POMOCY moja Narzeczona chciała przejść na Islam ?
| Autor |
Wiadomość |
|
inny
Dołączył(a): So gru 16, 2006 1:32 Posty: 58
|
Ja nadal uważam, że nie jest istotne jaką wyznajecie religię - ważne byście się kochali. (Przynajmniej macie o czym rozmawiać w długie "zimowe" wieczory  )
_________________ "Człowiek bez religii jest jak ryba bez roweru." - nie pamiętam kto.
|
| Pn gru 18, 2006 12:52 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Slavo, przede wszystkim powinieneś zadać sobie pytanie:
Dlaczego nie chcesz aby przeszła na Islam ?
Czy coś na tym stracisz ?
Jeżeli Twoja dziewczyna, będzie szczęśliwsza w tamtej religi, niż jest dotychczas, to czy jest sens ograniczać jej szczęście ?
|
| Pn gru 18, 2006 13:07 |
|
 |
|
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
A co to znaczy - szczęśliwsza? 
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
| Pn gru 18, 2006 15:07 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
z twoich słów wnioskuje, że ją kochasz
jesli tak jest to proszę nie handluj jej - nie pozbywaj sie jej z powodu zmiany religii
bo kochasz osobę a nie jej wyznanie
jeśli ją kochasz i chcesz się z nią ożenić dowiedzcie się o mozliwości slubu i wychowywaniu dzieci - jak to wygląda z punktu widzenia obu religii -
po prostu ją kochaj i nie rób niczego na siłę
bo domniemuję, że to wciąż ta sama osoba, którą kochasz,
bo nie kochałes jej dlatego, że była katoliczką?
prawda?
nie namawiam cię do przejścia na islam, ani pozostawania z nią za cenę zmiany twojego wyznania
pozdrawiam i zyczę wszystkiego dobrego
|
| Pn gru 18, 2006 15:28 |
|
 |
|
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
outsider, a jak wyobrażasz sobie ich wspólne życie? Chrześcijanina i muzułmanki? Osobne święta w różnych religiach, każde do swojego koscioła/meczetu? A jak wychowywać wspólnie dzieci?
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
| Pn gru 18, 2006 16:13 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Szczęśliwsza,
czyli bardziej zadowolona z życia, bez trosk, bez zmartwień,
bez obaw o jutro, czerpiąca z życia samą jego esencję, pogodna, zadowolona z siebie
...coś jak ja z kilkoma tutaj chłopakami.
No ale nie zmieniajmy tematu... Choć o szczęściu to mógłbym trochę pisać...,
Ogólnie, jeżeli ktoś w jednej religii cierpi, a w drugiej jest szczęśliwy, to dlaczego nie pozwolić mu realizować tego szczęścia ? Dlaczego ten ktoś ma cierpieć.?...
|
| Pn gru 18, 2006 16:42 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Kropka napisał(a): outsider, a jak wyobrażasz sobie ich wspólne życie? Chrześcijanina i muzułmanki? Osobne święta w różnych religiach, każde do swojego koscioła/meczetu? A jak wychowywać wspólnie dzieci?
Takie wspólne małżeństwa są np u św. jehowy. Każdy robi swoje. A dzieciom pozwalają wyznawać tą wiarę którą chcą.
Im bardziej "zaawansowana religia" tym bardziej pozwala się w niej na wolność wyznania małżonka.
|
| Pn gru 18, 2006 17:00 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Ja bym proponował przede wszystkim się dokształcić, nawet na tym forum jest parę wątków na temat islamu i Koranu. Jak będziesz przekonany, że siła argumentów jest po Twojej stronie, to będziesz mógł swobodniej dyskutować, bez uciekania się do argumentów siłowych. Będziesz znał też słabe punkty swojej obrony i atak na te cele Cię nie zaskoczy.
A jak to nie pomoże to jeszcze możecie się pobić... To jest miłość a nie debata przedwyborcza, nie powinniście skakać sobie do gardła, a jak najpełniej przeżywać swoje narzeczeństwo. W miłości nie ma miejsca na przerzucanie się argumentami. Ja widzę jedynie problem w Tym że dziewczyna jest chwiejna w uczuciach i sama nie wie czego chce. Być może czuje się zagubiona, może boi się ślubu i wspólnego życia. Jak będziecie się kłócić które z was ma rację, to może się okazać, że zgubiliście po drodze coś ważnego...
Jeżeli zależy Ci na Niej, a Jej na Tobie, to nie szukajcie sobie problemów. Po prostu się kochajcie. Mam nadzieję, że Twoja miłość silniejsza jest od żalu i pretensji do Twojej narzeczonej!
