO", "Leader Prise" (czy jak to sie tam pisze).
Jednak chodzi o cos innego - ja nie mowie, ze hiper/supermarkety sa piekne, cudne i cacy. Ale musze powiedziec, ze dostrzegam ich role w napedzaniu takiej machiny jak CHR - Centra Handlowo-Rozrywkowe. Takie hybrydy sklepow, restauracji, pasazy, uslug... te centra wbrew powszechnemu mniemaniu sa tez szansa dla kupcow - przyklad? Prosty. Specjalizacja. Znajmoy mial maly sklepik, gdzie sprzedawal takie towary jak karty do gry, akcesria do fajek, scyzoryki, papierosnice itp itd. Supermarket go powoli wykanczal. Co zrobil? Jak on mnie wykancza, to ide do niego. Przeniosl sie... wykupil mala powierzchnie (za szklane, 6-cio kontne stoisko placi mniej wiecej tyle co za swoj wczesniejszy lokal) i ... i sie zdumial - nie dosc, ze osiagal obroty, to jeszcze mogl podniesc ceny! Dlaczego? Bo byl na miejscu. I nagle przestal sie martwic zalaniem woda, czy tez zlodziejstwem.
Fakt, ze do odosobniiony przypadek niczego nie dowodzi. Za to sam fakt dowodzi, ze jest to szansa. Dla mmlodych, mobilnych ludzi z glowa do interesow.
Jeszcze raz napisze, ze nie bronie super/hipermarketow. Uwazam, ze po pierwsze, powinny byc budowane poza centrum - patrz Krakow. I to bynajmniej nie ze wzgledow architektonicznych. (ale tez). Ale przede wszytkim:
- same sa miejscem pracy
- ich istnienie napedza istnienie innych kompleksow uslugowo handlowych - a wiec zarowno pracodawcow jak i podatnikow
Czy zakaz handlu w neidziele, pomijajac, ze dotknie nie tylko supermarkety, jakos wplynie na to? Tak. Nie myslmy tylko o ludziach, ktorzy straca miejsce pracy w nich samych. Chociaz to tez wazne. Pomijam ludzi, dla ktorych jest to jedyne zrodlo utrzymania, a ktorzy sa po 30-stce. Ale spojrzmy na jakze liczna grupe studentow w naszym kraju, bedaca ogromna sila nabywcza na dobra nie luksusowe, ale na dobra lezace pomiedzy luksusowymi a podstawowymi. Czy dla tysiecy studentow czerpiacych czesc swoich srodkow z pracy na promocjach czy na kasach bedzie to cios? Tak. Czy np sklepy odziezowe, monopolowe (tez wazne, nie oszukujmy sie) odczuja cos takiego? Tak.
Pamietajmy o jednym - zabierajac prace, a co za tym idzie pieniadze jakiejs osobie nie zabieramy tych pieniedzy tylko jej. To jest myslenie krotkowzroczne i nieekonomiczne. Dlaczego? Bo w ekonomii pieniadz krazy. Tzn podstawowa komorka gospodarcza, czyli dokladnie gospodarstwo domowe jest zrodlem PKB. Zmniejszajac strumien wpluywow tego gospodarstwa faktycznie zmniejszamy tez strumien wyplywajacy z niego. W makroskali owocuje to tez zwiekszeniem popytu na dobra podstawowe nizszego rzedu (paradoks biedoty) ale to nie jest takie wazne. Wazne, ze zmniejszamy strumien wyplywajacy z tejze komorki gospodarczej. Strumien, ktory w mikroskali tej komorki moglismy podzielic na dwa: inwestycje i utrzymanie. Obydwa strumienie mozemy podzielic na dwie czesc: uslugi i dobra. I tutaj jest punkt: gospodarstwo jedno nie gra roli w skali makro. Ale 60 tys gospodarstw gra. Bo 60 tys gospodarstw ma juz jakis zauwazalny wplyw na konsumpcje dobr i uslug. Zmniejszenie wplywow i co za tym idzie i wyplywow takiego gospodarstwa owocuje tym, ze mniej wydaje. Mniej wydaje, tzn ze ludzie swiadczacy uslugi dla tego gospodarstwa mniej zarabiaja. Mniej placa podatkow. Co za tym idzie sami pozniej mniej wydaja. Kolko sie zamyka. Gdzie zostaja pieniadze? Ano w kieszeni hipermarketow. Bo one nie to, ze sprzedadza mniej. Nie, bo jak powiedzial PTR ludzie i tak kupia co maja kupic. Ale paradoksalnie sprzedaz tam wzrosnie. Bo nie kazdego stac na to, zeby cos kupic w sklepie osiedlowym. W Polsce jest bieda, nie oszukujmy sie. Dla wielu osob prdukty "tanich" marek sa tym, na co ich stac. Powiekszajac biede, paradaksalnie zwiekszamy popyt wlasnie na produkty tanie. Bo makaraon kupic trzeba. Majac do wyboru - Lubelle za 6 zl i "tani" za 2,50 kupimy "tani" i jeszcze dwa bochenki chleba.
Tak wiec kto naprawde straci a kto naprawde zyska? Czy zyskaja kupcy? Ci, ktorzy juz padli, sie raczej nie otworza na nowo. Bo ich lokale sa juz zajete przewaznie przez branze uslugowa.
Czy zyskaja pracownicy? Ci, ktorych zwolnia na pewno nie. Czy Ci, ktorzy zostana beda mieli lepiej? Nie wydaje mi sie.
Czy super/hipermarketom spadnie sprzedaz? Nie. Czy w takim razie spadna im koszty? Tak. A w koncu oni tez placa za tych pracownikow podatek, ZUS.... pamietajmy, ze pracuja tam w duzej mierze mlodzi ludzie... pracuja na emerytury wyplacane obecnie.
Do czego zmierzam:
Ograniczenie handlu w niedziele ma sens. Jak najbardziej. Ale potrzebuje gruntu: gruntu, ktory stanowi sytuacja-spoleczno gospodarcza. A nie wydaje mi sie, zeby Polska sytuacja gospodarcza mogla sobie pozwolic na 60 tys wiecej bezrobotnych. W sytuacji, gdy rzad nie moze sobie poradzic i ma opory przed zwolnieniem 5 tys gornikow (nie ten rzad i przepraszam gornikow za to porownanie) a tutaj bez mrugniecia okiem chce zrobic to wilokrotnosci tej liczby? No ja dostrzegam pewien dysonans.
Ufff, ale sie rozpisalem.
Crosis
|
Pn mar 20, 2006 17:58 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Nawiążę do tego, co napisał Crosis.
Crosis napisał(a): Jednak chodzi o cos innego - ja nie mowie, ze hiper/supermarkety sa piekne, cudne i cacy. Ale musze powiedziec, ze dostrzegam ich role w napedzaniu takiej machiny jak CHR - Centra Handlowo-Rozrywkowe. Takie hybrydy sklepow, restauracji, pasazy, uslug... te centra wbrew powszechnemu mniemaniu sa tez szansa dla kupcow - przyklad? Prosty. Specjalizacja. Znajmoy mial maly sklepik, gdzie sprzedawal takie towary jak karty do gry, akcesria do fajek, scyzoryki, papierosnice itp itd. Supermarket go powoli wykanczal. Co zrobil? Jak on mnie wykancza, to ide do niego. Przeniosl sie... wykupil mala powierzchnie (za szklane, 6-cio kontne stoisko placi mniej wiecej tyle co za swoj wczesniejszy lokal) i ... i sie zdumial - nie dosc, ze osiagal obroty, to jeszcze mogl podniesc ceny! Dlaczego? Bo byl na miejscu. I nagle przestal sie martwic zalaniem woda, czy tez zlodziejstwem.