Powodzenia i trzymam kciuki:)
|
| Pn gru 18, 2006 17:17 |
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Rita napisał(a): Cytuj: Ja bym proponował przede wszystkim się dokształcić, nawet na tym forum jest parę wątków na temat islamu i Koranu. Jak będziesz przekonany, że siła argumentów jest po Twojej stronie, to będziesz mógł swobodniej dyskutować, bez uciekania się do argumentów siłowych. Będziesz znał też słabe punkty swojej obrony i atak na te cele Cię nie zaskoczy. A jak to nie pomoże to jeszcze możecie się pobić... A czemu to taka rada pod moim cytatem, skoro ja proponuję nieużywanie argumentów siłowych? Rita napisał(a): To jest miłość a nie debata przedwyborcza, nie powinniście skakać sobie do gardła, a jak najpełniej przeżywać swoje narzeczeństwo. Jak wyżej, co to ma wspólnego z moim postem? Rita napisał(a): W miłości nie ma miejsca na przerzucanie się argumentami.
Dlaczego? Czy miłość powoduje zanik myślenia? W miłości jak najbardziej jest miejsce na rzeczową dyskusję, popartą argumentami. Miłość nie kończy się na patrzeniu sobie w oczy (przynajmniej takie jest moje zdanie na temat miłości).
|
| Pn gru 18, 2006 17:35 |
|
 |
|
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Aztec napisał(a): Kropka napisał(a): outsider, a jak wyobrażasz sobie ich wspólne życie? Chrześcijanina i muzułmanki? Osobne święta w różnych religiach, każde do swojego koscioła/meczetu? A jak wychowywać wspólnie dzieci? Takie wspólne małżeństwa są np u św. jehowy. Każdy robi swoje. A dzieciom pozwalają wyznawać tą wiarę którą chcą. Im bardziej "zaawansowana religia" tym bardziej pozwala się w niej na wolność wyznania małżonka.
Nie chcę się czepiać drobiazgów, ale chrzcić w takim razie dziecko, czy nie chrzcić?
slavo, Ktoś tu już napisał, że powinieneś zapoznać narzeczoną z tym co w religii chrześcijańskiej i katolicyzmie najpiękniejsze. Jak już ma wybrać, to niech dokona wyboru świadomie. Trzymaj się!
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
| Pn gru 18, 2006 17:35 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: POMOCY moja Narzeczona chciała przejść na Islam ?
slavo24 napisał(a): Moja Narzeczona wyjechała na pół roku na wymianę studencką do Niemiec, ze względu na to, ze Niemcy mają protekcjonalny i nieprzyjemny stosunek do Polaków zaprzyjaźniał się z grupą muzułmanów (4). Z Uzbekistanu, Jordanii, Palestyny znajomi ze studiów okazali się świetnymi kompanami i dobrymi znawcami Korani i niezłymi jak się okazuje Biblii (tak wiem z relacji). Ogólnie nie jednego zawstydzili by na tym forum, moje kochanie skore do fascynacji zainteresowało się Islamem i zaczęła sama się i tym uczyć, „wątpliwości” rozjaśniali jej „przyjaciele”. Zaznaczam nie jakieś Islamskie kołki ale wykształceni inteligentni studenci otwarci na świat. I tu zrobił się pasztet ponieważ jakiś czas temu po powrocie (była pół roku) stwierdziła, że chce przejść na Islam no normalnie dla mnie jako dla Katolika to było jak lewy sierpowy bez ostrzeżenia. Gdy zauważyła, że jednak coś jest nie tak ostatnio oświadczyła, że nie czuje się katoliczką i że wgłębi duszy ma więcej wspólnego z Islamem (czytaj właściwie to jestem „czuje się” muzułmanką ale nie przejdę na Islam bo cię kocham i chce z tobą być). Dla mnie taka sytuacja niezdefiniowania, jest strasznie trudna, właściwie nie wiem na czym stoję. Najgorsze jest to, że obecnie jest w fazie euforii i zachwytem nad Islamem i nie zbyt mogę z nią rozmawiać bo rozmowy kończą się awanturą, gdy naświetlam te „ciemniejsze strony” Islamu. Nie jestem też tak dobry z Biblii I Koranu, żeby z nią swobodnie dyskutować, proboszcza mam pasywnego i też nie widzę tu wyjścia. Zresztą moja narzeczona bardzo uprzedziła się do księży katolickich i muszę wysłuchiwać o pasibrzucha, którzy gdyby wiedzieli by połowę tego co Imamowie w Meczetach to nasz świat byłby inny. No i standardowe wkręty o księżach, (piją, balują, bzykają, a potem mszę odprawiają). Niestety znamy takie przypadki z autopsji (wcześniej). Pomocy nie wiem co robić, grunt usypuje mi się z pod nóg nie wiem co mam myśleć i co robić. Wczoraj nasza rozmowa zakończyła się awanturą bo w nadmiarze emocji powiedziałem jej, że zachowuje się jak świeżo urobiona przez sektę szczeniara (jakoś tak). Skończyło się nie fajnie, ale potem się przeprosiliśmy choć oka w nocy nie zmrużyłem i dziś mam w głowie mętlik i totalny znak zapytania. W świetle zbliżających się świąt Bożego Narodzenia coś mi się wydaje, że będą to dla mnie strasznie smutne święta. Gdy najbliższa osoba robi ci takie numery dl a katolika (praktykującego) jest to nieprawdopodobnie bolesne. Nie wiem jak się w tym odnaleźć i co robić, na dzień dzisiejszy wprowadziłem się w stan tak negatywnych emocji, że jakbym miał jakiegoś muzułmanina pod ręką to bym go wypatroszył jak Wołodyjowski. Narzeczoną kocham bardzo i będę o nią walczył do końca, ale naprawdę jako katolika ta sytuacja boli mnie strasznie, to naprawdę nie będą fajne święta. POMÓŻCIE  !!!!!!!!!!!!