Z punktu widzenia mojego - jako osoby kupującej - widzę jeden duży pozotyw wynikający z istnienia hipermarketów. Otóż jest to miejsce, gdzie można za jednym zamachem zrobić duże zakupy. Jest hala z towarami, i są pojedyncze wyspecjalizowane sklepy, nie mówiąc już o stoiskach. W czym rzecz - znajdę tam raczej wszystko, czego szukam. Na hali jest spory wybór (i zróżnicowane marki produktów), a jeśli zależy mi na na jeszcze lepszej marce - idę do któregoś ze sklepów poza halą. I tym sposobem w jednym miejscu kupuję wszystko, co potrzebuję, nie jeżdżąc po całym mieście, po różnych sklepach.
Tak w ogóle - słusznie zauważył Crosis również to, że nie powinny hipermarkety budowane być w mieście. Na obrzeżach - jak najbardziej (patrz: Osowa w Gdańsku, Złota Karczma  ).
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Pn mar 20, 2006 18:12 |
|
|
|
 |
Stanisław Adam
Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23 Posty: 3613
|
A. napisał(a): A u mnie w mieście mam kilka supermarketów, kolejny mają budować, a miasto dość małe.
I jakoś nikt pracy nie tracił, ba! bezrobocie spadło. Zgadza się. W Twoim 'dość małym mieście'. Odczekaj nieco i spójrz na okolicę w promieniu 30-40 km.A. napisał(a): lol- wczoraj byłem(tak, właśnie w niedziele) i dostawałem takie informacje, jakie chciałem. Poznałem nawet kilku ludzi, którzy kiedyś pracowali w hurtowniach sprzętu RTV, a teraz pracują w MM. Ciężko o nich powiedzieć, żeby się nie znali. Pewnie ' wyjątek potwierdza regułę'. Ja znam trzy warszawskie. A. napisał(a): Cytuj: Właściciel i pracownicy coś musieli umieć Niby co? Mam to komfortowe spojrzenie, że mam ojca, który ma swój "lokalny" sklep i doskonale wiem jak to wygląda od wewnątrz. Jedyny wymóg dla pracownika jest taki, żeby był uczciwy i w miarę szybko liczył. No i żeby miał takie minimum inteligencji, żeby potrafił wklepać kilka cyfr na kasie fiskalnej. To wszystko, a i tak najczęściej tego nie potrafią  Właściciel, czyli odpowiednik menadżera w większych firmach, musi coś umieć. Reszta to tzw. pracownicy fizyczni, przynieś, podaj, pozamiataj. Może w Waszym sklepie tak jest. Nie przeczę. Znałem inne. Już ich nie ma. A. napisał(a): Cytuj: "Jak to było możliwe ?" A jak to było możliwe, że to człowiek rozwinął cywilizację? Lepsze wygrywa po prostu.
Nie kolego. To prawo to prawo powszechnej inflacji wszystkiego. Gorsze wypiera lepsze. I dotyczy to nie tylko monety.
A do jego sformułowania bardzo przyczynili się panowie niejaki Grisham i Kopernik.
By to 'prawo' nie ujawniło swej mocy, trzeba podejmować pewne działania (dlatego Balcerowicz musi zostać). Tych działań w stosunku do rozwoju marketów (lokalizacja, podatki, prawa pracownicze, wykonywanie umów z dostawcami itd.) zabrakło w naszym pięknym kraju.
Już mówiłem. Nie mam nic przeciwko marketom. Sam z nich korzystam. Ale to nie znaczy, że muszę być ślepy na skutki takiego ich rozwoju jaki mamy.
_________________
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.
|
Pn mar 20, 2006 19:34 |
|
 |
Stanisław Adam
Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23 Posty: 3613
|
ToMu napisał(a): Z punktu widzenia mojego - jako osoby kupującej - widzę jeden duży pozotyw wynikający z istnienia hipermarketów. Otóż jest to miejsce, gdzie można za jednym zamachem zrobić duże zakupy. Jest hala z towarami, i są pojedyncze wyspecjalizowane sklepy, nie mówiąc już o stoiskach.
Dokładnie tak jest. Raz w tygodniu mogę zaopatrzyć się w jednym miejscu we wszystkie ciężkie lub względnie trwałe produkty. Zamiast codziennie coś dźwigać. Codziennie to kupuję tylko pieczywo i warzywa.
Ale właśnie raz w tygodniu. Oprócz niedziel jest jeszcze 6 dni. Można podjechać po pracy wieczorem. Można w sobotę. A niedziela jest na prawdziwy odpoczynek.
_________________
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.
|
Pn mar 20, 2006 19:40 |
|
|
|
 |
Mieszek
Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45 Posty: 3638
|
wizard Cytuj: buhahaha w programie uwaga babka powiedziala ze ludzie przychodzą do marketow w niedziele bo nie maja pieniędzy LOL
wizardzie tak się składa,ze w niedziele sa duze obniżki wprowadzane nie obrazisz sie jeśli powiem ,ze to zapewne po to by zachęcić do przchodzenia na zakupy własnie w ten dokładnie dzień?
a i jeszcze pytanko czy zauważyłeś może ,że zawsze w piątki hipermarkety prowadzą akurat promocje mięs? no dobra te ostanie to lekka przesada bo francuski ptaszek [Auchan] u mnie mający na osiedlu klientów juz się przystosował i robi promocje śledzi i serków w ten dzień widocznie zauważył dezaprobate i straty... w końcu Polskie społeczeństwo to nie Francuskie albo Niemieckie ucza się uczą...szkoda,że na własnych błędach
cały ten zgiełk wygląda na walkę pomiędzy niewierzącymi a katolikami katolicy chcą wolnej niedzieli i dnia bez pracy niekatolicy wolnego dnia odpoczynku i tak u nas się utarło,że w imie pokojowego współistnienia ludzi różnych wiar a także tych niewierzących wspólnym kompromisem była niedziela
bo i wolne dla niekatolików co za różnica bo jak sie robi packi wolne na planie np 365 dniowym co siódmy dzień to jaka to różnica czy to niedziela czy inny dzień tygodnia a katolicy chca w ten dzień iść do kościółka zgrało się a teraz ..jakos niezgrywa się co jest tego przyczyną?
może niektórzy chcą odpoczywać co 30-ty dzień np?
pracoholizm?
_________________ Niech żyje cywilizacja łacińska !!!
więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...
|
Pn mar 20, 2006 19:58 |
|
 |
Mieszek
Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45 Posty: 3638
|
asienkka Cytuj: Katechizm Kościoła Katolickiego:
Cytat: 2184 Jak Bóg "odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął" (Rdz 2, 2), tak również życie ludzkie składa się z pracy i odpoczynku. Ustanowienie dnia Pańskiego przyczynia się do tego, by wszyscy korzystali z wystarczającego odpoczynku i czasu wolnego, który mogliby poświęcić życiu rodzinnemu, kulturalnemu, społecznemu i religijnemu .
asienkko niedziela jest pierwszym dniem tygodnia
spójrz w kalendarz chrześcijański i pogański u nas po lewej u nich po prawej 
teraz będziesz wiedzieć który kupować :P:P
_________________ Niech żyje cywilizacja łacińska !!!
więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...
|
Pn mar 20, 2006 20:01 |
|
 |
A.
Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39 Posty: 2702 Lokalizacja: Paragwaj
|
Cytuj: Zgadza się. W Twoim 'dość małym mieście'. Odczekaj nieco i spójrz na okolicę w promieniu 30-40 km. Po co mam odczekiwać? Taką sytuację mamy od kilku już lat. Miasto kwitnie, powstaje masa markowych sklepów, a to znaczy, że jest popyt na coś. Markowe rzeczy zazwyczaj są droższe, więc ludzie mają więcej pieniędzy. Ostatnio były plany budowy największej dyskoteki na pomorzu bodajże, kilkanaście innych dużych też prosperuje w mieście i w miasteczkach/wsiach dookoła. Ludzie mają pieniądze na wstęp, na dojazd, powrót, alkohol i nie tylko. Wszystko jest ok. Cytuj: Pewnie 'wyjątek potwierdza regułę'. Ja znam trzy warszawskie. Te 3 mogą być wyjątkiem:> Cytuj: Może w Waszym sklepie tak jest. Nie przeczę. Znałem inne. Już ich nie ma. Od wybudowania pierwszego supermarketu w naszym mieście jeszcze żaden sklep nie splajtował. Pewnie jesteśmy cudowną enklawą, gdzie mieszkają sami dobrzy kupcy i jest inteligentna władza, wszystko się rozwija, kwitnie itd. Pracownicy to, z tego co wiem, jeden z największych minusów każdej firmy. Problem jest taki, że praktycznie każdy traktuje prace jako przymus i niewole, nie ma czegoś takiego jak w japonii np. gdzie pracownik sam z siebie przywiązany jest dla koncernu dla którego pracuje. Cytuj: Gorsze wypiera lepsze.
Aha czyli rozumiem, że ludzie sami z siebie wybierają to co gorsze? Nie. Wybierają to, czego jakość jest porównywalna(o ile nie lepsza), a cena niższa. Bo dlaczego niby miałbym kupić coś u pani Geni w sklepie coś za, powiedzmy 5 zeta, jeśli w jakimś markiecie 200 metrów dalej mam to samo za 4 złote?
_________________ Shame on the night for places I've been and what I've seen for giving me the strangest dreams But you never let me know just what they mean so oh oh so shame on the night alright And shame on you
|
Pn mar 20, 2006 20:59 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
a ja nie lubie supermarketów. Preferuję wielkie centra handlowe. Prawie dwa lata temu otworzyli koło mnie Arkadię i jestem totalnie zadowolony, bom ogęk upować wszystko w jednym miejscu. I byłbym zawiedziony jakby Arkadia nie była otwarta w niedzielę, gdyż właśnie ten dzień z reguły prznaczam na zakupy. Nie sobotę, gdyż wtedy ludzie ruszają szturmem na zakupy i wszyscy się tłoczą jak sardynki w puszcze, a koleji są kilometrowe, w niedziele jest już mniej ludzi, choć tez nie mało.
Nie widzę w czym macie problemy z tą niedzielą? Przecież niktn ie każe wam robić zakupów w tym dniu! Nieprawdą tez jest, że szargana jest religia osó pracujących w niedzielę. Niktn ikogo nie zmusza do pracy w tym dniu, przynjamniej ja o czymś tkaim nie słyszałem. Jest wręcz odwornitnie. Mam kolegę, który pracował w mcdonaldzie i tam wręcz ludzie się biją, aby pracować w niedzielę, żęby mieć wolne w innym dniu (mcdonald ma elastyczny system pracy). Ponadto w niedziele są wyższe stawki za godzinę, przynajmniej w mcdonaldzie. UWażam, zę osób niewierzących/ateistów jest na tyle dużo wśród pracowników sklepów, że spokojnie nie będzie problemu z zapewnieniem obsługi klientów w niedziele.
Kwestia jest tylko taka, aby pracodwacy byli bardziej elastyczni, żeby jak ktoś z powodów religijnych nie chce pracować w niedziele to żeby nie musiał. Proste.
pozdraiwam,
michał
|
Pn mar 20, 2006 21:00 |
|
 |
Stanisław Adam
Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23 Posty: 3613
|
A.
1.