ciekawe, czy ona robi to samo co ty?
Czy siedzi sobie teraz na jakimś forum o islamie i krzyczy w poscie "pomocy mój narzeczony jest katolikiem!!!!" 
|
| Pn gru 18, 2006 17:40 |
|
 |
|
Paschalis
Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24 Posty: 3666
|
Rita napisał(a): W miłości nie ma miejsca na przerzucanie się argumentami.
Z tym to się nie zgodzę. Prawdziwy związek musi opierać się na szczerości w rozmowie. A jeśli ta rozmowa ma być racjonalna, to musi się opierać na argumentach.
Dlatego, slavo24 , porozmawiaj szczerze i spokojnie ze swoją narzeczoną i staraj się, bez negowania zalet Islamu, pokazać jej wyjątkową wartość chrześcijaństwa. Powodzenia. 
_________________ www.onephoto.net
|
| Pn gru 18, 2006 17:48 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
SweetChild:
Przepraszam, takie odniosłam wrażenie. Już sobie wyobraziłam jak chłopak siedzi na jakimś forum i wypisuje sobie argumenty. A potem spotyka sie ze swoją dziewczyną, ona wyjmuje swój notes i zaczynają "dyskutować" o tym co złego jest w obu religiach.( a Twój Bóg to, a Twój Bóg tamto). Moim zdaniem nie jest to dobra droga. Nie wad w innych powinniśmy szukać, a zalet. Tym bardziej w miłości. Z tego co napisał slavo wynika raczej, że nie bardzo idzie im racjonalna dyskusja, więc na razie dałabym sobie trochę czasu. Oboje mają teraz ważny czas, ale nie na burzeniu powinni go spędzić, a na umacnianiu tego co jest w ich związku najważniejsze.
Ateita z teistką (bądź odwrotnie) też mogą tworzyć świetną parę, tylko nie można się uprzedzać i nie być upartym. Raczej trzy razy ustąpić niż sprawić tej drugiej osobie przykrość.
Kropka:
Cytuj: Nie chcę się czepiać drobiazgów, ale chrzcić w takim razie dziecko, czy nie chrzcić?
Chrzcić, żeby nie zrobić przykrości drugiej stronie, ja nie widzę problemu. Naprawdę można się dogadać, chyba że sie nie ma zamiaru ustępować. Ale widocznie do miłości też trzeba dorosnąć. Dzieciom można pokazać wszystko co się zna. Zarówno całe dobro jednej jak i drugiej religii. Bóg i tak jest tylko jeden  Nie trzeba Go sobie wydzierać siłą.
|
| Pn gru 18, 2006 17:56 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Paschalis:
Cytuj: Z tym to się nie zgodzę. Prawdziwy związek musi opierać się na szczerości w rozmowie. A jeśli ta rozmowa ma być racjonalna, to musi się opierać na argumentach
Tak, ale rozmawiać trzeba szczerze, spokojnie, bez żalu i złości, bez agresji. I bez założenia sobie, że musimy tą drugą stronę przekonać do swoich racji. A w tej sytuacji nie sądzę, że jest to specjalnie możliwe. Chociaż może się mylę.
Pozatym zauważ, że nie jest kogoś łatwo przekonać do swojej religii. Czy na tym forum komuś się udało: nie. A to dlatego, że każda strona ma swoje racje. Może rzeczywiście uda się przekonać dziewczynę. Ale jeżeli nie, to z miłości wiele nie zostanie, bo każde z nich będzie miało żal.
Nie mówię, żeby zignorowali problem i nie rozmawiali ze sobą. Radzę tylko aby poczekali, aż emocje opadną i postanowili coś wspólnie. Razem przemyśleli swoje podejście do religii i wiarę. Ale do tego potrzeba wyrozumiałości, a nie upartości.[/img]
|
| Pn gru 18, 2006 18:06 |
|
 |
|
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Raita  Weż pod uwagę, że to są (będą) dzieci, łatwo im będzie zrobić mętlik w głowie. Jeszcze dojdą do wniosku,że najlepiej będzie być ateistą...

_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
| Pn gru 18, 2006 18:08 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|