Mówisz cały czas o swoim mieście. To piękna postawa. Lokalny patriotyzm. Tego nam zawsze w Polsce brakowało. Ale dobrze też spojrzeć szerzej. Mówiłem o okolicy - 'country'. W innych miejscach gdzie zlokalizowano markety też był na początku wielki optymizm.
Oczywiście, kupujący i/lub bawiący się w wielkich centrach handlowych, których centrum jest hiper/supermarket, nie odczuwają tych skutków na własnej skórze. Poza tym, nie upieram się przy tym, że wszystkie supermarkety w Polsce zostały źle zlokalizowane. Może właśnie u Was jest inaczej.
Ja bym jednak pochopnie nie generalizował takich wyjątkowych przypadków.
2.
Ja jednak nie podjąłbym bym się kwestionowania prawa Grishama-Kopernika w rozmowie z L.Balcerowiczem. Co prawda nieco je uogólniłem, ale historia mi wybaczy, a potomni może wspomną ...
Albo i nie, bo im wszczepione chipy nie pozwolą.
_________________
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.
|
Pn mar 20, 2006 21:36 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Stanisław Adam napisał(a): Ale właśnie raz w tygodniu. Oprócz niedziel jest jeszcze 6 dni. Można podjechać po pracy wieczorem. Można w sobotę. A niedziela jest na prawdziwy odpoczynek.
Wyobraź sobie, że nie zawsze w tygodniu mam czas, żeby zrobić takie zakupy. I naprawdę - sam wiem dobrze, kiedy jest prawdziwy odpoczynek: dla mnie poświęcenie godziny w niedzielę na zakupy nie jest niczym zakłócającym go.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Pn mar 20, 2006 21:49 |
|
 |
A.
Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39 Posty: 2702 Lokalizacja: Paragwaj
|
1-wiem. To tylko przykład i to najbliższy mi, że nie ma co się czepiac supermarketów, bo i ze stosunkowo dużą ich ilością miasto może normalnie funkcjonować. Więc jeśli to nie wina ich, to czyja? Zapewne też nie tego, że są otwarte w niedziele(a są) i nie tego, że inne sklepy są wtedy zamknięte. Sądzę, że to wszystko raczej wina władz miasta i przedsiębiorców, którzy na przedsiębiorców niezawsze się nadają.
2-Nie rozmawiałem nigdy z Balcerowiczem. Mówie co wiem z doświadczenia i co logika nakazuje- nigdy nie wybierze się gorszego, a konsument wybierze to co uważa za lepsze dla siebie 
_________________ Shame on the night for places I've been and what I've seen for giving me the strangest dreams But you never let me know just what they mean so oh oh so shame on the night alright And shame on you
|
Pn mar 20, 2006 21:54 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Przecież zakupy są dla wielu osó formą rekreacji/odpoczynku 
|
Pn mar 20, 2006 21:55 |
|
 |
Mieszek
Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45 Posty: 3638
|
queer Cytuj: Kwestia jest tylko taka, aby pracodwacy byli bardziej elastyczni, żeby jak ktoś z powodów religijnych nie chce pracować w niedziele to żeby nie musiał. Proste.
kwestia jest też taka,że ta elastyczność powoduje,iż katolicy w rozmowach z szefem słysza argument typu: oni przyjdą a ty nie? chcesz u mnie pracować? ja leniuchów nie potrzebuje... trzeba byc operatywnym w zyciu itp
_________________ Niech żyje cywilizacja łacińska !!!
więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...
|
Pn mar 20, 2006 21:55 |
|
 |
A.
Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39 Posty: 2702 Lokalizacja: Paragwaj
|
No bo trzeba być. Chyba, że Tobie manna z nieba spada, to nie pracuj, nikt Ci nie każe.
_________________ Shame on the night for places I've been and what I've seen for giving me the strangest dreams But you never let me know just what they mean so oh oh so shame on the night alright And shame on you
|
Pn mar 20, 2006 22:02 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|